Rok 2009-ty a Depeche Mode (wady)

Rok 2009-ty a Depeche Mode (wady)

Sounds of The Universe
1
6%
Singiel Wrong
1
6%
Klip Wrong
0
Brak głosów
Singiel Peace
1
6%
Klip Peace
0
Brak głosów
Singiel Perfect
0
Brak głosów
Klip do Hole To Feed
7
39%
Tour of The Universe (odwoływanie koncertów)
1
6%
Tour of The Universe (przetasowania setlisty, usunięcie m.in. F, S, M&S)
6
33%
Tour of The Universe (brak kolejnego, wolnego terminu dla odwołanej Warszawy)
0
Brak głosów
Sounds of The Universe "deluxe" (dojenie pieniędzy)
1
6%
Coś innego
0
Brak głosów
 
Liczba głosów 18
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Re: Rok 2009-ty a Depeche Mode (wady)

Post 03 gru 2009 11:56

To ja rzutem na tasmę jeszcze dodam coś do dyskuji (jak coś to możesz to przenieść Slick ale wszystko razme).

Jari, może i dla mnie ale pochlebne recenzje w magazynach branżowych i "światku" jednak o czymś świadczą. To niezła sztuka zrobić dobrą płytą używając tylko jednego mini mooga, nie obstawiając się toną syntezatorów, samplerów, programów, itd., które często maskują niedoróbki i brak pomysłów (mówię ogólnie rzecz jasna). Nie zawsze udaje sie zrobić coś z niczego, przy wykorzystaniu minimalistycznych środków a Simenonowi się udało, piękno tkwi w prostocie.
Warto to docenić, nie koniecznie trzeba uwiebiać.
Inna sprawa ma się ze starym BTB, ale to zupełnie inna bajka.

A co do Ultry...
Akurat melodyjki puszczane od tyłu, wprowadził do DM Alan Wilder, na Songs Of Faith az roi się od tego typu zabiegów co zawsze mnie potwornie drazniło. Wszystko to spuścizna po nim.
Ja zawsze ceniłem Ultre za dobre pomysły (zagrywki gitarowe zjadają te z poprzednich płyt), świetna produkcję, jazzowatość niektórych kawałków i minimalizm, nie zapychanie utworów dzwiękami, których i tak się poza DTSem nie usłyszy. Zero niepotrzebnych dzwieków, tylko muzyka.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 03 gru 2009 12:23

slick pisze:Tutaj piszemy o wtykaniu na Depeche Mode.
Ależ my im właśnie wytykamy... komórkowe dźwięki. :mrgreen: Tylko może mowa nie o tej płycie co trzeba.
Hien pisze:Akurat melodyjki puszczane od tyłu, wprowadził do DM Alan Wilder, na Songs Of Faith az roi się od tego typu zabiegów co zawsze mnie potwornie drazniło.
Ja tam i tak tego nie słyszę, albo słyszę ale o tym nie wiem. :/
Jari

Post 03 gru 2009 12:44

Hien pisze:Akurat melodyjki puszczane od tyłu, wprowadził do DM Alan Wilder, na Songs Of Faith az roi się od tego typu zabiegów co zawsze mnie potwornie drazniło. Wszystko to spuścizna po nim.
Alan wprowadził puszczanie sampli od tyłu a to różnica. Czym innym użyć odwróconego sampla do zagrania melodii a czym innym puścić już zagraną melodyjkę od tyłu...
A co do Tim'a - no nie lubię i już i co? Nie mogę? :) A Ty lubisz Top One czy innną Shazę? Nie, więc się nie dziw, że komuś nie leży muzyka na jednym moogu...
Awatar użytkownika
prey
Posty: 1037
Rejestracja: 26 sty 2009 21:43

Post 03 gru 2009 21:35

Ja dorzucam nominacje do Grammy.
Nie znam żadnej płyty z dyskografii Recoil, ale jestem jego fanem od wielu lat.
Awatar użytkownika
bARREL
Posty: 1124
Rejestracja: 17 cze 2005 02:56
Ulubiony utwór: Poison Heart
Lokalizacja: Wrocław

Post 03 gru 2009 22:10

Hien pisze:
A co do Ultry...
Akurat melodyjki puszczane od tyłu, wprowadził do DM Alan Wilder, na Songs Of Faith az roi się od tego typu zabiegów co zawsze mnie potwornie drazniło. Wszystko to spuścizna po nim.
Ja zawsze ceniłem Ultre za dobre pomysły (zagrywki gitarowe zjadają te z poprzednich płyt), świetna produkcję, jazzowatość niektórych kawałków i minimalizm, nie zapychanie utworów dzwiękami, których i tak się poza DTSem nie usłyszy. Zero niepotrzebnych dzwieków, tylko muzyka.
nie wiem, nie znam się, gówno ze mnie nie fachowiec czy slangowiec w tym temacie wiec swirowac nie bede, ale SOFAD trawiłem długo tłukąc (nie była to w Polsce jeszcze era kompaktów) na jakies kasecie Made In "TAKT" (głowny pirat młodej III RP) i brzmiało jak kupa, przebłyski to przy tej jakości były I Feel You, One Caress, Judas i moze WOMS reszta to jeden wielki hałas i jeszcze raz hałas. Przekombinowanie. Po pół roku nastąpił zachwyt. Z wejściem CD wkońcu dało się rozróźnić jakieś przejścia/ dzwięki/ efekty.
Ale po latach powiem szczerze nie przepadam za SOFD, fajne aranżacje ale przekombinowanie to popitoliło.
Ultra może nie jest w całości wybitnie wzniosła, ale jest poukładaną, przemyślaną, szczerze zagraną płytą i po powrotach do niej brzmi osobliwie i uroczo.
Natomiast "wielbiony" i tzw. "przełomowy" SOFAD jest nazbyt przekombinowany, za duża ilość jak dla mnie (nawę to po swojemu) nie pasujących nawzajem zagłuszających się dźwięków ponad treść.
Nie wiem, ale może tak jak wypala sie w oczach (bo tak właśnie w moim odczuciu jest) Depeche Mode, tak zaczął wypalać się i to chyba nieco wcześniej Alan (bez urazy ale pisze co myślę) aż wkońcu to pizgną i coś tam potworzył niby solowo niby projektwo-recoilowo, co nie zawsze się broni, ale też nie zawsze gani.
Kwestia gustu rzecz jasna, aczkolwiek jakby nie było DM bez Wildera to poważna strata, ale Wilder bez DM ... ten to już nie raz sobie pluł zapewne w brode (do czego się oczywiście nie przyzna publicznie) za ten krok, bo jakby nie było Depeche Mode to jakaś marka, i to rozpoznawalna marka, a jak każda znacząca marka coś zawsze na tym się udźgnie (i to niewątpliwie nieźle) a Recoil przy tym? hmmm...
Z drugiej strony puszczanie sampli od końca no nie wiem czy to genialny pomysł, to jak u grafika robić w obrazku odbicia lustrzane czy przewracać to co robi nogami do góry. Genialne odkrycie? hmmmm.....

Oczywiście piszę swoje odczucia i opinie jako zwykły konsument w tym przypadku nie chleba a muzyki.
I jako konsument co mogę powiedzieć na podsumowanie?
Chyba to że muzyka powinna wpadać w ucho? Bądź wzbudzać emocje, upraszczając zasmucać, radować, pobudzać, dołować, itp... A czy kombinacje które nazwę to "nie są symetryczne" są na długą metę strawne?
Wątpie, poprostu piosenka musi posiadać melodie, niebalany tekst badź tekst docierający do większości (z którym wielu może się utożsamić/ jego sytuacja moze sie utożsamiac) itd. i wowczas nie potrzeba kombinacji czy grubszego maketingu poza dotarciem bo to co dobre obroni się samo.
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 03 gru 2009 23:20

Osobiście SOFAD bardzo doceniam, bo kompozycje na nim zawarte są bardzo dobre i świetne pod względem technicznym. Są też mega perełki jak In Your Room, WIMS czy Get Right With Me. Ale jest jeszcze coś takiego jak klimat płyty. I tu zdecydowanie SOFAD u mnie przegrywa z trzema późniejszymi albumami. Na taki Exciter mam nastrój zawsze i wszędzie, a już na SOFAD nie zawsze.
A co do wad 2009 - nie mogę przeboleć, że SOTU jest takie nierówne. In Sympathy, Peace, Perfect, Spacewalker czy Come Back to nie są może złe utwory, ale szybko mi się osłuchały i teraz w ich przypadku najczęściej sięgam po przycisk "FF" w odtwarzaczu CD. Męczę się trochę i nudzę przy tych utworach, gdy tymczasem np. PTA, Violator czy Exciter pochłaniam z przyjemnością w całości jednym tchem w każdej ilości.
I to jest dla mnie spory minus roku 2009 w przypadku DM. W/w utwory są fajne, lekkie i przyjemne, ale jak to w takich przypadkach bywa - szybko nudzące się. :( Rzecz dla mnie dotychczas zupełnie niespotykana.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 04 gru 2009 00:01

Jeżeli chodzi o Songs Of Faith, to zawsze lubiłem i szanowałem ta płytę. Jest rewelacyjna ale ma jeden jedyny minus... jest pełna taniego efekciarstwa.
Niestety jest to największa (w sumie jedyna w kwestii muzycznej) wada Alana Wildera, upychanie do oporu. Jeśli gdzies pojawia się w utworze luka, jakies miejsca gdzie jakimś karygodnym cudem, nie pojawił się jakiś odgłos, sampl, dzwięk... tam Alan musi coś dowalić. Każdy kawałek napakowany jest niepotrzebnymi dzwiękami, jakimiś rytmicznymi przeszkadzajkami, kilkuwarstwowymi brzmieniami syntezatora... spoko, perfekcjonizm i dojenie ile się da... ale efekty czasami są takie, że kawałki są przekombinowane. To słychać i to drażni.
Zawsze ceniłem sobie minimalizm, tworzenie czegoś dobrego przy najmniejszym wykorzystaniu środków. To jest sztuka. Kiedy brakuje pomysłów, wtedy dowala się tonę efektów, brzmień, sampli, loopów... jest efektownie ale gdzieś w tym wszystkim gubi się piekno kompozycji. Tak zniszczono Enjoy The Silence i taki los spotkał zapewne wiele kawałków DM.
Minimal jednak też trzeba umieć robić a nie zawsze wychodzi to dobrze. Dlatego nie przepadam za Playing The Angel bo ta płyta jest brzydka. Dobre kompozycji, kiepskie wykonanie i fatalna produkcja (o masteringu nawet nie wspomnę, pierdzenie).
Tak czy inaczej, bardzo lubię i zawsze będe lubił Songs, to wspaniała płyta i widać taki charakter jej pasował. Ale Ultra to Ultra. Absolut tego zespołu i ich najlepsza płyta (z wyjątkiem Insight ale nawet on jest ok). Moją ulubioną zawsze już chyba będzie Exciter ale Ultra jest jednak świętym Graalem DM.
Szkoda, że zachłysnęli się analogami na ostatnich płytach, brakuje mi dobrych gitarowych riffów a nie tylko wybijanie rytmu na tym samym akordzie.
Mogę to podciągnąć pod wadę DM w 2009.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Jari

Post 04 gru 2009 00:12

A dla mnie SOFAD to majstersztyk kompozytorski, realizatorski, produkcyjny i... wokalny. Płyta po której można umrzeć w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Każdy dźwięk na tym albumie jest przemyślany, świadomy. Klimat? Żaden inny album DM nie był ak poukładany jak to dzieło, tak równomiernie rozłożony emocjonalnie - gdyby były łączniki między utworami to byłby to prawie koncept album. Czy Alan kiedykolwiek żałował odejścia? Nie! Na 100%. To przede wszystkim artysta a potem biznesman, Gahan i spółka od wielu lat ma odwrotnie - to biznesmeni a potem artyści. Nie uważam, że SOFAD jest przekombinowany. Przekombinowane to są dwa ostatnie potworki wydawnicze tego zespołu - SZROT'u i ten album z tym badylastym piórkowym pokracznym czymś na okładce... Dla mnie Alan był muzycznym guru i takim pozostanie. Średnio mnie interesuje sprzedaż Recoil - dla mnie nie jest to wyznacznik jakości nagrań. Dopóki znajduje tam coś dla siebie i za każdym razem odkrywam nowe rzeczy, dźwięki to będę słuchać i bronić jak PISowcy swoich posad.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 04 gru 2009 00:23

Zgadzam się co do wokaly, Songs to wielki popis Gahana jako doświadczonego wokalisty i prawdziwe pole do pisu dla tego pana (czego nie dał mu ani Violator ani poprzednie płyty). Nadal jednak uważam, że to płyta mocno przekombinowana i zbyt wypolerowana (ustepuje tylko Violatorowi). No i właśnie.. każdy dzwięk przemyslany. Chyba do przesady. Ta płyta jest zbyt wymierzona, niemal matematycznie skonstruowana. Boli. A ostatnie płyty nie sa przekombinowane bo tam kombinowania nie ma w ogóle, użycie syntezatorów jest proste jak poranny drąg. Jeden analog buczy przez cały kawałek i jakaś prosta zagrywka na gitarze, tak zbudowane jest całe Playing The Angel, średnio to wyszło niestety.
Jeżeli chodzi o Alana to również myślę, że nie żałuje. Recoil daje mu raczej to co chce czyli całkowitą wolność artystyczną, z DM nie miałby szans nagrac takiej płyty jak subHuman. Od czasów grania w zespole, rozwinął się jako muzyk. Nadal upycha do kawałków ile wlezie ale jednak wychodzi mu to z większą gracją.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 04 gru 2009 00:33

Jari pisze:A dla mnie SOFAD to majstersztyk kompozytorski, realizatorski, produkcyjny i... wokalny. Płyta po której można umrzeć w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Każdy dźwięk na tym albumie jest przemyślany, świadomy. Klimat? Żaden inny album DM nie był ak poukładany jak to dzieło, tak równomiernie rozłożony emocjonalnie - gdyby były łączniki między utworami to byłby to prawie koncept album.
Święte słowa, ze wszystkich albumów to jednak SOFAD uważam za najbliższy concept albumowi, a co do wkładania efektów gdzie się da o czym wspomniał Hien to powiem że to zagęszczenie atmosfery też dodało smaku tej płycie, po pustym i syntetycznym Violatorze (pustym w sensie większej ciszy pomiędzy dźwiękami, mniejszej kompleksowości, warstwowości itd.), SOFAD był albumem-szokiem, a następnie ULTRA albumem-terapią, chyba gdyby Alan został kariera DM mogłaby być z czasem... nudna :P nie dałbym rady słuchać samych na maxa wypasionych albumów, nie można wiecznie być na szczycie :D

P.S. Slick pewnie nie będzie zadowolony z rozwoju off-topowej dyskusji ale... olać to, uwielbiam to forum :fletch:
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 04 gru 2009 00:49

Jeżeli chodzi o koncept albumy to chyba najbliższym temu pojęciu będzie zawsze "Construction Time Again", zarówno lirycznie i brzmieniowo.
Ale Songs też ma takie przebłyski.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 04 gru 2009 01:12

Dla mnie ani SOFAD ani PTA nie jest przekombinowane. O ile kompozycje są dobre i zagrane z głową, to nie przeszkadza mi ani bogactwo dźwięków ani minimalizm.
Wspomniane SOFAD i PTA mają odmienne charaktery, ale oba są świetne. Klimat PTA jednak bardziej mi podchodzi. Mimo świadomości, że SOFAD brzmi lepiej. Bo tak czuję po prostu. To się czuje i wie, którą płytę słucha się jednak chętniej.
stripped pisze:P.S. Slick pewnie nie będzie zadowolony z rozwoju off-topowej dyskusji ale... olać to, uwielbiam to forum :fletch:
Właśnie. Ważne, że idzie dyskusja i coś się dzieje. :mrgreen:
Awatar użytkownika
prey
Posty: 1037
Rejestracja: 26 sty 2009 21:43

Post 04 gru 2009 10:25

SOFAD w moich oczach jest płytą swoich czasów, wyprzedzającą swoją dekadę, pokazującą możliwości ówczesnego sprzętu. Ile produkcji dorównuje poziomowi SOFAD, wykluczając sam Recoil? Odpal Protection MA, od razu czuje się różnicę w produkcji.
Ja uwielbiam wilderowskie napychanie gdzie się da. Rozbudowanymi kompozycjami, aranżami bije on zawodowych muzyków poważnych flirtujących z nowymi brzmieniami. Cóż odejście Wildera obnażyło wszystko - produkcje DM, to produkcje producentów. Bombka popękała.

DM vs Recoil to jak starcie golfa z audi ;)

Hien a czego ty się spodziewałeś po zespole, który nie grał muzy na żywo, po MLG nie grającym prawidłowo na klawiszach, AF? :lol: ;( :lol: Ostatnie płyty dobitnie pokazują umiejętności muzyków.
Nie znam żadnej płyty z dyskografii Recoil, ale jestem jego fanem od wielu lat.
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 04 gru 2009 11:08

prey jedynie co do umiejętności Fletchera mogę się z Tobą zgodzić. :|
Awatar użytkownika
bARREL
Posty: 1124
Rejestracja: 17 cze 2005 02:56
Ulubiony utwór: Poison Heart
Lokalizacja: Wrocław

Post 04 gru 2009 11:33

swoja droga nie raz sie dziwie ze Fletcherowi nie jest ani troche wstyd... 30 lat palic głupa?
Awatar użytkownika
Daria The Revelator
Posty: 3337
Rejestracja: 18 wrz 2006 00:29
Ulubiony utwór: world in my eyes
Lokalizacja: Lądek Zdrój

Post 07 gru 2009 22:47

zniosłam wszystko, ale piosenki peace słuchać nie mogę do tej pory i to ona dostała mój głos. :evil:
Awatar użytkownika
bARREL
Posty: 1124
Rejestracja: 17 cze 2005 02:56
Ulubiony utwór: Poison Heart
Lokalizacja: Wrocław

Post 15 gru 2009 14:36

fakt faktem słuchanie PISSSSSS to mordęga
Awatar użytkownika
wojtek_krakow
Posty: 474
Rejestracja: 19 kwie 2009 21:22
Ulubiony utwór: Rush
Lokalizacja: Kraków/Bielsko

Post 16 gru 2009 18:43

mordęga to Wrong... :evil:
To jedyny kawałek który jak leci w radiu a ja prowadze samochód, to przymykam okno albo zmieniam stacje żeby nikt mi auta nie zapaskudził :mrgreen: szczególnie drażni mnie sam początek utworu.
tylko przed siebie
Awatar użytkownika
bARREL
Posty: 1124
Rejestracja: 17 cze 2005 02:56
Ulubiony utwór: Poison Heart
Lokalizacja: Wrocław

Post 18 gru 2009 09:00

kwestia gustu, ale chyba PISSSSSSSSS bije WROOOOOOOOONG :-]
Awatar użytkownika
P_misiu
Posty: 2
Rejestracja: 19 paź 2008 10:30

Post 09 sty 2010 16:35

Jestem długoletnim fanem ale te clipy to lipa