Stripped, Ty jeszcze niedawno pisałeś, że byś chciał elektroniczną płytę z przebojami
Btw, jednak to nie do końca tak jest jak piszesz Shodan, bo ja przez ostatnie lata wyciągam dużo muzyki z lat 60 i 70, w tym muzyki popularnej. O dziwo DM nie robią szumu w hipsterskich kręgach, ale to dobrze, bo to by znaczyło, że ich muza zamarzla w czasie.
Utwór który winien być singlem wg. was a nie jest.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Re: Utwór który winien być singlem wg. was a nie jest.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
No tak, ale ja przecież piszę ogólnie.Hien pisze: ja przez ostatnie lata wyciągam dużo muzyki z lat 60 i 70
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Nie jestem ogólny
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Generalnie młodzież nie słucha muzyki naszych czasów, choć jakiś ich odsetek jednak słucha. Ale przy ogóle to tyle co nic.
- stripped
- Posty: 11326
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
DM nie robi już szumu w żadnych kręgach poza słuchaczami DM... To jest problem że spychają się w nicość, nie są dość dobrzy by kochali ich koneserzy ani dość radiowi by kochały ich listy przebojów, wolałbym by jednak należeli do którejś z tych grup z braku laku. Tęsknię za prawdziwym przebojem z ich strony ale przeżyję jeśli go nie dostanę w zamian za coś dobrego, ambitnego. A ostatnio raczej ani to ani to. Porównanie do U2 wygląda słusznie wg mnie, ale taki los chyba, to są kapele które status już wypracowały a teraz odcinają kupony, wydają płyty by jeździć w trasy z jakimś materiałem nowym albo dla zabawy. Chciałem przeboje, chciałem elektroniczną płytę ale przestaję się łudzić, ot Hien.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
A który zespół po 35 latach grania robi szum? Czasy się zmieniają, jest już zupełnie inne pokolenie słuchaczy i nawet gdyby to nie w 1990 a dopiero teraz powstał Violator, nic by to nie zmieniło.
Ja osobiście mam gdzieś radio i listy przebojów. Chcę czegoś dobrego dla siebie. Czegoś, co choć w części spełniłoby moje oczekiwania. Czegoś zupełnie nieradiowego i niekomercyjnego. A czy ktoś oprócz mnie by tego słuchał - jest mi zupełnie obojętne.
Ja osobiście mam gdzieś radio i listy przebojów. Chcę czegoś dobrego dla siebie. Czegoś, co choć w części spełniłoby moje oczekiwania. Czegoś zupełnie nieradiowego i niekomercyjnego. A czy ktoś oprócz mnie by tego słuchał - jest mi zupełnie obojętne.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Szczerze mówiąc, to nie ma znaczenia do jakiej grupy będą należeć. Podobnie jak Shodan, mam w dupie ilu ludzi ich słucha. Zauważam pewne zjawisko, ale to tylko obserwacja. Nawet jeżeli będą zmuszeni do powrotu do klubów na 5 tysięcy osób, to prawdę mówiąc mnie to nie boli. Wielu artystów, którzy mieli swego czasu parcie na szkło, musiało w pewnym momencie usunąć się w cień żeby uratować kondycję artystyczną (np. Gary Numan). Myślę, że DM są świadomi tego, że cokolwiek by nie nagrali, to i tak nie będzie to już hit na miarę Enjoya. Z resztą umówmy się, mało mieli tych hitów? Chyba starczy.
Co więcej, oni wiedzą dokładnie jakiej płyty chcieliby depesze, ale mają to w dupie, bo chcą grać po swojemu.
Depeche Mode mają kompletną dowolność w tym co robią i korzystają z tego. Z każdą płytą tracą fanów, ale głównie ze względu na to, że nie nagrywają kolejnych Violatorów. Jestem ciekawy jak ich kariera się potoczy.
Obecny "format" robi się powoli niewygodny, Dave nie będzie niedługo w stanie kręcić dupą przez bite dwie godziny, a Martina szlag trafi od grania tych samych piosenek. Jeżeli muzyka im się nie znudzi, to może nadal będą nagrywać, ale przestaną koncertować.
A może będą jak Rolling Stonesi i będziemy za 20 lat chować twarze w dłoniach, kiedy Gahan przyklejony do statywu będzie rzęził "Walking in my shoes".
Ps.: patrząc na koncerty Soulsavers widzę konkretną różnicę. Te występy charakteryzuje pewna elegancja, która przystoi Dejwowi w tym wieku. Facet gubi gdzieś tę wyreżyserowaną manierę, którą znamy na pamięć z koncertów DM. Zespół grający na żywo też wpływa na to jak reaguje Gahan. Na różnych koncertach, różnie były grane kawałki, np. Condemnation potrafiło się przedłużyć o dobre kilka minut. Dzięki temu Gahan nie może popaść w kompletną rutynę, a to mu służy.
Co więcej, oni wiedzą dokładnie jakiej płyty chcieliby depesze, ale mają to w dupie, bo chcą grać po swojemu.
Depeche Mode mają kompletną dowolność w tym co robią i korzystają z tego. Z każdą płytą tracą fanów, ale głównie ze względu na to, że nie nagrywają kolejnych Violatorów. Jestem ciekawy jak ich kariera się potoczy.
Obecny "format" robi się powoli niewygodny, Dave nie będzie niedługo w stanie kręcić dupą przez bite dwie godziny, a Martina szlag trafi od grania tych samych piosenek. Jeżeli muzyka im się nie znudzi, to może nadal będą nagrywać, ale przestaną koncertować.
A może będą jak Rolling Stonesi i będziemy za 20 lat chować twarze w dłoniach, kiedy Gahan przyklejony do statywu będzie rzęził "Walking in my shoes".
Ps.: patrząc na koncerty Soulsavers widzę konkretną różnicę. Te występy charakteryzuje pewna elegancja, która przystoi Dejwowi w tym wieku. Facet gubi gdzieś tę wyreżyserowaną manierę, którą znamy na pamięć z koncertów DM. Zespół grający na żywo też wpływa na to jak reaguje Gahan. Na różnych koncertach, różnie były grane kawałki, np. Condemnation potrafiło się przedłużyć o dobre kilka minut. Dzięki temu Gahan nie może popaść w kompletną rutynę, a to mu służy.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- stripped
- Posty: 11326
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Chodzi mi o to że ich muzyka przestaje już wywoływać takie emocje jak dawniej, gdzieś cała magia tego zespołu ucieka. Od czasu Excitera szukają nowej drogi dla siebie i nie mogą się odnaleźć. Nie mam nic przeciwko temu by nagrywali coś z nutą dojrzałej elegancji na miarę ich wieku (vide Heaven), lepsze to od niezrozumiałego dla mnie Soothe My Soul. Niech się odetną od cukierkowego popu z przeszłości byle obrali jakiś konkretny kierunek, ale im już chyba nie zależy by mieć jakąś wizję, by jakkolwiek jeszcze ożywić ten zespół i tak się mogą dotelepać do starości aż Gahanowi na scenie strzyknie w biodrze i pójdą na emeryturę.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Wydaje mi się, że właśnie zaczęli odnajdywać. Od dwóch płyt konsekwentnie brną w tego electro-bluesa.stripped pisze:Od czasu Excitera szukają nowej drogi dla siebie i nie mogą się odnaleźć.
Na Sounds, to było jeszcze tak jakby chcieli, a nie mogli. Na Delcie są już zdecydowanie bliżej celu, choć to nadal nie jest jeszcze to. Podejrzewam, że kolejne dwa albumy zdefiniują ten zespół na nowo jako pionierów gatunku elektronicznego bluesa (jeżeli im nie odbije i nie polecą w jakimś nowym kierunku, w efekcie zaczynając od nowa).
Ja propsuję obrany przez nich kierunek, niech go pucują bo nie ma już czasu na kombinowanie od początku.
To nie znaczy, że płyty mają brzmieć jak ostatnie dwie, ale niech to wszystko trzyma się chociaż kupy i będzie konsekwentne. Przed nimi dwa, może trzy albumy.
U mnie nowe płyty wywołują większe emocje niż kiedykolwiek. Jeżeli chodzi Ci o ogół, to może dobrze, że nie wywołują emocji.stripped pisze:Chodzi mi o to że ich muzyka przestaje już wywoływać takie emocje jak dawniej,
Co teraz wywołuje emocje? Kanye West, który wydał gównianą płytę z okładką z painta, a promował ją bzdurami wypisywanymi na tweeterze. Tylu emocji nie wywołał Kendrick Lamar, który zaczął robić coś naprawdę nowego w hiphopie, ale nie jest takim zjebem więc ludzie się nim nie interesują. Jeżeli myślisz, że można jeszcze wywołać masowe emocje samą muzyką, to się mylisz. Te czasy są już za nami.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- stripped
- Posty: 11326
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Kendrick wywołał chyba nie mniejszy szum ale dużo pozytywniejszy ostatnią płytą, wywołał duże emocje muzyką właśnie, choć osobiście się nie jaram, jego twórczość robi się powoli crazy (Boziu broń nas od drugiego Kanye ).
Wracając do DM to boję się że możesz mieć złudne nadzieje i że nie znajdą w sobie tyle konsekwencji, SOTU do elektro-bluesowych bym nie zaliczał tak bardzo, chyba tylko Corrupt i może Miles Away śmierdziały bluesem na serio. Zgadzam się raz jeszcze że powinni na coś się zdecydować i się czegoś trzymać. Gahan nie wiem czy dzięki swoim solowym projektom nabrał bardziej... elvisowo-bluesowo-soulowej maniery śpiewania, jest więcej uczucia w tym, sam jako frontman nieźle się trzyma, gdyby tylko zaczęli odcinać się nieco od teen popowej przeszłości nieco, mniej kręcenia biodrami na scenie i potworków jak Soothe My Soul (aż mi to przypomina jakieś ZZ Top i kiczowaty rock w stylu Viva Las Vegas, brrrr!).
Wracając do DM to boję się że możesz mieć złudne nadzieje i że nie znajdą w sobie tyle konsekwencji, SOTU do elektro-bluesowych bym nie zaliczał tak bardzo, chyba tylko Corrupt i może Miles Away śmierdziały bluesem na serio. Zgadzam się raz jeszcze że powinni na coś się zdecydować i się czegoś trzymać. Gahan nie wiem czy dzięki swoim solowym projektom nabrał bardziej... elvisowo-bluesowo-soulowej maniery śpiewania, jest więcej uczucia w tym, sam jako frontman nieźle się trzyma, gdyby tylko zaczęli odcinać się nieco od teen popowej przeszłości nieco, mniej kręcenia biodrami na scenie i potworków jak Soothe My Soul (aż mi to przypomina jakieś ZZ Top i kiczowaty rock w stylu Viva Las Vegas, brrrr!).
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- Dragon
- Posty: 7943
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Już ostatnia trasa to w dużej mierze nie granie Depeche Mode tylko zespołu próbującego grać stare Depeche Mode. Od połowy trasy to już było coraz gorsze smęcenie.Hien pisze:Obecny "format" robi się powoli niewygodny, Dave nie będzie niedługo w stanie kręcić dupą przez bite dwie godziny, a Martina szlag trafi od grania tych samych piosenek. Jeżeli muzyka im się nie znudzi, to może nadal będą nagrywać, ale przestaną koncertować.
A może będą jak Rolling Stonesi i będziemy za 20 lat chować twarze w dłoniach, kiedy Gahan przyklejony do statywu będzie rzęził "Walking in my shoes".
Ps.: patrząc na koncerty Soulsavers widzę konkretną różnicę. Te występy charakteryzuje pewna elegancja, która przystoi Dejwowi w tym wieku. Facet gubi gdzieś tę wyreżyserowaną manierę, którą znamy na pamięć z koncertów DM. Zespół grający na żywo też wpływa na to jak reaguje Gahan. Na różnych koncertach, różnie były grane kawałki, np. Condemnation potrafiło się przedłużyć o dobre kilka minut. Dzięki temu Gahan nie może popaść w kompletną rutynę, a to mu służy.
Gdyby byli konsekwentni, to już za rok będziemy widzieli wyraźne, nowe oblicze - jedyne na co mogę liczyć to trasy z mocno zmienionymi aranżacjami - ale bez jakiegoś większego gitaro-smęcenia tylko jeszcze z jakimiś smaczkami - na to jednak nie pójdą Prawdziwi Depesze i pewnie zarobiliby z 70% mniej niż mogą. Dlatego zmiany będą, ale nadal odbywały się stopniowo - bo z szyldu Depeche Mode już nie wyjdzie nic specjalnie artystycznego.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Sut My Soul, to jeden z tych post Personalowych Personali. Podobny rytm dobry do tańca. To jedyny kawałek DM od daaawna, przy którym zastanawiałem się, czy to nie była świadoma próba wyprodukowania hitu. Jeśli tak było, to chyba się nauczyli, że nie warto.
To jest idealna sytuacja dla nich, bo mogą nagrywać co chcą, to co im się podoba i mieć w dupie oponie fanów. Kasa i tak się zwróci. Z resztą u nich zawsze tak było.
Pierwsze hejty pojawiły się w 87 roku kiedy Martin zaczął występować na scenie z gitarą, co było uznane przez fanów elektroniki za nieprawilne. W odpowiedzi, Gore zaczął grać na niej coraz więcej, gdyby nie to, to nie byłoby największych hitów. Nie przypominam sobie żeby do czegokolwiek większego doszedł zespół, który robił to czego chcieli fani. Oni zawsze chcą czegoś co już było, co znają. A przecież był moment kiedy tego czegoś nie było.
W tym rzecz, że to nie tak wygląda. Na płytach już się nie zarabia. Większość ludzi z lenistwa kupuje wersje cyfrowe (które są znacznie tańsze), albo bezczelnie ściąga je za darmo. Zarobić można ewentualnie na deluxach, ale przy okazji ostatniej płyty nie było żadnego. Obecnie zarabia się na trasach koncertowych, a o to DM nie muszą się martwić, bo jakiej by płyty nie nagrali, to ludzie i tak na koncert przyjdą. I tam płynie hajs, nie tylko z biletów, ale i tour merchu.Dragon pisze:na to jednak nie pójdą Prawdziwi Depesze i pewnie zarobiliby z 70% mniej niż mogą. Dlatego zmiany będą, ale nadal odbywały się stopniowo - bo z szyldu Depeche Mode już nie wyjdzie nic specjalnie artystycznego.
To jest idealna sytuacja dla nich, bo mogą nagrywać co chcą, to co im się podoba i mieć w dupie oponie fanów. Kasa i tak się zwróci. Z resztą u nich zawsze tak było.
Pierwsze hejty pojawiły się w 87 roku kiedy Martin zaczął występować na scenie z gitarą, co było uznane przez fanów elektroniki za nieprawilne. W odpowiedzi, Gore zaczął grać na niej coraz więcej, gdyby nie to, to nie byłoby największych hitów. Nie przypominam sobie żeby do czegokolwiek większego doszedł zespół, który robił to czego chcieli fani. Oni zawsze chcą czegoś co już było, co znają. A przecież był moment kiedy tego czegoś nie było.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Dragon
- Posty: 7943
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Też nie koniecznie chodziło mi o płytę - gdyby powiedziano dość konkretnie o zmianach w DM to na pewno stałoby się to, o czym pisałem. Jasne, płyty już nie są głównym napędem, ale cały ten rytuał z nimi związany też w przypadku DM jest ważny.
Dipesze pójdą na DM tylko jak im ładnie zagrają tak jak trzeba Enjoya, Personala, Nevera, Policy no i oczywiście I Feel You. Część z nich pójdzie na wszystko, co im Dave wyśpiewa, Martin pogra a Andy zje, ale kokosów z najwierniejszych fanów też nie będzie. Pikniki też na jakiś el-blues nie pójdą, bo przecież nie ma tego na Violatorze?
Dipesze pójdą na DM tylko jak im ładnie zagrają tak jak trzeba Enjoya, Personala, Nevera, Policy no i oczywiście I Feel You. Część z nich pójdzie na wszystko, co im Dave wyśpiewa, Martin pogra a Andy zje, ale kokosów z najwierniejszych fanów też nie będzie. Pikniki też na jakiś el-blues nie pójdą, bo przecież nie ma tego na Violatorze?
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Myślę, że DM o publiczność na koncertach to się akurat martwić nie musi.
Rezygnację z każdego z tych utworów na koncertach przyjąłbym bym z niekłamaną radością.Dragon pisze:Dipesze pójdą na DM tylko jak im ładnie zagrają tak jak trzeba Enjoya, Personala, Nevera, Policy no i oczywiście I Feel You.
- stripped
- Posty: 11326
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Raczej z tego samego powodu co FOTW nie zostało singlem, wyobrażasz sobie w radiu kawałek o nazwie Czarna Msza? Dzisiaj może by to uszło, ale to była połowa lat 80 i to miał być pop/new wave a nie Ozzy Osborne i tak było promowane.Czez pisze:09 maja 2021 13:07Ja nigdy w zyciu nie zrozumie niektorych decyzji, np czemu BlackbCelebration nie zostalo singlem?
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- Czez
- Posty: 9037
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Wszystko zalezy od punktu widzenia. Jesli chodzi o BC, to mysle, ze akurat sam tytul nie zszokowalby tak bardzo.
Here Is The House tez mogloby byc singlem.
No moze niekoniecznie wszystko z wokalem Gahana.
Here Is The House tez mogloby byc singlem.
No moze niekoniecznie wszystko z wokalem Gahana.
Enjoy The Silence