Poza Everything Counts (chlubny wyjątek) nie ma na tej płycie nic szczególnego.
Ciągle zalatuje ABF i trochę S&S...
Construction Time Again
- Miri
- Posty: 968
- Rejestracja: 10 maja 2010 21:00
- Ulubiony utwór: Everything Counts
Wiesz, Freesiu, DM to nie tylko Violator i wszystko po. Mnie się bardzo podoba ten okres w ich twórczości - niby lekko naiwny, ale ciągle dostatecznie interesujący, by się w niego zagłębić. Może ABF nie lubię, ale S&S jest akurat b. dobra według mnie; poza tym Dave uważa tę płytę jako pierwszą w dyskografii DM (S&S właściwie to robota Clarke'a a ABF - jak sama nazwa mówi - była trochę "zachwiana") i jako pierwsza z Alanem zasługuje na uwagę. Nie chcę znowu palnąć jak rok temu, że jest "historyczna", ale mnie słucha się jej dobrze ze względu na to, że to zupełnie inna bajka i to właściwie początek wszystkiego spod szyldu DM.
- mintaj
- Posty: 4249
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
-
Kontakt
Strona WWW
A czego chcesz od ABF? To bardzo dobra płyta jest.
I nie zgodzę się z tym, że na CTA nie ma nic ciekawego, poza EC. Shame, Two minute warning, More than a party czy Love, in itself to kawałki naprawde godne uwagi.
I nie zgodzę się z tym, że na CTA nie ma nic ciekawego, poza EC. Shame, Two minute warning, More than a party czy Love, in itself to kawałki naprawde godne uwagi.
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.
DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.
DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
- stripped
- Posty: 11329
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
No dla mnie nie jest to album najwyższych lotów pod względem komercyjnego potencjału i dla mnie jest najsłabszym albumem grupy obok Sounds of the Universe, ale warto go docenić właśnie za wspomniany sampling oraz lirykę, to najbardziej upolityczniony i nasiąknięty młodym idealizmem album w ich historii i za to go lubię bo sam kiedyś taki byłem. Ale zawsze uważałem że chęć eksperymentów z samplingiem wtedy przyćmiła resztę i brak jest melodyjności niektórym utworom na albumie, Love, in Itself jest dziwadłem choć zaczyna się od fajnych dyskotekowych akordów na syntezatorze, More Than a Party jest też męczące jak dla mnie, potem jest lepiej już.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- Miri
- Posty: 968
- Rejestracja: 10 maja 2010 21:00
- Ulubiony utwór: Everything Counts
Z tym upolitycznieniem i idealizmem to w stu procentach się zgodzę. Warstwa liryczna itd - bardzo cenię to w tym albumie i obok samplowania to chyba jeden z największych kroków, jakie DM poczynili w swojej ówczesnej działalności, bo wcześniej to teksty były praktycznie o niczym, a u mnie piosenki o niczym mają trochę gorszą pozycję na starcie. Obok "New Dress" i "Blasphemous Rumours" z późniejszych lat, tu chyba były najbardziej upolitycznione słowa. Ostatnio nawet dostrzegłam "tycią" zbieżność między wymową tych piosenek i jednym utworem Camouflage, mianowicie "Neighbours". Niezłą miałam jazdę, jak chciałam to przetłumaczyć (teksty typu "mieli płacone za każdy swój celny strzał", "biały człowiek ziewa w swym fotelu/uśmiechnięty, oglądając białą telewizję")... Nie, muzyka+polityka w niektórych przypadkach to poroniony pomysł i trzeba znać umiar i równowagę. W takiej New Dress to jeszcze jest zachowane; swoje robi również ta lekka cynika, jak to w tekstach Martina.
- Czez
- Posty: 9039
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Moc dzwiekow CTA niech bedzie z Wami
Enjoy The Silence
- Hien
- Posty: 21494
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
CTA to moja ulubiona płyta DM z lat 80.
Akurat upolitycznione teksty nie robią na mnie wrażenia (bo mam do polityki stosunek negatywny), zwłaszcza kiedy Gahan śpiewa o ratowaniu środowiska, to jest dopiero śpiewanie o niczym
Fajnie natomiast, że nie śpiewają o miłości (a nawet jak śpiewają to w dosyć charakterystyczny dla tej płyty sposób), ile można? Muzycznie nie mogę się tu przyczepić do niczego.
Takie brzmienie cenię sobie najbardziej w tej najbardziej elektronicznej fazie DM.
Nie chce mi się zapędzać w jakieś ku.rw.a oniryczne opisy, bo tu wszystko jest stalowe, od tematyki po brzmienie.
Nie ma tu kompromisów, śmiała i pomysłowa płyta. Zawsze miałem do niej słabość.
Dzisiaj sobie nawet w wannie nuciłem Love in itself...
Akurat upolitycznione teksty nie robią na mnie wrażenia (bo mam do polityki stosunek negatywny), zwłaszcza kiedy Gahan śpiewa o ratowaniu środowiska, to jest dopiero śpiewanie o niczym
Fajnie natomiast, że nie śpiewają o miłości (a nawet jak śpiewają to w dosyć charakterystyczny dla tej płyty sposób), ile można? Muzycznie nie mogę się tu przyczepić do niczego.
Takie brzmienie cenię sobie najbardziej w tej najbardziej elektronicznej fazie DM.
Nie chce mi się zapędzać w jakieś ku.rw.a oniryczne opisy, bo tu wszystko jest stalowe, od tematyki po brzmienie.
Nie ma tu kompromisów, śmiała i pomysłowa płyta. Zawsze miałem do niej słabość.
Dzisiaj sobie nawet w wannie nuciłem Love in itself...
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Miri
- Posty: 968
- Rejestracja: 10 maja 2010 21:00
- Ulubiony utwór: Everything Counts
Wiem, że profan, ale... Za pomocą audacity zrobiłam sobie z tego dzwonek . Chwytliwy ten początek...
Szczerze mówiąc, Hien, wątpię, żeby szło mieć pozytywny stosunek do polityki. Nawet, jak rządzą "twoi", to zawsze możesz się wkurzać na opozycję i odwrotnie... Dlatego wolę się w to nie zagłębiać, a jak się zaczynają teksty "Ślązacy to utajona opcja niemiecka" albo "bul i nadziejia", to wolę uciekać.
Taka dygresja - ciężko teraz usłyszeć w radiu czy telewizji piosenkę, która nie byłaby o miłości albo nie byłaby nią podszyta. Ciężko być też oryginalnym, jeśli chodzi o melodie. Przypomina mi się jakiś projekt lansowany w rmfie kilka lat temu - mianowicie mix iluśtam utworów o podobnych motywach, który nazywał się "muzyka jest jedna", czy coś koło tego. Ciekawa rzecz.
Szczerze mówiąc, Hien, wątpię, żeby szło mieć pozytywny stosunek do polityki. Nawet, jak rządzą "twoi", to zawsze możesz się wkurzać na opozycję i odwrotnie... Dlatego wolę się w to nie zagłębiać, a jak się zaczynają teksty "Ślązacy to utajona opcja niemiecka" albo "bul i nadziejia", to wolę uciekać.
Taka dygresja - ciężko teraz usłyszeć w radiu czy telewizji piosenkę, która nie byłaby o miłości albo nie byłaby nią podszyta. Ciężko być też oryginalnym, jeśli chodzi o melodie. Przypomina mi się jakiś projekt lansowany w rmfie kilka lat temu - mianowicie mix iluśtam utworów o podobnych motywach, który nazywał się "muzyka jest jedna", czy coś koło tego. Ciekawa rzecz.
Shame - może... ale jednak nie. Nie trafia do mnie...mintaj pisze:I nie zgodzę się z tym, że na CTA nie ma nic ciekawego, poza EC. Shame, Two minute warning, More than a party czy Love, in itself to kawałki naprawde godne uwagi.
TMW - ten już prędzej, ogólnie nawet mi się podoba - nr 2 na CTA po Everything Counts.
Za to MTAP i Love, In Itself - dno!
Gdy usłyszałem ten pierwszy, to istotnie myślałem, że jest z S&S. A tu zaskoczenie - taki pusty kawałek dali na CTA?
A Love, In Itself - już gdzieś o tym pisałem, najgorszy na całej płycie. Jeszcze w dodatku został singlem... Przecież to jeszcze większa pustota niż More Than A Party.
Ogólnie to powinienem powiedzieć, że (poza małymi wyjątkami z trzech pierwszych płyt, jak Photographic, JCGE, See You, EC) dobre DM zaczyna się dla mnie od SGR.
- stripped
- Posty: 11329
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
No to zależy czego się oczekuje od muzy. Ja zwykle patrzę na muzykę trochę bardziej w kontekście historycznym i Speak & Spell to kawałek niezłego typowego new wave/new romantic/synthpopu z czasów gdy dopiero ten nurt się budził.
A Broken Frame już zaczyna okres ambitniejszy bo pisanie tekstów przejął Martin, ale na ABF było jeszcze kilka kiszek z czasów gdy był nastolatkiem i to poszło na płytę. Choć brzmienie już nie te, słodki tekst See You okraszony jest już muzyką która jakąś nutę tajemnicy zawiera, i dwa inne wspaniałe melancholijne twory tamtych lat to Satellite i The Sun and The Rainfall.
Construction Time Again zaś chyba jest pierwszym albumem Depeche Mode który zawiera jedynie nowe i świeże teksty, nie wygrzebane z szuflady przez Martina. Więc jest świeża liryka płynąca z umysłu młodego dojrzewającego idealisty, pierwsze oznaki zrozumienia otaczającego go świata i wyrazy buntu wobec tych wydarzeń. To jest dopełnione przez innowacyjne jak na tamten czas jeszcze techniki jak sampling. Dzisiaj to może niektórych śmieszyć, ale jeśli spojrzeć na to właśnie z perspektywy bardziej historycznej to musiało brzmieć świeżo w 1983 roku Dlatego może dzisiaj ten album ginie z biegiem lat, ale jeśli ustawimy go w szeregu obok innych albumów z tamtych lat to się wyróżnia na plus zapewne
A Broken Frame już zaczyna okres ambitniejszy bo pisanie tekstów przejął Martin, ale na ABF było jeszcze kilka kiszek z czasów gdy był nastolatkiem i to poszło na płytę. Choć brzmienie już nie te, słodki tekst See You okraszony jest już muzyką która jakąś nutę tajemnicy zawiera, i dwa inne wspaniałe melancholijne twory tamtych lat to Satellite i The Sun and The Rainfall.
Construction Time Again zaś chyba jest pierwszym albumem Depeche Mode który zawiera jedynie nowe i świeże teksty, nie wygrzebane z szuflady przez Martina. Więc jest świeża liryka płynąca z umysłu młodego dojrzewającego idealisty, pierwsze oznaki zrozumienia otaczającego go świata i wyrazy buntu wobec tych wydarzeń. To jest dopełnione przez innowacyjne jak na tamten czas jeszcze techniki jak sampling. Dzisiaj to może niektórych śmieszyć, ale jeśli spojrzeć na to właśnie z perspektywy bardziej historycznej to musiało brzmieć świeżo w 1983 roku Dlatego może dzisiaj ten album ginie z biegiem lat, ale jeśli ustawimy go w szeregu obok innych albumów z tamtych lat to się wyróżnia na plus zapewne
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- Rajca
- Posty: 6051
- Rejestracja: 02 wrz 2006 15:35
Co jak co, ale idealizm w liryce to raczej kicha
- stripped
- Posty: 11329
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Wiesz no kicha jak kicha, ogólnie wiadomo że tak, ALEEEE... jak się jest w takim wieku co oni to myśli się podobnie wtedy, no ja przynajmniej też miałem swój okres wielkiego idealizmu kiedy to Construction Time Again wchodziło mi jak delicje ^^
Al fakt faktem jest w tym jakiś przekaz chociaż, jest taki protest song jak Everything Counts czy And Then... a nie kolejne kawałki o miłości i cierpieniu. Pociągnęli to jeszcze potem, i o ile Blasphemous Rumours czy New Dress uważam za szczyt wykorzystania przez nich tej upolitycznionej czy buntowniczej formuły o tyle People Are People było już jej zarżnięciem, karykaturą, trochę jak Martyr był zarżnięciem "cierpiętniczej formuły" Playing the Angel (Wg mnie na samym albumie jeszcze przesady nie było w tym, było to bardziej zjadliwe).
Al fakt faktem jest w tym jakiś przekaz chociaż, jest taki protest song jak Everything Counts czy And Then... a nie kolejne kawałki o miłości i cierpieniu. Pociągnęli to jeszcze potem, i o ile Blasphemous Rumours czy New Dress uważam za szczyt wykorzystania przez nich tej upolitycznionej czy buntowniczej formuły o tyle People Are People było już jej zarżnięciem, karykaturą, trochę jak Martyr był zarżnięciem "cierpiętniczej formuły" Playing the Angel (Wg mnie na samym albumie jeszcze przesady nie było w tym, było to bardziej zjadliwe).
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- Hien
- Posty: 21494
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Też miałem idealistyczny okres... jak miałem 15 lat
Swoją drogą, New Dress (lol, zauważyłem teraz, że ta nazwa przestała mi się kojarzyć z piosenką ) nie pchał bym do tego samego worka co liryki z Konstrakszyn. To fajna wyliczynka, takie "We Didn't Start The Fire" tylko z Angielskiego podwórka. Bardziej prześmiewcza, mniej buntu a więcej satyry. A "Blasphemous Rumors" to raczej wywody natury religijnej.
"Pipa a pipa" jest niczym piosenka z 5-10-15.
Swoją drogą, New Dress (lol, zauważyłem teraz, że ta nazwa przestała mi się kojarzyć z piosenką ) nie pchał bym do tego samego worka co liryki z Konstrakszyn. To fajna wyliczynka, takie "We Didn't Start The Fire" tylko z Angielskiego podwórka. Bardziej prześmiewcza, mniej buntu a więcej satyry. A "Blasphemous Rumors" to raczej wywody natury religijnej.
"Pipa a pipa" jest niczym piosenka z 5-10-15.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Czez
- Posty: 9039
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Swego czasu szalalem za People R People i choc teraz jest wiele innych piosenek ktore zajely to miejsce to nie da sie zaprzeczyc, ze konstrukcja dzwiekowa tej poiosenki jest oszalamiajaca.
Enjoy The Silence
- mistrz99
- Posty: 15
- Rejestracja: 09 kwie 2012 16:44
Tylko Everything Counts !!!!
- Malkolit
- Posty: 6181
- Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
- Ulubiony utwór: World in My Eyes
- Lokalizacja: właściwa
-
Kontakt
Strona WWW Facebook
Ale to w wersji koncertowej (101!). Na płycie najbardziej podoba mi się Pipeline.
- Czez
- Posty: 9039
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Ostatnio z tej plyty najczesciej slucham And Then i sam sie dziwie co mnie w tym kawalku tak wciaga.
Enjoy The Silence
- Peter
- Posty: 375
- Rejestracja: 09 sty 2013 15:44
- Ulubiony utwór: The Landscape Is Changing
Genialna płyta! Moja ulubiona w ich dorobku, głosuję na "The Landscape Is Changing". Pierwsza tak doskonała płyta i pierwsza tak mocno depeszowata.
- Dragon
- Posty: 7944
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Pierwsza płyta Depeche, która podoba mi się w większości poza More Than A Party (jedynie końcówka mi się podoba, gdy tempo przyspiesza)
- Peter
- Posty: 375
- Rejestracja: 09 sty 2013 15:44
- Ulubiony utwór: The Landscape Is Changing
Pierwszy doskonały album w warstwie tekstowej. Teksty są nad wyraz dojrzałe. Słuchając ich miałem wrażenie, że ich autor a być może i reszta mają serca po lewej stronie co w warunkach brytyjski oznacza, że są labourzystami. Jeszcze potem ta czerwona różna na okładce któreś z kolejnych płyty.... Mart jednak nie chciał nigdy by mieszać politykę do muzyki. Wydaje mi się, że taki miał koncept na album a Depesze według mnie mieli niezłą zabawę poszukując industrialnych sampli. Album bardzo udany, mój ulubiony.