Akustyki na koncertach
: 02 gru 2017 15:46
Akustyki, termin używany, ale niespecjalnie trafny, bo prawdziwe instrumenty akustyczne pojawiały się na koncertach DM rzadko.
Wiadomo jednak o co chodzi. Słynne akustyki duetu Gore/Gordeno, których 70% fanów DM nienawidzi.
Sam należałem do tej grupy, ale tak w okolicach Tour Of The Universe zacząłem zmieniać zdanie. Wiadomo, że takie granie nie jest bliskie większości słuchaczy Depeche Mode, bo nie za takie brzmienie pokochali ten zespół, ale jako, że moja muzyczna dieta przez lata ewoluowała, to i na te akustyki zacząłem patrzeć inaczej. Nie będę się kłócił, że wszystkie brzmią dobrze, bo to nie prawda, ale założyłem ten temat żeby wskazać te wersje, które moim zdaniem wyszły zajebiście i nie zasługują tę gnojówę, którą urządzają im fani DM. Najpierw trochę historii żeby ustalić kiedy to się zaczęło? Uznajmy, że Somebody się nie liczy, chociaż w 84/85 grali to jeszcze z podkładem. Za pierwszy "akustyk" powinno się uznać "It Doesn't Matter" zagrane z podkładem do "Somebody" w Japonii w 1985.
https://media.depechemode-live.com/stre ... CD1/10.m4a
Potem w tym temacie nastąpiła cisza na 5 lat, w międzyczasie zakustykowano tylko spontaniczne "Somebody" na końcu BC Tour, ale mieliśmy o nim nie mówić
Na World Violation pojawił się jedyny prawdziwy segment akustyczny w historii tego zespołu, bo Martin faktycznie grał na akustyku.
To był nie tylko pierwszy raz kiedy na koncercie Depeche Mode utwory były wykonywane w taki minimalistyczny sposób , ale też pierwszy raz kiedy Martin wykonywał utwory w oryginale śpiewane przez Dave'a (Here Is The House, Little 15).
Here Is The House
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/09.m4a
Sweetest Perfection
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/10.m4a
I Want You Now
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/09.m4a
World Full Of Nothing
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/10.m4a
Dobór utworów był dobry i brzmiały on dobrze. Wprawdzie Martinowi zdarzało się rzępolić, ale było to coś nowego.
Potem nastąpiła kolejna przerwa, na Devotional Tour akustyki się nie zdarzyły, z wyjątkiem Death's Door, którego nie będę tu wklejal bo znacie te wersję na pamięć.
Na Singles Tour zespół miał teraz w składzie Petera Gordeno, wyszkolonego pianistę. Zaczęło się od Condemnation, jeszcze z Gahanem na wokalu
https://media.depechemode-live.com/stre ... 396/11.mp3
Więcej nie szaleli, przynajmniej do czasu słynnego koncertu dla KROQ, gdzie zespół zgodnie z tematyką występu zaaranżował kilka utworów na "mniej elektronicznie".
Pojawiły się w takich wersjach między innymi
Enjoy The Silence
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/08.m4a
A Question of Lust
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/07.m4a
ale przede wszystkim Sister of Night, które jako jedyny pozostało w secie na późniejsze koncerty Singles Tour i niejako dało początek serii, z którą Martin występuje do dziś
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/06.m4a
Od Exciter Tour akustyki Gore/Gordeno, to już norma. Formuła ta pozwoliła nie tylko na częste zmiany numerów (jak sam Gore mówił, czasami Gordeno uczy się kawałka w samolocie, bo Martinowi coś wpadnie do głowy), ale w miarę oryginalne podejście do tematu.
Nie będę tu wklejał wszystkiego co przez lata zagrali, ale rzucę kilka najciekawszych tego typu wykonań, które IMO bronią się i absolutnie nie zasługują, na wywalanie stosu gówno przez fanów. Oczywiście, żaden nie jest lepszy od oryginalu, ale to jeszcze nie jest zbrodnia.
.....................................................................................
Po pierwsze, Surrender
https://media.depechemode-live.com/stre ... CD1/10.m4a
Na papierze, to wygląda średnio, ale po przesłuchaniu nigdy nie miałem wątpliwości, że ten kawałek pasował do takiej pianinowo-bluesowej aranżacji, i że Martin sobie tez z nim poradził nieźle. Kiedy dwa lata później grał elektroniczną wersję na swojej solowej trasie, to wypadło to znacznie gorzej.
Po drugie, Sister Of Night
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/09.m4a
w jedynie słusznej wersji z Exciter Tour. Tutaj nie ma co się rozpisywać, tak jak napisał kiedyś Shodan, każda inna wersja leży w porównaniu z tym. Specjalnie dałem wersję z Warszawy, bo tam byłem i słuchałem tamtego wykonania ze szczęką na ziemi.
W ogóle posłuchajcie reakcji publiczności. Kto tak jeszcze reaguje na koncertach DM? I to na akustyka?
Po trzecie, The Bottom Line
https://media.depechemode-live.com/stre ... CD1/09.m4a
jeden z kilku utworów, o których tu wspomnę, który ma zajebisty potencjał jako prosta ballada country, ale który to potencjał został na albumach ukryty przez gęstą produkcję. Gitara , pianino i kowbojski kapelusz (którego nie było) Tyle wystarczy. Piękno tych wykonań z Exciter Tour jest bezdyskusyjne, wersja albumowa leży. Wspaniała piosenka, ale jeśli ktoś nie lubi country, to może nie podchwycić zajawki.
Po czwarte, Blue Dress
wykonania z 1990 r. są znane i piękne, ale moim zdaniem dopiero kiedy ten utwór powrócił po 16 latach zrobiło się naprawdę interesująco najpierw wykonanie z 2006
https://www.youtube.com/watch?v=0WJcTgo6d1M
sam Martin z gitarą, ale tym razem elektryczną. Jest coś w tym wykonaniu niezwykłego. Tylko dwa razy to zagrał na tamtej trasie.
Potem trzeba było czekać kolejne 8 lat, ale opłacało się.
https://www.youtube.com/watch?v=6sAGw_pyTZ8
Tym razem już tylko pianino, ale to chyba najbardziej kompletna wersja Blue Dress. I te wokalizy Gore/Gordeno na końcu mnie kupiły od razu.
Po piąte, Freelove
https://www.youtube.com/watch?v=-hQD8LiFfs4
Ponownie Martina na gitarze oraz Peter na pianinie gdzieś w tle. Zadziwiająco dobra wersja, Gore gra na gitarze co trzeba, a Gordeno nie przesadza. Daleko jej do wersji z Paryża 2001, ale nie wiem jak ktokolwiek mógłby narzekać po takim wykonaniu jak Martin to zrobił (raptem 2 razy) w 2010 r.
Po szóste, Clean
https://www.youtube.com/watch?v=Y94Z8GffCSw
Kolejny po "The Bottom Line" kawałek, który ma w sobie ukrytą kowbojską balladę, która na albumie miała kompletnie inny charakter.
Tutaj cała ta kowbojskość wyłazi i mnie to kręci. Nawet słynne "saloonowe" granie Gordeno tutaj pasuje i to przerażająco bardzo pasuje. Podobnie jak w demie, tutaj też Gore daje radę.
Po siódme, Little Soul
https://www.youtube.com/watch?v=HPHA0Snc_ZI
https://media.depechemode-live.com/stre ... m4a/08.m4a
Trudno mi było wybrać wersję więc dałem obie, tę z 2009 za gitarę Martina, a wersje 2017 za tego pseudo rhodesa i emocjonalne wykonanie Martina (gdyby mu się dziecko nie urodziło, to pewnie by już do tego kawałka nigdy nie wrócił). Nietypowy wybór, bo utwór nie ma wielu fanów, ale ja jak wiecie uwielbiam SOTU, a ten utwór i te wykonania to prawdziwy pokaz tego jaki jest zajebisty.
Po ósme, When The Body Speaks
https://www.youtube.com/watch?v=f8kg0SmKIpo
Ballady z Excitera mają to do siebie, że po prostu pasują do minimalistycznych wykonań vide wersja z samą orkiestrą i gitarą, która wylądowała na jednym z singli. Tymi wykonaniami WTBS w 2013 r. Martin mnie kompletnie zniszczył. Moim zdaniem to jest poziom oryginalnych wykonań z 2001 r. a pianino i chórki Gordeno wpływają bardzo pozytywnie. Do tego Christian za klawiszami. Żeby trzeba było perkusistę wołać za klawisz, bo Fletcher nie umie zagrać tych paru sampli ze skrzypcami... ehh. Nie ważne, nie psujmy chwili Ktokolwiek po wysłuchaniu tej wersji powie, że akustyki to gówno, to ma nierówno pod sufitem, albo za dużo wosku w uszach.
Po dziewiąte, Slow
https://www.youtube.com/watch?v=_3xNUXB5PMI
Mówcie sobie co chcecie, ale imo ten kawałek idealnie pasuje do takie aranżacji. Tutaj już mamy saloon do kwadratu, ale jak to pasuje! Chyba pianino Gordeno jeszcze nigdy nie było tak zgodne w brzmieniu z oryginalną wymową studyjnej wersji.
Gore tez bardzo daje radę. Fantastyczna wersja. Nawet Sinatra by się nie powstydził.
Po dziesiąte, Leave in Silence
https://www.youtube.com/watch?v=j8birw0Uock
Jeden z tych wczesnych utworów Depeche Mode, które kapitalnie da się przełożyć na taką akustyczną, mroczną balladę.
I Leave In Silence jest jedną z najlepszych takich piosenek. Myślę, że Love In Itself też by się nadało, ewentualnie Pipeline (na gitarę), czy Stories of Old, itd. Dałem wersję z 2013 r., bo wydaje mi sie trochę ciekawsza od wykonań z 2006 r. No i bawi mnie jak ktoś w pewnym momencie krzyczy "Martin, you're sex god"
Po jedenaste, Judas
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/07.m4a
trochę dodatkowo, bo miało być 10, ale nie mogłem przejść obojętnie wobec ostatnich wykonań tego utworu, które są krótko mówiąc czarujące.
Po raz kolejny to powiem, ale nie wiem w czym ludzie widza problem z tymi akustykami. Też kiedyś tak miałem i moim głównym problemem był fakt, że to nie były pełne wersje i nie były elektroniczne. Ale byłem gówniarzem i się nie znałem
Moje horyzonty się poszerzyły i zacząłem naprawdę doceniać to co Gore i Gordeno robią z tym segmentem akustycznym, nie tylko z powodów praktycznych (częstsze zmiany utworów), ale też dlatego, że wiele utworów można odkryć na nowo, a sam fakt, że nie są grane w pełnych wersjach nie sprawia automatycznie, że brzmią gówniano.
Może uda się tutaj rozwinąć jakąś dyskusję
Wiadomo jednak o co chodzi. Słynne akustyki duetu Gore/Gordeno, których 70% fanów DM nienawidzi.
Sam należałem do tej grupy, ale tak w okolicach Tour Of The Universe zacząłem zmieniać zdanie. Wiadomo, że takie granie nie jest bliskie większości słuchaczy Depeche Mode, bo nie za takie brzmienie pokochali ten zespół, ale jako, że moja muzyczna dieta przez lata ewoluowała, to i na te akustyki zacząłem patrzeć inaczej. Nie będę się kłócił, że wszystkie brzmią dobrze, bo to nie prawda, ale założyłem ten temat żeby wskazać te wersje, które moim zdaniem wyszły zajebiście i nie zasługują tę gnojówę, którą urządzają im fani DM. Najpierw trochę historii żeby ustalić kiedy to się zaczęło? Uznajmy, że Somebody się nie liczy, chociaż w 84/85 grali to jeszcze z podkładem. Za pierwszy "akustyk" powinno się uznać "It Doesn't Matter" zagrane z podkładem do "Somebody" w Japonii w 1985.
https://media.depechemode-live.com/stre ... CD1/10.m4a
Potem w tym temacie nastąpiła cisza na 5 lat, w międzyczasie zakustykowano tylko spontaniczne "Somebody" na końcu BC Tour, ale mieliśmy o nim nie mówić
Na World Violation pojawił się jedyny prawdziwy segment akustyczny w historii tego zespołu, bo Martin faktycznie grał na akustyku.
To był nie tylko pierwszy raz kiedy na koncercie Depeche Mode utwory były wykonywane w taki minimalistyczny sposób , ale też pierwszy raz kiedy Martin wykonywał utwory w oryginale śpiewane przez Dave'a (Here Is The House, Little 15).
Here Is The House
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/09.m4a
Sweetest Perfection
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/10.m4a
I Want You Now
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/09.m4a
World Full Of Nothing
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/10.m4a
Dobór utworów był dobry i brzmiały on dobrze. Wprawdzie Martinowi zdarzało się rzępolić, ale było to coś nowego.
Potem nastąpiła kolejna przerwa, na Devotional Tour akustyki się nie zdarzyły, z wyjątkiem Death's Door, którego nie będę tu wklejal bo znacie te wersję na pamięć.
Na Singles Tour zespół miał teraz w składzie Petera Gordeno, wyszkolonego pianistę. Zaczęło się od Condemnation, jeszcze z Gahanem na wokalu
https://media.depechemode-live.com/stre ... 396/11.mp3
Więcej nie szaleli, przynajmniej do czasu słynnego koncertu dla KROQ, gdzie zespół zgodnie z tematyką występu zaaranżował kilka utworów na "mniej elektronicznie".
Pojawiły się w takich wersjach między innymi
Enjoy The Silence
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/08.m4a
A Question of Lust
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/07.m4a
ale przede wszystkim Sister of Night, które jako jedyny pozostało w secie na późniejsze koncerty Singles Tour i niejako dało początek serii, z którą Martin występuje do dziś
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/06.m4a
Od Exciter Tour akustyki Gore/Gordeno, to już norma. Formuła ta pozwoliła nie tylko na częste zmiany numerów (jak sam Gore mówił, czasami Gordeno uczy się kawałka w samolocie, bo Martinowi coś wpadnie do głowy), ale w miarę oryginalne podejście do tematu.
Nie będę tu wklejał wszystkiego co przez lata zagrali, ale rzucę kilka najciekawszych tego typu wykonań, które IMO bronią się i absolutnie nie zasługują, na wywalanie stosu gówno przez fanów. Oczywiście, żaden nie jest lepszy od oryginalu, ale to jeszcze nie jest zbrodnia.
.....................................................................................
Po pierwsze, Surrender
https://media.depechemode-live.com/stre ... CD1/10.m4a
Na papierze, to wygląda średnio, ale po przesłuchaniu nigdy nie miałem wątpliwości, że ten kawałek pasował do takiej pianinowo-bluesowej aranżacji, i że Martin sobie tez z nim poradził nieźle. Kiedy dwa lata później grał elektroniczną wersję na swojej solowej trasie, to wypadło to znacznie gorzej.
Po drugie, Sister Of Night
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/09.m4a
w jedynie słusznej wersji z Exciter Tour. Tutaj nie ma co się rozpisywać, tak jak napisał kiedyś Shodan, każda inna wersja leży w porównaniu z tym. Specjalnie dałem wersję z Warszawy, bo tam byłem i słuchałem tamtego wykonania ze szczęką na ziemi.
W ogóle posłuchajcie reakcji publiczności. Kto tak jeszcze reaguje na koncertach DM? I to na akustyka?
Po trzecie, The Bottom Line
https://media.depechemode-live.com/stre ... CD1/09.m4a
jeden z kilku utworów, o których tu wspomnę, który ma zajebisty potencjał jako prosta ballada country, ale który to potencjał został na albumach ukryty przez gęstą produkcję. Gitara , pianino i kowbojski kapelusz (którego nie było) Tyle wystarczy. Piękno tych wykonań z Exciter Tour jest bezdyskusyjne, wersja albumowa leży. Wspaniała piosenka, ale jeśli ktoś nie lubi country, to może nie podchwycić zajawki.
Po czwarte, Blue Dress
wykonania z 1990 r. są znane i piękne, ale moim zdaniem dopiero kiedy ten utwór powrócił po 16 latach zrobiło się naprawdę interesująco najpierw wykonanie z 2006
https://www.youtube.com/watch?v=0WJcTgo6d1M
sam Martin z gitarą, ale tym razem elektryczną. Jest coś w tym wykonaniu niezwykłego. Tylko dwa razy to zagrał na tamtej trasie.
Potem trzeba było czekać kolejne 8 lat, ale opłacało się.
https://www.youtube.com/watch?v=6sAGw_pyTZ8
Tym razem już tylko pianino, ale to chyba najbardziej kompletna wersja Blue Dress. I te wokalizy Gore/Gordeno na końcu mnie kupiły od razu.
Po piąte, Freelove
https://www.youtube.com/watch?v=-hQD8LiFfs4
Ponownie Martina na gitarze oraz Peter na pianinie gdzieś w tle. Zadziwiająco dobra wersja, Gore gra na gitarze co trzeba, a Gordeno nie przesadza. Daleko jej do wersji z Paryża 2001, ale nie wiem jak ktokolwiek mógłby narzekać po takim wykonaniu jak Martin to zrobił (raptem 2 razy) w 2010 r.
Po szóste, Clean
https://www.youtube.com/watch?v=Y94Z8GffCSw
Kolejny po "The Bottom Line" kawałek, który ma w sobie ukrytą kowbojską balladę, która na albumie miała kompletnie inny charakter.
Tutaj cała ta kowbojskość wyłazi i mnie to kręci. Nawet słynne "saloonowe" granie Gordeno tutaj pasuje i to przerażająco bardzo pasuje. Podobnie jak w demie, tutaj też Gore daje radę.
Po siódme, Little Soul
https://www.youtube.com/watch?v=HPHA0Snc_ZI
https://media.depechemode-live.com/stre ... m4a/08.m4a
Trudno mi było wybrać wersję więc dałem obie, tę z 2009 za gitarę Martina, a wersje 2017 za tego pseudo rhodesa i emocjonalne wykonanie Martina (gdyby mu się dziecko nie urodziło, to pewnie by już do tego kawałka nigdy nie wrócił). Nietypowy wybór, bo utwór nie ma wielu fanów, ale ja jak wiecie uwielbiam SOTU, a ten utwór i te wykonania to prawdziwy pokaz tego jaki jest zajebisty.
Po ósme, When The Body Speaks
https://www.youtube.com/watch?v=f8kg0SmKIpo
Ballady z Excitera mają to do siebie, że po prostu pasują do minimalistycznych wykonań vide wersja z samą orkiestrą i gitarą, która wylądowała na jednym z singli. Tymi wykonaniami WTBS w 2013 r. Martin mnie kompletnie zniszczył. Moim zdaniem to jest poziom oryginalnych wykonań z 2001 r. a pianino i chórki Gordeno wpływają bardzo pozytywnie. Do tego Christian za klawiszami. Żeby trzeba było perkusistę wołać za klawisz, bo Fletcher nie umie zagrać tych paru sampli ze skrzypcami... ehh. Nie ważne, nie psujmy chwili Ktokolwiek po wysłuchaniu tej wersji powie, że akustyki to gówno, to ma nierówno pod sufitem, albo za dużo wosku w uszach.
Po dziewiąte, Slow
https://www.youtube.com/watch?v=_3xNUXB5PMI
Mówcie sobie co chcecie, ale imo ten kawałek idealnie pasuje do takie aranżacji. Tutaj już mamy saloon do kwadratu, ale jak to pasuje! Chyba pianino Gordeno jeszcze nigdy nie było tak zgodne w brzmieniu z oryginalną wymową studyjnej wersji.
Gore tez bardzo daje radę. Fantastyczna wersja. Nawet Sinatra by się nie powstydził.
Po dziesiąte, Leave in Silence
https://www.youtube.com/watch?v=j8birw0Uock
Jeden z tych wczesnych utworów Depeche Mode, które kapitalnie da się przełożyć na taką akustyczną, mroczną balladę.
I Leave In Silence jest jedną z najlepszych takich piosenek. Myślę, że Love In Itself też by się nadało, ewentualnie Pipeline (na gitarę), czy Stories of Old, itd. Dałem wersję z 2013 r., bo wydaje mi sie trochę ciekawsza od wykonań z 2006 r. No i bawi mnie jak ktoś w pewnym momencie krzyczy "Martin, you're sex god"
Po jedenaste, Judas
https://media.depechemode-live.com/stre ... 644/07.m4a
trochę dodatkowo, bo miało być 10, ale nie mogłem przejść obojętnie wobec ostatnich wykonań tego utworu, które są krótko mówiąc czarujące.
Po raz kolejny to powiem, ale nie wiem w czym ludzie widza problem z tymi akustykami. Też kiedyś tak miałem i moim głównym problemem był fakt, że to nie były pełne wersje i nie były elektroniczne. Ale byłem gówniarzem i się nie znałem
Moje horyzonty się poszerzyły i zacząłem naprawdę doceniać to co Gore i Gordeno robią z tym segmentem akustycznym, nie tylko z powodów praktycznych (częstsze zmiany utworów), ale też dlatego, że wiele utworów można odkryć na nowo, a sam fakt, że nie są grane w pełnych wersjach nie sprawia automatycznie, że brzmią gówniano.
Może uda się tutaj rozwinąć jakąś dyskusję