: 10 sie 2006 00:25
Jak widzę najlepiej zamknąć temat, usunąć resztę postów sprzeciwu, nadać mu odpowiedni tytuł, sugerujący czytelnikowi raczej, że jestem oponentem akcji charytatywnych niż to, że krytykuję jednorazowe postępowanie. Jednak widzę, że nasze forum jest pilnie śledzone, to jeszcze raz ustosunkuję się do zajścia z minionych dni.
Na razie nikt nie podał konstruktywnej argumentacji, raczej widzę plątanie się w "zeznaniach" niż odpowiedź na zadane PROSTE pytania.
Stosownej odpowiedź byłaby tutaj co najmniej wskazana - zważywszy na ogólnodstępny (Allegro) charakter aukcji. To nie jest prywatna aukcja, gdzie sprzedaje się rozprute trampki, tylko chodzi o to żeby zebrać jak największą ilość gotówki. Dla mnie to swoisty fenomen - nie weźmiemy od kogoś bo jest "be", bo kiedyś podpadł, bo go nie lubię.
Erwartungen parę postów wyżej trafnie opisał to nasepującymi słowami: "usuwa się ofertę, której nie da się odczytać niepozytywnie (chęc podbicia ceny, chęć pomocy karolkowi, być może nawet jako mały, ale bardzo zgrabny krok w kierunku pogodzenia obu for)"
No sorry, ale odpowiedź "i tak mu się nie przyda" nie jest argumentacją powodu wycofania aukcji. Bo nie znam przypadku, żeby ktoś posiadł umiejętność czytania cudzych myśli zanim ta myśli nie zostania wyartykułowana.
Tak samo argument "Mateusz nie weźmie udziału w żadnej prowadzonej przez nas akcji". To czemu pozwoliliście wygrać mu licytację koszulki z Rose Bowl? Po prostu podręcznikowy brak konsekwencji.
Żeby było "śmieszniej" niekonsekwencja nie jest w tym wszystkim taka najgorsza. Najbardziej zasmucające jest to, iż kierując się jakimiś prywatnymi animozjami, w których w żaden sposób nie miało swojego udziału chore dziecko ani jego rodzice, pozbawiacie je paru groszy tylko dlatego, że nie pasuje wam osoba licytującego. To jest jak zachowanie 5-latka, który wyrzuca cudze foremki z piaskownicy, "pokażmy jacy jesteśmy zajebiści, zbierzmy kasę od swoich, niech tylko na nas spływa chwała bycia pomocnym. INNYM WARA!". O ile się orientuję, idea instytucji charytatywnych opiera się na nieco innych celach i zasadach: PO PIERWSZE POMAGAĆ.
W życiu trzeba czasem umieć odstawić na bok dawne żale i nie kierować się nienawiścią. Sytuacja, która miała miejsce najzwyczajniej w świecie budzi we mnie wstręt i obrzydzenie, że niektórzy pod przykrywką chęci niesienia pomocy kierują się prywatą i nazwijmy to po imieniu: CHĘCIĄ PODBUDOWANIA WŁASNEGO EGO. Chcecie się lepiej poczuć, zafundujcie sobie sesję u psychoterapeuty a nie przynosicie tylko wstyd i powodujecie, że niektórzy tracą już wiarę w ludzi.
Nawet nie oczekuję, że ktoś pokusi się o odpowiedź na powyższy wywód, ale mam nadzieję, że może ktoś bezpośrednio zainteresowany choć w 1/100 zrozumie sens tej wypowiedzi.
Na razie nikt nie podał konstruktywnej argumentacji, raczej widzę plątanie się w "zeznaniach" niż odpowiedź na zadane PROSTE pytania.
Stosownej odpowiedź byłaby tutaj co najmniej wskazana - zważywszy na ogólnodstępny (Allegro) charakter aukcji. To nie jest prywatna aukcja, gdzie sprzedaje się rozprute trampki, tylko chodzi o to żeby zebrać jak największą ilość gotówki. Dla mnie to swoisty fenomen - nie weźmiemy od kogoś bo jest "be", bo kiedyś podpadł, bo go nie lubię.
Erwartungen parę postów wyżej trafnie opisał to nasepującymi słowami: "usuwa się ofertę, której nie da się odczytać niepozytywnie (chęc podbicia ceny, chęć pomocy karolkowi, być może nawet jako mały, ale bardzo zgrabny krok w kierunku pogodzenia obu for)"
No sorry, ale odpowiedź "i tak mu się nie przyda" nie jest argumentacją powodu wycofania aukcji. Bo nie znam przypadku, żeby ktoś posiadł umiejętność czytania cudzych myśli zanim ta myśli nie zostania wyartykułowana.
Tak samo argument "Mateusz nie weźmie udziału w żadnej prowadzonej przez nas akcji". To czemu pozwoliliście wygrać mu licytację koszulki z Rose Bowl? Po prostu podręcznikowy brak konsekwencji.
Żeby było "śmieszniej" niekonsekwencja nie jest w tym wszystkim taka najgorsza. Najbardziej zasmucające jest to, iż kierując się jakimiś prywatnymi animozjami, w których w żaden sposób nie miało swojego udziału chore dziecko ani jego rodzice, pozbawiacie je paru groszy tylko dlatego, że nie pasuje wam osoba licytującego. To jest jak zachowanie 5-latka, który wyrzuca cudze foremki z piaskownicy, "pokażmy jacy jesteśmy zajebiści, zbierzmy kasę od swoich, niech tylko na nas spływa chwała bycia pomocnym. INNYM WARA!". O ile się orientuję, idea instytucji charytatywnych opiera się na nieco innych celach i zasadach: PO PIERWSZE POMAGAĆ.
W życiu trzeba czasem umieć odstawić na bok dawne żale i nie kierować się nienawiścią. Sytuacja, która miała miejsce najzwyczajniej w świecie budzi we mnie wstręt i obrzydzenie, że niektórzy pod przykrywką chęci niesienia pomocy kierują się prywatą i nazwijmy to po imieniu: CHĘCIĄ PODBUDOWANIA WŁASNEGO EGO. Chcecie się lepiej poczuć, zafundujcie sobie sesję u psychoterapeuty a nie przynosicie tylko wstyd i powodujecie, że niektórzy tracą już wiarę w ludzi.
Nawet nie oczekuję, że ktoś pokusi się o odpowiedź na powyższy wywód, ale mam nadzieję, że może ktoś bezpośrednio zainteresowany choć w 1/100 zrozumie sens tej wypowiedzi.