Best of Forum V
-
- Posty: 8177
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Ryzykownie i dość zaskakująco. Na początku więcej efektów, luźnych kolaży, dopiero w połowie robi się bardziej muzycznie (cokolwiek to oczywiście znaczy; będzie trochę podobnych rzeczy do data.matrix).
DEPESZWIZJA 13: EDYCJA LATAJĄCEGO DILDA 69 KLAUSA WIESE
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
-
- Posty: 16775
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Każda muzyka lepiej brzmi na zewnątrz.
-
- Posty: 21807
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
W ogóle się z tym nie zgadzam.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16775
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
No rzeczywiście nie wiedziałem, na co się piszę. Doceniam za pomysł. Fajne doświadczenie muzyczne, chociaż rzeczywiście na łonie natury średnio to się nadawało. I po tej prawie godzinie sam czułem się jak android.
Ale skojarzenia miałem zacne. M. in. z Alien Isolation czy System Shock 2. A to jest ważne.
-
- Posty: 6195
- Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
- Ulubiony utwór: World in My Eyes
- Lokalizacja: właściwa
Sananda Maitreya - Sign Your Name
Zaczyna się przyjemnym, solidnym bitem, miękkim, lirycznym wokalem, jest w tym niemało energii. Głos dosyć wysoki, nie wiem, czy na dłuższą metę te wysokie rejestry w refrenie nie zaczną przeszkadzać, ale cały klimat tego kawałka biorę za dobrą monetę (rzeczywiście, jest w tym coś z budzącego się świata, chociaż mnie przy słuchaniu skojarzył się raczej z budzącym się dniem, kiedy z każdą chwilą coraz więcej światła wpada do pokoju). Wokale w tle bardzo ok. Ciepły, przyjemny kawałek z solidnym basem, znakomitymi zwrotkami i chyba do odkrywania na dłużej. Sympatyczny soul, mniej chwytliwy, a bardziej nastrojowy, dobra wrzuta.
Beck - Everybody's Got to Learn Sometime
Kolejny miękki, liryczny kawałek z całkiem przyjemnym, męskim wokalem. Zaczyna się bardzo ascetycznie, od samych keyboardów i wokalu, które budują przyjazną, intymną atmosferę. W refrenie pojawiają się instrumenty smyczkowe. Wolne tempo, delikatny rytm, bardzo oszczędny tekst, w refrenie pojawiają się dalsze wokale, co budzi a) pewną nostalgię za czymś, co minęło, b) nastrój do radowania się sobą we dwoje. W połowie robi się energiczniej, dzieje się nieco więcej, dobry kawałek na tę porę roku, rzeczywiście, to byłby ciekawy soundtrack. I Sananda, i Beck dobrze wpasowują się w mój nastrój, tu nie ma co pisać, tu trzeba chłonąć, kiedy - wreszcie! - jest możliwość, dobrze jest.
Daughter - Love
Dosyć ascetyczny początek, wysoki, damski wokal, podbicie perkusyjne, ascetyczny podkład, czekam w napięciu na to, co będzie dalej. Coś w sam raz dla Shodana. Wolne tempo, "uduchowione" chórki w tle, przywołujące na myśl Skandynawki czy też zimową porę roku, z upływem czasu rozkręcają się i keyboardy, i metaliczne perkusyjne razy, klimat taki prawie że świąteczny czy okołoświąteczny. Mocno emocjonalny, a przy tym rytmiczny utwór, chociaż ten rytm jest schowany dość daleko z tyłu. Ładny ma głos pani Elena, ładny. To ten wokal napędza całą piosenkę, w nim kryje się i melodia, i cała energia Love. Przez to ładna piosenka wymaga wiele skupienia, aby dać się porwać temu klimatowi wzbogacanemu przez liczne ozdobniki (różne dzwoneczkowo-cymbałkowe brzmienia). A potem powoli, nastrojowo się kończy przy mocnych, ale nieczęstych uderzeniach perkusji. Jest fajnie.
ryoji ikeda data.matrix 2005
Cytując klasyka: kur!
Tego się nie spodziewałem. Dźwięki ze szpitalnej/laboratoryjnej aparatury zgrane na ścieżkę dźwiękową. Bigos. Marian. Myślę, że od matriksa Ikedy wolę ten świat, o, ten tu. MonkaS. Emotka. Wyraża więcej niż tysiąc piknięć.
Liza Minnelli - So Sorry, I Said
Shodan jest sprytny jak da Vinci i wrzucił Pet Shop Boysów przy okazji wrzucenia Lisy Minelli . Dawno nie przypominam sobie styczności z twórczością tej pani, a do Pet Shop Boysów regularnie wracam. Rzeczywiście, ma to taką ciemną aurę lat 80. Od razu sobie wyobrażam zadymiony klub/restaurację z kryminałów czy też scen kabaretowych z filmów amerykańskich czy nawet angielskich (tu w sumie wszystko jedno). Zgrabna piosenka, dobrze się słucha, ma swoją dramaturgię, aż sobie ją wyobrażam w odpowiedniej roli w jakimś właśnie filmie czy serialu. Wolne tempo, miękkie, głębokie brzmienie, więc w sam raz dla wielkiej diwy, jej głos dobrze się tu wkomponowuje. Myślę, że spokojnie można by zmienić aranżację i nadal byłby to świetny kawałek. Aura dosyć minorowa, bawi mnie przy tym tytuł, bo "przepraszam" to jedno z ostatnich słów, których wypowiedzenia spodziewam się po wielkich gwiazdach. Nie zwykły tego robić. Dobra piosenka, pochwalam.
Swoją drogą, przypomniało mi się, że sam miałem w swojej wrzutce siostrę Minelli, Lornę Luft, która śpiewa na Eat to the Beat Blondie (w piosenkach Accidents Never Happen i Slow Motion).
OMD - Sailing on the Seven Seas
Stary hit, którego od dawna nie miałem okazji słuchać (nawet nie pamiętałem, że to się tak nazywa). Pierwszy odsłuch wywołał we mnie pewną konsternację: tak właściwie to mnie się to podoba czy nie? Zwłaszcza ten kowbojski rytm wygrywany na blasze. Jest w tym coś dziwnego: to jest zarazem bardzo chwytliwe jak i skłaniające do odsunięcia na bok. Podobnie ten charakterystyczny motyw wygrywany zaraz po refrenie. Wokale potraktowane odmładzającym efektem i w chórkach. Chyba nie chciałbym czegoś podobnego słuchać "na przetrwanie", chociaż, z drugiej strony, co ja tam wiem, skoro sam wrzucałem Don't Be Aggressive z podobną intencją? A też nie wydaje się to najlepsza piosenka na trudne chwile. Dziwna piosenka, bardzo dziwna. Może chwycić, aczkolwiek mam wrażenie, że wyszedłem już z niej. Coś do słuchania w takich chwilach, kiedy chce się słuchać, ale się nie chce, więc się słucha byle czego (tak, też takie zdarza mi się wrzucać).
Ciekawa kolejka. Dwa pierwsze kawałki ciche, ciepłe, dobrze pasują do mojego marnego nastroju. Daughter jest chłodniejsze i głośniejsze, też git. Potem mamy kuriozum rodem ze szpitala, znów świetną Lizę Minnelli i na koniec bardzo niejednoznaczny hit. Zupełnie inaczej niż w rundzie pierwszej, ale też solidnie.
Zaczyna się przyjemnym, solidnym bitem, miękkim, lirycznym wokalem, jest w tym niemało energii. Głos dosyć wysoki, nie wiem, czy na dłuższą metę te wysokie rejestry w refrenie nie zaczną przeszkadzać, ale cały klimat tego kawałka biorę za dobrą monetę (rzeczywiście, jest w tym coś z budzącego się świata, chociaż mnie przy słuchaniu skojarzył się raczej z budzącym się dniem, kiedy z każdą chwilą coraz więcej światła wpada do pokoju). Wokale w tle bardzo ok. Ciepły, przyjemny kawałek z solidnym basem, znakomitymi zwrotkami i chyba do odkrywania na dłużej. Sympatyczny soul, mniej chwytliwy, a bardziej nastrojowy, dobra wrzuta.
Beck - Everybody's Got to Learn Sometime
Kolejny miękki, liryczny kawałek z całkiem przyjemnym, męskim wokalem. Zaczyna się bardzo ascetycznie, od samych keyboardów i wokalu, które budują przyjazną, intymną atmosferę. W refrenie pojawiają się instrumenty smyczkowe. Wolne tempo, delikatny rytm, bardzo oszczędny tekst, w refrenie pojawiają się dalsze wokale, co budzi a) pewną nostalgię za czymś, co minęło, b) nastrój do radowania się sobą we dwoje. W połowie robi się energiczniej, dzieje się nieco więcej, dobry kawałek na tę porę roku, rzeczywiście, to byłby ciekawy soundtrack. I Sananda, i Beck dobrze wpasowują się w mój nastrój, tu nie ma co pisać, tu trzeba chłonąć, kiedy - wreszcie! - jest możliwość, dobrze jest.
Daughter - Love
Dosyć ascetyczny początek, wysoki, damski wokal, podbicie perkusyjne, ascetyczny podkład, czekam w napięciu na to, co będzie dalej. Coś w sam raz dla Shodana. Wolne tempo, "uduchowione" chórki w tle, przywołujące na myśl Skandynawki czy też zimową porę roku, z upływem czasu rozkręcają się i keyboardy, i metaliczne perkusyjne razy, klimat taki prawie że świąteczny czy okołoświąteczny. Mocno emocjonalny, a przy tym rytmiczny utwór, chociaż ten rytm jest schowany dość daleko z tyłu. Ładny ma głos pani Elena, ładny. To ten wokal napędza całą piosenkę, w nim kryje się i melodia, i cała energia Love. Przez to ładna piosenka wymaga wiele skupienia, aby dać się porwać temu klimatowi wzbogacanemu przez liczne ozdobniki (różne dzwoneczkowo-cymbałkowe brzmienia). A potem powoli, nastrojowo się kończy przy mocnych, ale nieczęstych uderzeniach perkusji. Jest fajnie.
ryoji ikeda data.matrix 2005
Cytując klasyka: kur!
Tego się nie spodziewałem. Dźwięki ze szpitalnej/laboratoryjnej aparatury zgrane na ścieżkę dźwiękową. Bigos. Marian. Myślę, że od matriksa Ikedy wolę ten świat, o, ten tu. MonkaS. Emotka. Wyraża więcej niż tysiąc piknięć.
Liza Minnelli - So Sorry, I Said
Shodan jest sprytny jak da Vinci i wrzucił Pet Shop Boysów przy okazji wrzucenia Lisy Minelli . Dawno nie przypominam sobie styczności z twórczością tej pani, a do Pet Shop Boysów regularnie wracam. Rzeczywiście, ma to taką ciemną aurę lat 80. Od razu sobie wyobrażam zadymiony klub/restaurację z kryminałów czy też scen kabaretowych z filmów amerykańskich czy nawet angielskich (tu w sumie wszystko jedno). Zgrabna piosenka, dobrze się słucha, ma swoją dramaturgię, aż sobie ją wyobrażam w odpowiedniej roli w jakimś właśnie filmie czy serialu. Wolne tempo, miękkie, głębokie brzmienie, więc w sam raz dla wielkiej diwy, jej głos dobrze się tu wkomponowuje. Myślę, że spokojnie można by zmienić aranżację i nadal byłby to świetny kawałek. Aura dosyć minorowa, bawi mnie przy tym tytuł, bo "przepraszam" to jedno z ostatnich słów, których wypowiedzenia spodziewam się po wielkich gwiazdach. Nie zwykły tego robić. Dobra piosenka, pochwalam.
Swoją drogą, przypomniało mi się, że sam miałem w swojej wrzutce siostrę Minelli, Lornę Luft, która śpiewa na Eat to the Beat Blondie (w piosenkach Accidents Never Happen i Slow Motion).
OMD - Sailing on the Seven Seas
Stary hit, którego od dawna nie miałem okazji słuchać (nawet nie pamiętałem, że to się tak nazywa). Pierwszy odsłuch wywołał we mnie pewną konsternację: tak właściwie to mnie się to podoba czy nie? Zwłaszcza ten kowbojski rytm wygrywany na blasze. Jest w tym coś dziwnego: to jest zarazem bardzo chwytliwe jak i skłaniające do odsunięcia na bok. Podobnie ten charakterystyczny motyw wygrywany zaraz po refrenie. Wokale potraktowane odmładzającym efektem i w chórkach. Chyba nie chciałbym czegoś podobnego słuchać "na przetrwanie", chociaż, z drugiej strony, co ja tam wiem, skoro sam wrzucałem Don't Be Aggressive z podobną intencją? A też nie wydaje się to najlepsza piosenka na trudne chwile. Dziwna piosenka, bardzo dziwna. Może chwycić, aczkolwiek mam wrażenie, że wyszedłem już z niej. Coś do słuchania w takich chwilach, kiedy chce się słuchać, ale się nie chce, więc się słucha byle czego (tak, też takie zdarza mi się wrzucać).
Ciekawa kolejka. Dwa pierwsze kawałki ciche, ciepłe, dobrze pasują do mojego marnego nastroju. Daughter jest chłodniejsze i głośniejsze, też git. Potem mamy kuriozum rodem ze szpitala, znów świetną Lizę Minnelli i na koniec bardzo niejednoznaczny hit. Zupełnie inaczej niż w rundzie pierwszej, ale też solidnie.
-
- Posty: 11537
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Uuu co za zwrot akcji, mentos znów ostatni
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 8177
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Nie wpadłbym na to, że Melki pójdzie tropem Mudżyna. Współczuję!
DEPESZWIZJA 13: EDYCJA LATAJĄCEGO DILDA 69 KLAUSA WIESE
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
-
- Posty: 11537
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Ale ja się postarałem
Jaka wrzuta takie recki, współczuję!
Jaka wrzuta takie recki, współczuję!
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 6445
- Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
- Ulubiony utwór: Master And Servant
- Lokalizacja: bezdomny
Wrzuta techniczna to i recki techniczne.
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
-
- Posty: 8177
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Raczej nie techniczne, co żenujące. Reszta potrafiła odnieść się do muzyki bez popisywania się chuyowym poczuciem humoru. Klasyka gatunku, że to shodan okazał się posiadaczem otwartej głowy.
DEPESZWIZJA 13: EDYCJA LATAJĄCEGO DILDA 69 KLAUSA WIESE
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
-
- Posty: 11537
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Ja zawarłem w swojej recenzji wszystko co myślałem o tym numerze
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 21807
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Klasyką to zaczyna być ból dupy w tych tematach. Jak nie jakieś oszustwa, to chujowe humorki.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 8177
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Prawda, tej bezbecji ostatnio stanowczo za dużo.
DEPESZWIZJA 13: EDYCJA LATAJĄCEGO DILDA 69 KLAUSA WIESE
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
-
- Posty: 11537
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Zasadniczo cóż więcej mógłbym tu napisać no, numer jest spoko, przyjemne szumy i pikania i glicze, brzmienie jest bardzo dobre, skojarzyło się z nadal nie przesłuchanym Jelinkiem, specyficzny numer i zobaczymy czy to wystarczy na dłuższy prejz jak tybetańskie misy Klausa Wiese. Nie odczułem tych 10 minut nawet a to już coś.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 4424
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Przepraszam. Idę zniknąć z tego forum na kolejne 4 lata
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 13
STATUS: A CO MNIE TO, ROBERT PROWADZI
DEPESZWIZJA 13
STATUS: A CO MNIE TO, ROBERT PROWADZI
-
- Posty: 21807
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Poprawcie ten anal proszę
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 8177
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
panie sebo nieee
DEPESZWIZJA 13: EDYCJA LATAJĄCEGO DILDA 69 KLAUSA WIESE
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
-
- Posty: 6445
- Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
- Ulubiony utwór: Master And Servant
- Lokalizacja: bezdomny
Panie, wyluzuj Pan, wrzutka miała specyficzny opis to i niektórzy się doń odnieśli w podobny sposób, niejednokrotnie traktując sprawę z humorem i dystansem (vide ja), nikt przecież hejtu nie uskutecznia. Nie jesteśmy tutaj nie wiadomo jak poważni przecież.Dragon pisze:01 lut 2024 11:07Raczej nie techniczne, co żenujące. Reszta potrafiła odnieść się do muzyki bez popisywania się chuyowym poczuciem humoru. Klasyka gatunku, że to shodan okazał się posiadaczem otwartej głowy.
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
-
- Posty: 4424
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Sananda Maitreyna - Sign Your Name
Kurde. Brzmi znajomo. Podobieństwo. Czarne. Brzmienie. Soul. Ejtisy.
Nie no, poważnie, mam znowu to dziwne uczucie, że słyszałem to GDZIEŚ, ale nie mam pojęcia gdzie. Pewnikiem najzwyczajniej w świecie w radio, bo tak sobie czytam i widzę, że to było hitem jakimś pod koniec ejtisów. I mnie to nie dziwi, bo to kawał dobrego soulującego popu czy popującego soulu czy wiecie o co mi chodzi z tamtej epoki, tak bardzo pasujący do tej epoki, że oczyma wyobraźni widzę jak Marek Niedźwiedzki (Spoko morda, ale znam wiele ciekawszych z Żaka...) puszcza to we Wzrockowej Liście Przebojów, ofc z klipem z ordynarnie podpieprzonym logo MTV. Albo mogłoby to lecieć podczas napisów końcowych ZCDCP. No generalnie relikt epoki, ale zupełnie nie z gatunku tych, co się zestarzał, a nawet jeśli to jak dobre wino. Jak to mówią starzy ludzie jak ja - LUBIĘ TO.
Beck - Everybody's Gotta Learn Sometime
O, widzę, że koledzy Munlup i Murzyn zamienili się wrzutami (i przy okazji wiem o co chodziło z bezBECKIEM Dragonowi ;ppp). Żarcik polega na tym, że gdy słuchałem pierwszy raz tej kolejki "w ciemno" byłem serio o tym przekonany czy coś. W każdym razie ten no... Beck to dość duża plama na mapie mojej muzycznej ignorancji czy coś, tj. znam go z tego kawałka z Depeszwizji i niewiele więcej poza nim. Nie chce straszyć czy obiecywać, że nadrobię, bo NIE WIEM, wiem za to, że po prostu to jest ładna piosenka. Szukam jakichś określeń, słów, skojarzeń i chyba najadekwatniejsze będzie HEARTHWARMING, bo przecież nie napiszę, że ciepła iksde lol, a gdybym to zrobił, to by bym stwierdził, że to specyficzny rodzaj cie.... dobra, nieważne.
Ciepło. Wzrusz. Okejka. Spoko. Kawałek.
Daughter - "Love"
Dobrze, że nie Daughters, bo Musiał by został scancellowany (ja też). Fajnie, że w tym przypadku nie mam dysonansu, tj. ta wrzuta to sto procent Musiała w Musiale, czyt. muzyka dla HIPSTERÓW. Tyle o tych hipsterach słyszałem, czytałem i nie wykluczam, że pewnie jakichś spotkałem, a nadal nie wiem co to słowo, do cholery, oznacza. W sumie jestem pewien tylko tego, że jak PT Adrian zacznie gdzieś poruszać ten temat, to dostanę tzw INDIE ALTERNATYWE sprzed kilkunastu lat, która ma swój urok, ale jest czymś pokroju grania na PS Vicie w 2024 roku. Czyli spoko sprawą - przynajmniej w tym przypadku. W tego typu kawałkach często mnie coś wkurza: a to brzmienie, a to wokal, a to kompozycja, a to chórki z dupy, albo ostatecznie coś nie gra, bo nie i tyle. Tutaj nic takiego nie ma - kompozycja jest spoko, chórki wkręcają się jak złote, babka brzmi w porządku i w ogóle jest to najzwyczajniej w świecie dobra piosenka. Bardzo niczego sobie końcówka.
Spoko. Zbawiks. Sojowe. Latte. Popieram. Okejka.
ryoji ikeda studio - data.matrix
Tu mnie masz, kolego Robercie. O Ryja Ikedę obiłem się już w tych śmiesznych czasach okołoniezalowych (czy tam HIPSTERSKICH), co zabawne też dzięki komuś z Wrocławia. Być może i wracałem później, bo z jakichś przyczyn dataplex mam na rymie oceniony z datą sierpień 2018, ale to był posrany czas. O takich rzeczach pisze mi się ciężko, bo jakoś tak przywykłem, że o tego typu muzie piszą dwa typy ludzi - jeden to ludzie po akademiach muzycznych, którzy napierdalają tonami niezrozumiałych dla mnie pojęć z dziedziny teorii muzyki, a drugi to pretensjonalne wafle prowadzące fanpejdże o popkulturze, który też nie rozumiem, ale odnoszę wrażenie, że oni sami siebie też nie.
Ja mam tylko swoją głową zapchaną kretyńskimi skojarzeniami i memami. Nic nie poradzę, że pierwsze kilka minut brzmi dla mnie tak jakby ktoś puścił Teleekspress, ale wyciszył wszystko poza tymi efektami dźwiękowymi, które uprzednio i tak zmodyfikował. Brzmi głupio? Brzmi, ale DLA MNIE jest w tym coś intrygującego. Słucham tego kolejny raz, nie znam się totalnie na tych wszystkich gliczach, atonalizmach, kakofoniach, radiofoniach i telewizjach, czuję się jakbym otwierał bardzo specyficznie zapakowany prezent na święta i rozpakowywał kolejne jego warstwy, nie mając bladego pojęcia nt. tego czego mogę się spodziewać, ale odczuwając dużą frajdę z samego procesu rozpakowywania. Fascynuje i frapuje mnie ta muzyka, imo wymyka się klasyfikacjom dobre/niedobre. Zakończę konstatacją (napisaną pełnym zdaniem, a nie jakimiś równoważnikami), że czuję się jakbym był w galerii sztuki nowoczesnej i ujrzał coś, czego nie do końca rozumiem, ale nie mogę przestać o tym myśleć (W dupie to mam, że drugi raz to samo piszę, po prostu chciałem użyć tego sformułowania).
Liza Minnelli - So Sorry, I Said
Dziwnie po tym doświadczenie z Rojkiem Ikeą zejść na ziemię i posłuchać Lizy Minelli (szkoda, że nie zagrała w musicalu Metro). Szczerze mówiłem byłem trochę zdziwiony tym, że to brzmi... tak dobrze, bo jednak jakoś tak sobie zakodowałem, że to nazwisko nie powinno mi się kojarzyć z niczym dobrym, a tu proszę. No ale Pet Shop Boys i wszystko jasne. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiedziałem o jej współpracy z chłopakami, ale oni współpracowali z tyloma artystami, że kto by to spamiętał wszystko. No brzmi jak oni za najlepszych czasów, tj. jak SOPHISTICATED pop, taki wyrafinowany, przystepny, niby mocno ejtisowo, ale w ten taki dobry sposob, a i jest tu nutka nostalgii. Bardzo mi sie to spodobało, bo nie znałem tego i w ogóle. Duży props.
Eurythmics - Who's That Girl?
Melczet podjebałby mi kawałek, który pewnie bym wrzucił w jakiejś 800 edycji czy coś. Nie no, może przegiąłem, ale po prostu go lubię, ale raczej wrzuciłbym w ostateczności lub w nieokreślonym KIEDYŚ TAM. Albo do teledyskowej nieco wcześniej, bo tak się składa, że uwielbiam ten klip. W każdym razie miałem etap w swoim życiu, jakoś w 2018 bodajże, w którym dość często tenże kawałek żem odsłuchiwał. No generalnie to ja nie wyskoczę z niczym bardzo nieszablonowym: świetna piosenka, świetna Lennox, mocarny refren. W sumie się dziwię, że tak relatywnie rzadko słyszę to w radiostacjach, a już na pewno o wiele rzadziej niż Sweet Dreams, bo to po prostu lepszy kawałek jest. No w każdym razie SZANUJĘ.
No chłopaki - dowieźliście, każden jeden, bez wyjątku. Jedna z lepszych kolejek w dziejach tej zabawy, bez kitu.
Kurde. Brzmi znajomo. Podobieństwo. Czarne. Brzmienie. Soul. Ejtisy.
Nie no, poważnie, mam znowu to dziwne uczucie, że słyszałem to GDZIEŚ, ale nie mam pojęcia gdzie. Pewnikiem najzwyczajniej w świecie w radio, bo tak sobie czytam i widzę, że to było hitem jakimś pod koniec ejtisów. I mnie to nie dziwi, bo to kawał dobrego soulującego popu czy popującego soulu czy wiecie o co mi chodzi z tamtej epoki, tak bardzo pasujący do tej epoki, że oczyma wyobraźni widzę jak Marek Niedźwiedzki (Spoko morda, ale znam wiele ciekawszych z Żaka...) puszcza to we Wzrockowej Liście Przebojów, ofc z klipem z ordynarnie podpieprzonym logo MTV. Albo mogłoby to lecieć podczas napisów końcowych ZCDCP. No generalnie relikt epoki, ale zupełnie nie z gatunku tych, co się zestarzał, a nawet jeśli to jak dobre wino. Jak to mówią starzy ludzie jak ja - LUBIĘ TO.
Beck - Everybody's Gotta Learn Sometime
O, widzę, że koledzy Munlup i Murzyn zamienili się wrzutami (i przy okazji wiem o co chodziło z bezBECKIEM Dragonowi ;ppp). Żarcik polega na tym, że gdy słuchałem pierwszy raz tej kolejki "w ciemno" byłem serio o tym przekonany czy coś. W każdym razie ten no... Beck to dość duża plama na mapie mojej muzycznej ignorancji czy coś, tj. znam go z tego kawałka z Depeszwizji i niewiele więcej poza nim. Nie chce straszyć czy obiecywać, że nadrobię, bo NIE WIEM, wiem za to, że po prostu to jest ładna piosenka. Szukam jakichś określeń, słów, skojarzeń i chyba najadekwatniejsze będzie HEARTHWARMING, bo przecież nie napiszę, że ciepła iksde lol, a gdybym to zrobił, to by bym stwierdził, że to specyficzny rodzaj cie.... dobra, nieważne.
Ciepło. Wzrusz. Okejka. Spoko. Kawałek.
Daughter - "Love"
Dobrze, że nie Daughters, bo Musiał by został scancellowany (ja też). Fajnie, że w tym przypadku nie mam dysonansu, tj. ta wrzuta to sto procent Musiała w Musiale, czyt. muzyka dla HIPSTERÓW. Tyle o tych hipsterach słyszałem, czytałem i nie wykluczam, że pewnie jakichś spotkałem, a nadal nie wiem co to słowo, do cholery, oznacza. W sumie jestem pewien tylko tego, że jak PT Adrian zacznie gdzieś poruszać ten temat, to dostanę tzw INDIE ALTERNATYWE sprzed kilkunastu lat, która ma swój urok, ale jest czymś pokroju grania na PS Vicie w 2024 roku. Czyli spoko sprawą - przynajmniej w tym przypadku. W tego typu kawałkach często mnie coś wkurza: a to brzmienie, a to wokal, a to kompozycja, a to chórki z dupy, albo ostatecznie coś nie gra, bo nie i tyle. Tutaj nic takiego nie ma - kompozycja jest spoko, chórki wkręcają się jak złote, babka brzmi w porządku i w ogóle jest to najzwyczajniej w świecie dobra piosenka. Bardzo niczego sobie końcówka.
Spoko. Zbawiks. Sojowe. Latte. Popieram. Okejka.
ryoji ikeda studio - data.matrix
Tu mnie masz, kolego Robercie. O Ryja Ikedę obiłem się już w tych śmiesznych czasach okołoniezalowych (czy tam HIPSTERSKICH), co zabawne też dzięki komuś z Wrocławia. Być może i wracałem później, bo z jakichś przyczyn dataplex mam na rymie oceniony z datą sierpień 2018, ale to był posrany czas. O takich rzeczach pisze mi się ciężko, bo jakoś tak przywykłem, że o tego typu muzie piszą dwa typy ludzi - jeden to ludzie po akademiach muzycznych, którzy napierdalają tonami niezrozumiałych dla mnie pojęć z dziedziny teorii muzyki, a drugi to pretensjonalne wafle prowadzące fanpejdże o popkulturze, który też nie rozumiem, ale odnoszę wrażenie, że oni sami siebie też nie.
Ja mam tylko swoją głową zapchaną kretyńskimi skojarzeniami i memami. Nic nie poradzę, że pierwsze kilka minut brzmi dla mnie tak jakby ktoś puścił Teleekspress, ale wyciszył wszystko poza tymi efektami dźwiękowymi, które uprzednio i tak zmodyfikował. Brzmi głupio? Brzmi, ale DLA MNIE jest w tym coś intrygującego. Słucham tego kolejny raz, nie znam się totalnie na tych wszystkich gliczach, atonalizmach, kakofoniach, radiofoniach i telewizjach, czuję się jakbym otwierał bardzo specyficznie zapakowany prezent na święta i rozpakowywał kolejne jego warstwy, nie mając bladego pojęcia nt. tego czego mogę się spodziewać, ale odczuwając dużą frajdę z samego procesu rozpakowywania. Fascynuje i frapuje mnie ta muzyka, imo wymyka się klasyfikacjom dobre/niedobre. Zakończę konstatacją (napisaną pełnym zdaniem, a nie jakimiś równoważnikami), że czuję się jakbym był w galerii sztuki nowoczesnej i ujrzał coś, czego nie do końca rozumiem, ale nie mogę przestać o tym myśleć (W dupie to mam, że drugi raz to samo piszę, po prostu chciałem użyć tego sformułowania).
Liza Minnelli - So Sorry, I Said
Dziwnie po tym doświadczenie z Rojkiem Ikeą zejść na ziemię i posłuchać Lizy Minelli (szkoda, że nie zagrała w musicalu Metro). Szczerze mówiłem byłem trochę zdziwiony tym, że to brzmi... tak dobrze, bo jednak jakoś tak sobie zakodowałem, że to nazwisko nie powinno mi się kojarzyć z niczym dobrym, a tu proszę. No ale Pet Shop Boys i wszystko jasne. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiedziałem o jej współpracy z chłopakami, ale oni współpracowali z tyloma artystami, że kto by to spamiętał wszystko. No brzmi jak oni za najlepszych czasów, tj. jak SOPHISTICATED pop, taki wyrafinowany, przystepny, niby mocno ejtisowo, ale w ten taki dobry sposob, a i jest tu nutka nostalgii. Bardzo mi sie to spodobało, bo nie znałem tego i w ogóle. Duży props.
Eurythmics - Who's That Girl?
Melczet podjebałby mi kawałek, który pewnie bym wrzucił w jakiejś 800 edycji czy coś. Nie no, może przegiąłem, ale po prostu go lubię, ale raczej wrzuciłbym w ostateczności lub w nieokreślonym KIEDYŚ TAM. Albo do teledyskowej nieco wcześniej, bo tak się składa, że uwielbiam ten klip. W każdym razie miałem etap w swoim życiu, jakoś w 2018 bodajże, w którym dość często tenże kawałek żem odsłuchiwał. No generalnie to ja nie wyskoczę z niczym bardzo nieszablonowym: świetna piosenka, świetna Lennox, mocarny refren. W sumie się dziwię, że tak relatywnie rzadko słyszę to w radiostacjach, a już na pewno o wiele rzadziej niż Sweet Dreams, bo to po prostu lepszy kawałek jest. No w każdym razie SZANUJĘ.
No chłopaki - dowieźliście, każden jeden, bez wyjątku. Jedna z lepszych kolejek w dziejach tej zabawy, bez kitu.
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 13
STATUS: A CO MNIE TO, ROBERT PROWADZI
DEPESZWIZJA 13
STATUS: A CO MNIE TO, ROBERT PROWADZI