Laid Back - Fly Away / Walking In The Sunshine
Reggae w styczniu przy śniegu zalegającym za oknami? Escapizm na pełnej Panie. Druga wrzuta LB w bestce, kolejne rege i co najlepsze numer z tej płyty co Sunshine Reggae następujący zaraz po nim na albumie (chyba pierwsza taka sytuacja w bestce?). LB jak to oni, mocno laidbackowo lol, relaksujący numer, nie przepadam jakoś mocno za steel pan ale jest go tu niewiele na szczęście a numer w gruncie rzeczy spoko, mam ochotę Fly Away gdzieś na plażę od razu. Potem wchodzi Walking In The Sunshine, klimat leciutko się zmienia, niby bliźniak ale... jakby ten którego rodzice mniej kochają już. Pierwszy raz chyba będę narzekał na taką albumówkę, gdzie zwykle byłem fanem dłuższych wersji, 12-inchy, album mixów itepe to tutaj mi to nie bangla bo po Fly Away dostajemy niby więcej tego samego ale jednak jakby słabszej jakości. Ja chętnie widziałbym radiowy edit ucinający się po Fly Away, nawet wiem w którym miejscu i kiedyś chyba siądę do kompa i sobie go sam zrobię (wiem że numer ten istnieje też w krótkiej wersji na 7-calowym singlu ale na YT funkcjonuje coś odrobinę dłuższego niż to jedynie). Zatem ode mnie pół punkta tym razem.
Pierre Esteve - Muria
Z początku miałem munlupa zjechać że poleciał dalej od Musiała bo tu już całkiem słyszymy plażę a mamy środek zimy więc no NIE WAJBUJĘ. Ale fale ucichły, wjechał ten syreni wokal i dzwoneczki i zrobiło się interesująco. W ogóle zabawne bo wokal jakby zauważyłem dopiero po 2-3 odsłuchach tak się na tych dzwonkach skupiłem. Przyznam że spacerowałem po zmroku ośnieżonymi ulicami z tym numerem na uszach i ta aura tajemnicy bardzo mi się udzieliła, miasto wydawało się nagle jakieś bardziej obce i niepokojące, zwłaszcza że mało ludzi było wokół. Świetny klimat to tworzy, nawet jeśli morskie fale wyrywają człowieka z tego transu, Hien się wstrzelił jednak, nie chciałbym słuchać tego leżąc nad wodą bo to nie chilluje, klimat nie jest tu relaksujący dla mnie wbrew pozorom. Dobra wrzutka i coś nowego zawsze od munlupa.
Brian Eno - By This River
Zaskoczenie, nie wiedziałem że Eno nagrywał też takie liryczne rzeczy, myślałem że kolo całe życie kreował plamy dźwiękowe. Nie znam Counterfeit 2 więc i tego tym bardziej nie znałem. Spokojne to i przyjemne naprawdę, rzekłbym że najbardziej kojarzy mi się z rzeczami wrzucanym przez munlupa, więc fajnie kontynuuje to wyciszający segment tej kolejeczki. Elektryczne pianino, jakieś dzwonki w tle, miły dla ucha męski wokal, ten minimalizm przypomina mi też Changes wrzucane przez mentosa. To może być grower, na razie jest naprawdę dobrze i z TAKIMI spokojnymi klimatami dzięki Wam kojarzy mi się początek roku (pamiętam Polaris, Alphaville, Gillian Welsh itd).
Adamski feat. Seal - Killer
Melki powraca w wielkim stylu, z bardzo fajnym numerem o wrzucenie którego bym go jednak nie podejrzewał. Klasyk muzyki klubowej ery rave. Oldskulowy umpa umpa house-owy techno bicik do swobodnego pobujania się na haju. Bardzo dobra produkcja tamtej ery, uwielbiałem od zawsze tutejsze pady i kwasowe synthy, do tego idealnie wpasowany wokal Seala, klubowy bit i smutny wokal - przepis na Murzyńskie bingo. Kawałek który ja sam nieraz wplatałem w imprezowe playlisty. Lubię wracać tam gdzie byłem, fajnie że ten numer tu wpadł.
Republica - Ready To Go
Wuuujas, no ten też ładnie zaskoczył bo bez żadnej zadyszki wparował z fajnym i nieznanym przebojem, w dodatku ciągnąć chronologię klubowej muzy lat 90. tu na rockową modłę. Najntisowy dance rock na pełnej, słyszę to, widzę w głowie połyskujące wdzianka i przypomina mi się Discoteque chociażby. Z ciekawości rzuciłem uchem na album i może warto będzie poświęcić mu chwilkę i coś wyłuskać dla siebie, lubię takie klimaty. To trochę to czego oczekiwałem nieco po Mansun ale tego nie dostałem. Świetna wrzutka, Wujek wystartował z wysokiego C.
Jamiroquai - Virtual Insanity
Po szaleństwach na parkiecie lądujemy w chill out roomie i totalnie murzyńskiej strefie komfortu spod znaku Jamiroquai. Bawi mnie fakt że mentos potrzebował tak randomowego bodźca by zapoznać się z tym KLASYKIEM, słynnym zwłaszcza za sprawą wideo do niego ale wciąż bardzo dobrym muzycznie. Sam pewnie dojadę z jakimś ich kawałkiem w swoim czasie, może jak się zrobi cieplej. Doskonała produkcja i wokal Jay Kaya, brakłoby mi kredek by spłodzić godną laurkę dla tej wrzutki.
Piękny początek Panowie, każdy w większym bądź mniejszym stopniu dostarczył, po naszych feriach i takim początku chce się znów bestkować!
Best of Forum V
-
- Posty: 21706
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Laid Back - Fly Away/Walking in the Sunshine
Kawałek znam, bo rzuciłem się na album „…Keep Smiling” kiedy zacząłem zgłębiać Laid Back, acz znam go słabo. Utwór nie leży jakoś bardzo daleko od „Sunshine Reggae” pod względem aranżacji, ale słychać, że tutaj rządzi melancholia. Też nasiadówa na plaży, ale już bardziej wieczorkiem, w samotności, obserwując zaciemniające się niebo na horyzoncie za morzem, robiąc sobie w głowie jakieś podsumowanie (życia, związku, bestki). Numer ma vibe Bee Gees i pasuje to jak ulał. W sumie gdyby Musiał to wrzucił w lipcu, to by konkurował bezpośrednio z Murzynem o wakacyjny numer roku. No, ale Musiał, to Musiał, dostajemy letniaczka w styczniu. Do tego de facto dwa numery w jednym, więc lekki cziting (ale kumam sprawę, spokojnie). Koniec końców, nie mogę nie dać okejki. Doskonały companion do „Sunshine Reggae”.
Mobb Deep - Temperature's Rising
Murzyński wraca do hip-hopu z Ameryki, a do tego z epoki, więc już wiadomo, że będzie dobrze, i w istocie jest dobrze. Fajny rap (może trochę niechlujny, ale spoko), w pewnym momencie fajne damskie chórki rnb (ale one zawsze są fajne), fajny vibe. Dobry bit (zalatuje „Can I Kick It?”), może trochę suchy i trochę klapa od sracza, ale przynajmniej bez heavy reverbu. Klimat sampli gdzieś między A Tribe Called Quest, a Gang Starr. Tekst znowu zahacza o typowo murzyńskie problemy i rozterki, ale nie ma wystrzałów z broni i syren policyjnych, więc chwalę. Generalnie dobra rzecz, ale jako, że wpadały tu od Jacy rzeczy wybitne z tego kojca, to na „tylko” dobrym poprzestanę. Dobre i komfortowe dla nas rozpoczęcie piątej bestki przez MURZYNA.
Brian Eno - By This River
Przy odsłuchach, nieznośnie odbijał mi się w tle Martin, bo jego wersję poznałem jako pierwszą, a C2 słuchałem często i gęsto w okolicach wydania (to było niemałe wydarzenie wtedy). Uważam jednak, że oryginał jest znacznie lepszy. Ten powtarzający się motyw rozczula, wokalnie też zadziwiająco ujmująco. Singersongwriterowy Eno, to oczywiście jego mniej popularna odsłona, ale kaman, niczego tu nie brakuje. Krótka i zwięzła piosenka, we właściwej formie i brzmieniu, ja również ulegam tym urokom. Podobnie jak Murzyn, chwalę takie otwarcie nowego roku, na zwolnionych obrotach, żeby się trochę zatrzymać i zastanowić, zanim się wjedzie w resztę roku.
Adamski – Killer
Spokojny klimat rozbija Melki, ale można mu wybaczyć. Trochę mnie bawi, że akurat ten utwór sprawił, że Melki zdecydował się wrócić, ale przecież wszyscy wiemy, że Tomek po prostu nie lubi jesiennej 25tki i wraca dopiero na wiosenną. „Killer” to taki numer przechodni 80s/90s, ale nie w takim stylu jak Milli Vanilli. Słychać w tym rodowód końca lat 80tych, ale opakowanie jest już typowo 90sowe. Lubię ten kawałek. Wersji Adamskiego nie słuchałem od wieków, Seala zresztą też od jakiegoś czasu. Fajnie było do tego wrócić. Seal na wokalu robi robotę, zawsze bardzo lubiłem tego gościa i jego piosenki, uważam że wokalistą jest nieprzeciętnym i ma to coś, co go wyróżnia w gąszczu innych wykonawców ze zbliżoną barwą głosu. Wersja Foki jest spoko, ale ostatecznie skłaniam się bardziej ku wersji Adamskiego. Nie jest tak przepakowana, zawiera to co najważniejsze aby zachować specyficzny vibe, ma sporo przestrzeni, gdy tymczasem wersja wyprodukowana przez Horna stara się mocno być czymś innym, gubi bit, końcówki z ujadaniem trochę nie ogarniam. W każdym razie, dobry powrót Melkiego. Mam nadzieję, że nie skończy się na jednej wrzucie lol.
Republica - Ready To Go
O, Wujas. Ładnie. Utwór znam oczywiście, ale nie spodziewałem się go spotkać w bestce. Kawałek brzmi jak coś, co by mogło bezpośrednio konkurować z debiutem Garbage, a to oczywiście komplement. Fajna produkcja, dobre gitary i pod spodem naprawdę konkretny numer. Lata 90-te wylewają się z tego litrami, co oczywiście w tym wypadku należy odczytywać jako plus. Kawałek często słyszałem w filmach. Może bym na otwarcie wolał coś spokojniejszego od Wujka, ale nie będę marudził, bo Shodan wrzucił doskonały kawałek. Jest w tym tyle energii, że spokojnie wystarczy dla całego forumowego grona.
Jamiroquai - Virtual Insanity
Tak się zastanawiałem kiedy to tu wleci, po chorych ilościach odsłuchów, które zaobserwowałem na laście Mętosa. Seba musiał spędzić kilka wieczorków z prezydentem Warszawy, aż się wkręciło. Czekałem na ten moment, bo sam należę do fanów Jamiroquai (co automatycznie czyni mnie kandydatem do zbliżających się wyborów). Lubię to funky brzmienie mieszane z wieloma różnymi gatunkami, a przede wszystkim ulegam urokom wokalnych umiejętności i stylówy Jay Kaya (czy Jaya Kaya, czy Jaya Kay, nie wiem). Pianino w tym kawałku kojarzy mi się z Benem Foldsem. Mam sentyment do tego zespołu i ten kawałek oczywiście tez uwielbiam i propsuję. Polecam Mentosowi zgłębić ten band.
Swoją droga, fun fact: był taki koncert Jamiroquai w Wawie, nie byłem na nim, ale znajomy z Żaka był i mi opowiadał, jeden z tych słynnych koncertów nad wodą, gdzie publiczność była po jednej stronie, a scena i zespół na drugim brzegu (Marillion swego czasu też tam grali). W efekcie, ludzie widzieli Jamiroquai jak mrówki, dźwięk ledwo dolatywał. Pomysł może oryginalny, ale chybiony.
Fajna kolejka na otwarcie. Śmiesznie się złożyło, że dzieli się na dwie połowy - spokojną i mocniejszą. Wszystko było dobre, bez wyjątku.
Kawałek znam, bo rzuciłem się na album „…Keep Smiling” kiedy zacząłem zgłębiać Laid Back, acz znam go słabo. Utwór nie leży jakoś bardzo daleko od „Sunshine Reggae” pod względem aranżacji, ale słychać, że tutaj rządzi melancholia. Też nasiadówa na plaży, ale już bardziej wieczorkiem, w samotności, obserwując zaciemniające się niebo na horyzoncie za morzem, robiąc sobie w głowie jakieś podsumowanie (życia, związku, bestki). Numer ma vibe Bee Gees i pasuje to jak ulał. W sumie gdyby Musiał to wrzucił w lipcu, to by konkurował bezpośrednio z Murzynem o wakacyjny numer roku. No, ale Musiał, to Musiał, dostajemy letniaczka w styczniu. Do tego de facto dwa numery w jednym, więc lekki cziting (ale kumam sprawę, spokojnie). Koniec końców, nie mogę nie dać okejki. Doskonały companion do „Sunshine Reggae”.
Mobb Deep - Temperature's Rising
Murzyński wraca do hip-hopu z Ameryki, a do tego z epoki, więc już wiadomo, że będzie dobrze, i w istocie jest dobrze. Fajny rap (może trochę niechlujny, ale spoko), w pewnym momencie fajne damskie chórki rnb (ale one zawsze są fajne), fajny vibe. Dobry bit (zalatuje „Can I Kick It?”), może trochę suchy i trochę klapa od sracza, ale przynajmniej bez heavy reverbu. Klimat sampli gdzieś między A Tribe Called Quest, a Gang Starr. Tekst znowu zahacza o typowo murzyńskie problemy i rozterki, ale nie ma wystrzałów z broni i syren policyjnych, więc chwalę. Generalnie dobra rzecz, ale jako, że wpadały tu od Jacy rzeczy wybitne z tego kojca, to na „tylko” dobrym poprzestanę. Dobre i komfortowe dla nas rozpoczęcie piątej bestki przez MURZYNA.
Brian Eno - By This River
Przy odsłuchach, nieznośnie odbijał mi się w tle Martin, bo jego wersję poznałem jako pierwszą, a C2 słuchałem często i gęsto w okolicach wydania (to było niemałe wydarzenie wtedy). Uważam jednak, że oryginał jest znacznie lepszy. Ten powtarzający się motyw rozczula, wokalnie też zadziwiająco ujmująco. Singersongwriterowy Eno, to oczywiście jego mniej popularna odsłona, ale kaman, niczego tu nie brakuje. Krótka i zwięzła piosenka, we właściwej formie i brzmieniu, ja również ulegam tym urokom. Podobnie jak Murzyn, chwalę takie otwarcie nowego roku, na zwolnionych obrotach, żeby się trochę zatrzymać i zastanowić, zanim się wjedzie w resztę roku.
Adamski – Killer
Spokojny klimat rozbija Melki, ale można mu wybaczyć. Trochę mnie bawi, że akurat ten utwór sprawił, że Melki zdecydował się wrócić, ale przecież wszyscy wiemy, że Tomek po prostu nie lubi jesiennej 25tki i wraca dopiero na wiosenną. „Killer” to taki numer przechodni 80s/90s, ale nie w takim stylu jak Milli Vanilli. Słychać w tym rodowód końca lat 80tych, ale opakowanie jest już typowo 90sowe. Lubię ten kawałek. Wersji Adamskiego nie słuchałem od wieków, Seala zresztą też od jakiegoś czasu. Fajnie było do tego wrócić. Seal na wokalu robi robotę, zawsze bardzo lubiłem tego gościa i jego piosenki, uważam że wokalistą jest nieprzeciętnym i ma to coś, co go wyróżnia w gąszczu innych wykonawców ze zbliżoną barwą głosu. Wersja Foki jest spoko, ale ostatecznie skłaniam się bardziej ku wersji Adamskiego. Nie jest tak przepakowana, zawiera to co najważniejsze aby zachować specyficzny vibe, ma sporo przestrzeni, gdy tymczasem wersja wyprodukowana przez Horna stara się mocno być czymś innym, gubi bit, końcówki z ujadaniem trochę nie ogarniam. W każdym razie, dobry powrót Melkiego. Mam nadzieję, że nie skończy się na jednej wrzucie lol.
Republica - Ready To Go
O, Wujas. Ładnie. Utwór znam oczywiście, ale nie spodziewałem się go spotkać w bestce. Kawałek brzmi jak coś, co by mogło bezpośrednio konkurować z debiutem Garbage, a to oczywiście komplement. Fajna produkcja, dobre gitary i pod spodem naprawdę konkretny numer. Lata 90-te wylewają się z tego litrami, co oczywiście w tym wypadku należy odczytywać jako plus. Kawałek często słyszałem w filmach. Może bym na otwarcie wolał coś spokojniejszego od Wujka, ale nie będę marudził, bo Shodan wrzucił doskonały kawałek. Jest w tym tyle energii, że spokojnie wystarczy dla całego forumowego grona.
Jamiroquai - Virtual Insanity
Tak się zastanawiałem kiedy to tu wleci, po chorych ilościach odsłuchów, które zaobserwowałem na laście Mętosa. Seba musiał spędzić kilka wieczorków z prezydentem Warszawy, aż się wkręciło. Czekałem na ten moment, bo sam należę do fanów Jamiroquai (co automatycznie czyni mnie kandydatem do zbliżających się wyborów). Lubię to funky brzmienie mieszane z wieloma różnymi gatunkami, a przede wszystkim ulegam urokom wokalnych umiejętności i stylówy Jay Kaya (czy Jaya Kaya, czy Jaya Kay, nie wiem). Pianino w tym kawałku kojarzy mi się z Benem Foldsem. Mam sentyment do tego zespołu i ten kawałek oczywiście tez uwielbiam i propsuję. Polecam Mentosowi zgłębić ten band.
Swoją droga, fun fact: był taki koncert Jamiroquai w Wawie, nie byłem na nim, ale znajomy z Żaka był i mi opowiadał, jeden z tych słynnych koncertów nad wodą, gdzie publiczność była po jednej stronie, a scena i zespół na drugim brzegu (Marillion swego czasu też tam grali). W efekcie, ludzie widzieli Jamiroquai jak mrówki, dźwięk ledwo dolatywał. Pomysł może oryginalny, ale chybiony.
Fajna kolejka na otwarcie. Śmiesznie się złożyło, że dzieli się na dwie połowy - spokojną i mocniejszą. Wszystko było dobre, bez wyjątku.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 8122
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
No Hien zaskoczył z tym, że jednak BTR poznał najpierw przez Martina, ciekawie
-
- Posty: 21706
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
W 2003 to ja zaczynałem liceum z internetem modemowym, poważne poznawanie Eno było jeszcze przede mną.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 4379
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Ja chyba też słyszałem wersje Martina wcześniej niż oryginał, ale to jest różnica liczona w tygodniach
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 16691
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Laid Back - Fly Away/Walking in the Sunshine
Rzeczywiście bardzo letni utwór. Szczególnie jak na „zimnych” Duńczyków. Słuchanie wieczorkiem na pustej plaży o zachodzie słońca, to by było to! Słychać naleciałości Sunshine Reggae wyraźnie. Jeżeli ten utwór na albumie następuje zaraz po Sunshine Reggae, to pasuje to idealnie. Pierwszy raz było tak sobie. Ale potem jak w domu posłuchałem na słuchawkach, to już przemówiło do mnie. Piękny klimat. Bardzo dobre brzmienie. Szczególnie podoba mi się ten klawisz lecący przez cały utwór. Tu i tam wkrada się pianino, jest saksofon, troszkę steel pana, który lubię. Perka ładnie wybija rytm. Utwór składa się niby z dwóch numerów, ale różnice są bardzo subtelne. Naprawdę bardzo przyjemna piosenka.
Mobb Deep - Temperature's Rising (feat. Crystal Johnson)
Murzyn zaczyna drugą stówkę po murzyńsku, rzetelnie, choć tym razem bez wielkich wodotrysków. Miewał rzeczy gorsze, ale i lepsze. Zachwala bardzo podkład, gdy tymczasem według mnie się jakoś specjalnie nie wyróżnia. No ale już w przypadku choćby Nasa zauważyłem, że stripped preferuje u tych samych wykonawców trochę inne podkłady niż ja. Tutaj mamy srogą klapę od kibla, która góruje nad resztą. W tle ładnie buczy bas, ale klawisze już takie niewyróżniające się raczej. No nie robi to na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Rap spoko. Za to występy gościnne Crystal Johnson znowu bez szału. Nie jest to zły utwór. Nawet powiem, że jest całkiem niezły, dobrze buja, ale nie zadowala mnie w pełni. Znając Murzyna, to pewnie znalazłbym na tym albumie z parę lepszych i bardziej wyrazistych utworów.
Pierre Esteve – Muria
No i bajkowo się zrobiło niesłychanie. Jak przeczytałem, że to track z gry przygodowej Atlantis, to wiedziałem, że będzie klimatycznie. Nie grałem w Atlantis, ale kojarzę, jakiego typu to gra. Zaczyna się cudnym szumem fal i pięknymi baśniowymi zaśpiewami. Jak ja lubię takie rzeczy. Potem grają jakieś cymbały, dzwonkowate klawisze. Melodie zarówno te nucone jak i grane są przepiękne. Przede wszystkim najważniejszy jest klimat. A ten jest niesamowity. Nawet jakbym nie wiedział, że to muzyka z gry, to sam bym się domyślił. Ale bez gry ta muzyka też jak najbardziej może funkcjonować. W ogóle ostatnio podpatrzyłem na last.fm, że Hien mocno eksploruje gierkowe soundtracki. I nawet co nieco zacząłem z tego na spotify sprawdzać. Plus jakieś inne fajne tytuły przy okazji. Jakoś dotychczas mało tych soundtracków z gier słuchałem. Zazwyczaj tylko z Alienów. Trzeba będzie ponadrabiać, bo widzę, że jest co. Nawet z tych gier, w które niekoniecznie się samemu grało. W każdym razie Muria w 100% trafia w moje serce. Zniewalający klimat. Aż żałuję, że trwa tylko 5 minut.
Brian Eno - By This River
Też nie miałem pojęcia, że Eno ma inne utwory niż instrumentalne. Tym bardziej nie miałem pojęcia, że gość śpiewa. Dragon dobrze się klimatem wpasował po Hienie. Jest spokojnie, łagodnie, wyciszająco. Ładna ta zagrywka na klawiszach. Od razu skojarzyła mi się nieco z utworem Boxes od Travisa. Fajne dzwonki w tle. Wokal niczego sobie, choć głos Gora jara mnie bardziej. W ogóle tak dawno nie słuchałem Counterfeit 2, że w ogóle tego coveru Gora nie pamiętałem. Musiałem go sobie teraz posłuchać dla porównania. W każdym razie Dragon również udanie zainaugurował nową setkę.
Adamski - Killer
Melki po powrocie niespodziewanie wyprowadza nokautujący cios. Do tego podkradzionym utworem. Miałem ten utwór od dawna na liście do wrzucenia, ale nie wiem czemu sobie ubzdurałem, że to byłby z mojej strony dubel. A przecież by nie był, bo chociaż mamy Seala na wokalu, to utwór firmuje swoją ksywką Adamski. Choć Seal też miał swoją wersję. Zresztą nie tylko on, bo choćby jeszcze George Michael. Ale fakty są takie, że ta wersja Adamskiego jest najlepsza. Króciuteńki elektroniczny początek i od razu wchodzi mocny bit. Świetne brzmienie. No i Seal na wokalu czaruje głosem. Uwielbiam tego gościa. Ma w swoim głosie coś bardzo podobnego do Labrintha. Miałem kiedyś kasetę z albumem Seala, z którego pochodzi Killer, ale to było 3 dekady temu. Muszę dla przypomnienia sobie przesłuchać znowu. Po drugiej zwrotce wchodzi pianino, które od razu zdradza, z jakiego okresu pochodzi utwór. No cóż, Melki zanotował wielki come back. No ale czy mogę mówić inaczej w sytuacji, gdy wrzuca utwór z mojej listy?
Jamiroquai - Virtual Insanity
Kolejny dobry znajomy. Naprawdę mam i zawsze miałem ogromne pokładu sympatii do tego bandu. Chociaż o dziwo nie znam go z niczego więcej niż kilku singli. Ale zawsze te single mi się podobały. Nawet jeżeli pominąć muzyczną stronę, to nie da się nie lubić wokalisty. Jego głos jest fantastyczny, wygląd budzi zaufanie, a porusza się i tańczy niesamowicie. Na jego widok zawsze morda mi się śmieje od ucha do ucha. Doskonale pamiętam teledysk do tego utworu. Jay Kay w twarzowym kapeluszu szaleje na planie clipu w swoim stylu. Ale i muzycznie jest ekstra. Naprawdę fajne zagrywki na pianinie. I dużo tego pianina. Do tego smyki. Bardzo chwytliwy refren. Znakomity numer.
Świetne wejście w tę drugą setunię panowie.
Rzeczywiście bardzo letni utwór. Szczególnie jak na „zimnych” Duńczyków. Słuchanie wieczorkiem na pustej plaży o zachodzie słońca, to by było to! Słychać naleciałości Sunshine Reggae wyraźnie. Jeżeli ten utwór na albumie następuje zaraz po Sunshine Reggae, to pasuje to idealnie. Pierwszy raz było tak sobie. Ale potem jak w domu posłuchałem na słuchawkach, to już przemówiło do mnie. Piękny klimat. Bardzo dobre brzmienie. Szczególnie podoba mi się ten klawisz lecący przez cały utwór. Tu i tam wkrada się pianino, jest saksofon, troszkę steel pana, który lubię. Perka ładnie wybija rytm. Utwór składa się niby z dwóch numerów, ale różnice są bardzo subtelne. Naprawdę bardzo przyjemna piosenka.
Mobb Deep - Temperature's Rising (feat. Crystal Johnson)
Murzyn zaczyna drugą stówkę po murzyńsku, rzetelnie, choć tym razem bez wielkich wodotrysków. Miewał rzeczy gorsze, ale i lepsze. Zachwala bardzo podkład, gdy tymczasem według mnie się jakoś specjalnie nie wyróżnia. No ale już w przypadku choćby Nasa zauważyłem, że stripped preferuje u tych samych wykonawców trochę inne podkłady niż ja. Tutaj mamy srogą klapę od kibla, która góruje nad resztą. W tle ładnie buczy bas, ale klawisze już takie niewyróżniające się raczej. No nie robi to na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Rap spoko. Za to występy gościnne Crystal Johnson znowu bez szału. Nie jest to zły utwór. Nawet powiem, że jest całkiem niezły, dobrze buja, ale nie zadowala mnie w pełni. Znając Murzyna, to pewnie znalazłbym na tym albumie z parę lepszych i bardziej wyrazistych utworów.
Pierre Esteve – Muria
No i bajkowo się zrobiło niesłychanie. Jak przeczytałem, że to track z gry przygodowej Atlantis, to wiedziałem, że będzie klimatycznie. Nie grałem w Atlantis, ale kojarzę, jakiego typu to gra. Zaczyna się cudnym szumem fal i pięknymi baśniowymi zaśpiewami. Jak ja lubię takie rzeczy. Potem grają jakieś cymbały, dzwonkowate klawisze. Melodie zarówno te nucone jak i grane są przepiękne. Przede wszystkim najważniejszy jest klimat. A ten jest niesamowity. Nawet jakbym nie wiedział, że to muzyka z gry, to sam bym się domyślił. Ale bez gry ta muzyka też jak najbardziej może funkcjonować. W ogóle ostatnio podpatrzyłem na last.fm, że Hien mocno eksploruje gierkowe soundtracki. I nawet co nieco zacząłem z tego na spotify sprawdzać. Plus jakieś inne fajne tytuły przy okazji. Jakoś dotychczas mało tych soundtracków z gier słuchałem. Zazwyczaj tylko z Alienów. Trzeba będzie ponadrabiać, bo widzę, że jest co. Nawet z tych gier, w które niekoniecznie się samemu grało. W każdym razie Muria w 100% trafia w moje serce. Zniewalający klimat. Aż żałuję, że trwa tylko 5 minut.
Brian Eno - By This River
Też nie miałem pojęcia, że Eno ma inne utwory niż instrumentalne. Tym bardziej nie miałem pojęcia, że gość śpiewa. Dragon dobrze się klimatem wpasował po Hienie. Jest spokojnie, łagodnie, wyciszająco. Ładna ta zagrywka na klawiszach. Od razu skojarzyła mi się nieco z utworem Boxes od Travisa. Fajne dzwonki w tle. Wokal niczego sobie, choć głos Gora jara mnie bardziej. W ogóle tak dawno nie słuchałem Counterfeit 2, że w ogóle tego coveru Gora nie pamiętałem. Musiałem go sobie teraz posłuchać dla porównania. W każdym razie Dragon również udanie zainaugurował nową setkę.
Adamski - Killer
Melki po powrocie niespodziewanie wyprowadza nokautujący cios. Do tego podkradzionym utworem. Miałem ten utwór od dawna na liście do wrzucenia, ale nie wiem czemu sobie ubzdurałem, że to byłby z mojej strony dubel. A przecież by nie był, bo chociaż mamy Seala na wokalu, to utwór firmuje swoją ksywką Adamski. Choć Seal też miał swoją wersję. Zresztą nie tylko on, bo choćby jeszcze George Michael. Ale fakty są takie, że ta wersja Adamskiego jest najlepsza. Króciuteńki elektroniczny początek i od razu wchodzi mocny bit. Świetne brzmienie. No i Seal na wokalu czaruje głosem. Uwielbiam tego gościa. Ma w swoim głosie coś bardzo podobnego do Labrintha. Miałem kiedyś kasetę z albumem Seala, z którego pochodzi Killer, ale to było 3 dekady temu. Muszę dla przypomnienia sobie przesłuchać znowu. Po drugiej zwrotce wchodzi pianino, które od razu zdradza, z jakiego okresu pochodzi utwór. No cóż, Melki zanotował wielki come back. No ale czy mogę mówić inaczej w sytuacji, gdy wrzuca utwór z mojej listy?
Jamiroquai - Virtual Insanity
Kolejny dobry znajomy. Naprawdę mam i zawsze miałem ogromne pokładu sympatii do tego bandu. Chociaż o dziwo nie znam go z niczego więcej niż kilku singli. Ale zawsze te single mi się podobały. Nawet jeżeli pominąć muzyczną stronę, to nie da się nie lubić wokalisty. Jego głos jest fantastyczny, wygląd budzi zaufanie, a porusza się i tańczy niesamowicie. Na jego widok zawsze morda mi się śmieje od ucha do ucha. Doskonale pamiętam teledysk do tego utworu. Jay Kay w twarzowym kapeluszu szaleje na planie clipu w swoim stylu. Ale i muzycznie jest ekstra. Naprawdę fajne zagrywki na pianinie. I dużo tego pianina. Do tego smyki. Bardzo chwytliwy refren. Znakomity numer.
Świetne wejście w tę drugą setunię panowie.
-
- Posty: 11478
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Takiś pewny to sprawdź i się przekonaj, i tak Cię to czekaZnając Murzyna, to pewnie znalazłbym na tym albumie z parę lepszych i bardziej wyrazistych utworów
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 6424
- Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
- Ulubiony utwór: Master And Servant
- Lokalizacja: bezdomny
Wuja, come on, dosłownie w pierwszej czy drugiej kolejce wrzucałem And Then So Clear xD
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
-
- Posty: 11478
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
A tam był wokal?
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 6424
- Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
- Ulubiony utwór: Master And Servant
- Lokalizacja: bezdomny
No, tak, vocoderowy, ale tak.
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
-
- Posty: 4379
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Niestety
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 16691
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Taki się nie liczy.
-
- Posty: 11478
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Słaba była tamta wrzuta IMO, wyparłem ją xd
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 4379
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Ja w sumie zapamiętałem, bo to była pierwsza naprawdę tak słaba rzecz Eno jaką kiedykolwiek słyszałem xd
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 21706
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Dobry to był numer. Vocoder to nie jest zła rzecz.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 8122
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Przy okazji podsumowania wróciłem do tego kawałka i w pełni zgadzam się z Sebą, jednak dobrze pamiętałem, że coś tu było nie takmintaj pisze:23 sty 2024 17:52Ja w sumie zapamiętałem, bo to była pierwsza naprawdę tak słaba rzecz Eno jaką kiedykolwiek słyszałem xd
-
- Posty: 21706
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Panowie, czas na recki do końca weekendu, 8 dni (+ ferie) to wystarczająca ilość czasu. Jak Rycerz Florian nie dojedzie ze wszystkim, to lecimy dalej, sory.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 6182
- Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
- Ulubiony utwór: World in My Eyes
- Lokalizacja: właściwa
Ja na pewno wjadę po weekendzie, sorry, ale ja akurat mam cały weekend aż po brzegi zawalony, nie będę Was (ani siebie) oszukiwał, że się znajdzie czas. Czas się znajdzie na spanie co najwyżej.
-
- Posty: 6424
- Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
- Ulubiony utwór: Master And Servant
- Lokalizacja: bezdomny
Wjeżdżam dziś po południu, tylko ugaszę pożar w robocie.
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
-
- Posty: 21706
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
No to lecimy po weekendzie, a Melki niech sobie dolatuje, lub nie.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn