Best of Forum V

Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16693
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Re: Best of Forum V

Post 25 sty 2024 13:50

Malkolit pisze:
25 sty 2024 13:20
Ja na pewno wjadę po weekendzie, sorry, ale ja akurat mam cały weekend aż po brzegi zawalony
Ale jeszcze do weekendu trochę czasu zostało. :8
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 8123
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 25 sty 2024 14:26

No to do dupy, czekam na procedury przyspieszające zabawę
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11480
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 25 sty 2024 14:31

Liczę na to że jak dojedzie reszta poza Melem prowadzący chociaż zwolni blokadę na wrzuty
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 8123
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 25 sty 2024 14:32

Nie mam za dużo czasu, ale do jutra tutaj ląduje
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21708
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 25 sty 2024 14:38

stripped pisze:
25 sty 2024 14:31
Liczę na to że jak dojedzie reszta poza Melem prowadzący chociaż zwolni blokadę na wrzuty
Tak zrobimy.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Malkolit
Posty: 6182
Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
Ulubiony utwór: World in My Eyes
Lokalizacja: właściwa

Post 25 sty 2024 17:09

shodan pisze:
25 sty 2024 13:50
Malkolit pisze:
25 sty 2024 13:20
Ja na pewno wjadę po weekendzie, sorry, ale ja akurat mam cały weekend aż po brzegi zawalony
Ale jeszcze do weekendu trochę czasu zostało. :8
Na tapecie teraz weekend w Efemerii ;). To też muszę posunąć naprzód ;).
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6424
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 25 sty 2024 18:28

Mobb Deep - Temperature's Rising

No no, jestem, kurde, impressed. Murzyn otwiera 101-szą (CZAICIE?! 101!!! A TO FORUM DEPECHE MODE AAAAAA!!!!!1!!!!1112222threee) kolejkę naprawdę solidnym czarnym bangerem. JARAM SIĘ. A tak zupełnie serio, do tego numeru wracałem z całej kolejki najczęściej, co jest, jak na moją osobę, dość zaskakujące. Autentycznie strasznie mi się ten kawałek podoba, jest fajny bit (KLAPA OD SRACZA <3; no dobra, ta klapa momentami jest trochę nazbyt głośna i nieeeco denerwuje, no ale hui), jest porządna, rytmiczna nawijka soczystymi czarnymi głosami, jest refren śpiewany przez laski w formie mocno r'n'b (co normalnie średnio by mi podeszło, ale w tym entourage'u wypadło doskonale), jest fajny loop muzyczny w tle, buja mnie ten numer, tyle mogę powiedzieć. O Mobb Deep głównie wcześniej słyszałem, ale - oczywiście, jakżeby inaczej - nie słuchałem. Mam jednak jakieś tam wrażenie, że kiedy moja siostra cioteczna miała fazę na hip hop (głównie polski), to CHYBA miała ich kasetę. Nie przypomnę sobie tego teraz, to było... dawno temu xD Jakieś 22-23 lata? Mniejsza o to, nie zapamiętałbym tego utworu i tak. A teraz z przyjemnością będę go znów odpalał, jestm super, doskonałe wejście <3

Pierre Esteve - Muria

Hien dotrzymuje tempa, Muria jest fantastyczna. Mamy wszystko, co devy lubią, a więc klimatyczny ambient o sznycie typowym dla gier komputerowych (mam trochę vibes Raymana 2), jest nieco mistycznie (szkoda, że to nie kawałek z Myst HE HE), momentami aż złowrogo, napięcie narasta wraz z postępem kawałka, kiedy żeński zaśpiew wychodzi z reverbu a wchodzą jakieś sypane instrumenty perkusyjne. Fajne są też dźwięki fal w tle, no ale cóż, w końcu Atlantis. Numer nagle się po prostu kończy, ale też buduje w taki sposób, jakby coś się zbliżało (na pewno wiecie, co mam na myśli) i nagle wylazło z wody. Za nieco zabawny znajduję fakt, że następny kawałek to Eno z By This River, z morza ewidentnie wychodził Król Ambientu xD A morze okazało się być rzeką. Super to jest, nie wiem, co więcej mogę napisać. Kuba wie, że ambienty to właściwie łatwy prejz z mojej strony, albowiem mało jest takich, których bym nie lubił, a do OSTów z gier mam szczególną słabość, bo sam masę lubię i słucham wciąż od czasu do czasu, jeśli o moje ulubione tytuły chodzi. W Atlantis nie grałem, miałem kiedyś podejście do Myst, ale byłem zbyt głupim i mało ogarniętym dzieciakiem wówczas, aby raz - docenić taką grę odpowiednio (czułem się tym większym debilem, że znajomi ze szkoły prejzowali ją strasznie) a dwa - zagadki były dla mnie zdecydowanie za trudne. No nic, może kiedyś jeszcze zrobię podejście. Tak czy inaczej - wielka okejka z mojej strony.

Brian Eno - By This River

No, nie wiem, co mogę napisać, znam ten numer na wylot, a to nie powinno dziwić zważywszy na fakt, że jestem fanboyem Eno xD By This River poznałem przez Eno wpierw, Before and After Science chłonąłem mocno w marcu 2007 i z marcem bardzo mi się cała płyta mocno kojarzy (w ogóle jest pełna fantastycznych kawałków, np. Spider and I czy King's Lead Hat napisane "na cześć" Talking Heads, na marginesie, Ultravox z Urem zrobili fenomenalny cover live). Wersję Gore'a puściłem sobie dopiero w następstwie poznania oryginału, co jest o tyle śmieszne, że Counterfeit2 miałem na dysku już od półtora roku wtedy (na słynną, wspominaną przeze mnie przy różnych okazjach forumową skrzynkę pocztową do wymieniania się płytami wrzucił ją Bartini, a była to jesień 2005). Z tym, że wówczas puszczałem sobie raczej pojedyncze kawałki. To, co zrobił Eno jednak podobało mi się zawsze bardziej od coveru 1/3 DM. Jest samo pianino, jakiś klawisz w tle, głos Briana (tym, co myśleli, że Eno to przede wszystkim instrumentale, bardzo polecam jego "wokalne" płyty, takie jak rzeczone Before and After Science, Taking Tiger Mountain i absolutnie genialne Another Green World), realizacja jakże oszczędna, a piosenka jakże klimatyczna. Eno to mistrz, a hejterzy dupa cicho.

Adamski ft. Seal - Killer

Melczet wraca w wielkim stylu tostując totalnego klasyka. Znam Killera na wylot, za dzieciaka to była jedna z moich ulubionych piosenek z gatunku tych, co to często w radio leciały. Ciekawym jest, że zapamiętałem z gówniarskich czasów przynajmniej 2 różne wersje i koniec końców okazało się, że były to te od Adamskiego i... ATB (którego z jakiegoś powodu nikt nie wspomniał w swoich reckach so far, a to też był hicior, nazywało się Killer 2000 dla odmiany). Inna rzecz, że gdy w jakimś 2002 roku (może trochę wcześniej) zobaczyłem klip i już mniej więcej kojarzyłem, kim był Seal nie rozumiałem, dlaczego widzę, że śpiewa Seal, a wykonawca jest podpisany jako Adamski xD (nie silono się z jakiegoś powodu na, nie wiem, "feat. Seal" czy coś w tym stylu). W końcu ofc ogarnąłem, co z czym i gdzie, a potem - gdy w 2006 używałem Soulseeka na pełnej - ściągnąłem obydwie znane mi wersje. Seal "solo" (brzmi jak Sal Solo lol, na marginesie, Classix Nouveaux wydali nową płytę w ubiegłym roku xD) też jest fajny, nie przypominam sobie, abym tę "mutację" słyszał wcześniej i szczerze mówiąc podoba mi się najmniej z tych wszystkich, które znam. Perka trochę nazbyt przekombinowana, Seal momentami zbytnio "piłuje" głos, Adamski miał lekkość i klimat najntisów, ATB z kolei swój klasyczny "trance'owo-house'owy" sznyt. Still, Adamski to, a jakże, KILLER, i Seal z nim też KILLER, także jackpot. Jest super, jaram się i słucham raz za razem.

Republica - Ready to Go

Beka troszkę, bo kiedyś, daaawno temu szukałem tego kawałka, usłyszałem go chyba w jakimś filmie, a może po prostu w radio, i jakoś tak już od pierwszych dźwięków miałem poczucie, że to znam xD Ale musiał wjechać refren. Well, teraz Wujas zapodaje banger (a nawet BANGER) i to taki bardzo konkretny. Co prawda ominęła mnie faza na tego typu muzykę, nazwa zespołu mogła mi się obić o uszy raz czy dwa, ale niczego nigdy nie sprawdziłem. No, a teraz mam xD Super jest całe instrumentarium, przypomina trochę New Order z czasów Get Ready, czyli właśnie taki taneczny (choć nie zawsze) rock podlany typowo brytyjskim sosem (cokolwiek nie miałoby to znaczyć). Wokal fajny, energiczny, świetnie się skleja z muzyką, innymi słowy jest super i dev jest zadowolony. I to tak na sam początek roku i nowego rozdania, lubię sobie tak przypominać kawałki, które kiedyś gdzieś w jakichś okolicznościach się słyszało, ale człowiek nie miał za bardzo możliwości identyfikacji piosenki, teraz to wiadomo, Shazam i lecisz typie (typiaro; w ogóle, wczoraj z radia zassało mi info o kawałku, którego wykonawcy też szukałem chyba z 20 lat w ciągu kilku sekund xD Niech żyje późny kapitalizm, a nie, wróć...). Tu będzie sporo powrotów, też łatwa okejka.

Jamiroquai - Virtual Insanity

A tutaj to już w ogóle xD Streak 3 kolejnych utworów, które znam z eteru, ale poza Adamskim nie miałem bladego pojęcia, kto śpiewa i co to za tytuł. ŻARMAKI (jak mawiała pewna moja była) kojarzyłem z nazwy chyba od zawsze, ale mimo tego, iż na różnych etapach życia wciskano mi ich dość soczyście (podobnie jak np. The Chemical Brothers), to jakoś nie chciało mi się sięgać. Zapomniałem o ich istnieniu na długo, aż była ta cała inba z Czaskoskim i wówczas trzeba było żyć pod kamieniem, by nie o nich nie usłyszeć. Inna sprawa, że mentos wrzucając klip (bo to "lyric video" to tak naprawdę oficjalny klip z wlepionym tekstem) odpala we mnie inne nostalgiczne wspomnienia, bowiem klip znałem, ALE JUŻ NIE WYKONAWCĘ/TYTUŁ i nie miałem ŻADNYCH powiązań w głowie klipu z numerem. Jak to możliwe? Chyba wspomniałem już w innej bestce przy innej wrzucie bądź recencji, że dawno temu miałem zwyczaj siadania przed MTV/VH1/ VIVĄ z empetrójką na uszach i oglądałem klipy słuchając WŁASNEJ muzyki (na marginesie to ciekawe doświadczenie, polecam), także typ w wielkim kapeluszu na głowie rzucający się po pustych pomieszczeniach przypominających producenckie demo poziomów do pierwszej części gry Portal utknął mi w pamięci. A wracając o kawałka, podoba mi się oczywiście i podobał chyba od momentu pierwszego z nim kontaktu. Trochę jestem zaskoczony, że Seba takiej styczności był pozbawiony, bądź też mu to gdzieś umknęło. To, Morcheeba, Texas, Everything But the Girl ze swoim słynnym remiksem to są utwory-symbole pewnej epoki radiowej (i nie tylko radiowej przecież). Przyjemnie do niej wrócić (i to w szeregowym połączeniu lol). A tekst mi się akurat podoba xD

Genialna kolejka, od początku do końca, oby poziom nie spat!
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 8123
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 27 sty 2024 02:21

Laid Back Fly Away/Walking in the Sunshine

Dev oszukuje system. Na restart zabawy rzuca dwa utwory w ramach jednej wrzutki. Przejście tutaj jest, ale naprawdę niepozorne. Na moje ucho to jednak zbyt rozwleczona całość, chyba że chodziło o wrażenie niezbyt inwazyjnego muzaka. Bardzo wyraźne skojarzenie z charakterystycznymi obrazkami z epokami. Palmy, plaże, wysoka temperatura, skąpo ubrani panowie i panie. Do tego obowiązkowo obecne deski surfingowe. Popijam przy zacienionym barze pinacoladę, a w tle leci Laid Back. W pełnym skupieniu w połowie już tracę uwagę. Co innego przy mniej zobowiązującym kontakcie. Estetyczny trop dobry, ale czekam na więcej i mocniej. Najsłabszym ogniwem wokale, szczególnie w drugiej części. Pogadanka na przeczekanie. Pewnie inaczej wchodzi przy odsłuchu całej płyty.

Mobb Deep Temperature's Rising

To jeden z tych składów, do których nawiązuje w swoim tekstach słynny Richie Richmond z Jeżyc. Do Havoka robi to dosłownie na ostatniej EPce. Ja nie jestem koneserem ani ekspertem w tej dziedzinie. Grzecznie i pokornie polegam na wyczuciu Mudżyna. Nie da się jednak ukryć, że brzmieniowo faktycznie blisko ATCQ, przynajmniej tego, co mogliśmy usłyszeć w albumówce. Świetny, ciężki bicior. Dodatkowy sampel w tle robi przyjemne wrażenie. Rapery nie przeszkadzają, refren całkiem typowy, bardzo solidny soulowy sznycik. Końcówka przy osłuchaniu przestaje się ciągnąć, choć początkowo trochę mnie drażniła. Nie będę aż tak narzekał, jeśli płyta na dystansie zawiera podobnie soczyste produkcje, a i panowie performans mają czasem bardziej angażujący. Po odsłuchu huczy w głowie Gang Starr i ATCQ. Chyba jest dobrze. Na razie solidnie bez serduszka, ale naprawdę okej.

Pierre Esteve Muria

Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że klasyczne soundtracki zawsze działają. Tym mocniej, jesli wiążą się z nimi potężne wspomnienia, od pierwszego kontaktu ze źródłem mijają lata świetlne, a mimo to coś dalej pcha nas w tamtym kierunku. Czysta ciekawość, weryfikacja dawnej fascynacji? Nieważne. Każda namiastka się liczy. Lubię czasem dostać ambientem czy szerzej muzyką atmosferyczną, do której sam bym nie dotarł. Wtedy najlepiej wypadają zderzenia odczuć. Wbrew pozorom nie jest tu tak kojąco i sielsko. Dla mnie efekt psują trochę wokale, robi się w zbyt oczywisty sposób tajemniczo, co paradoksalnie sprawia, że nie jest zbyt ciekawie. Skrócony instrumental byłby całkiem spoko, w pewnym sensie zbliżyłby się do rzeczy znanych przeze mnie z różnych strategicznych i historycznych gier. W takiej formie wystarczy jak powiem, że to interesująca ciekawostka. Trochę nie dla mnie, ale okej. W środku instrumentalnie działo się przyjemnie, a potem te wokale, ehh. Nie żebym był uprzedzony. Po prostu jakoś łatwiej mnie przekonać do gołej muzyki, gdy od dłuższego czasu okładam się setkami godzin ambientu. No, ciekawostka może być. Nie ziębi, nie grzeje. Też jak zapowiedź poważniejszych rzeczy rzucanych później.

Adamski Killer

Znam aż za dobrze ten numer w trochę innej wersji, ale one wszystkie z tamtego czasu nie różnią się za bardzo. Możliwe, że i Adamskiego dawniej słyszałem przynajmniej raz. Tutaj mamy pierwowzór, co przede wszystkim jednak słychać w aranżu. Tak klasycznych pochodów i brzmień Rolanda nie da się podrobić. Do tego kanciaste, bardzo klimatyczne efekty, równie dobre pady, wyrazisty, lekko acid pod koniec bas. Nad tym wszystkim potężny Seal. Mimo wszystko w tej serii dominuje akcent klubowy, house'owy. Słychać to chociażby w dość niezgrabnych przejściach. Poza tym no cóż... klasyk pierwszorzędny. Pionierom wybaczamy wiele, więc zabiegi o krótszym terminie przydatności do spożycia traktujemy jako szlachetny dowód określonych rozwiązań w danym czasie. Lubię brzmienie tych automatów. Niby tylko podają rytm, ale jest w tym coś więcej, oczywiście słyszane po czasie. Wokalnie też spoko, podoba mi się ten specyficzny finał z dodatkowymi linijami. Naprawdę miło widzieć Melkiego w formie na dzień dobry. Z drugiej strony na swój sposób urocze przejście nad tak niepozorną różnicą przecież, house czy techno... muszę to wykorzystać kiedyś w przyszłej recenzji płytowej hehhe

Republica Ready To Go

No nie wiem, trochę już tej Republiki wrzucaliśmy, więc shodan wcale jednego kawałka nie zna. Kłamczuszek! Niby to jest singlowa wersja, a jednak na kompilacjach mamy mniej rockowy, a bardziej dyskotekowy miks. Może jak przez mgłę, ale pamiętam właśnie taką. Tak, radio edit jest wręcz transowy, ale dzięki temu przynajmniej klimat w miarę się zachował. Tutaj całość dobija zaskakujące zestawienie przeciwieństw. Ciężkie gitary i niby dynamiczny rytm, który brzmi jak groch z kapustą. Ani szybko, ani przebojowo. Kumam, że wtedy kombinowano na różne sposoby, ale ten, w tej wersji niespecjalnie wypalił. Jak dla mnie Ready to Go chwytliwe tylko w tej kwaśnej, najbardziej elektro wersji. Poza tym nie lubię takiego rocka rodem z gry wyścigowej, zazwyczaj.

Jamiroquai Virtual Insanity

W mordę jeża, pamiętam ten mały viral z Trzaskowskim w klubie. Na krótki czas zyskał moją sympatię. Wtedy nawet na niego zagłosowałem, teraz się trochę tego wstydzę, powienienem skreślić oba nazwiska w drugiej turze. Abstrahując od polityki, gust całkiem niezły. Nie siedzę za bardzo w muzie Jamiroquai. Załapałem się kiedyś tytułowego kawałka z ostatniej płyty (Automaton) w jednej z TV muzycznych. Do dziś to całkiem niezły kawałek, szkoda że reszta niezbyt mi podpasowała. Poza pojedynczymi rzeczami z dzieciństwa nic więcej nie kojarzę. Możliwe, że Virtual Insanity też słyszałem wielokrotnie przy okazji posiedzeń przed telewizorem. Raczej na pewno, bo charakterystycznego intro nie da się zapomnieć, wytrzeć ze świadomości. Nie trzeba być fanatykiem, żeby usłyszeć drzemiący tu potężny przebojowy potencjał. Przysłużył się zresztą sporej popularności autora, więc wszystko na swoim miejscu. Muzyka typu czuję dobrze człowiek. Podrywa do ruchu, przynosi pozytywną energię. Na smutki może nie jest najlepsza, ale na pierwsze oznaki wychodzenia z kryzysu... czemu nie? Ikoniczne klawiszowe zagrywki i soczyście płynący refren, to jest to. Dawać mi już ciepłą aurę dookoła, wystarczy tego szarego goowna.

Trochę słychać, że budzimy się po przerwie, ale poziom godny.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21708
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 27 sty 2024 11:24

Menciu, zapraszamy
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4380
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 27 sty 2024 22:44

Tt. W ramach nikomu niepotrzebnego wstępu informuję, że klawisz ze znakiem "t" dokonał na mojej klawiaturze żywota i nie zdołałem zanabyć nowego, te dwa znaki to po to, by było mi wygodniej wklejać. Nie chcę, by to zabrzmiało na szkolną wymówkę a'la Melczet - wjeżdżam dopiero teraz, bo jestem leniwy i podejmuję za dużo złych decyzji w ostatnich dniach.

Laid Back - Fly Away/Walking in the Sunshine

Jakiś tam tejk: SOMSIAD REGE wrzucone przez munlupa dwa lata temu w swoim czasie wzięło mnie z zaskoczenia i było jednym z większych bangerów przełomu zimy i wiosny tamtego roku. Nie sprawiło, że zostałem jednym z czterech polskich fanów Laid Back i że zapoznałem się z czymkolwiek innym, nawet algorytmy Jutuba nie zachęcały mnie do dalszych poszukiwań, tj. ich nie było. Szczerze mówiąc jakoś mnie ten kawałek za bardzo nie porwał. Na pewno jest stanowczo za długi, takie rzeczy rzadko kiedy działają w wersjach dłuższych niż 5 minut max, a tu dostajemy ich osiem i pół (jak u Felliniego hehe). No niby czuć tu ejtisy, niby jest rege, niby coś tam, NO ALE ciągnie mi się to strasznie, zlewa i generalnie to najzwyczajniej w świecie nie porywa. Może kiedyś wrócę i nagle zaskoczy, diabli wiedzą - na ten moment meham.

Mobb Deep - Temperature's Rising (feat. Crystal Johnson)

Mobb Deep to jedna z tych nazw, o których wielokrotnie słyszałem i pewnie znam z jakiegoś San Andreas czy czegoś podoobnego, ale nie wgłębiałem się nigdy z przyczyn różnorakich. Na szczęście mam was i mam beatkę, ktora nauczyła mnie, że zamykając się na hh tracę wiele, jak np. możliwość zaznajomienia się z Biggie Smallsem. Zabrzmię lakonicznie, ale najzwyczajniej w świecie bit mi się podoba i równie mocno podoba to, jak brzmi. Rzecz dobra, sprawiedliwa, słuszna i zbawienna czy coś. Generalnie jeśli potraktujemy to jako teaser, to czuję się zachęcony do przesłuchania całości.

Pierre Esteve – Muria

Zacznę od DUPY STRONY, ale rok 2024 zaczął się dla mnie dość nerwowo i mam nadzieję, że to złe miłego początki czy coś, bo generalnie to tak u mnie to wygląda, że jak jakis rok czy tam okres zaczyna się lipą i rzeźnią, to kończy w miarę nieźle. Generalnie to chodzi też o to, że chciałem jakoś nawiązać do tej gierki, ale o Myście i tych wszystkich statycznych przygodówkach z mocno przekminionymi zagadkami więcej czytałem niźli grałem, więc moja znajomość ogranicza się do lektury materiałów na ten temat w starej prasie growej.
Na pewnym poziomie zaskakuje mnie, że to wrzuta kolegi Munlupa, tj. jak najbardziej mógłbym go podejrzewać o wrzucenie soundtracka z gierki, ale gdyby to była jakaś randomowa greczynka z harfą to byłby to w stu procentach melczet-core. xd W każdym razie no dobre to, nawet nie napiszę, że działa jako muzyka z gierki czy coś, bo dobrze mi się słucha tego ot tak, nawet jeśli vibe soundtracku jest dość silny. W każdym razie przyjemne i nawet działa, generalnie wrzuta typu OKEJ.

Brian Eno - By this river

Setka beatka niemal idealnie się podzieliła na połowę niemal całkowicie mi obcą i połowę, którą lepiej lub gorzej, ale znam. Brian Eno to klasyczek i legenda nad legendy i aż dziwi, że przewinął się tutaj dopiero drugi raz i dopiero pierwszy raz z czymś sensownym. Wersji Gore'a nie pamiętam, ale przypomina mi o tym, że sama setlista tej jego drugiej solówki sugeruje, że typ miał, cholercia, zajebisty gust.
Generalnie to najpiękniejsza rzecz jaka pojawiła się w tej edycji i jedna z lepszych w dziejach tej zabawy i w sumie na tym mógłbym zakończyć. Zgadzam się w pełni ze słowami Roberta co do brzmienia, jest cudownie kameralne i klimatyczne. Słowa neurotyczne może bym nie używał, ale z drugiej strony skoro mi to tak dobrze siada, to może i coś jest na rzeczy? Tak czy siak GIGABAZA, REL i jak to jeszcze mawia młodzież, zarówno album, jak i kawałek były mocnymi składowymi mojego OST na wiosnę 2015 oraz pewnej relacji, która mimo iż krótka oraz bez przyszłości dała mi dużo radości, o czym może kiedyś. Duża okejka.

Adamski - Killer

Z tej trójcy "znanych" mi utworów z tej edycji jest to utwór znany mi najsłabiej, tj. o wiele lepiej kojarzę tę dziwną wersję George'a Michaela, która była jednocześnie coverem Papa was a Rolling Stone (w sumie może wleci z mojej strony do teledyskowej, jeśli nie umrze po tej kolejce, a dużo na to wskazuje). Generalnie to jest jeden z tych uberklasyków, których nawet radio nie byłoby mi w stanie spierdolić, albo przynajmniej mi się tak wydaje - w sumie nie wiem, rzadko ten kawałek gdziekolwiek słyszałem. Spoko wczesnonajntisowe brzmienie oraz hook na hookum no i spoko powrót ze spoko przebojem ze strony Melczeta. SPOKO KROPKA.

Republica - Ready to Go

Fun fact: ta Republica miała grać przed odwołanym koncertem Bowiego w 97 i tak w sumie teraz se myślę, że to byłby gig dość ciekawy, bo w sumie pasowałoby mi do jego SOUNDU z okolic Earthling i większości najtisowych płyt. Generalnie miałem mocną fazę na ten kawałek gdzieś w 2019 roku (5 lat temu, ale to zapieprza), nadal go bardzo lubię. Super jest ta motoryka rodem z jakiejs dynamicznej gierki na PSX, czuć tu angst, jest mocny wokal i ciekawe brzmienie. Czego chcieć więcej?

No kolejka z gatunku spoko, z rzeczy nowych pewnie będę wracać do Moby Deepa, z rzeczy mi znanych szanuję właściwie wszystko.
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21708
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 27 sty 2024 22:50

No i fajnie. Od jutra można lecieć z wrzutami następnej kolejki, Melki ma czas z recenzjami ORAZ wrzutą (w jednym poście, inaczej nie uznaję) do momentu, w którym ostatnia osoba wrzuci swój numer. Potem Melki może dojechać z zaglymi reckami, ale traci kolejkę i z wrzutą musi czekać do następnej (czyli w tym wypadku trzeciej). Jako, że kolega Tomek nie dojechał w tej zabawie chyba nawet do 50tki, to raczej nie zrobi mu dużej różnicy, czy opuści kolejkę, czy nie. W końcu to zajęty człowiek.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 8123
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 27 sty 2024 22:59

Stawiam piwo, że po piątej kolejce odpadnie ze względu na okrążenia straty :8
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4380
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 27 sty 2024 22:59

odważnie

że dopiero wtedy
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 8123
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 27 sty 2024 23:01

najwyższy poziom inkluzywności na jaki mnie dzisiaj stać
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11480
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 27 sty 2024 23:08

Kolega jest asertywny, wszyscy po setce a on jeszcze pierwszą pięćdziesiątkę męczy
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21708
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 27 sty 2024 23:09

Grunt, że nie wylewa za siebie
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21708
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 28 sty 2024 13:04

ZAPRASZAM

Terence Trent D’Arby – Sign Your Name

Nie wiem czy kojarzycie Terence’a Trenta D’Arby’ego z czasów kiedy wystrzelił do mainstreamu za sprawą albumu „Introducing the Hardline According to Terence Trent D'Arby”, ale raczej na pewno go nie znacie z obecnego wcielenia jako Sanada Meitreya. Ten pierwszy album, to naprawdę był wyjątkowy kawał muzyki i tego nie udało mu się już powtórzyć z takim rozmachem. Soul, trochę elektroniki, trochę gitar, dużo uczucia i wyczucia, które tylko czarni wykonawcy w sobie mają. „Sign Your Name” miło kojarzy mi się z kilkoma wyjazdami w styczniu ubiegłego roku, zwłaszcza z jednym, za miasto, w ciemne popołudnie. Klimat tego kawałka podpasował mi do tych wczesnych, styczniowych wieczorów, świata powoli wychodzącego z zimy w przedwiośnie (które trwało niemal do czerwca). To jest bardzo klasycznie soulowy kawałek, niemal pościelówa, ale z odrobiną czegoś nieszablonowego. Wokal D’Arby’ego to jeden z najlepszych elementów.

https://www.youtube.com/watch?v=iMAdNZaf7zc
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11480
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 28 sty 2024 13:42

Beck - Everybody's Got To Learn Sometime
(2004)

Zastanawiałem się po jaką muzę poza rapsami zwykłem sięgać w sezonie jesienno-zimowym i tak mi wyszło że ofkors mogą być jakieś liryczne smutaski więc podążam tym tropem co by Was murzyństwem nie zanudzić. Wciąż mam w zanadrzu jeszcze kilka takowych smutków z wyższej półki które mogły wlecieć równie dobrze w 1. bestce. Wśród nich na swoją kolej czekał też Beck, choć nie ze swoim kawałkiem tak naprawdę.

Everybody's Got To Learn Sometimes to utwór nagrany przez grupę The Korgis w roku 1980. Prawdę mówiąc wrzucając to zastanawiam się czy ktoś z Was planował może go tu wrzucać, nie byłbym wcale zaskoczony. Niemniej ja ten utwór poznałem najpierw przez cover Becka z roku 2004, który został nagrany na ścieżkę dźwiękową do filmu Michela Gondry "Eternal Sunshine of the Spotless Mind" (pol. "Zakochany bez pamięci"). Film był świetny moim zdaniem i bardzo możliwe że się nim kiedyś z Wami podzielę (jak będziemy na emeryturach i wszyscy będą mieli czas oglądać filmy do bestki), w każdym razie cover ten - smutniejszy od oryginału moim zdaniem - świetnie podkreślił klimat pewnych sekwencji ze wspomnianego filmu. Od tamtej pory kawałek mocno w serduchu i towarzyszył mi czasem w chwilach porażek miłosnych a jak już poniekąd wiecie kilka takich było. Prosty oszczędny aranż, klimat od wejścia nadają klawisze, ładnie uzupełniają później w utworze smyczki, jest też całkiem spoko solowy moment dla gitary elektrycznej, dobra piosenka w bardzo dobrym wykonaniu, w ciężkich chwilach potrafiła zwilżyć człowiekowi oko.

https://youtu.be/ppzoBclWpaA?si=RYPR3ZEm3N64-SRX
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6424
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 28 sty 2024 16:18

Daughter - Love (2011)

Tak, wiem, miało nie być smut, ale też nie jest to klasyczna smuta pt. Musiał Ma Złamane Serce (i tak mam lol), ale po prostu numer, który uwielbiam od pierwszego momentu, w którym go usłyszałem (a było to już parę lat temu). Oczywiście, mam z nim pewne "osobiste porachunki", że tak to ujmę, ale są one również po prostu ważne. Na tyle ważne, by trafił tutaj. Na początek powiem, iż wahałem się, czy wstawić od Daughter właśnie to, czy też inny utwór. Niemniej jednak będę miał ładne powiązanie z następną wrzutką, więc zostałem przy tym konkretnym wyborze. Słowo o Daughter, choć jest możliwe, że i nazwa się Wam gdzieś obiła o uszy i że coś od nich słyszeliście (choć bardzo radiowa ta muzyka to nie jest).

Daughter to trio z Londynu, dwóch kolesi i laska na wokalu z gitarą. Ci kolesie to Igor Haefeli i Remi Aguilella, zaś laska to Elena Tonra. Elena ma bardzo specyficzny głos, który powinien przypasować Wujkowi. A raczej nie tyle głos, co lekko płaczliwą manierę śpiewu, a ta współgra z jej tekstami i muzyką wyjątkowo dobrze. Przede wszystkim dlatego, że Daughter to twórczość mocno melancholijna, wręcz depresyjna xD I to w każdej sferze. Nawet te ich piosenki, które nie brzmią w bardzo oczywisty sposób jak soundtrack do podcięcia sobie żył sprawiają, że człowiek robi się trochę pochmurny. Jednocześnie dla mnie muzyka ta jest wyjątkowo piękna, cała trójka jest naprawdę mocno utalentowana i potrafi tworzyć fajne rzeczy.

Pierwszy raz usłyszałem o nich od byłej już przyjaciółki (Hien wie, o kogo chodzi), która jakoś w 2012 roku zapodała mi ich utwór pt. Youth. Tę ponad dekadę temu był to hicior w alternatywnych stacjach, poza tym hipsterzy się strasznie nim jarali. Kawałek faktycznie był dość hipsterski (jak i Daughter tak w ogóle w tamtych czasach, a na pewno tak byli postrzegani), ale po ich ówczesne wydawnictwa (całe dwie epki) jakoś nie sięgnąłem. Jesienią 2012, już po mojej przeprowadzce do Warszawy, przy okazji niemal każdego spotkania z rzeczoną przyjaciółką musiał polecieć ten numer. Laska z sukcesem sprzedała go też mojej przyszłej partnerce, więc słuchania było co niemiara. Jakoś na początku 2013 roku w końcu ukazał się ich album i nawet go zassałem, ale przesłuchałem tylko raz i poszedł w kąt.

Sprawy uległy zmianie 4 lata później, kiedy to w styczniu/lutym 2017 roku postanowiłem dać tej płycie jeszcze jedną szansę, zresztą, wróciłem do nich na chwilę w 2016, kiedy wyszedł ich drugi krążek. Więc miałem już całe dwa albumy i dociągnąłem ich pierwsze epki. Love to piosenka, która pochodzi z drugiej z nich (premiera w 2011) i stanowi wyjątkowo emocjonalną konfrontację podmiotu lirycznego (będącego ewidentnie kobietą) z faktem bycia zdradzonym przez partnera. Muzyka zaczyna się bardzo oszczędnie, wokal gra pierwsze skrzypce. Bardzo trafia do mnie sposób śpiewu Eleny, albowiem śpiew ten daje feeling pewnego pozornego pogodzenia się z sytuacją, a jednocześnie wylewa się zeń rozpacz wymieszana z apatią.

Cóż, Daughter dają radę. Choć głównie na smutno. A że luty i to już 7 lat mija... to sobie pozwalam na taką wrzutkę. Powiedzmy, że te 7 lat temu z pewnych powodów wajbowałem, teraz Wy, PT Forumowicze, ocenicie. Tak totalnie z offu dodam, że byłem na kawałku ich koncertu w trakcie OWF latem 2016 roku, kawałku, bo grali w namiocie z dala od głównej sceny a ja wtedy przyszedłem z ówczesną partnerką oglądać przede wszystkim Editorsów i Skrillexa (lol). Koncert tego ostatniego nałożył się na Daughter, przez co usłyszałem może ze 3-4 kawałki. Mieli fatalne nagłośnienie xD

Rok temu wydali nowy krążek, 8 lat po drugim lol, więc przerwa była solidna. Ale jest naprawdę dobry, także ewidentnie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Całkiem nieźle, zważywszy na fakt, iż Elena i Igor byli parą, kiedy zaczynali tworzyć, a potem - w trakcie prac nad pierwszym albumem - się rozstali xD Jednak tworzyli i tworzą dalej, czyli takie Fleetwood Mac w wersji lite (tylko muzycznie i lirycznie jakby ciężej). A tak w ogóle to wydaje ich 4AD, a to brzmi jak przynajmniej całkiem niezła rekomendacja.

https://youtu.be/3o3fvFFMF1U?si=m_XL2Y5hBGBrvZhM
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21708
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 28 sty 2024 17:02

devotional pisze:
28 sty 2024 16:18
A tak w ogóle to wydaje ich 4AD, a to brzmi jak przynajmniej całkiem niezła rekomendacja.
Od jakichś 20 lat już nie jest.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn