2010-02-10 Łódź Arena, Łódź, Poland

Awatar użytkownika
elliott
Posty: 526
Rejestracja: 28 cze 2009 22:58
Lokalizacja: łódź/gdynia
Kontakt
Strona WWW

Re: 10 i 11 lutego 2010 - Łódź, Arena Łódź

Post 11 lut 2010 20:00

Ja się rozpisywać nie będę, powiem tylko że był to mój pierwszy (w końcu) raz z DM i był on bardzo pozytywny, kondycja i ruchy biodrami pana Gahana wręcz mnie urzekły :)
W sektorze O byłam, nie narzekałam na widoczność czy nagłośnienie (chociaż przyznać muszę że przy I Feel You wokal mógł być nieco głośniejszy).

Podsumowując, wypad jak najbardziej udany. No i hala, pierwszy raz widziałam ją w wersji koncertowej (wcześniej byłam tam tylko na meczach siatkówki) - cudo!
Awatar użytkownika
Marcin
Posty: 880
Rejestracja: 22 lut 2009 00:22
Ulubiony utwór: Secret to the End
Lokalizacja: w promieniu X

Post 11 lut 2010 20:23

na scenie Nitzer a ją szaleje w sektorze H pozdrawiam i wracam do zabawy
Proszę nabrać powietrza...zatrzymać...i nie oddychać!
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16605
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 11 lut 2010 22:17

devotional pisze:zdajesz się porównywać SOFAD do SOTU ..?
A czemu nie?
Poza tym koledzy wypowiadali się chyba ogólnie o muzyce DM a nie tylko o SOTU.
Awatar użytkownika
wojtek_krakow
Posty: 474
Rejestracja: 19 kwie 2009 21:22
Ulubiony utwór: Rush
Lokalizacja: Kraków/Bielsko

Post 11 lut 2010 22:22

Shodan a Ty czemu nie na koncercie? :roll:
tylko przed siebie
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16605
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 11 lut 2010 22:35

Trochę za daleko ta Łódź i nie ma kompletnie z kim jechać. A pchać się samotnie setki kilometrów przez zaśnieżone drogi jakoś mi się nie widzi.
Zazdroszczę większości devociaków, którzy mają na koncert rzut beretem.
Mam nadzieję, że jeszcze nadarzy się okazja.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21588
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 11 lut 2010 23:13

Ja na razie krótko bo na chwilę wróciły mi resztki sił witalnych.
Koncert rewelacyjny, zdecydowanie lepszy niż ten z Katowic w 2006, Miles Away zabrzmiało fenomenalnie, do tego doborowe towarzystwo.
Zaś After Party... melanż zbyt epicki :/
Dzisiejszy dzień to piekło piekieł...

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów, z którymi bawiłem się w Wytwórni, jesteście wielcy!

A teraz powrót do wyra, może potem coś jeszcze spłodzę.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Marcin
Posty: 880
Rejestracja: 22 lut 2009 00:22
Ulubiony utwór: Secret to the End
Lokalizacja: w promieniu X

Post 12 lut 2010 12:19

Jako że był to mój pierwszy koncert... już na początku wbił mnie w ziemię gitarowy riff w In chains,A question of time o ja pie... wiem że ten kawałek jest teraz bardziej gitarowy ale i tak wysadziło mnie z butów.WIME na to czekałem ,boskie :D .reszta koncertu też odjechana na maxa,a ci co pisali tu ,czy na tym drugim forum (nie pamiętam)że sektory się nie bawią są w błędzie.
Proszę nabrać powietrza...zatrzymać...i nie oddychać!
Awatar użytkownika
The Darkest Star
Posty: 2331
Rejestracja: 09 sie 2007 17:57

Post 12 lut 2010 12:22

Ja również składam podziękowania na ręce każdej drogiej mi mordy ;)
Nie wszystko pamiętam ale to co utkwiło w pamięci pewnie na długo w niej zostanie.. :P
Koncert bardzo udany, nie wspominając o party po koncercie.
Tyle znajomych twarzy, tyle pozytywnej energii, tyle alkoholu ;(((((((((((((

wrocławscy devotees- jesteście wielcy!
swoich tu nie pozdrowię bo to forum z myślnikiem ;)

:*
Jari

Post 12 lut 2010 14:18

No cóż, jest po koncercie. Postaram się krótko omówić kilka aspektów z nim związanych co ostatecznie wcale nie koniecznie da krótki wpis…

Na początek małe wyjaśnienie co do set listy, o której napisałem, że będzie ‘Freelove’. Był ‘Judas’ ale ta zmiana nastąpiła na specjalne życzenie Gore’a po pierwszej nocy. I daliśmy tu trochę ciała, bo Gore zrobił to specjalnie aby wyciągnąć z nas śpiew. Zespół liczył, że pociągniemy temat ‘If you want my love’, nawet Gore zachęcił nas najpierw słowami : ‘If you want my love do something about it’, a potem kiedy z tego śpiewu nic nie wyszło rzucił ten komentarz: 'If you want my love you need to do more!' Ot cała tajemnica zamiany ‘Freelove’ na ‘Judas’. Szkoda, że nie podłapaliśmy tematu… Chyba jednak nadal wiele młodych osób po angielsku rozumie tylko ‘yeahhh’.

01. Atlas Arena, Obsługa. Nie wiem co tam ludzie widzieli złego. Dla mnie miejsce ekstra, hala imponująca zwłaszcza jak odniesiemy to do polskich warunków i realiów. Jak na nasze realia bardzo fajne miejsce i Łódź bardzo skorzysta na tym miejscu. Obsługa miła, pomocna. Ja nie miałem żadnych problemów z dogadaniem się z nimi. Dlatego tutaj u mnie spory plus.

02. Nagłośnienie. Mogę mówić tylko o miejscu, którym byłem bowiem wiadomo, że w różnych miejscach hali jest różnie, zależne jest to od sprzętu, specyfiki budynku, jego kubatury. No fizyka, wiadomo… załamanie fali itp. Itd. W miejscu gdzie byłem nagłośnienie było selektywne i wszystko było słychać. Przyczepić się mogę tylko do tego, że perkusja mogła być głośniejsza, natomiast w niektórych piosenkach (‘It’s No Good’, ‘Come Back’) gitara mogła być cichsza. Wokal pierwsza klasa. Sektor P był dobrze nagłośniony.

03. Setlista. Nie moja bajka, ale i tak lepsza niż standardowa na tej trasie dzięki Judas, Come Back, One Carress. Dostałem 5 utworów z SOFAD więc źle nie było w tej materii. Niepotrzebne nowe utwory i te wypadły słabo, ale wiadomo, że być musiały bo trasa promująca nowy album. Najsłabsze momenty koncertu jak dla mnie: ‘In Chains’, ‘Wrong’ (słabo wypadło, myślałem, że ma to większe pier*olnięcie koncertowo), ‘Hole To Feed’, ‘In your Room’ (to pomieszanie dwóch aranżacji koślawe, bo początek zapowiada wypas a potem jest pitu pitu z niepotrzebną solówką Gore’a), ‘Stripped’ (słaba wersja, bez polotu), ‘Behing The Wheel’ (bo nie lubię tej piosenki od zawsze). Najlepsze momenty koncertu: ‘Walking In My Shoes’, ‘World In My Eyes’, ‘Judas’, ‘Policy Of Truth’, ‘Enjoy The Silence’, ‘Never Let Me Down Again’, ‘Personal Jesus’.

04. Support. Dobry. Nie lubię Nitzer Ebb, ale kilka piosenek dało się posłuchać. Na dłuższą metę męcząca nuta, ale set 30-40 minut OK. Nie mam zastrzeżeń, wiadomo jaka jest rola suportu. Pierwszy numer – bardzo fajny. Trzeci (taki z trąbkami) też fajny. Muzyka po Nitzer Ebb przed koncertem DM (z taśmy) rewelacyjna.

05. Martin Gore. Nie ma co bić piany – król wieczoru. Zdecydowanie lepszy wokalista od Gahana. Fajnie ubarwiał koncert swoim wokalem, gitarowymi zagrywkami. Robił co mógł aby dodać czegoś do tego widowiska i za do spore brawa. Doskonale zaśpiewane piosenki w swoich setach, czysto, mocno, klarownie. Wyciągnięcie linijki w Home – mistrzostwo świata. Jedyny zgrzyt to wnerwiająca solówka w ‘In Your Room’. (i niestety mała uwaga techniczna - część gitary szła z playbacku!)

06. Andy Fletcher – czy jest czy go nie ma to większej różnicy nie ma. Kilka razy przesadził z kręceniem gałkami na syntezatorze co dało efekt dziwnych dźwięków w ‘It’s No Good’, ‘Personal Jesus’. Zupełnie niepotrzebny gość w tym będzie od 30 lat.

07. Christian Eigner. OK. Szkoda, że więcej nie walił w gary, ale widać już zmęczony tym tłuczeniem bębenków od roku.

08. Piter Gordeno. Natychmiast powinni go wyrzucić z samolotu przez okno. Spieprzył połowę piosenek tym swoich kretyńskim pianinkiem. Faktycznie mój kolega miał rację mówiąc, że z kilku piosenek się wyleczę jak mi Piotruś popier*oli na pianinku. Niepotrzebne swoje wstawki piano, zupełnie nie pasujące wstawki synth. Generalnie słaby dobór dźwięków do utworów, zbyt oszczędny. Jednak Gordeno to nie Wilder i dało się to odczuć.

09. Dave Gahan. O niebo lepsze zachowanie niż na dwóch poprzednich trasach. Lepszy kontakt z publicznością co nie znaczy, że jakiś przesadnie ciepły czy rewelacyjny. Nie wiem po co budują wybieg bo używany był może 3-4 razy. Szkoda zabierać miejsce pod sceną. Więcej osób mogło zobaczyć koncert z bliska.

10. Akcje Fanów. Mogę mówić za drugi koncert, ale mam wrażenie, że poza balonami nie wypaliło. Śpiew ‘Strangelove’ prawie niesłyszalny, szybko ucichł. Właściwie niezauważalna sprawa. Śpiew na ‘Enjoy The Silence’ zagłuszony przez muzykę i chyba lepiej wypadł ‘Personal Jesus’ w tej materii. Balony – moje zdanie znacie. Nie robi to na mnie wrażenia, ale przyznać muszę, że wyszło OK od strony wizualnej.

11. Publiczność. Druga gwiazda wieczoru po Martinie. Świetna atmosfera, cały czas zabawa na płycie i na trybunach. Na początku fala na trybunach, klaskanie, śpiewanie, tańce. Naprawdę fajna zabawa mimo tych wad, o których napisałem wcześniej. Duże brawa dla tych bawiących się najlepiej.

12. Ogólne przemyślenia. Prawdopodobnie przedostatnia trasa koncertowa DM. Ze wszystkich koncertów DM jakie widziałem (a widziałem wszystkie od World Violation Tour, przynajmniej raz na trasie) ten był niestety najgorszy. Nie oceniam atmosfery, oceniam set listę, aranżacje, wykonanie, zaangażowanie zespołu, ogólny poziom artystyczny, aspekty techniczne. Widać ząb czasu na twarzach panów z DM, na ich kondycji. To stare wygi koncertowe i nie boją się sięgać po wręcz oklepane sztuczki sceniczne, które zawsze dają murowany efekt. Szkoda, że nie było więcej od siebie, spontanicznie. Zabrakło fajnych rozwiązań aranżacyjnych, właściwie potwierdziło się to wszystko co pisano wcześniej – odgrzewane kotlety dodatkowo zubożone aranżacyjnie. Oczywiście one się sprawdzają bo to wielkie hity, ale czasem warto zagrać mniej hitów a więcej czegoś naprawdę wartościowego ze swojego bogatego dorobku artystycznego. Więcej Judas’ów mniej Behindów… I to co mnie mierziło najbardziej: za dużo playbacku. To już nie tylko partie synth, ale też momentami perkusja, gitara. Szkoda. Ogólna ocena całości: 4/6.
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6410
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 12 lut 2010 18:06

podobało mi się. naprawdę, chociaż pod kilkoma uwagami Jariego i tak bym się podpisał ^^
i nie zgodzę się z kubą, że lepszy niż na TTA. Wręcz przeciwnie dla mnie -.-
Sektor S i beznadziejny w przewidywaniach widok sceny okazał się niezgorszy - szkoda, że nie widziałem wizualizacji,
ale chyba nic straconego?
Rozczarowało mnie In Your Room i koślawa nieco wersja wykonania Judas (byłem wczoraj). Pozytywnie zaskoczyło mnie wykonanie
Come Back na żywo. Studyjnie ten song ssie. Personal i tak dał największego czadu. Publika niestety nie.
Ale mam zdobycznego balona ;(
pozdrawiam wszystkich, których znowu nie spotkałem! ;p
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
Daria The Revelator
Posty: 3337
Rejestracja: 18 wrz 2006 00:29
Ulubiony utwór: world in my eyes
Lokalizacja: Lądek Zdrój

Post 12 lut 2010 18:40

koncert tak na dobrą sprawę w ostatniej chwili mi się nawinął, miało mnie nie być, nawet nie nastawiałam się. ale byłam. wybawiłam się świetnie mimo wielu przeszkód, akurat 10.02 nie był dla mnie zbyt przychylny..
od rana źle się czułam, nie dostałam wypłaty na czas, jechaliśmy samochodem z marudzącą siostrą-kierowcą mojego kumpla + do tego gdzieś za Sieradzem zatrzasnęli kluczyki w samochodzie, wtedy pomyślałam, że już tego wieczora dm nie zobaczę raczej ale zjawił się pan Mietek wożący w bagażniku łopatę i drut, także wybrnęliśmy. ;( nie ruszało mnie nic, tak jak 4lata temu. nie docierało, że tam jadę. dopiero pod Areną mnie olśniło i z tej aury szampańskiego wręcz humoru już nie wyprowadziło mnie nic a nic.

po kolei:

organizacja o niebo lepsza niż w kato. stawiliśmy się chwilę po otwarciu bram, w środku byliśmy 2 min później, wszystko szło szybko i sprawnie. o dziwo nie trzepali toreb i nie było depozytów, czyżby nareszcie ktoś stwierdził, że to bezsensowne i tak każdy wniesie aparat ? :8
i nie zniszczyli biletów. nawet nie oddzierali kawałka, mam go w całości. szczegół, ale mnie jara. ;)

sam koncert.. podział na płycie jedynie popsuł mi nerwy, tak poza tym olałam sprawę, stanęłam z tyłu mając pełno miejsca dla siebie i w miarę dobrze widoczną scenę.
na chwilę wtaszczyliśmy się między płytę a barierki gdzie było podwyższenie i scena jak na dłoni, ale ochrona stwierdziła, że zasłaniamy pierwszym rzędom, ciekawe..
akcja balony w założeniu nie spodobała mi się, ale kiedy tam stałam i żyłam tym całym wieczorem to zrobiło to na mnie miłe wrażenie, bo i fani się postarali, było ich pełno i wyglądało to niesamowicie + dobra zabawa z odbijaniem balonów. fakt, publika poza dzikimi wrzaskami, co chwilę 'depesz mołd' i zaśpiewaniem fragmentu 'master & servant' nie dopisała ze śpiewaniem refrenów albo to ja tam z tyłu głucha byłam.

support. nitzer ebb, nigdy nie posłuchałam sama z siebie, chociaż ich nazwa jest mi dobrze znana. NE przed DM pasuje w sam raz. nóżka pochodziła, podobało się, może się spodoba dalej. jedynym mankamentem podczas ich występu było to, że w tłumie zaczęło mi się robić słabo i bałam się, że nie wytrzymam całego koncertu..

zdecydowane plusy to dla mnie przede wszystkim wizualizacje ! nie wszystkie były może dobre, ale przykuwały uwagę, nareszcie coś innego ! bardzo bardzo mi się podobało. następnie obecność takich piosenek jak:world in my eyes, behind the wheel, a question of time. żal mi dupę ściskał, że poskakać sobie do tego nie mogłam, chociaż nosiło mnie. wstęp do personala na tej trasie jest miażdżący. chyba za to największy plus w temacie aranżacji.
o dziwo, Martin solo bardzo przypadł mi do gustu. na home spłakałam się, bo i piękna piosenka i dotarło do mnie wreszcie to co miało dotrzeć (koleżanka obok jak się okazało też), a dressed in black było fenomenalne! no i pocukrować jeszcze muszę Eignerowi, on zawsze na tej perkusji wymiata.

zastrzeżenia mam jednak do ogółu aranżacji, i feel you, in your room, in chains.. skiepścili jak dla mnie. no i za dużo piosenek ze srotu. :P głos Dave'a też jakiś taki.. no nie taki ! starzeją się panowie.

after party.. no co tu dużo mówić, świetna impreza, aż do odjazdu porannego pociągu (intercholerneregio z żulem łaskoczącym mnie w stopy i nachodzacym sabinę) do wro. :mrgreen:
niezapomniana noc, ot tyle. :) cieszę się, że w końcu mogłam z Wami poszaleć a nie tam jakieś domowe posiadówki. ;)
także ucałowania, kaca mordercę zaleczyły moczymordki ? :* ;(((((
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21588
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 12 lut 2010 19:07

Jeżeli chodzi o organizację to uważam, że Arena ssie.
Ciasne korytarzyki, przy napływie kilku tysięcy ludzi robi się nieznośnie.
Taki Torwar jest idealny, nikt na siebie nie włazi. U nas, mało się nie zabiłem kiedy próbowałem dostać się do szatanii.

Cieszę się, że byłem w środę. Może nie zobaczyłem "One Carees" (na co liczyłem) ale widziałem "Miles Away" (a na to czekałem najbardziej) i "Stripped" (nadal uważam, że to najlepsza wersja ever, z albumowymi samplami i bez durnego walenia w metal). Jeżeli coś mi się nie podobało to Enjoy The Silence ale nie lubię tego kawałka a nawet rozwój wersji live zatrzymał się na Exciter Tour.

I trwam przy tym, że było lepiej niż na TTA ale to moja opinia a ja nie przepadam za PTAkiem, nawet obecność Everything Counts nie ratuje tamtej trasy.
Tym razem podoba mi się nowa płyta, podobał mi się setlist, wszystko było jak trzeba.

@Daria - yhhhh. A miałem całego aftera siedzieć grzecznie przy stoliku, serio :/
Wolę chyba jednak domówy :P
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Daria The Revelator
Posty: 3337
Rejestracja: 18 wrz 2006 00:29
Ulubiony utwór: world in my eyes
Lokalizacja: Lądek Zdrój

Post 12 lut 2010 19:11

@Hien, przysięgam, że nie spodziewałam się Ciebie w takim wydaniu. :lol: ;( ;(
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21588
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 12 lut 2010 19:14

Ja od wielu lat, w takim wydaniu nie istnieje :/
Nie wiem jak to się stało ale takie obroty spraw, najczęściej toczą się szybko ;)
Za stary jestem na takie cyrki ale jak widać 3 lata imprezowej absencji zrobiły swoje, lol.
Ale, na szczeście, nie gadałem, że jestem czarnym gejem z Kambodży, który przyjechał na koncert aby wspierać śmiertelnie chorą wnuczkę, cierpiącą na zapalenie odbytu :P
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Fen.
Posty: 1682
Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
Lokalizacja: Wrocław

Post 12 lut 2010 21:04

To teraz moje trzy grosze (a nóż się komuś bedzie chciało czytać :8 )

Nie mam porównania do poprzednich koncertów, bo ten był mój pierwszy i bawiłam się na nim wspaniale :) Śpiewałam refreny,skakałam, tańczyłam. :twisted:

Support: Nie moje klimaty, ale starali się. Niektóre kawałki znośne inne nie. Wkurzyła mnie publiczność. Leciały komentarze: "Skończcie już !" Niektórzy nie klaskali.

Rozczarowli mnie fani DM. Na supporcie to rozumiem wszyscy oszczędzali siły, ale potem na DM to powinno być szaleństwo :) Byłam z przodu płyty w jakimś 9 rzędzie a tam same sztywniactwo :x Gdyby nie jakiś facet skandujący po lewej,bawiący się w najlepsze i dziewoje z tyłu również pląsające, to byłaby tragedia. Następnym razem idę na sam przód. Albo funduję bilety znajomym :8 Nie wiem kto stał z przodu, ale chyba nie zrozumieli Marta na ‘Judas’ . Nikt nie pociągnął refrenu :wstyd: a mój pojedyńczy głosik to słychać było tyle co nic...Dałam sobie spokój. ;(
Baloniki dziecinada która okazała sie dobrym pomysłem. Strange love nie wyszło (to przez to sztywniactwo które opanowało dużą część płyty). Łapki wyszły fajnie. Komórki ok, ale jak chciałam swoją świecić to się na mnie gapili jak na kosmitę. ;(

Co do akustyki to, albo była słaba tam gdzie stałam, albo arranżacje momentami były tak kiepskie :P Gitara za głośno, wokal Dave za cicho, Fletch'a to jakby nie było, cos tam czasem knocił. Uwielbam DM, ale jakoś tak słabo instrumentalnie ...
Duży plusik za wokal Marta na żywo :), na płytach jest czasem niestrawny. Na żywo było pięknie :)

Wizualizacje: fajnie że były, ale jako miłośnik tej sztuki powiem, że w większości takie średniawe. Komu za to zapłacili i ile :?: Obiecuję, że wezmę się za profesjonalną filmówkę i im darmowo opracuję kolejną setlistę. Nawet moja amatorka wygląda lepiej od poniektórych ;) (edit: Teraz mi się przypomniało, że parę było nawet nawet )

Obsuga super miła. Przyszłam po 18.00 , nie stałam nawet 5 min do szatni, od razu wlazłam na 1. połowę i jeszcze się pytali czy mi nie przynieść czegoś do picia :P Po wszystkim też szybko i sprawnie.

Żałuję , że nie byłam na afterku. Może tam byli jacyś wyluzowani, skorzy do zabawy fani :P

Tak, czy siak Warto było zobaczyć DM na żywo :)
Here's where the fun begins.
Awatar użytkownika
burzliwy
Posty: 86
Rejestracja: 31 lip 2006 12:26

Post 12 lut 2010 23:42

Hien pisze:Ja na razie krótko bo na chwilę wróciły mi resztki sił witalnych.
Koncert rewelacyjny, zdecydowanie lepszy niż ten z Katowic w 2006, Miles Away zabrzmiało fenomenalnie, do tego doborowe towarzystwo.
Bez przesady. Oba koncerty świetne ale i tak ze Spodkiem przegrywają na całej linii.

- hala i akustyka zdecydowanie na korzyść Spodka
- publika i jej energia w Katowicach to było coś nieziemskiego,czysta spontaniczność, ludzie tryskali samoistną energią, w Łodzi już takiego ciśnienia i energii nie było. Ludzie niekiedy wstydzili się krzyczeć Depeche Mode :?: Ogólnie więcej przypadkowych ludzi pojawiło się na koncercie,fanów typu Tokio Hotel było sporo podczas gdy w Spodku 80% stanowili rasowi depesze
- w Spodku była odczuwalna wspólna więź i nie było żadnego jarmarku z balonami,bananami,cyfrówkami, kamerami (przynajmniej nie w takiej olbrzymiej skali).
Awatar użytkownika
Fen.
Posty: 1682
Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
Lokalizacja: Wrocław

Post 13 lut 2010 00:10

burzliwy pisze:
Hien pisze:Ja na razie krótko bo na chwilę wróciły mi resztki sił witalnych.
Koncert rewelacyjny, zdecydowanie lepszy niż ten z Katowic w 2006, Miles Away zabrzmiało fenomenalnie, do tego doborowe towarzystwo.
Ludzie niekiedy wstydzili się krzyczeć Depeche Mode :?: Ogólnie więcej przypadkowych ludzi pojawiło się
Niestety popieram...
Here's where the fun begins.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21588
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 13 lut 2010 00:21

burzliwy pisze:podczas gdy w Spodku 80% stanowili rasowi depesze
I to mnie właśnie najbardziej odstrasza.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6410
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 13 lut 2010 09:35

wiesz Hien, myślę, że tu chodzi o taką czystą "fanowską" spontaniczność, której faktycznie na Arenie nie było.
pamiętam jak wyszli przed bisami, i ktoś tam gdzieś klaskał, aż ja zacząłem krzyczeć "de-pesz-mołd" (;() i dopiero parę osób podchwyciło. I w ogóle mało ruchawa ta publika :8
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
Rajca
Posty: 6051
Rejestracja: 02 wrz 2006 15:35

Post 13 lut 2010 09:52

Ruchawości się zachciało. Ot wyuzdaniec jeden!
A tak w zasadzie to kiedy rodacy chociaż udawali, że śpiewają z zespołem, ETS, Strangelove do D, Judas też nie?