To chyba nic nie straciłam jako "niebywalec" depotek, poza widokiem 10 "Dejvów" i "Martinów" na raz.
Ale, że tak wszyscy ? Ekhm...
Prawdziwy Depesz
- Fen.
- Posty: 1682
- Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Prawdziwy Depesz.
Here's where the fun begins.
- Hien
- Posty: 21491
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Tak ja to widzę, musiałabyś pochodzić na te imprezy, żeby wyrobić sobię własne zdanie. Ja od 3 lat nie bywam na żadnych imprezach DM (wyjątkiem był ostatni after party po koncercie) bo widok tych "dejwów" (głównie ich) mnie odrzuca na kilometr. Już gdzies o tym duzo pisałem i nie chcę mi się powtarzać ale, przynajmniej dzisiejsi "depesze", nic dobrego nie wróżą. Kiedyś byłem jeszcze w stanie uwierzyć, że to unikalna subkultura ale widzę zbyt wiele wspólnych mianowników z pospolitym żulem. Z deka wstyd.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Fen.
- Posty: 1682
- Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
- Lokalizacja: Wrocław
Już raczej sobie nie pochodzę...czasy studenckie się skończyły Ale wierzę na słowo, po małych obserwacjach okołokoncertowych...
W każdym bądź razie piękna byłaby legenda Depecha - unikalnego, a nie żulowatego
W każdym bądź razie piękna byłaby legenda Depecha - unikalnego, a nie żulowatego
Here's where the fun begins.
- devotional
- Posty: 6389
- Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
- Ulubiony utwór: Master And Servant
- Lokalizacja: bezdomny
taka legenda podobno nawet kiedyś była ...
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
- Czez
- Posty: 9037
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Troche sie tu z Wami wszystkimi nie zgodze. Moje zdjecie w w galerii pokazuje jaki ze mnie depesz. Nie wstydze sie czyim jestem fanem. Znaczy to ze jestem zlym czlowiekiem?
Enjoy The Silence
- wojtek_krakow
- Posty: 474
- Rejestracja: 19 kwie 2009 21:22
- Ulubiony utwór: Rush
- Lokalizacja: Kraków/Bielsko
Moim zdaniem nie ma sensu się wpieniać.
Ja jestem na takie sprawy tolerancyjny, ba jestem gotów zaryzykować stwierdzenie, że gdyby wszyscy byli tacy sami, to nuda była by na pierwszym miejscu na liście chorób powodujących śmierć.
Osobiście lubię patrzeć i obserwować te wszystkie subkultury, depesz nie depesz, metal nie metal. To urozmaicenie mi się bardzo podoba, dopóki ktoś na imprezie nie rzyga mi na mój stolik. Póki ktoś mi nie wchodzi z butami to mi to nie przeszkadza.
Zresztą, tak sobie myślę, jeśli ktoś na co dzień przykładny obywatel, garniturek w pracy i pełna kultura, raz do roku robi teatrzyk, żeluje fryzurkę, ubiera skórę i idzie zaszaleć to co w tym złego?
Wyznaje zasadę "żyj i pozwól żyć innym"
Jak bym pojechał na koncert DM i zobaczył wszystkich ubranych i zachowujących się jak na co dzień na ulicy to by dopiero była kupa śmiechu, no ale tak jak mówię, wszystko ma swoje granice, szczególnie ważna jest by komuś nie wpychać się pod nos.
Ja jestem na takie sprawy tolerancyjny, ba jestem gotów zaryzykować stwierdzenie, że gdyby wszyscy byli tacy sami, to nuda była by na pierwszym miejscu na liście chorób powodujących śmierć.
Osobiście lubię patrzeć i obserwować te wszystkie subkultury, depesz nie depesz, metal nie metal. To urozmaicenie mi się bardzo podoba, dopóki ktoś na imprezie nie rzyga mi na mój stolik. Póki ktoś mi nie wchodzi z butami to mi to nie przeszkadza.
Zresztą, tak sobie myślę, jeśli ktoś na co dzień przykładny obywatel, garniturek w pracy i pełna kultura, raz do roku robi teatrzyk, żeluje fryzurkę, ubiera skórę i idzie zaszaleć to co w tym złego?
Wyznaje zasadę "żyj i pozwól żyć innym"
Jak bym pojechał na koncert DM i zobaczył wszystkich ubranych i zachowujących się jak na co dzień na ulicy to by dopiero była kupa śmiechu, no ale tak jak mówię, wszystko ma swoje granice, szczególnie ważna jest by komuś nie wpychać się pod nos.
tylko przed siebie
- The Darkest Star
- Posty: 2331
- Rejestracja: 09 sie 2007 17:57
czemu oni twoich czarów tak się bali, czemu oni czarownicą cię nazwali..
jak dla mnie prawdziwy depesz to ten, który robi coś dla siebie, nie pod publikę.
ubierasz się jak Dave? kręcisz dupą jak on? nad łóżkiem wieszasz sobie plakaty DM?
i wszystko ok ale rób to dla siebie. ja uważam, że nie trzeba niczego manifestować.
jak dla mnie to istnieje zdrowy i niezdrowy fanatyzm.
można kochać zespół, piosenki.. ale nie trzeba pokazywać każdemu, ze jest się ch*j wie jak wielkim depeszem.
ponoć prawdziwy fan to ten, który potrafi powiedzieć więcej o muzyce zespołu niż o prywatnym życiu jego członków..
i tego się trzymajmy
jak dla mnie prawdziwy depesz to ten, który robi coś dla siebie, nie pod publikę.
ubierasz się jak Dave? kręcisz dupą jak on? nad łóżkiem wieszasz sobie plakaty DM?
i wszystko ok ale rób to dla siebie. ja uważam, że nie trzeba niczego manifestować.
jak dla mnie to istnieje zdrowy i niezdrowy fanatyzm.
można kochać zespół, piosenki.. ale nie trzeba pokazywać każdemu, ze jest się ch*j wie jak wielkim depeszem.
ponoć prawdziwy fan to ten, który potrafi powiedzieć więcej o muzyce zespołu niż o prywatnym życiu jego członków..
i tego się trzymajmy
- Czez
- Posty: 9037
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
TDS idac Twoim tropem rozumowania, to ja osobiscie niewiele moge powiedziec o zyciu prywatnym ludzi z DM
Enjoy The Silence
- The Darkest Star
- Posty: 2331
- Rejestracja: 09 sie 2007 17:57
wiesz.. dla mnie po prostu śmieszne jest licytowanie się kto zna więcej faktów z życia dupy Dave'a..
niestety jest tak, że znajdą sie osoby, które przyszły ZOBACZYĆ GAHANA i jego dupę kołyszącą się raz w prawo a raz w lewo a nie POSŁUCHAĆ MUZYKI.. a przecież uważają się za depeszów..
niestety jest tak, że znajdą sie osoby, które przyszły ZOBACZYĆ GAHANA i jego dupę kołyszącą się raz w prawo a raz w lewo a nie POSŁUCHAĆ MUZYKI.. a przecież uważają się za depeszów..
- Hien
- Posty: 21491
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Sam musisz sobię odpowiedzieć na to pytanie Czez.Czez pisze:Troche sie tu z Wami wszystkimi nie zgodze. Moje zdjecie w w galerii pokazuje jaki ze mnie depesz. Nie wstydze sie czyim jestem fanem. Znaczy to ze jestem zlym czlowiekiem?
Ja nie wiem jaki jesteś, jak się zachowujesz na imprezach, czy wpierdalasz ludziom kiedy nie wiedzą kiedy wyszedł singiel.
Ja napisałem o tym jacy są "depesze" w porażającej większości.
Jak jesteś wyjątkiem to fajnie, Ty to wiesz i Cię nie powinno ruszać to co tu piszę.
Nie bierz wszystkiego do siebie, sam wiesz jacy potrafią być fani DM.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Prawdziwy depesz to ten, który naprawdę kocha ich muzykę.
Np. ja.
Np. ja.
- Czez
- Posty: 9037
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Shodan
Enjoy The Silence
- Hanys
- Posty: 26
- Rejestracja: 02 kwie 2010 20:18
- Ulubiony utwór: Shake the Disease
- Lokalizacja: Gorzów k.Oświęcimia/Holandia
Muszę przyznać, że to szalenie interesujący topik i pozwoliłem sobie wtrącić kilka groszy...
1. Sprawa oryginalnych i nieoryginalnych albumów w odniesieniu do bycia lub nie bycia fanem
Kwestia jest tak zawiła, że odniosę się tylko do mojej skromnej osoby. Kiedy zaczynałem słuchać DM tj w 1989r. Polska była jeszcze komunistyczna. Z dyskografi Depeche można było dorwać winyle Tonpressu tudzież kasety wydawane sumptem Taktu, PolMedia i innych
wydawnictw które nie były oryginałami lecz miernymi kopiami. Ponieważ nie miałem gramofonu, kupowałem kasety (zostały do dzisiaj ) lub przegrywałem u kumpla z CD. Dwie ostatnie kasety które kupiłem były już oryginalne. W tym czasie tj. do roku '94 byłem w Technikum, na garnuszku rodziców. A ponieważ mieszkałem w internacie, kasy nie było zbyt wiele. Tak więc jeżeli chciałem kupić sobię kasetę nawet piracką musiałem wykombinować kasę na nie. Jedynym wyjściem było dorywcze zarobkowanie w weekendy i dzięki temu dyskografia się powiększała. Powoli bo powoli zale do przodu. Później były studia i podobna sytuacja tyle że z CD. I wreszcie wyjechałem do pracy do Szwecji w 1997, a tam za naprawdę śmieszne pieniądze kupiłem całą ówczesną dyskografię. Łut szczęścia . W chwili obecnej mam wszystkie CD, jestem w połowie zbierania Remasterów z DVD.I co z tego? Ano to, że jako człowiek który kocha muzykę DM szanuję ich twórczość i pracę. A przez to kupuję oryginały. I nie trafiają do mnie argumenty pt. oni już dosyć kasy zbili, więc taki jeden Kowalski który ściągnie dyskografię na mp3 nic im nie zaszkodzi. Nikt z nas nie chce być okradany... . Ale jak to w życiu bywa, nic nie jest białe ani czarne w 100%. Rozumiem młodsze koleżanki i kolegów, których poprostu nie stać na nowe CD (niskie kieszonkowe lub jego brak, trudna sytuacja w domu, itp.). Łatwo jest zaciągnąć pliki w takiej sytuacji. Cały pic polega na tym, żeby później starać się dążyć do lepszego, uczciwszego podejścia do muzyki, a nie szukać wymówek. Zawsze jest jakieś wyjście. Zawsze.... . A powiem Wam, że nie ma to jak jakość oryginału nawet na miernym sprzęcie w odniesieniu do mp3 z reguły przesterowanych....
2. Być czy nie być fanem/depeszem? Oto jest pytanie....
Fan - osoba podziwiająca człowieka, grupę ludzi, dzieło sztuki, bądź ideę. Jest to skrót od słowa fanatyk, jednak ma mniej pejoratywny, a nawet pozytywny wydźwięk. Fani określonego zjawiska często organizują się, tworząc tzw. fankluby. Inne definicje podają również Fan - miłośnik, wielbiciel.
I znów na swoim przykładzie. Mój początkowy okres tj od 89 do 92 to jak ktoś to określił "Depesz". Skóra, białe dżiny, buty z blachami, "lotnisko", depoteki, ucieczki i wpi**dole od skinów, itp. Później życie mnie zweryfikowało niczym Komisja UB-eków. Teraz? Teraz jestem fanem, bo dusza gra kiedy słyszę DM. Czy to ,że mam oryginały, słucham DM od 21 lat czyni mnie lepszym fanem od innych. Zdecydowanie Nie!!! Wszyscy jesteśmy tu z tego samego powodu - ponieważ jesteśmy miłośnikami, wielbicielami, ludźmi którzy podziwiają DM. Czyli jednym słowem jesteśmy fanami Depeche Mode. W skrócie depeszami.
I na koniec jeszcze jedno. Ktoś napisał, że prawdziwy fan jeździ na wszystkie koncerty. Ja 10 lutego przy okazji TOTU byłem na pierwszym w swoim życiu, bo wcześniej nie mogłem, lub nie było mnie stać. Czy więć jestem prawdziwym fanem czy też nie? Szczerze, to wbijam w to. Bo jak napisał Shodan
1. Sprawa oryginalnych i nieoryginalnych albumów w odniesieniu do bycia lub nie bycia fanem
Kwestia jest tak zawiła, że odniosę się tylko do mojej skromnej osoby. Kiedy zaczynałem słuchać DM tj w 1989r. Polska była jeszcze komunistyczna. Z dyskografi Depeche można było dorwać winyle Tonpressu tudzież kasety wydawane sumptem Taktu, PolMedia i innych
wydawnictw które nie były oryginałami lecz miernymi kopiami. Ponieważ nie miałem gramofonu, kupowałem kasety (zostały do dzisiaj ) lub przegrywałem u kumpla z CD. Dwie ostatnie kasety które kupiłem były już oryginalne. W tym czasie tj. do roku '94 byłem w Technikum, na garnuszku rodziców. A ponieważ mieszkałem w internacie, kasy nie było zbyt wiele. Tak więc jeżeli chciałem kupić sobię kasetę nawet piracką musiałem wykombinować kasę na nie. Jedynym wyjściem było dorywcze zarobkowanie w weekendy i dzięki temu dyskografia się powiększała. Powoli bo powoli zale do przodu. Później były studia i podobna sytuacja tyle że z CD. I wreszcie wyjechałem do pracy do Szwecji w 1997, a tam za naprawdę śmieszne pieniądze kupiłem całą ówczesną dyskografię. Łut szczęścia . W chwili obecnej mam wszystkie CD, jestem w połowie zbierania Remasterów z DVD.I co z tego? Ano to, że jako człowiek który kocha muzykę DM szanuję ich twórczość i pracę. A przez to kupuję oryginały. I nie trafiają do mnie argumenty pt. oni już dosyć kasy zbili, więc taki jeden Kowalski który ściągnie dyskografię na mp3 nic im nie zaszkodzi. Nikt z nas nie chce być okradany... . Ale jak to w życiu bywa, nic nie jest białe ani czarne w 100%. Rozumiem młodsze koleżanki i kolegów, których poprostu nie stać na nowe CD (niskie kieszonkowe lub jego brak, trudna sytuacja w domu, itp.). Łatwo jest zaciągnąć pliki w takiej sytuacji. Cały pic polega na tym, żeby później starać się dążyć do lepszego, uczciwszego podejścia do muzyki, a nie szukać wymówek. Zawsze jest jakieś wyjście. Zawsze.... . A powiem Wam, że nie ma to jak jakość oryginału nawet na miernym sprzęcie w odniesieniu do mp3 z reguły przesterowanych....
2. Być czy nie być fanem/depeszem? Oto jest pytanie....
Fan - osoba podziwiająca człowieka, grupę ludzi, dzieło sztuki, bądź ideę. Jest to skrót od słowa fanatyk, jednak ma mniej pejoratywny, a nawet pozytywny wydźwięk. Fani określonego zjawiska często organizują się, tworząc tzw. fankluby. Inne definicje podają również Fan - miłośnik, wielbiciel.
I znów na swoim przykładzie. Mój początkowy okres tj od 89 do 92 to jak ktoś to określił "Depesz". Skóra, białe dżiny, buty z blachami, "lotnisko", depoteki, ucieczki i wpi**dole od skinów, itp. Później życie mnie zweryfikowało niczym Komisja UB-eków. Teraz? Teraz jestem fanem, bo dusza gra kiedy słyszę DM. Czy to ,że mam oryginały, słucham DM od 21 lat czyni mnie lepszym fanem od innych. Zdecydowanie Nie!!! Wszyscy jesteśmy tu z tego samego powodu - ponieważ jesteśmy miłośnikami, wielbicielami, ludźmi którzy podziwiają DM. Czyli jednym słowem jesteśmy fanami Depeche Mode. W skrócie depeszami.
I na koniec jeszcze jedno. Ktoś napisał, że prawdziwy fan jeździ na wszystkie koncerty. Ja 10 lutego przy okazji TOTU byłem na pierwszym w swoim życiu, bo wcześniej nie mogłem, lub nie było mnie stać. Czy więć jestem prawdziwym fanem czy też nie? Szczerze, to wbijam w to. Bo jak napisał Shodan
Ale się rozpisałem.shodan pisze:Prawdziwy depesz to ten, który naprawdę kocha ich muzykę.
Np. ja.
- Hien
- Posty: 21491
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
To były miłe czasy. Człowiek się cieszył jak głupi z każdej kasety.Hanys pisze:Jedynym wyjściem było dorywcze zarobkowanie w weekendy i dzięki temu dyskografia się powiększała. Powoli bo powoli zale do przodu. Później były studia i podobna sytuacja tyle że z CD. I wreszcie wyjechałem do pracy do Szwecji w 1997, a tam za naprawdę śmieszne pieniądze kupiłem całą ówczesną dyskografię. Łut szczęścia . W chwili obecnej mam wszystkie CD, jestem w połowie zbierania Remasterów z DVD.I co z tego? Ano to, że jako człowiek który kocha muzykę DM szanuję ich twórczość i pracę. A przez to kupuję oryginał
Wprawdzie ja (jako rocznik 1986), z przełomu 80/90 pamiętam głównie kasety z piosenkami z "Pana Kleksa" ale jako, że długo nie miałem w domu komputera (tak do 1999) a zwłaszcza internetu, ani przyzwoitego odtwarzacza cd (do 2000), to dłuugo jechałem na kasetach. Kiedy chodziłem do podstawówki to starczało mi z tygodniówki, akurat żeby kupić jedną kasetę
Mam ich teraz całe tony, rózna muzyka, różne fascynacje i niekończące się przewijanie...
Co do Remasterów. Masz sprzęd 5.1? Bo jak dla mnie to tylko do tego się te remastery nadają (oprócz estetycznego wyglądu na półce). Kiedy to wyszło, ludzie zaczeli kupować a stare wydania sprzedawac na allegro albo dawać w dobre ręce... i teraz żałują bo jakość starszych wydań jest o wiele lepsza.
Ja, mimo wszystko, rozdzielam pojęcia "fan depche mode" a "depesz".Hanys pisze:jesteśmy fanami Depeche Mode. W skrócie depeszami.
Bo owszem, jestem fanem DM ale depeszem z pewnością już nie, to jednak spore zmiany w sposobie myślenia, postrzegania muzyki, nawet ludzi, itd.
Kupe czasu spędziłem w tym gronie (gronie białych spodni, cegieł, czyszczenia soba podłogi o północy) i prawdę mówiąc (nie ubliżając nikomu) ciesze się, że to już zamknięty etap w moim zyciu.
To by była paranoja. znam ludzi, którzy jeżdzą za DM po całym świecie i czasami zastanawiam się czy ich potfele nie są z gumy bo mój z pewnością nie jest taki elastyczny i eksplodowałby przy takim parciu.Hanys pisze: I na koniec jeszcze jedno. Ktoś napisał, że prawdziwy fan jeździ na wszystkie koncerty.
Kasa za bilet, koszty podrózy (nawet zorganizowanym busem) i trasa Niemcy - Francja - Czechy - Węgry... no bez jaj.
Kupuje oryginalne płyty ale bardziej dla własnej radochy niż z szacunku. po prostu mam pingla na punkcie oryginalnych płyt stojących na półce.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Hanys
- Posty: 26
- Rejestracja: 02 kwie 2010 20:18
- Ulubiony utwór: Shake the Disease
- Lokalizacja: Gorzów k.Oświęcimia/Holandia
No niestety, wszystkie to 5.1. Ale nic straconego - w planach mam zakup kina domowego Yamahy, a do tego czasu posłucham starych CD .Hien pisze:Co do Remasterów. Masz sprzęd 5.1? Bo jak dla mnie to tylko do tego się te remastery nadają (oprócz estetycznego wyglądu na półce). Kiedy to wyszło, ludzie zaczeli kupować a stare wydania sprzedawac na allegro albo dawać w dobre ręce... i teraz żałują bo jakość starszych wydań jest o wiele lepsza.
Wg mnie nikomu nie ubliżasz, a bynajmniej nie mnie. Każdy ma prawo do własnego zdania i trza to szanować. Co do samego określenia. Widzisz jednym to kojarzy się z wymuskaną legendą a innym z nieprzyjemnymi wspomnieniami. Dla mnie to tylko gra słów: fan DM w skrócie Depesz.Hien pisze:Ja, mimo wszystko, rozdzielam pojęcia "fan depche mode" a "depesz".Bo owszem, jestem fanem DM ale depeszem z pewnością już nie, to jednak spore zmiany w sposobie myślenia, postrzegania muzyki, nawet ludzi, itd.Kupe czasu spędziłem w tym gronie (gronie białych spodni, cegieł, czyszczenia soba podłogi o północy) i prawdę mówiąc (nie ubliżając nikomu) ciesze się, że to już zamknięty etap w moim zyciu.
A ja i z szacunku i z przyjemności słuchania jak i również z odczuć wizualnych . Np box'a SoTU nie kupiłbym, ale miałem szczęście i dostałem od braciaka na urodziny . PzdrHien pisze:Kupuje oryginalne płyty ale bardziej dla własnej radochy niż z szacunku. po prostu mam pingla na punkcie oryginalnych płyt stojących na półce.
-
- Posty: 3683
- Rejestracja: 05 sty 2009 22:36
Mnie określenie 'prawdziwy depesz' kojarzy się jak najbardziej negatywnie.
gwiazdy...
- Hien
- Posty: 21491
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Ja już pisałem "esej" jak mi się kojażą "prawdziwi depesze" i nie ukrywam, że az mnie trzęsie na samą myśl.
Jeżeli chodzi o wersje 5.1 na dvd to cała zabawa w rozłożeniu płyt na 5 głośników i robi to (mniejsze lub wieksze w zaleznosci od płyty) niezłe wrażenie.
Jest multum dzwięków, które przez lata były praktycznie niesłyszalne w miksie stereo a teraz wypływają. Dla mnie to była świetna zabawa, jakbym słuchał innych płyt.
Tak sie składa, że DM mają jedną z niewielu grup fanów, którzy mają oddzielną nazwę i róznia się na taką skalę.
Metallica ma fanów wśród metali. Zespoły punkowe mają fanów - punków.
To bardzo ogólne zbiorowiska ale "depesze" to fani tylko jednego zespołu. Takich grup jest więcej ale mało której oblicze ma tak drobiazgowy charakter (jedyny w swoim rodzaju strój, fryzura, nawet słownictwo).
Dlatego też "depesz" kojazy mi się z takim kolesie w białych spodniach i lotniskiem na głowie.
"Normalni" fani czy może lepiej, sympatycy DM, są z dala od tego typu fanowskiego oddania. Od dawna już nie ubieram się w ten cyrkowy zestaw, nie golę się jak amerykańskie wojsko i przesiaduję na imprezach, męcząc ludzi niekończącymi się rozmowami o tym kiedy dokładnie wyszło promo niebieskiego winyla "But Not Tonight". Będąc nazwany "depeszem" czułbym się postawiony w rządku, razem z tymi wszystkimi fanatykami ze zlotów. Myslę, że do nich określenie "depesz, depeszowiec" pasuje bardziej. Ja prezentuję mniej skrajną odmianę miłosnika muzyki DM, nie mówiąc nawet o tym, że nie jest to mój ulubiony zespół i raptem jedna setna mojej muzycznej diety. O to mi chodziło
To znaczy, ja mam wąty do wersji stereo, która na remasterze jest zwyczajnie słaba. Jeżeli czytałes kiedyś o "loudness war" tow iesz o co chodzi, jeśli nie to poczytaj, warto wiedzieć za co sie płaci.Hanys pisze: No niestety, wszystkie to 5.1. Ale nic straconego - w planach mam zakup kina domowego Yamahy, a do tego czasu posłucham starych CD .
Jeżeli chodzi o wersje 5.1 na dvd to cała zabawa w rozłożeniu płyt na 5 głośników i robi to (mniejsze lub wieksze w zaleznosci od płyty) niezłe wrażenie.
Jest multum dzwięków, które przez lata były praktycznie niesłyszalne w miksie stereo a teraz wypływają. Dla mnie to była świetna zabawa, jakbym słuchał innych płyt.
Ja rozumuje trochę w inny sposób ponieważ, swego czasu czytałem duzo prac naukowych dot. subkultur itd.Hanys pisze:Widzisz jednym to kojarzy się z wymuskaną legendą a innym z nieprzyjemnymi wspomnieniami. Dla mnie to tylko gra słów: fan DM w skrócie Depesz.
Tak sie składa, że DM mają jedną z niewielu grup fanów, którzy mają oddzielną nazwę i róznia się na taką skalę.
Metallica ma fanów wśród metali. Zespoły punkowe mają fanów - punków.
To bardzo ogólne zbiorowiska ale "depesze" to fani tylko jednego zespołu. Takich grup jest więcej ale mało której oblicze ma tak drobiazgowy charakter (jedyny w swoim rodzaju strój, fryzura, nawet słownictwo).
Dlatego też "depesz" kojazy mi się z takim kolesie w białych spodniach i lotniskiem na głowie.
"Normalni" fani czy może lepiej, sympatycy DM, są z dala od tego typu fanowskiego oddania. Od dawna już nie ubieram się w ten cyrkowy zestaw, nie golę się jak amerykańskie wojsko i przesiaduję na imprezach, męcząc ludzi niekończącymi się rozmowami o tym kiedy dokładnie wyszło promo niebieskiego winyla "But Not Tonight". Będąc nazwany "depeszem" czułbym się postawiony w rządku, razem z tymi wszystkimi fanatykami ze zlotów. Myslę, że do nich określenie "depesz, depeszowiec" pasuje bardziej. Ja prezentuję mniej skrajną odmianę miłosnika muzyki DM, nie mówiąc nawet o tym, że nie jest to mój ulubiony zespół i raptem jedna setna mojej muzycznej diety. O to mi chodziło
A ja się zastanawiam na kupnem box'u. Rok temu sobię odpuściłem i zadowoliłem wersją CD + DVD ale doszedłem do wniosku, że lubię zawartość tego zestawu na tyle, żeby mieć to na półce. Na razie nie mam kasy ale kiedyś się zdecyduję kupię.Hanys pisze:Np box'a SoTU nie kupiłbym, ale miałem szczęście i dostałem od braciaka na urodziny
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Hanys
- Posty: 26
- Rejestracja: 02 kwie 2010 20:18
- Ulubiony utwór: Shake the Disease
- Lokalizacja: Gorzów k.Oświęcimia/Holandia
Trudno się z Tobą nie zgodzić . Ja poprostu nie znoszę fanatyków. Faktycznie masz rację, że słowo depesz ni jak ma się do standardowego fana... . Po przemyśleniu problemu do określenia Depesz pasuje mi bardziej określenie fanatyk niż fan - nikogo nie obrażając. Można być przecież fanatykiem pozytywnym, niekoniecznie wysadzającym się w myśl idei mu przyświecających . Tak więc odwołuję moje słowa i stawiany znak równości pomiędzy depesz a fan DMHien pisze:To bardzo ogólne zbiorowiska ale "depesze" to fani tylko jednego zespołu. Takich grup jest więcej ale mało której oblicze ma tak drobiazgowy charakter (jedyny w swoim rodzaju strój, fryzura, nawet słownictwo).Dlatego też "depesz" kojazy mi się z takim kolesie w białych spodniach i lotniskiem na głowie."Normalni" fani czy może lepiej, sympatycy DM, są z dala od tego typu fanowskiego oddania. Od dawna już nie ubieram się w ten cyrkowy zestaw, nie golę się jak amerykańskie wojsko i przesiaduję na imprezach, męcząc ludzi niekończącymi się rozmowami o tym kiedy dokładnie wyszło promo niebieskiego winyla "But Not Tonight". Będąc nazwany "depeszem" czułbym się postawiony w rządku, razem z tymi wszystkimi fanatykami ze zlotów. Myslę, że do nich określenie "depesz, depeszowiec" pasuje bardziej. Ja prezentuję mniej skrajną odmianę miłosnika muzyki DM, nie mówiąc nawet o tym, że nie jest to mój ulubiony zespół i raptem jedna setna mojej muzycznej diety. O to mi chodziło
Nie twierdzę, że box nie wart jest kupienia. Ale zastanowiłbym się poważnie nad kupnem, gdybym musiał wydać z własnej kieszeni . A i jeszcze jedno. Rzecz jest duża i nijak nie pasuje do pozostałych boxów . PzdrHien pisze:A ja się zastanawiam na kupnem box'u. Rok temu sobię odpuściłem i zadowoliłem wersją CD + DVD ale doszedłem do wniosku, że lubię zawartość tego zestawu na tyle, żeby mieć to na półce. Na razie nie mam kasy ale kiedyś się zdecyduję kupię.
- burzliwy
- Posty: 86
- Rejestracja: 31 lip 2006 12:26
Prawdziwych depeszów już nie ma i to se ne vrati.
Teraz króluje cuś takiego jak subkultura hip-hopowca,niestety w polskim wydaniu wygląda to tragikomicznie. Dziś można tylko jedynie powspominać z rozrzewnieniem dawne dni chwały depeszów.
Co do fanów DM to dobrze że jest ich coraz więcej wśród najmłodszego pokolenia bo w nich nasza pociecha - tj. dla starszej gwardii.
Teraz króluje cuś takiego jak subkultura hip-hopowca,niestety w polskim wydaniu wygląda to tragikomicznie. Dziś można tylko jedynie powspominać z rozrzewnieniem dawne dni chwały depeszów.
Co do fanów DM to dobrze że jest ich coraz więcej wśród najmłodszego pokolenia bo w nich nasza pociecha - tj. dla starszej gwardii.
- Fanta
- Posty: 2130
- Rejestracja: 12 sie 2006 16:33
- Lokalizacja: stolica
po części masz rację (znaczy rozumiem o co Ci chodzi), ale tylko częściowo..owszem,oszołomów nie brakuje,ale jeżdżę na zloty kiedy tylko mogę,teraz w lipcu zaliczę najlepszy - Deczno - i większość osób,z którymi spędzam czas nie wiele maja wspólnego z opisanym stereotypem,no może poza wyglądemHien pisze: ..."depesz" kojazy mi się z takim kolesie w białych spodniach i lotniskiem na głowie.
"Normalni" fani czy może lepiej, sympatycy DM, są z dala od tego typu fanowskiego oddania. Od dawna już nie ubieram się w ten cyrkowy zestaw, nie golę się jak amerykańskie wojsko i przesiaduję na imprezach, męcząc ludzi niekończącymi się rozmowami o tym kiedy dokładnie wyszło promo niebieskiego winyla "But Not Tonight". Będąc nazwany "depeszem" czułbym się postawiony w rządku, razem z tymi wszystkimi fanatykami ze zlotów...
przywlekę dupsko do Łodzi na zlot,to z przyjemnością przedstawię Ci "moją" ogólnopolską ekipę samych gałganów z tymi ludźmi mogę być stawiana w jednym rządku,nie ma problemu <oczywiście tylko i wyłącznie jeśli się na to zgodzisz>
edit/ sorki za pisanie po polskiemu,ale spieszę się na melanż...
Homo Gothikus Industrialis / back to life...