Dawno nie słuchałem Hourglass. Aż sobie chyba zaraz zapuszczę.
Ja też lubię Saw Something i Use You. No i świetne Kingdom.
Hourglass
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
- Malkolit
- Posty: 6181
- Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
- Ulubiony utwór: World in My Eyes
- Lokalizacja: właściwa
-
Kontakt
Strona WWW Facebook
U mnie leci Kraftwerk, to Hourglass raczej nieprędko zagości na liście. A też bym sobie odświeżył. Trzy kawałki wymienione przez Shodana to i moi faworyci.
- Czez
- Posty: 9037
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Ja chyba nic wiecej z tej klepsydry nie pamietam. Ale wlasnie te trzy, bo sa naprawde fajne.
Ja Kraftwerk tez czesto sobie zapodaje.
Ja Kraftwerk tez czesto sobie zapodaje.
Enjoy The Silence
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Cały album jest bardzo dobry. Mocno szanuję Gahana za te dwie płyty, które nagrał. Jak wyszło Hourglass, to pisałem nawet, że Dave mógłby odejść z DM i już tylko solo nagrywać, ja bym nie narzekał. Oczywiście z perspektywy czasu cieszę się, że jednak został, ale nadal uważam Hourglass nie ustępuje żadnej płycie wydanej przez DM.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Dragon
- Posty: 7941
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Zgadzam się z moją młodszą wariacją.Dragon pisze:31 paź 2017 20:16Jak to się stało, że ja ani słowem nie wspomniałem o Ałerglas...
O ile Papierowe Potworki to jeszcze chaotyczny obraz muzycznych poszukiwań, który jako całość niespecjalnie się broni, tak Hourglass to już dojrzała płyta dojrzałego artysty. Nie ma już takiego oczywistego poprockowego pierdzenia w stylu poprzedniczki - tutaj jest więcej brzmieniowych kombinacji. Do tego ciekawie użyta elektronika, w szczególności w przypadku Insoulble - niewiele dźwięków, ale wyrazisty klimacik jest. To samo przy okazji Endless, które w swoim czasie regularnie tłukłem na słuchawkach. Są dobre, charakterne single, choć nie brakuje też słabszych momentów, takich jak Miracles, które ostatecznie weszło na płytę w roli zapychacza, ale płytka się broni. Broni się na tyle, że jak do tej pory to jedyna solowa produkcja Gahana do której regularnie wracam.
Hourglass to jest prawdziwa twarz Gahana, dojrzałego artysty, który potrafił znaleźć dla siebie osobistą muzyczną drogę, bez karykatury (94-96) czy przesadnego uciekania w mocniejsze etykietki już tak bez wspomagania (Paper Monsters). Można go za to podziwiać, że po takich perypetiach udało mu się stworzyć album bardzo spójny, który potrafi pomieścić mocne elektroniczne ballady i gościnny udział Frusciante. Dalej Miracles to jedyna rysa na całości.
Reszta to jest dobry i bardzo dobry poziom, poza Saw Something, który bije na głowę spory odsetek muzyki DM. I lirycznie jest bardzo tajemniczy, zmysłowy, a jednocześnie z taką nutą wspomnień, jakiejś tęsknoty... kunsztowne misterium. Ascetyczny, minimalistyczny początek sprawia, że ten numer w kameralnym wydaniu na koncercie byłby wydarzeniem. No i to płynne przejście tego dramatu do punktu kulminacyjnego ze wspomnianą solówką - aż szkoda, że właściwie tylko na MusicCares Gahan wykonał ten numer gdzieś szerzej.