
Just Can't Get Enough
To ze najlepsze czasy live ma za soba jest calkowita prawde, no i jest tez cala masa innych lepszych kawalkow. Ale inna sprawa jest tez taka, ze oni mlodsi juz nie beda i wogole trzeba sie cieszyc ze jeszcze graja. Inna sprawa jest taka, ze JCGE zaczeli grac na festiwalu w UK, a na festiwalach jest rozna publika, zas ten kawalek jest rozpoznawalny. A zaczeli go grac na Isle Of White festival, co nie jest bez znaczenia.
Enjoy The Silence
- Dragon
- Posty: 1248
- Rejestracja: 18 lip 2013 11:07
- Ulubiony utwór: Ferdydurke
- Lokalizacja: Niederschlesien
Gdy wywala się The Things You Said i Useless kosztem Somebody i (pośrednio) JCGE, to ja jednak staję po stronie marudzących. Na Węgrzech jeszcze się dało, ale później już nie? Dzięki temu wyszło na trochę mniej urozmaicone the best of z wkładką ze Spirit grane przez zespół będący na tym etapie trasy już w dość słabej formie. Musiało to dość surrealistycznie wyglądać solidnie z boku, z perspektywy trochę mniej lubiącego DM słuchacza.
- Malkolit
- Posty: 2428
- Rejestracja: 24 cze 2011 21:37
- Ulubiony utwór: The Love Thieves
- Lokalizacja: Zielona wyspa
-
Kontakt
Strona WWW
Jeden z najgorszych kawałków w całej dyskografii DM. Ma pewien urok, ale na dłuższą metę (a zwłaszcza w wersjach live) jest nie do zniesienia. W sumie Speak mógłby się obejść bez niego. Tak, wiem, że to był spory hit.
- Malkolit
- Posty: 2428
- Rejestracja: 24 cze 2011 21:37
- Ulubiony utwór: The Love Thieves
- Lokalizacja: Zielona wyspa
-
Kontakt
Strona WWW
Nie no, od początku mojej znajomości z DM zwróciłem uwagę na ten kawałek, bo poziomem wyraźnie odstaje od większości dyskografii (i nie mówię tu o Enjoyu!) Ja tam lubię przebojową muzykę do zabawy, ale gdzieś tam sobie stawiam granicę - jakby ktoś mi puszczał JCGE na jakimś weselu, to bym pewnie nie narzekał, ale...
- Malkolit
- Posty: 2428
- Rejestracja: 24 cze 2011 21:37
- Ulubiony utwór: The Love Thieves
- Lokalizacja: Zielona wyspa
-
Kontakt
Strona WWW
Tu specjalnie nie ma nad czym rozmyślać
no, ale rzuca się w uszy błyskawicznie. Oby go w końcu zostawili w spokoju.

- Dragon
- Posty: 1248
- Rejestracja: 18 lip 2013 11:07
- Ulubiony utwór: Ferdydurke
- Lokalizacja: Niederschlesien
Jak dla mnie w ogóle nie odstaje. Jeszcze bardziej w tej materii popisują się Meaning of Love czy Love In Itself, ale to Just się najlepiej przyjął. Niech sobie go grają, ale jeśli w takiej plastikowej wersji rodem z Casio jak na ostatniej trasie to dziękuje. 
PS. W kwietniu pisałem, że dobrze wypadł... no cóż, chciałem być miły

PS. W kwietniu pisałem, że dobrze wypadł... no cóż, chciałem być miły

- Dragon
- Posty: 1248
- Rejestracja: 18 lip 2013 11:07
- Ulubiony utwór: Ferdydurke
- Lokalizacja: Niederschlesien
Oj dość umownie tak sobie dobrałem Love do tego grona takich melodyjnych, zabawowych numerów. Abstrahując od tego, że to zupełnie inne produkcje, to Love dla mnie zawsze pełnił tę samą, najbardziej zabawową rolę na płycie tak jak Meaning i Just na poprzedniczkach. Tyle 

- Malkolit
- Posty: 2428
- Rejestracja: 24 cze 2011 21:37
- Ulubiony utwór: The Love Thieves
- Lokalizacja: Zielona wyspa
-
Kontakt
Strona WWW
Dragon, masz coś do melodyjnych, zabawowych numerów?
Love In Itself to przecież kompletnie inny utwór od Meaning i Just Can't, taki bardziej zakręcony. Dla mnie taką piosenką do zabawy zawsze było Told You So. No i More Than A Party. Gdzieś pół płyty CTA jest tutaj raczej lekkich, druga połowa jest mało melodyjna, ale nadrabia to fajnym, ciekawym brzmieniem.
Zresztą, umówmy się: większa część dyskografii DM to są zabawowe piosenki, zwłaszcza z okresu do Violatora. A i potem takich było sporo (Precel, Freelove, I Feel Loved, Soothe).
Love In Itself to przecież kompletnie inny utwór od Meaning i Just Can't, taki bardziej zakręcony. Dla mnie taką piosenką do zabawy zawsze było Told You So. No i More Than A Party. Gdzieś pół płyty CTA jest tutaj raczej lekkich, druga połowa jest mało melodyjna, ale nadrabia to fajnym, ciekawym brzmieniem.
Zresztą, umówmy się: większa część dyskografii DM to są zabawowe piosenki, zwłaszcza z okresu do Violatora. A i potem takich było sporo (Precel, Freelove, I Feel Loved, Soothe).
Przyznam szczerze, że większy cringe bierze mnie kiedy DM starają się być (lub po prostu są) gotycko-patosowo-smutni, niż kiedy robią numery na potańcówę.
Prędzej zdecyduję się posłuchać Love In Itself, czy The Meaning of Love niż albumowe In Your Room. Chyba jedyny raz kiedy taki przerysowany patos im wyszedł w miarę bezpretensjonalnie i fajnie, to The Darkest Star.
Prędzej zdecyduję się posłuchać Love In Itself, czy The Meaning of Love niż albumowe In Your Room. Chyba jedyny raz kiedy taki przerysowany patos im wyszedł w miarę bezpretensjonalnie i fajnie, to The Darkest Star.
- Dragon
- Posty: 1248
- Rejestracja: 18 lip 2013 11:07
- Ulubiony utwór: Ferdydurke
- Lokalizacja: Niederschlesien
Nic nie mam, czemu taki wniosek?Malkolit pisze:04 lis 2020 22:27Dragon, masz coś do melodyjnych, zabawowych numerów?
Love In Itself to przecież kompletnie inny utwór od Meaning i Just Can't, taki bardziej zakręcony. Dla mnie taką piosenką do zabawy zawsze było Told You So. No i More Than A Party. Gdzieś pół płyty CTA jest tutaj raczej lekkich, druga połowa jest mało melodyjna, ale nadrabia to fajnym, ciekawym brzmieniem.
Zresztą, umówmy się: większa część dyskografii DM to są zabawowe piosenki, zwłaszcza z okresu do Violatora. A i potem takich było sporo (Precel, Freelove, I Feel Loved, Soothe).

Jak dla mnie to dalej pewien stopień zakręcenia, którzy można przypisać TMoL i Just'owi. W przypadku Love In Itself to takie progresywne zakręcenie.

Precel zabawowy?