Najlepszy album Depeche Mode dekady 1990-1999

ODPOWIEDZ

Najlepszy wg Ciebie album Depeche Mode z lat 1990-1999 to:

Violator [1990]
10
33%
Songs of Faith and Devotion [1993]
9
30%
Ultra [1997]
11
37%
 
Liczba głosów 30
Awatar użytkownika
agent orange
Posty: 107
Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
Ulubiony utwór: Personal Jesus
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Najlepszy album Depeche Mode dekady 1990-1999

Post 30 kwie 2011 10:05

prey pisze:Wilder ma przede wszystkim wyobraźnię.
Nie na każdy utwór miał dobry pomysł. Wilder jak każdy inny - jedną rzecz zrobił lepiej, inną gorzej a ostatnie wydawnictwo (Subhuman) jest nudnawe i wtórne do bólu (nawet sample te same co 20 lat temu...) Moim zdaniem nie zawsze grzebanie przez Wildera w utworach Gore`a wychodziło im na dobre, co mogę sobie chociażby posłuchać na załączonych do ostatniego boxu demach. Przykładowo, oryginalna trip-hopowa koncepcja WIMS bardziej mi się podobała niż przepompowana i przeładowana patosem wersja albumowa. Ten utwór poszedł w złym kierunku.
Awatar użytkownika
Miri
Posty: 968
Rejestracja: 10 maja 2010 21:00
Ulubiony utwór: Everything Counts

Post 30 kwie 2011 11:41

Cóż, w jednym nie można się nie zgodzić - muzyka z nim i bez niego wyglądałaby zupełnie inaczej. Najlepsze przykłady - ETS i WIMS. Ale naprawdę nie można się zastanawiać, jak wyglądałyby realne albumy z jego wpływem - wtedy Gore skomponowałby zapewne co innego, znając jego gust albo eksperymentując i wiedząc, że jakby co, Wilder zawsze może go poprawić i przearanżować te utwory. Co do subHuman, to... Nigdy nie potrafiłam przesłuchać tej płyty od deski do deski i z całego Recoil wolę wszystko z Bloodline włącznie + kawałki z Liquid i Unsound Methods.
Awatar użytkownika
agent orange
Posty: 107
Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
Ulubiony utwór: Personal Jesus
Lokalizacja: Gdańsk

Post 30 kwie 2011 19:20

Poza tym, proszę nie pomijać roli producenta muzycznego, gdyż odnoszę wrażenie że w całym tym kulcie Alana często o tym się zapomina. O dziwo, dwa albumy uznawane przez ogół za najlepsze (V i SOFAD) zostały wyprodukowane przez Flooda. Jak z resztą wypowiadał się sam Alan, płytą najbardziej wyprodukowaną samodzielnie przez DM było MFTM.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 kwie 2011 21:29

Które to kiepską płytą jest.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
prey
Posty: 1037
Rejestracja: 26 sty 2009 21:43

Post 30 kwie 2011 21:44

Ja nie trawię natormiast kultu Gahana, Gore'a i pomijanie wkładu w budowie renomy dwóch liter D i M. Jeśli idzie o Flooda. Czemu SOFAD nie został wyprodukowany w całości tak jak Condemnation (Paris Mix)? Producenci stanowili zawsze ramię techniczne Alana (nowinki techniczne). Zawsze ktoś Wilderowi asystował. Proszę poszperać, poczytać. Wolę stare sample (wykorzystane na nowo), aniżeli powrót do sounds of new romantic w gorszej produkcji niż dwie pierwsze płyty zespołu, w szczególności wokale. Dostrzegam mankamenty w pracy Wildera, są momenty, które nie podobają mi się w miksie Unsound Methods.
Nie znam żadnej płyty z dyskografii Recoil, ale jestem jego fanem od wielu lat.
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 30 kwie 2011 22:19

prey pisze:Ja nie trawię natormiast kultu Gahana, Gore'a
Dziwi Cię to, że prawdziwy fan DM gloryfikuje wokalistę tegoż zespołu i głównego kompozytora? :?:
Osobiście nie pomijam wkładu Wildera w renomę DM, ale po prostu przekonałem się z czasem, że bez niego może być jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 kwie 2011 22:23

Ja nie trawię kultu nikogo (oprócz Stevena Wilsona, ale to nie DM), na chłodno widzę, że bez Gahana nie ma DM, bez Gore'a nie ma DM, bez Wildera jest DM i to dobre DM.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Fen.
Posty: 1682
Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
Lokalizacja: Wrocław

Post 30 kwie 2011 22:39

Ja nie trawię kultu zupełnie nikogo, nawet SW :P

Fakt faktem DM - bez Wildera istnieje do dziś, wydaje raz lepsze, raz gorsze płyty.
Co więcej oprócz DM fani mają dodatkowo Recoil, które również ma lepsze i gorsze momenty.
Tak czy siak są dwie opcje, a nie jedna.
Here's where the fun begins.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 kwie 2011 22:43

I taki układ mi odpowiada.
Co innego koncerty. Jak DM mają je przeciętne, tak ten śmieszny "live act" Wildera to był skandal.
Ale dla każdego coś, jednych bawi wiaderko, drugich łopatka.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 30 kwie 2011 22:49

Hien pisze:Ja nie trawię kultu nikogo (oprócz Stevena Wilsona
Czyli jednak trawisz. :D
Widzisz Hien, czasem dziwisz mi się, że ja mogę tak DM na okrągło.
A Ty nie robisz tego samego z Wilsonem?
Awatar użytkownika
Fen.
Posty: 1682
Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
Lokalizacja: Wrocław

Post 30 kwie 2011 22:52

Ja nie wiem co Hien robi z Wilsonem, ale nie chcę tego wiedzieć tak samo, jak tego co Ty robisz z DM :grins:
;)
sorry za OT
Here's where the fun begins.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 kwie 2011 22:55

Ale ja nie trawię kultu w DM. Bo ich jest trzech (no dobra, czterech) a SW jest jeden.
Poza tym Wilson to Porcupine Tree, No-man, Bass Communion, IEM, Altamont, Blackfield, Karma i solowe płyty.
Jest z czego wybierać, a każdy projekt to inna muzyka. Ten facet ma mi po prostu więcej (znacznie więcej?) do zaoferowania.
A i tak bywa, że nie tykam go przez miesiąc. Wiec spudłowałeś Shodan :P
Z resztą nie rozmydlajmy ;)
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
agent orange
Posty: 107
Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
Ulubiony utwór: Personal Jesus
Lokalizacja: Gdańsk

Post 01 maja 2011 01:07

Ja nie trawię natormiast kultu Gahana, Gore'a i pomijanie wkładu w budowie renomy dwóch liter D i M. Jeśli idzie o Flooda.[/quote]

Ja nie trawię kultu nikogo. Sukces DM to była wypadkowa wielu opcji i Wilder miał tam swój udział. Przypisywanie sukcesu zespołu wyłącznie jemu, to absurd. Fakt jednak faktem, że jest to zespół już u końca swojej kariery i nic ani nikt już tego nie zmieni. To co Gore najlepszego miał napisać to już napisał i Wilder tego nie zmieni.
prey pisze: Czemu SOFAD nie został wyprodukowany w całości tak jak Condemnation (Paris Mix)? Producenci stanowili zawsze ramię techniczne Alana (nowinki techniczne). Zawsze ktoś Wilderowi asystował. Proszę poszperać, poczytać
Pierdu pierdu, było raczej odwrotnie.

prey pisze: . Wolę stare sample (wykorzystane na nowo), aniżeli powrót do sounds of new romantic w gorszej produkcji niż dwie pierwsze płyty zespołu, w szczególności wokale. Dostrzegam mankamenty w pracy Wildera, są momenty, które nie podobają mi się w miksie Unsound Methods.
To co wolisz to Twoja sprawa, fakt jest taki, że jest to wtórne..
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 01 maja 2011 02:43

Ja tam chyba jednak zwyczajnie uwielbiam Marta i Dave'a jako szkielet zespołu jednak, dla mnie to dość ciekawe postacie, osobowości, nie tylko członkowie zespołu. Mi wystarczy nawet jak oglądam wywiady z nimi, dobrze mi się ich słucha, mają charyzmę jak dla mnie, Wilder zaś... gdyby pozostał pewnie zespół nie nagrałby tak pozytywnych albumów jak Exciter czy SOTU. Flood zaś... no chętnie bym posłuchał gdyby produkował jeszcze album DM kiedyś. Tak czy siak dla mnie lata 90. będą najsilniejszą dekadą DM.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Fen.
Posty: 1682
Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
Lokalizacja: Wrocław

Post 01 maja 2011 12:10

stripped pisze:Ja tam chyba jednak zwyczajnie uwielbiam Marta i Dave'a jako szkielet zespołu jednak, dla mnie to dość ciekawe postacie, osobowości, nie tylko członkowie zespołu. Mi wystarczy nawet jak oglądam wywiady z nimi, dobrze mi się ich słucha, mają charyzmę jak dla mnie,
No tak. Wywiady to nawet ja lubię oglądać. Zwykle są bardzo zabawne, nawet jak z założenia nie miały być. :P
Here's where the fun begins.
Awatar użytkownika
agent orange
Posty: 107
Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
Ulubiony utwór: Personal Jesus
Lokalizacja: Gdańsk

Post 01 maja 2011 12:17

Oczywiście, tego nie kwestionuję. Ale mimo wszystko gdy poczytamy nawet słowa samego Wildera, doczytać się można:

Condemnation: "Zaczęliśmy od tego, że czterech członków zespołu robiło jedną rzecz w tym samym miejscu. Fletcher uderzał prętem w walizkę (no co, coś jednak robił... :lol: ) Flood i Dave klaskali. Ja grałem na bębnach, a Martin na organach. Wprawdzie był to dopiero zalążek czegoś nowego, ale już wtedy wskazał nam kierunek.

Walking in my shoes: " utwór został skonstruowany podczas wspólnego jamowania. Martin grał na gitarze, ja na basie i do tego uruchomiliśmy jeszcze automat rytmiczny. Chodziło o znalezienie odpowiedniej atmosfery dla tego kawałka - po wielu perypetiach linia basowa refrenu oraz brzmienie gitary były już na swoim miejscu. Od tamtego momentu Flood i ja zaczęliśmy pracować jak maszyny. Tworzyliśmy loopy perkusyjne, aranżacje smyczków i wszystkie inne szczegóły"

Jak można nawet "poczytać", twierdzenie jakoby Alan pracował nad wszystkim wyłącznie samodzielnie jest nieprawdziwe. Jego wkładu nikt nie umniejsza bo był duży i znaczący, jednak nie ma co też i przeginać w drugą stronę.
FREE STATE

Post 01 maja 2011 12:24

agent orange pisze:Jak można nawet "poczytać", twierdzenie jakoby Alan pracował nad wszystkim wyłącznie samodzielnie jest nieprawdziwe. Jego wkładu nikt nie umniejsza bo był duży i znaczący, jednak nie ma co też i przeginać w drugą stronę.
Sam podsumowałeś całą dyskusję. :)

Kończcie to. My tu mamy rozmawiać o Violku, SOFAD-zie i Ultrze, a w tej chwili zrobiło się porównywanie geniusza Wildera i Gore'a. No to jest chyba oddzielny temat... :)
Awatar użytkownika
Fen.
Posty: 1682
Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
Lokalizacja: Wrocław

Post 01 maja 2011 12:28

FREE STATE pisze: Kończcie to. My tu mamy rozmawiać o Violku, SOFAD-zie i Ultrze, a w tej chwili zrobiło się porównywanie geniusza Wildera i Gore'a. No to jest chyba oddzielny temat... :)
Nikt z czerwonym nikiem nie krzyczy :P My tu mamy taki zwyczaj rozwijać dyskusje nie na temat. I potem powstają nowe tematy, albo ktoś ładnie sprząta :)
Here's where the fun begins.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 01 maja 2011 12:44

Flood wyciągnął ich za uszy z brzmienia lat 80. Dobrze, że był.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Miri
Posty: 968
Rejestracja: 10 maja 2010 21:00
Ulubiony utwór: Everything Counts

Post 01 maja 2011 16:45

I wystarczyło tylko się odezwać na temat Wildera, jaka burza... :lol:
Nie umniejszam wkładu żadnego z członków zespołu, ale coś musiało być na rzeczy, że Alan spakował manatki i odszedł. Może kwestia atmosfery, a może i tego, że zbyt wiele było na jego głowie. Owszem, nie musiał robić wszystkiego sam, ale gdy dwie osoby (on+Flood) robią wszystko, jeden siedzi w domu z załamaniem nerwowym, jeden sobie daje w żyłę a trzeci się gdzieś zalewa, to chyba coś jest nie halo i nawet Flood nie mógł mu pomóc, jeśli problem tkwił w reszcie zespołu. Z resztą teraz można tylko spekulować, a moje podsumowanie jest takie - po odejściu Alana nagrali dwie świetne płyty, ale do poziomu sprzed tego feralnego '95 raczej nie wrócą. Latka już nie te, oczekiwania odbiorcy pewnie również.
ODPOWIEDZ