Nie na każdy utwór miał dobry pomysł. Wilder jak każdy inny - jedną rzecz zrobił lepiej, inną gorzej a ostatnie wydawnictwo (Subhuman) jest nudnawe i wtórne do bólu (nawet sample te same co 20 lat temu...) Moim zdaniem nie zawsze grzebanie przez Wildera w utworach Gore`a wychodziło im na dobre, co mogę sobie chociażby posłuchać na załączonych do ostatniego boxu demach. Przykładowo, oryginalna trip-hopowa koncepcja WIMS bardziej mi się podobała niż przepompowana i przeładowana patosem wersja albumowa. Ten utwór poszedł w złym kierunku.prey pisze:Wilder ma przede wszystkim wyobraźnię.
Najlepszy album Depeche Mode dekady 1990-1999
- agent orange
- Posty: 107
- Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
- Ulubiony utwór: Personal Jesus
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Najlepszy album Depeche Mode dekady 1990-1999
- Miri
- Posty: 968
- Rejestracja: 10 maja 2010 21:00
- Ulubiony utwór: Everything Counts
Cóż, w jednym nie można się nie zgodzić - muzyka z nim i bez niego wyglądałaby zupełnie inaczej. Najlepsze przykłady - ETS i WIMS. Ale naprawdę nie można się zastanawiać, jak wyglądałyby realne albumy z jego wpływem - wtedy Gore skomponowałby zapewne co innego, znając jego gust albo eksperymentując i wiedząc, że jakby co, Wilder zawsze może go poprawić i przearanżować te utwory. Co do subHuman, to... Nigdy nie potrafiłam przesłuchać tej płyty od deski do deski i z całego Recoil wolę wszystko z Bloodline włącznie + kawałki z Liquid i Unsound Methods.
- agent orange
- Posty: 107
- Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
- Ulubiony utwór: Personal Jesus
- Lokalizacja: Gdańsk
Poza tym, proszę nie pomijać roli producenta muzycznego, gdyż odnoszę wrażenie że w całym tym kulcie Alana często o tym się zapomina. O dziwo, dwa albumy uznawane przez ogół za najlepsze (V i SOFAD) zostały wyprodukowane przez Flooda. Jak z resztą wypowiadał się sam Alan, płytą najbardziej wyprodukowaną samodzielnie przez DM było MFTM.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Które to kiepską płytą jest.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- prey
- Posty: 1037
- Rejestracja: 26 sty 2009 21:43
Ja nie trawię natormiast kultu Gahana, Gore'a i pomijanie wkładu w budowie renomy dwóch liter D i M. Jeśli idzie o Flooda. Czemu SOFAD nie został wyprodukowany w całości tak jak Condemnation (Paris Mix)? Producenci stanowili zawsze ramię techniczne Alana (nowinki techniczne). Zawsze ktoś Wilderowi asystował. Proszę poszperać, poczytać. Wolę stare sample (wykorzystane na nowo), aniżeli powrót do sounds of new romantic w gorszej produkcji niż dwie pierwsze płyty zespołu, w szczególności wokale. Dostrzegam mankamenty w pracy Wildera, są momenty, które nie podobają mi się w miksie Unsound Methods.
Nie znam żadnej płyty z dyskografii Recoil, ale jestem jego fanem od wielu lat.
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Dziwi Cię to, że prawdziwy fan DM gloryfikuje wokalistę tegoż zespołu i głównego kompozytora?prey pisze:Ja nie trawię natormiast kultu Gahana, Gore'a
Osobiście nie pomijam wkładu Wildera w renomę DM, ale po prostu przekonałem się z czasem, że bez niego może być jeszcze lepiej.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Ja nie trawię kultu nikogo (oprócz Stevena Wilsona, ale to nie DM), na chłodno widzę, że bez Gahana nie ma DM, bez Gore'a nie ma DM, bez Wildera jest DM i to dobre DM.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Fen.
- Posty: 1682
- Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
- Lokalizacja: Wrocław
Ja nie trawię kultu zupełnie nikogo, nawet SW
Fakt faktem DM - bez Wildera istnieje do dziś, wydaje raz lepsze, raz gorsze płyty.
Co więcej oprócz DM fani mają dodatkowo Recoil, które również ma lepsze i gorsze momenty.
Tak czy siak są dwie opcje, a nie jedna.
Fakt faktem DM - bez Wildera istnieje do dziś, wydaje raz lepsze, raz gorsze płyty.
Co więcej oprócz DM fani mają dodatkowo Recoil, które również ma lepsze i gorsze momenty.
Tak czy siak są dwie opcje, a nie jedna.
Here's where the fun begins.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
I taki układ mi odpowiada.
Co innego koncerty. Jak DM mają je przeciętne, tak ten śmieszny "live act" Wildera to był skandal.
Ale dla każdego coś, jednych bawi wiaderko, drugich łopatka.
Co innego koncerty. Jak DM mają je przeciętne, tak ten śmieszny "live act" Wildera to był skandal.
Ale dla każdego coś, jednych bawi wiaderko, drugich łopatka.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Czyli jednak trawisz.Hien pisze:Ja nie trawię kultu nikogo (oprócz Stevena Wilsona
Widzisz Hien, czasem dziwisz mi się, że ja mogę tak DM na okrągło.
A Ty nie robisz tego samego z Wilsonem?
- Fen.
- Posty: 1682
- Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
- Lokalizacja: Wrocław
Ja nie wiem co Hien robi z Wilsonem, ale nie chcę tego wiedzieć tak samo, jak tego co Ty robisz z DM
sorry za OT
sorry za OT
Here's where the fun begins.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Ale ja nie trawię kultu w DM. Bo ich jest trzech (no dobra, czterech) a SW jest jeden.
Poza tym Wilson to Porcupine Tree, No-man, Bass Communion, IEM, Altamont, Blackfield, Karma i solowe płyty.
Jest z czego wybierać, a każdy projekt to inna muzyka. Ten facet ma mi po prostu więcej (znacznie więcej?) do zaoferowania.
A i tak bywa, że nie tykam go przez miesiąc. Wiec spudłowałeś Shodan
Z resztą nie rozmydlajmy
Poza tym Wilson to Porcupine Tree, No-man, Bass Communion, IEM, Altamont, Blackfield, Karma i solowe płyty.
Jest z czego wybierać, a każdy projekt to inna muzyka. Ten facet ma mi po prostu więcej (znacznie więcej?) do zaoferowania.
A i tak bywa, że nie tykam go przez miesiąc. Wiec spudłowałeś Shodan
Z resztą nie rozmydlajmy
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- agent orange
- Posty: 107
- Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
- Ulubiony utwór: Personal Jesus
- Lokalizacja: Gdańsk
Ja nie trawię natormiast kultu Gahana, Gore'a i pomijanie wkładu w budowie renomy dwóch liter D i M. Jeśli idzie o Flooda.[/quote]
Ja nie trawię kultu nikogo. Sukces DM to była wypadkowa wielu opcji i Wilder miał tam swój udział. Przypisywanie sukcesu zespołu wyłącznie jemu, to absurd. Fakt jednak faktem, że jest to zespół już u końca swojej kariery i nic ani nikt już tego nie zmieni. To co Gore najlepszego miał napisać to już napisał i Wilder tego nie zmieni.
Ja nie trawię kultu nikogo. Sukces DM to była wypadkowa wielu opcji i Wilder miał tam swój udział. Przypisywanie sukcesu zespołu wyłącznie jemu, to absurd. Fakt jednak faktem, że jest to zespół już u końca swojej kariery i nic ani nikt już tego nie zmieni. To co Gore najlepszego miał napisać to już napisał i Wilder tego nie zmieni.
Pierdu pierdu, było raczej odwrotnie.prey pisze: Czemu SOFAD nie został wyprodukowany w całości tak jak Condemnation (Paris Mix)? Producenci stanowili zawsze ramię techniczne Alana (nowinki techniczne). Zawsze ktoś Wilderowi asystował. Proszę poszperać, poczytać
To co wolisz to Twoja sprawa, fakt jest taki, że jest to wtórne..prey pisze: . Wolę stare sample (wykorzystane na nowo), aniżeli powrót do sounds of new romantic w gorszej produkcji niż dwie pierwsze płyty zespołu, w szczególności wokale. Dostrzegam mankamenty w pracy Wildera, są momenty, które nie podobają mi się w miksie Unsound Methods.
- stripped
- Posty: 11326
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Ja tam chyba jednak zwyczajnie uwielbiam Marta i Dave'a jako szkielet zespołu jednak, dla mnie to dość ciekawe postacie, osobowości, nie tylko członkowie zespołu. Mi wystarczy nawet jak oglądam wywiady z nimi, dobrze mi się ich słucha, mają charyzmę jak dla mnie, Wilder zaś... gdyby pozostał pewnie zespół nie nagrałby tak pozytywnych albumów jak Exciter czy SOTU. Flood zaś... no chętnie bym posłuchał gdyby produkował jeszcze album DM kiedyś. Tak czy siak dla mnie lata 90. będą najsilniejszą dekadą DM.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
- Fen.
- Posty: 1682
- Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
- Lokalizacja: Wrocław
No tak. Wywiady to nawet ja lubię oglądać. Zwykle są bardzo zabawne, nawet jak z założenia nie miały być.stripped pisze:Ja tam chyba jednak zwyczajnie uwielbiam Marta i Dave'a jako szkielet zespołu jednak, dla mnie to dość ciekawe postacie, osobowości, nie tylko członkowie zespołu. Mi wystarczy nawet jak oglądam wywiady z nimi, dobrze mi się ich słucha, mają charyzmę jak dla mnie,
Here's where the fun begins.
- agent orange
- Posty: 107
- Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
- Ulubiony utwór: Personal Jesus
- Lokalizacja: Gdańsk
Oczywiście, tego nie kwestionuję. Ale mimo wszystko gdy poczytamy nawet słowa samego Wildera, doczytać się można:
Condemnation: "Zaczęliśmy od tego, że czterech członków zespołu robiło jedną rzecz w tym samym miejscu. Fletcher uderzał prętem w walizkę (no co, coś jednak robił... ) Flood i Dave klaskali. Ja grałem na bębnach, a Martin na organach. Wprawdzie był to dopiero zalążek czegoś nowego, ale już wtedy wskazał nam kierunek.
Walking in my shoes: " utwór został skonstruowany podczas wspólnego jamowania. Martin grał na gitarze, ja na basie i do tego uruchomiliśmy jeszcze automat rytmiczny. Chodziło o znalezienie odpowiedniej atmosfery dla tego kawałka - po wielu perypetiach linia basowa refrenu oraz brzmienie gitary były już na swoim miejscu. Od tamtego momentu Flood i ja zaczęliśmy pracować jak maszyny. Tworzyliśmy loopy perkusyjne, aranżacje smyczków i wszystkie inne szczegóły"
Jak można nawet "poczytać", twierdzenie jakoby Alan pracował nad wszystkim wyłącznie samodzielnie jest nieprawdziwe. Jego wkładu nikt nie umniejsza bo był duży i znaczący, jednak nie ma co też i przeginać w drugą stronę.
Condemnation: "Zaczęliśmy od tego, że czterech członków zespołu robiło jedną rzecz w tym samym miejscu. Fletcher uderzał prętem w walizkę (no co, coś jednak robił... ) Flood i Dave klaskali. Ja grałem na bębnach, a Martin na organach. Wprawdzie był to dopiero zalążek czegoś nowego, ale już wtedy wskazał nam kierunek.
Walking in my shoes: " utwór został skonstruowany podczas wspólnego jamowania. Martin grał na gitarze, ja na basie i do tego uruchomiliśmy jeszcze automat rytmiczny. Chodziło o znalezienie odpowiedniej atmosfery dla tego kawałka - po wielu perypetiach linia basowa refrenu oraz brzmienie gitary były już na swoim miejscu. Od tamtego momentu Flood i ja zaczęliśmy pracować jak maszyny. Tworzyliśmy loopy perkusyjne, aranżacje smyczków i wszystkie inne szczegóły"
Jak można nawet "poczytać", twierdzenie jakoby Alan pracował nad wszystkim wyłącznie samodzielnie jest nieprawdziwe. Jego wkładu nikt nie umniejsza bo był duży i znaczący, jednak nie ma co też i przeginać w drugą stronę.
Sam podsumowałeś całą dyskusję.agent orange pisze:Jak można nawet "poczytać", twierdzenie jakoby Alan pracował nad wszystkim wyłącznie samodzielnie jest nieprawdziwe. Jego wkładu nikt nie umniejsza bo był duży i znaczący, jednak nie ma co też i przeginać w drugą stronę.
Kończcie to. My tu mamy rozmawiać o Violku, SOFAD-zie i Ultrze, a w tej chwili zrobiło się porównywanie geniusza Wildera i Gore'a. No to jest chyba oddzielny temat...
- Fen.
- Posty: 1682
- Rejestracja: 27 sty 2010 08:30
- Lokalizacja: Wrocław
Nikt z czerwonym nikiem nie krzyczy My tu mamy taki zwyczaj rozwijać dyskusje nie na temat. I potem powstają nowe tematy, albo ktoś ładnie sprzątaFREE STATE pisze: Kończcie to. My tu mamy rozmawiać o Violku, SOFAD-zie i Ultrze, a w tej chwili zrobiło się porównywanie geniusza Wildera i Gore'a. No to jest chyba oddzielny temat...
Here's where the fun begins.
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Flood wyciągnął ich za uszy z brzmienia lat 80. Dobrze, że był.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Miri
- Posty: 968
- Rejestracja: 10 maja 2010 21:00
- Ulubiony utwór: Everything Counts
I wystarczyło tylko się odezwać na temat Wildera, jaka burza...
Nie umniejszam wkładu żadnego z członków zespołu, ale coś musiało być na rzeczy, że Alan spakował manatki i odszedł. Może kwestia atmosfery, a może i tego, że zbyt wiele było na jego głowie. Owszem, nie musiał robić wszystkiego sam, ale gdy dwie osoby (on+Flood) robią wszystko, jeden siedzi w domu z załamaniem nerwowym, jeden sobie daje w żyłę a trzeci się gdzieś zalewa, to chyba coś jest nie halo i nawet Flood nie mógł mu pomóc, jeśli problem tkwił w reszcie zespołu. Z resztą teraz można tylko spekulować, a moje podsumowanie jest takie - po odejściu Alana nagrali dwie świetne płyty, ale do poziomu sprzed tego feralnego '95 raczej nie wrócą. Latka już nie te, oczekiwania odbiorcy pewnie również.
Nie umniejszam wkładu żadnego z członków zespołu, ale coś musiało być na rzeczy, że Alan spakował manatki i odszedł. Może kwestia atmosfery, a może i tego, że zbyt wiele było na jego głowie. Owszem, nie musiał robić wszystkiego sam, ale gdy dwie osoby (on+Flood) robią wszystko, jeden siedzi w domu z załamaniem nerwowym, jeden sobie daje w żyłę a trzeci się gdzieś zalewa, to chyba coś jest nie halo i nawet Flood nie mógł mu pomóc, jeśli problem tkwił w reszcie zespołu. Z resztą teraz można tylko spekulować, a moje podsumowanie jest takie - po odejściu Alana nagrali dwie świetne płyty, ale do poziomu sprzed tego feralnego '95 raczej nie wrócą. Latka już nie te, oczekiwania odbiorcy pewnie również.