Delta Machine
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
- mintaj
- Posty: 4247
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
-
Kontakt
Strona WWW
Albo to ja jestem tak głupi, albo faktycznie nie ogarniam co wspólnego mają ze sobą ubrania a muzyka...
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.
DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.
DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Mnie bardziej dziwi dlaczego dla Dżarosława coś niedoskonałego to od razu łach?
Może Jari się ubiera w garnitury na miarę, ale ja raczej wrzucam na siebie (czasem nawet znoszone) tiszerty.
Ale jak już brniemy w takie porównania to można zawsze rzucić przykład "Władcy Pierścieni" (akurat dzisiaj sobie oglądałem). Elfy napinają po górach w jakiś workowych ciuchach, hobbity zasuwają po śniegu na boso. Czy fani byliby bardziej usatysfakcjonowani gdyby Frodo nosił buty z goretexem a Legolas miał kurtkę puchową? Wątpię. Latają w tych ciuchach żeby stworzyć pewien konkretny klimat. I to samo tyczy się muzyki. Jeszcze parę lat temu popularny był tak zwany "retro metal", zespoły specjlanie nagrywały na starym sprzęcie, w starych studiach i jeszcze ustawiały wszystko źle żeby brzmieć jak wczesne Black Sabbath. Inny przykład? MGMT z ich wielkim przebojem "Electric Feel". Bas rozrywa głośnik, perkusja schowana do tyłu, wokal ucieka gdzieś w lewy kanał. I ludziom się podoba. Właśnie takie. Specyficzne. Moe trochę hipsterskie, ale co począć?
Może Jari się ubiera w garnitury na miarę, ale ja raczej wrzucam na siebie (czasem nawet znoszone) tiszerty.
Ale jak już brniemy w takie porównania to można zawsze rzucić przykład "Władcy Pierścieni" (akurat dzisiaj sobie oglądałem). Elfy napinają po górach w jakiś workowych ciuchach, hobbity zasuwają po śniegu na boso. Czy fani byliby bardziej usatysfakcjonowani gdyby Frodo nosił buty z goretexem a Legolas miał kurtkę puchową? Wątpię. Latają w tych ciuchach żeby stworzyć pewien konkretny klimat. I to samo tyczy się muzyki. Jeszcze parę lat temu popularny był tak zwany "retro metal", zespoły specjlanie nagrywały na starym sprzęcie, w starych studiach i jeszcze ustawiały wszystko źle żeby brzmieć jak wczesne Black Sabbath. Inny przykład? MGMT z ich wielkim przebojem "Electric Feel". Bas rozrywa głośnik, perkusja schowana do tyłu, wokal ucieka gdzieś w lewy kanał. I ludziom się podoba. Właśnie takie. Specyficzne. Moe trochę hipsterskie, ale co począć?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- agent orange
- Posty: 107
- Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
- Ulubiony utwór: Personal Jesus
- Lokalizacja: Gdańsk
W sumie to obaj macie na swój sposób rację - po prostu obecne DM nie ma tego, co Jari w muzyce lubi
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
I na tym proponowałbym zakończyć dyskusję (chyba, że Jari chce coś jeszcze napisać) bo Agent idealnie podsumował sytuację. Jak już kiedyś z resztą pisałem, zyjemy w zupełnie innych muzycznych światach, Jari jest z Venus a ja z Marsa.
Swoją drogą gdyby każdy myślał jak Jari to nie byłoby pewnie drone'u, który ma setki fanów na całym świecie. Różni są ludzi, bardzo różni.
Swoją drogą gdyby każdy myślał jak Jari to nie byłoby pewnie drone'u, który ma setki fanów na całym świecie. Różni są ludzi, bardzo różni.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Ale nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie Hien, dużo filozofujesz, piszesz coś o hobbbitach i drogich garniturach - a ja ci zadałem raczej proste pytanie: dlaczego kupujesz rzeczy, które nie mają wad, są zrobione starannie? Nie mówimy o markowych rzeczach, pytam prosto i już prościej nie umiem: dlaczego wybierasz produkt nie wybrakowany, pierwszej jakości, zrobiony dokładnie!?
A teraz dla tych co nie czają ubraniowej analogii bo przypominam, że zaczęliśmy dyskusję od brzmienia: otóż informuję, że zgrzyty, trzaski i brud też mozna nagrać i wyprodukować nie przekraczając pewnych wartości fizyczno-muzycznych. Ba... niewielu pewnie z Was wie, że na etapie produkcji dźwięku specjalnie dodaje się szum do utworu (!!! szok?!!!) - nazywa się ten zabieg Audio Dithering. Jak więc widzisz nie jestem przeciwnikiem zgrzytu samego w sobie czy brudu muzycznego, ale ten brud muzyczny jak to nazywasz musi być zamierzeniem celowym i w pełni kontrolowanym. Z jednej strony bronisz tzw przybrudzonych utworów, z drugiej niejednokrotnie omawiałeś tu, że dany utwór to ma fajne basy, soprany, góry, doły itp A po co? Po co ruszałeś equalizer, olac to, jeb*ć, jest fajnie jak jest... c**j tam z basami, who cares about basy, who cares about wokal... niech fałszują przy śpiewie, niech napierd*la 25 gitar na raz (muzyka też zna takie pojęcia jak ściana dźwięku, zdaje się Pink Floyd było pierwsze) - olać brzmienia. Stereo, dźwięk dookólny - je**c to, niech gra mono. Akustyk na koncercie i nagłośnienie - a po co, kapela ma piłować za to im płacimy nie? Olać akustyka, obejdzie się... Niech leci cokolwiek...
Czy jednak nie? Czy fajnie jakby jednak wszystko zagrało fajnie, klarownie, czysto, było miejsce na ewentualną self korekcję equalizerem na sprzęcie, rozbicie na kanały o ile sprzęt pozwala... Czy nie fajniej jak utwór nie będzie przeładowany bezsensownie, nie bedzie jedynie zbiorem miliona ścieżek grającyh bez ładu i składu... Ot takie proste rozważania...
A teraz dla tych co nie czają ubraniowej analogii bo przypominam, że zaczęliśmy dyskusję od brzmienia: otóż informuję, że zgrzyty, trzaski i brud też mozna nagrać i wyprodukować nie przekraczając pewnych wartości fizyczno-muzycznych. Ba... niewielu pewnie z Was wie, że na etapie produkcji dźwięku specjalnie dodaje się szum do utworu (!!! szok?!!!) - nazywa się ten zabieg Audio Dithering. Jak więc widzisz nie jestem przeciwnikiem zgrzytu samego w sobie czy brudu muzycznego, ale ten brud muzyczny jak to nazywasz musi być zamierzeniem celowym i w pełni kontrolowanym. Z jednej strony bronisz tzw przybrudzonych utworów, z drugiej niejednokrotnie omawiałeś tu, że dany utwór to ma fajne basy, soprany, góry, doły itp A po co? Po co ruszałeś equalizer, olac to, jeb*ć, jest fajnie jak jest... c**j tam z basami, who cares about basy, who cares about wokal... niech fałszują przy śpiewie, niech napierd*la 25 gitar na raz (muzyka też zna takie pojęcia jak ściana dźwięku, zdaje się Pink Floyd było pierwsze) - olać brzmienia. Stereo, dźwięk dookólny - je**c to, niech gra mono. Akustyk na koncercie i nagłośnienie - a po co, kapela ma piłować za to im płacimy nie? Olać akustyka, obejdzie się... Niech leci cokolwiek...
Czy jednak nie? Czy fajnie jakby jednak wszystko zagrało fajnie, klarownie, czysto, było miejsce na ewentualną self korekcję equalizerem na sprzęcie, rozbicie na kanały o ile sprzęt pozwala... Czy nie fajniej jak utwór nie będzie przeładowany bezsensownie, nie bedzie jedynie zbiorem miliona ścieżek grającyh bez ładu i składu... Ot takie proste rozważania...
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Dobra, ale Ty piszesz o ciuchach! Oczywiście, że kupuję nowe, porządne rzeczy żeby wyglądać schludnie a nie jak menel. Kupuje rzeczy dobrej jakości żeby się nie porwały mi spodnie na dupie kiedy będę nią kręcił na dyskotece.
Ale to wszystko ma się nijak do muzyki bo jakoś ta niedoskonała, rozpie.rdolona muzyka nie porwała mi sie na uszach. Nie czuje się obrazony tym, że ktoś dał mi muzyczny "produkt niedoskonały". Bo jak w ciuchach szukam czegoś ładnego, trwałego, porządnego, tak w muzyce jest trochę więcej głębi niż w bokserkach z Tesco, wszystko rządzi się zupełnie innymi prawami. Jeżeli tego nie widzisz i posługujesz się taką metafora względem muzyki to ja już na prawdę Cię nie rozumiem.
Ale to wszystko ma się nijak do muzyki bo jakoś ta niedoskonała, rozpie.rdolona muzyka nie porwała mi sie na uszach. Nie czuje się obrazony tym, że ktoś dał mi muzyczny "produkt niedoskonały". Bo jak w ciuchach szukam czegoś ładnego, trwałego, porządnego, tak w muzyce jest trochę więcej głębi niż w bokserkach z Tesco, wszystko rządzi się zupełnie innymi prawami. Jeżeli tego nie widzisz i posługujesz się taką metafora względem muzyki to ja już na prawdę Cię nie rozumiem.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- agent orange
- Posty: 107
- Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
- Ulubiony utwór: Personal Jesus
- Lokalizacja: Gdańsk
Wprawdzie pytanie nie jest do mnie, ale może napiszę jak ja to widzę. Wożę dupę Volvo S60 bo lubię tę markę i te samochody. W życiu nie kupię sobie np Passata bo nie lubię tych aut, co rzecz jasna nie oznacza że jest on samochodem złym. Jednak tak samo jak nie kupię Passata, nie kupię też Volvo zespawanego z trzech innych - bo to jest samochód wadliwy. Jeśli chodzi o muzykę, to za stricte wadę powinniśmy uważać rzeczy które są stricte schrzanione - tak jak np mastering PTA (co jest faktem). Ja tego albumu w wersji CD nie lubię, po po prostu nie da się tego słuchać na czymś lepszym niż mini-wieża stereo. Co innego wersja tłoczona na winylu, której mastering można uznać za prawidłowy. Pitolenie Gore`a na gitarce to bardziej cecha muzyki niż jej wada, choć dla kogoś może tą wadą być - tak jak dla mnie wadą jest samochód marki VW. Nie jest on jednak wadliwym samochodem w sensie technicznym, dlatego też analogia do ciuchów jest moim zdaniem trochę nietrafiona - bo takie Sounds of the universe np, nie musi być spodniami podartymi, ale może być np sztruksami których nie założy zatwardziały maniak jeansów.
- Stalker
- Posty: 337
- Rejestracja: 30 cze 2009 16:44
- Ulubiony utwór: In Your Room
-
Kontakt
Strona WWW
Każdy ma swojego Matrixa i tyle. Kupcie sobie gacie wytarte ale perfekcyjnie uszyte i git majonez.
A SOTU to raczej peleryna grubym gwoździem zbita
A SOTU to raczej peleryna grubym gwoździem zbita
I've been watching You...
Aby zakończyć w takim razie... Więc żeby było już całkiem zrozumiale i w odniesieniu do DM. Gdyby ten zespół miał nagrać album, który powaliłby mnie tak jak zrobiły to płyty nagrane z Alanem a nawet na swój sposób i Speak... to musiałby to byc produkt idealny produkcyjnie, perfekcyjny pod względem jakości dźwięku i brzmienia, sterylny na poszczególnych blokach częstotliwości tak abym mógł sobie z tym cos jeszcze zrobić, a nie jedynie reduce volume... to strona techniczna. A zawartościowa: to musiała by być muzyka ciekawa, fajnie skonstruowane piosenki, mające swoją dramaturgię (który to ostatnio utwór DM ma jakąkolwiek dramaturgię, a nie stanowi jedynie kompozycję na zasadzie, zwrotka, refren, zwrotka, refren, końcóweczka, pitu pitu na gitarce). To utwory, na których elektornika miesza się z instrumentami akustycznymi czy elektrycznymi w proporcjach naturalnych, a nie przesadzonych, to teksty, które mówią o czymś istotnym (comatozzzzolmoooosttttt ble ble ble). Chcę utworów gdzie fajnie gra perkusja, do tego delikatnie snuje sie gitarka i jest jedynie tłem bo jak będę chciał gitarek to sobie posłucham Behemotha, syntezatory grają to co grały zawsze, wchodza jakieś ciekawe smyki, fortepian brzmi jak prawdziwy Bösendorfer a nie jak ku*wa jakies Casio z dystrybucji Zibi Shop. I chcę nagrań gdzie Gahan po prostu jest Gahanem (tu masz swój brud Hien) a nie udaje jakiegoś eunucha, którego dodatkowo w czasie nagran ktoś wali w dupsztala aby pojechał jeszcze wyżej... Falseciki i inne duperle sa niestety nie dla niego... I chcę czuć, że ktoś się do tego przyłożył, poświęcił temu trochę czasu a nie odp*erdolił manianę bo fanatole i tak kupią i jeszcze będa się jarać. Tu wchodzimy na kolejny etap dyskusji pod tytułrm - gdyby ostatnie płyty nie miały nalepki DM to ile by sie sprzedało... Ale to już opowieśc na inne zimowe wieczory...
- agent orange
- Posty: 107
- Rejestracja: 24 maja 2006 12:46
- Ulubiony utwór: Personal Jesus
- Lokalizacja: Gdańsk
Jari, ale ten zespół co miał nagrać najlepszego to już nagrał Pewne rzeczy można nagrać tylko raz, i Ty jako osoba zdaje się zawodowo zajmująca się muzyką pewnie o tym wiesz. Z Alanem czy bez - ich czas już minął, i oni zapewne zdają sobie z tego sprawę.
To zwijać graty i won ze sceny
- Hien
- Posty: 21492
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Pewnie długo to nie potrwa, obstawiam 2 płyty.
Nawet jeśli zarazbiają kasę za nic to mi to wisi, nie dlatego słucham muzyki żeby zaglądać w portfele wykonawców.
Sounds of The Universe starałem się pierwszy raz słuchać właśnie tak jakby to było zupełnie nowy, nieznany zespół. Dzięki temu do pewnego stopnia wyczyściłem z głowy porównania z poprzednimi płytami (z resztą tak jak pisałem wcześniej, odpuściłem sobie DM już sporo lat temu). Dobrze się bawiłem słuchajac, miałem banana na twarzy, miałem radochę. To jest takie proste, niczego więcej mi nie było trzeba. Wieczne uciekanie w porównania to coś od czego staram się odcinać jak tylko mogę (mimo, że nie zawsze się da). Agent słusznie pisze, nie będzie już takiej płyty jakbys chciał i zespół o tym wie. Alan tylko by pogorszył sprawę bo by zapewne zawiódł niektórych fanów, w tym Ciebie.
Pewnie by się w ogóle nie sprzedały, ale szczerze mówiąc mało mnie to interesuje.Jari pisze:gdyby ostatnie płyty nie miały nalepki DM to ile by sie sprzedało... Ale to już opowieśc na inne zimowe wieczory...
Nawet jeśli zarazbiają kasę za nic to mi to wisi, nie dlatego słucham muzyki żeby zaglądać w portfele wykonawców.
Sounds of The Universe starałem się pierwszy raz słuchać właśnie tak jakby to było zupełnie nowy, nieznany zespół. Dzięki temu do pewnego stopnia wyczyściłem z głowy porównania z poprzednimi płytami (z resztą tak jak pisałem wcześniej, odpuściłem sobie DM już sporo lat temu). Dobrze się bawiłem słuchajac, miałem banana na twarzy, miałem radochę. To jest takie proste, niczego więcej mi nie było trzeba. Wieczne uciekanie w porównania to coś od czego staram się odcinać jak tylko mogę (mimo, że nie zawsze się da). Agent słusznie pisze, nie będzie już takiej płyty jakbys chciał i zespół o tym wie. Alan tylko by pogorszył sprawę bo by zapewne zawiódł niektórych fanów, w tym Ciebie.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
- Rajca
- Posty: 6051
- Rejestracja: 02 wrz 2006 15:35
Słowem wtrącenia jeszcze czegoś w kwestii ubioru. Istnieje poza poczuciem estetyki również tak zwana umowa społeczna. A ja nie hołduję choremu w takim wypadku nonkonformizmowi i nie będę na siłę nosił się jak po.jeb byleby dostarczyć sobie podniety - to raz. Dwa, że jak siedzę sobie wygodnie w domu to najlepsze co może mnie spotkać to wygodna koszula z oberwanymi rękawami i kieszeniami i wielką ilością dziur. Podobnie buty - jakby się dało kupowałbym fabrycznie rozchodzone
Jest za to inna zasada, której hołduję - nigdy, choćby skały srały a niebo było zielone - nie będę wyrokował na temat czegoś co nie istnieje. Nawet jeśli mam nieskończoną liczbę przesłanek ku temu, żeby tak sądzić. Nie ma - nie gadam. Przypuszczam - owszem. Ale nie stawiam na to całego portfela
Jest za to inna zasada, której hołduję - nigdy, choćby skały srały a niebo było zielone - nie będę wyrokował na temat czegoś co nie istnieje. Nawet jeśli mam nieskończoną liczbę przesłanek ku temu, żeby tak sądzić. Nie ma - nie gadam. Przypuszczam - owszem. Ale nie stawiam na to całego portfela
- shodan
- Posty: 16511
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Jari no fajnie opisałeś wyżej swoje chciejstwa co do tego, jak powinna wyglądać nowa płyta.Jari pisze:Chcę utworów gdzie fajnie gra perkusja, do tego delikatnie snuje sie gitarka i jest jedynie tłem bo jak będę chciał gitarek to sobie posłucham Behemotha, syntezatory grają to co grały zawsze, wchodza jakieś ciekawe smyki
Weź tylko jednocześnie pod uwagę, że dla wielu innych owa płyta zrobiona wg Twojego doskonałego przepisu mogła by być gówno warta. Bo każdy lubi co innego i oczekuje czego innego.
Nie lubię takiego gdybania. To tak jakby zapytać - "gdyby Barcelona nie nazywała się Barcelona to ile sprzedało by się biletów na ich mecz?"Jari pisze:gdyby ostatnie płyty nie miały nalepki DM to ile by sie sprzedało...
Ale oni nazywają się Barcelona i ta nazwa przyciąga ludzi. Jutro może odejść Messi i mogą grać gorzej co nie znaczy od razu, że nikt nie kupi biletu na ich mecz.
Przed Exciter też mi się tak wydawało.agent orange pisze:Jari, ale ten zespół co miał nagrać najlepszego to już nagrał
Shodan - takie gdybanie ma właśnie sens. Bo Barcelona to Barcelona, a tu mówimy o pewnym kredycie zaufania jaki ktoś dostaje, a roztrwania go na lewo i prawo. Rajca nie dyskutuje przed tym zanim coś powstanie (!), potem leci do sklepu i kupuje!!! A dlaczego kupuje akurat TO skoro nie zna?!? Bo ma nalepke DM, a jakby miało nalepkę Boyz czy inną to by nie kupił... Poza tym jak coś się nazywa Barcelona to sprzedaje się dobrze bo przyzwyczaiło do tego, że jest produktem doskonałym, odchodzi Messi i bilety jeszcze jakiś czas (podkreślam jeszcze jakiś czas) się sprzedają, ale jakość spada z dnia na dzień i okazuje się nagle, że lepiej gra Real Madryt, a Barcelona powolutku jedzie na psy... I okazuje się nagle, że 50% siły tej drużyny stanowił owy Messi, ale jego już nie ma bo gra np w Realu Madryt! Odnieś to sobie do DM teraz...
Mój opis płyty DM to opis płyt DM z ubiegłych lat. Z lat kiedy większość z Was się zauroczyła tym zespołem więc śmiem twierdzić, że tak nagrany album byłby jednak dużo bardziej ciepło przyjęty przez fanów i rynek muzyczny niż jeden z kolejnych potworków jakie nagrywają w ostatnich latach.
Mój opis płyty DM to opis płyt DM z ubiegłych lat. Z lat kiedy większość z Was się zauroczyła tym zespołem więc śmiem twierdzić, że tak nagrany album byłby jednak dużo bardziej ciepło przyjęty przez fanów i rynek muzyczny niż jeden z kolejnych potworków jakie nagrywają w ostatnich latach.
- Rajca
- Posty: 6051
- Rejestracja: 02 wrz 2006 15:35
Rajca nie kupuje imć Jari, Rajca najpierw sobie sprawdzi za darmoszkę perfidnie piracąc i prawdopodobnie i tak się wypnie Nie ekstrapoluj. Takich jak ja jest więcej.
A przypuszczenie to nie rodzaj dywagacji i rozważań a co za tym idzie rzecz dająca się odniesc do oczekiwań? W takim razie mamy przekłamanie na łączach i niezrozumienie semantyczne.Rajca pisze:Nie ma - nie gadam. Przypuszczam - owszem. Ale nie stawiam na to całego portfela
- Rajca
- Posty: 6051
- Rejestracja: 02 wrz 2006 15:35
Jari, bardzo się starasz łapać za słówka i ogólnie fajną stosujesz retorykę byleby postawić na swoim. Wprawdzie podobną retorykę stosują "niezależne" polskie media, ale pal sześć. Przypuszczenie to co innego niż wydanie wyroku i osądu nad czymś co jeszcze nie powstało.
- marecki129
- Posty: 661
- Rejestracja: 29 sie 2011 08:30
- Lokalizacja: Wrocław, Goch
Jakkolwiek w tej dyskusji bliżej moim poglądom do Jariego, to jednak w tych całych dywagacjach pt: czy żaba ma sierść, to właśnie TA myśl jest godna wykucia w kamieniu . A co będzie pożiwiom, uwidim (choć jak widzę te wygrane aukcje na e-bayu, to odczuwam lęki )Rajca pisze:Słowem wtrącenia jeszcze czegoś w kwestii ubioru. Istnieje poza poczuciem estetyki również tak zwana umowa społeczna. A ja nie hołduję choremu w takim wypadku nonkonformizmowi i nie będę na siłę nosił się jak po.jeb byleby dostarczyć sobie podniety - to raz. Dwa, że jak siedzę sobie wygodnie w domu to najlepsze co może mnie spotkać to wygodna koszula z oberwanymi rękawami i kieszeniami i wielką ilością dziur. Podobnie buty - jakby się dało kupowałbym fabrycznie rozchodzone
Jest za to inna zasada, której hołduję - nigdy, choćby skały srały a niebo było zielone - nie będę wyrokował na temat czegoś co nie istnieje. Nawet jeśli mam nieskończoną liczbę przesłanek ku temu, żeby tak sądzić. Nie ma - nie gadam. Przypuszczam - owszem. Ale nie stawiam na to całego portfela