The Cure
- kawoszka
- Posty: 2936
- Rejestracja: 07 maja 2005 10:32
- Lokalizacja: Warszawa
- Erwartungen
- Posty: 1332
- Rejestracja: 29 sty 2005 00:56
- Lokalizacja: Katowice
The Cure to jest dla mnie świątynia nie do ruszenia...
Kupiłem kiedyś pirackie disintegration (w 1989 nie było innych:) ) i podobnie jak na pirackim violatorze nie mam waiting for the night, tak na pirackim disintegrationie nie miałem untitled i HOMESICK... kaseta zawsze kończyła się na pisoence disintegration, któa jest wg mnie ŚWIETNYM zakończeniem płyty - po prostu przyzwyczaiłem się do takowego . Homesick poznałem dopiero chyba w 1999 roku... od tego czasu czekam na godny dzień do "konsumpcji" tej piosenki.. Jest przedoskonała. Zwykle puszczam kilka pierwszych nut i wyłączam z wyrzutami sumienia "nie zasłużyłem.. nie dziś".... Przez jakiś czas byłem w cudownym związku, który mógł się zakończyć nawet ołtarzem, ale Homesick nie ruszałem, gdyż wybranka nie była fanem kjura.. ! tylko dlatego! Pod tym względem nie jestem do końca normalny, Pimpf mnie tu zna, to wie
Wyobraźcie sobie natomiast kogoś kto wyszukuje mnie przez gg nie kierując się imieniem, wiekiem, miastem, czy aktualną dostępnością, ale wpisując po prostu w katalogu CHARLOTTE SOMETIMES... To jest maniactwo już które na ty jednym obszarze (tej jednej pisoenki) ujawniło się także w przypadku drugiej osoby (na szczęście odmiennej płci... )
Chyba temat przeniosę do The Cure, bo gigantyczny oftop powstał. Bo w tej chwili akurat mam "winamp wyłączony" więc nie mogę się wypowiedzieć w temacie..
Kupiłem kiedyś pirackie disintegration (w 1989 nie było innych:) ) i podobnie jak na pirackim violatorze nie mam waiting for the night, tak na pirackim disintegrationie nie miałem untitled i HOMESICK... kaseta zawsze kończyła się na pisoence disintegration, któa jest wg mnie ŚWIETNYM zakończeniem płyty - po prostu przyzwyczaiłem się do takowego . Homesick poznałem dopiero chyba w 1999 roku... od tego czasu czekam na godny dzień do "konsumpcji" tej piosenki.. Jest przedoskonała. Zwykle puszczam kilka pierwszych nut i wyłączam z wyrzutami sumienia "nie zasłużyłem.. nie dziś".... Przez jakiś czas byłem w cudownym związku, który mógł się zakończyć nawet ołtarzem, ale Homesick nie ruszałem, gdyż wybranka nie była fanem kjura.. ! tylko dlatego! Pod tym względem nie jestem do końca normalny, Pimpf mnie tu zna, to wie
Wyobraźcie sobie natomiast kogoś kto wyszukuje mnie przez gg nie kierując się imieniem, wiekiem, miastem, czy aktualną dostępnością, ale wpisując po prostu w katalogu CHARLOTTE SOMETIMES... To jest maniactwo już które na ty jednym obszarze (tej jednej pisoenki) ujawniło się także w przypadku drugiej osoby (na szczęście odmiennej płci... )
Chyba temat przeniosę do The Cure, bo gigantyczny oftop powstał. Bo w tej chwili akurat mam "winamp wyłączony" więc nie mogę się wypowiedzieć w temacie..
- kawoszka
- Posty: 2936
- Rejestracja: 07 maja 2005 10:32
- Lokalizacja: Warszawa
No to mielibysmy o czym pogadac przy browarku
Rozumiem Cie doskonale Na szczescie moj facet uwielbia The Cure,bylismy nawet razem na koncercie w Katowicach.Mysle,ze nie mozna przejsc obojetnie obok The Cure;albo czlowiek poddaje sie bez reszty ich muzyce,albo calkiem odwrotnie.Ciesze sie,ze ktos oprocz mnie ma podobne podejscie do Cure'ow
Rozumiem Cie doskonale Na szczescie moj facet uwielbia The Cure,bylismy nawet razem na koncercie w Katowicach.Mysle,ze nie mozna przejsc obojetnie obok The Cure;albo czlowiek poddaje sie bez reszty ich muzyce,albo calkiem odwrotnie.Ciesze sie,ze ktos oprocz mnie ma podobne podejscie do Cure'ow
- para_noik
- Posty: 2
- Rejestracja: 16 cze 2005 12:35
A na jednym znanym forum dM ktoś powiedział, że The Cure jest mdłe. Dziwnie... jakoś teraźniejsi depesze są mało otwarci na inne kapele.
Ja Disintegration akurat miałem oryginalne. Podprowadziłem kumplowi, który nawet nie wiedział co to jest. Wyciągnął kasetę z auta wujaszkowi z RFN. Pozostałe kasety miałem pirackie. Na szczęście były z kompletem utworów. Na topie były The Top i The head on the door - mogłem słuchać tych albumów bez przerwy. Do tych miłych początków z TC trzeba dołożyć małe książeczki z tłumaczeniami, wina i inne alkohole i tę wpaniałą pasję, charakterystyczną dla gówniarza.
Ja Disintegration akurat miałem oryginalne. Podprowadziłem kumplowi, który nawet nie wiedział co to jest. Wyciągnął kasetę z auta wujaszkowi z RFN. Pozostałe kasety miałem pirackie. Na szczęście były z kompletem utworów. Na topie były The Top i The head on the door - mogłem słuchać tych albumów bez przerwy. Do tych miłych początków z TC trzeba dołożyć małe książeczki z tłumaczeniami, wina i inne alkohole i tę wpaniałą pasję, charakterystyczną dla gówniarza.
- kawoszka
- Posty: 2936
- Rejestracja: 07 maja 2005 10:32
- Lokalizacja: Warszawa
Czy widzial ktos wczoraj wystep The Cure w Paryzu?Mialam to szczescie i zalapalam sie na dwa kawalki-,,One Hundread Years" i ,,End".Zagrali rewelacyjnie,no ale w TV to w tym samym czasie puszczali emerytow z ,,The Who".Robercik dal z siebie wszystko,reszta tez nie pozostawala w tyle
- LeniDM
- Posty: 212
- Rejestracja: 30 mar 2005 20:49
- Lokalizacja: Brzeszcze
Od jakiegos czasu katuje Wszystko z The Cure, przyznam sie że dopiero teraz głębiej zapoznaję sie z tym zespołem
oooo właśnie u mnie leci klip Lovesong
oooo właśnie u mnie leci klip Lovesong
- kawoszka
- Posty: 2936
- Rejestracja: 07 maja 2005 10:32
- Lokalizacja: Warszawa
Lepiej pozno niz wcale....The Cure to podstawa(oczywiscie zaraz po DM)
- Disease
- Posty: 457
- Rejestracja: 15 lut 2005 23:03
- Lokalizacja: warsaw
W takie dni/noce jak dzisiejszy/a świetnie słucha mi sie Kjurów. Niosa ze soba posmak niepewnosci i swiadomość, że może się zdarzyc wszystko albo że nie zdarzy sie nic. Takie wrażenie jak u wróżki z przezroczysta, dymiącą kulą, czarnym kotem na ramieniu i rozłożonym tarotem...
Przejmujacy wokal Roberta, surowośc a jednoczesnie niebywała melodyjnośc instrumentów, przenikliwośc textów, zasnuta mgłą atmosfera... Jednak tak juz jakos goopio mam, że Ich muza przemawia do mnie tylko w takie noce, noce pełne bólu, niepozwalajacego zasnąć, niepoddajacego sie działaniu wysokoprocentowego antidotum...
Pamiętam wyjazd z dziesięć lat starsza siostrą do Kaziemierza Dolnego zimą chyba w roku przemian... Każdy poranek przy kakao i kazdy wieczór przy herbie a w tle rozmarzony głos Roberta. Spojrzenie długowlosej wówczas ośmiolatki na siostrę z włosami na cukier, bladą twarzyczką, zaplątaną w czarne ciuchy, bujającą w przestworzach kołysanek o miłości, bólu, tęsknocie...
Dla mnie The Cure to legenda, marka, mega szacunek i podziw. Nie znam ze szczegółami Ich twórczości, ale uważam ja za wyjątkową, która sie juz nie powtórzy. Dodatkowo ma ona dla mnie jeszcze wymiar sentymentalny, gdyż zawsze, kiedy, tak jak teraz, słyszę pierwsze dźwięczki choćby Charlotte sometimes, widzę siostrę, czuję zapach kakao, a za oknami majaczy chłód poranka...
Night after night she lay alone in bed
Her eyes so open to the dark
The streets all looked so strange
They seemed so far away
But Charlotte did not cry...
Przejmujacy wokal Roberta, surowośc a jednoczesnie niebywała melodyjnośc instrumentów, przenikliwośc textów, zasnuta mgłą atmosfera... Jednak tak juz jakos goopio mam, że Ich muza przemawia do mnie tylko w takie noce, noce pełne bólu, niepozwalajacego zasnąć, niepoddajacego sie działaniu wysokoprocentowego antidotum...
Pamiętam wyjazd z dziesięć lat starsza siostrą do Kaziemierza Dolnego zimą chyba w roku przemian... Każdy poranek przy kakao i kazdy wieczór przy herbie a w tle rozmarzony głos Roberta. Spojrzenie długowlosej wówczas ośmiolatki na siostrę z włosami na cukier, bladą twarzyczką, zaplątaną w czarne ciuchy, bujającą w przestworzach kołysanek o miłości, bólu, tęsknocie...
Dla mnie The Cure to legenda, marka, mega szacunek i podziw. Nie znam ze szczegółami Ich twórczości, ale uważam ja za wyjątkową, która sie juz nie powtórzy. Dodatkowo ma ona dla mnie jeszcze wymiar sentymentalny, gdyż zawsze, kiedy, tak jak teraz, słyszę pierwsze dźwięczki choćby Charlotte sometimes, widzę siostrę, czuję zapach kakao, a za oknami majaczy chłód poranka...
Night after night she lay alone in bed
Her eyes so open to the dark
The streets all looked so strange
They seemed so far away
But Charlotte did not cry...
- Verrine
- Posty: 11
- Rejestracja: 10 maja 2005 19:00
- Lokalizacja: Międzyrzecz
uwielbiam the cure od Faith po Disintegration... był mały przebłysk w postaci Burn no i oczywiście pierwszy koncert w Polsce!!! (po moim zdaniem słabej płycie Wild Mood Swings, potem drugi koncert w Łodzi (po ciut lepszej płycie, ale sam koncert dużo słabszy) no i ostatnia płyta, choć wydawała się świetna, wiele traci po kilku odsłuchaniach... generalnie uważam, że ta świetna kiedyś kapela zupełnie odwrotnie niż Depeche Mode od lat 90-tych jest w coraz gorszej formie, co ostatnio zaowocowało odwołaniem wielu koncertów no i rozłamem w samej kapeli (odszedł klawiszowiec i gitarzysta, więc na razie są znowu Three Imaginary Boys:))
sam założyłem kapelę będąc pod wpływem The Cure, nawet czesałem się tak jak Smith, ale teraz bardzo rzadko, wręcz sporadycznie sięgam do ich nagrań... czasem słucham faith, charlotte sometimes, lullaby, pictures of you, 100 years, killing an arab itp
sam założyłem kapelę będąc pod wpływem The Cure, nawet czesałem się tak jak Smith, ale teraz bardzo rzadko, wręcz sporadycznie sięgam do ich nagrań... czasem słucham faith, charlotte sometimes, lullaby, pictures of you, 100 years, killing an arab itp
- krzysztofzawadzki
- Posty: 101
- Rejestracja: 22 cze 2005 11:09
- Lokalizacja: z Polski
z dorobku the cure najbarziej lubie Disintegration a w szczególnosci :plainsong i fascination street
- SuNsHinE
- Posty: 336
- Rejestracja: 01 lip 2005 15:14
- Lokalizacja: się bierze zasada nieoznaczoności heisenberga ??
-
Kontakt
Strona WWW
The Cure...... tez sie swojego czasu nasluchalem.... Mnostwo fajnych walkow, ktorych mozna sluchac w nieskonczonosc i nigdy sie nie znudza.... Moj ulubiony to The Last Day of Summer...
- DMartyna
- Posty: 367
- Rejestracja: 11 maja 2005 19:05
- Lokalizacja: Zwoleń
Ja ostatnio zakochałam się w płycie Disintegration!!!
- Iwonka
- Posty: 1434
- Rejestracja: 22 sty 2005 12:25
- Lokalizacja: Katowice
Bo i jest najlepsza zdecydowanie... po porstu idealna, bez żadnej pomyłki i niedociągnięcia
- kawoszka
- Posty: 2936
- Rejestracja: 07 maja 2005 10:32
- Lokalizacja: Warszawa
Iwonko-jak najbardziej sie z Toba zgadzam(w koncu );plytka-palce lizac
- Erwartungen
- Posty: 1332
- Rejestracja: 29 sty 2005 00:56
- Lokalizacja: Katowice
Kawoszko no nie do końca tak jest, Iwonka po prostu NIE ZNA innych płyt kjura, mimo, że Gilles jej na pewno przegrywał.
- Iwonka
- Posty: 1434
- Rejestracja: 22 sty 2005 12:25
- Lokalizacja: Katowice
Troszke, minimalnie znam, Erwartungenie, co powala mi stwierdzić, ze ta jest najlepsza
- kawoszka
- Posty: 2936
- Rejestracja: 07 maja 2005 10:32
- Lokalizacja: Warszawa
Oj....Takie minimalnie to chyba troszke za malo na to,aby stwierdzic ,ze jakas konkretna plytka jest najlepsza,nie uwazasz
- Iwonka
- Posty: 1434
- Rejestracja: 22 sty 2005 12:25
- Lokalizacja: Katowice
Masz racje, ale ja po porstu wiem, ze Desintegration jest wybitna i najlepsza, i chcialam to powiedzieć
Juz mi nie dokuczajcie
Juz mi nie dokuczajcie
- Erwartungen
- Posty: 1332
- Rejestracja: 29 sty 2005 00:56
- Lokalizacja: Katowice
niech Ci będzie.... ale wiesz że nie lubię jak mówisz o 1) The Cure 2) Melotronie .
Gilles za to uwielbia jak mówisz o Nightwishu i Paradise Lost
Gilles za to uwielbia jak mówisz o Nightwishu i Paradise Lost
- kawoszka
- Posty: 2936
- Rejestracja: 07 maja 2005 10:32
- Lokalizacja: Warszawa
Ok,skrzynka piwka i po temacie
[ Dodano: 21 Sie 2005 18:37 ]
[ Dodano: 21 Sie 2005 18:37 ]
Dopiero teraz doczytalam.Nie trawie ,,Bloodflowers",dla mnie niestety poza dwoma utworkami to kaszanaBojdis pisze:Dla mnie najlepszą płytą jest "Bloodflowers"
Bo oczywiście jest tam genialna perkusja