Best of Forum (Edycja albumowa)

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 29 lip 2022 14:39

Nie ma co zakładać dodatkowego tematu z prostej przyczyny - nie chcemy raczej dublować tego i żeby nagle w temacie reko/klubu muzycznego wjeżdżały rzeczy które ktoś ma zaplanowane do bestki z historyjką itd
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 29 lip 2022 18:46

Zabijacie mi ćwieka z tymi recenzjami tutaj, albo dziwne okoliczności albo pojedyncze odsłuchy... I to jeszcze na gitarowo, a nie jakieś elektroniczne laboratorium xd

Ja bym jeszcze dłuuugo poczekał na kolejne rzeczy od tych samych wykonawców, 26-27 to wcale nie tak dużo. Z płytami podobnie. Luźniejsza formuła wrzutek i tak z czasem przychodzi sama, bo liczbę rzeczy tak na serio najważniejszych każdy pewnie byłby w stanie podać.
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 01 sie 2022 09:33

Long Fin Killie – Houdini

Zwlekałem z wypowiedzią na temat tego albumu, bo wiecie, że ja nie lubię się łatwo poddawać i wolę uczciwie zgłębić temat, zanim wydam osąd.
Pierwszy kontakt z albumem był na Maderze. Postanowiłem popróbować propozycji Dragona i się mocno zdziwiłem i zawiodłem. Dragon i takie rzeczy, i na dodatek tak słabe? Wytrzymałem wtedy 4 utwory i zasnąłem kompletnie znudzony. I przez kolejne 2 tygodnie totalnie nie miałem ochoty do tego albumu wracać. Dopóki nie zmusiła mnie konieczność. W końcu nastała kolej na Dragona, a ja wróciłem z urlopu. Wymówki się skończyły.
Album jest trudny do jednoznacznej oceny. Po 2-3 odsłuchach miałem zjechać tę płytę, na czym świat stoi. Ta muzyka mnie totalnie irytowała. Ale jestem wytrwały i słuchałem kolejne razy. Zacząłem się oswajać z pewnymi rzeczami i co nieco pozytywnego dostrzegać.
Wokal jest cherlawy i mało ciekawy. Wokalista sprawia wrażenie nerwowego schizofrenika. Ciekawe, czy ten gość zawsze śpiewa w taki sposób? No ale jestem w stanie to zaakceptować, bo choć wokalnie jest niezbyt szałowo, to jednocześnie jakoś mocno nie odrzuca. Można się przyzwyczaić. Zresztą wolę już jak cicho, aczkolwiek nerwowo sobie pomrukuje, niż ma próbować wykrzykiwać tekst jak w Idiot Hormone.
Na początku męczyła mnie mocno monotonia tego albumu. Miałem wrażenie, że utwory są tak bardzo do siebie podobne, że zlewały mi się w jedno. Po paru odsłuchach już co nieco odróżniam, ale nadal nie byłbym w stanie czegokolwiek z głowy zanucić. I jest to chyba rezultatem tego, że linie melodyczne są mało wyraziste. Muszę się tu zgodzić Hienem, że pod tym względem jest ubogo. A jak nie ma dobrych i wyraźnych melodii, to trzeba nadrobić w innym elemencie. I tutaj przechodzimy do warstwy brzmieniowej. Bo to najmocniejsza strona albumu. Niby jest jak pisałem monotonnie, w większości utworów wykorzystano bardzo podobne patenty, ale po paru odsłuchach już mi to nie przeszkadza. Rzeczywiście najbardziej dostrzegalny jest fajny bas, któremu wtóruje dobra perkusja. Zagrywki gitarowe też są z reguły bardzo dobre o ile nie próbują być za ostre. Na płycie w wielu utworach użyto skrzypiec. Bardzo lubię ten instrument jak wiecie, ale mam wrażenie, że w niektórych miejscach one, czyli skrzypce, rzępolą zamiast grać. Jak Tekla w bajce „Pszczółka Maja”. :D
Podsumowując kwestię brzmienia – jest jednak raczej dobrze. Niektóre utwory są naprawdę klimatyczne, a wręcz brzmią hipnotycznie, jak choćby Corngold. Utwór właściwie bez melodii, od początku do końca brzmiący tak samo. Zapętlone zagrywki gitarowe z paroma przeszkadzajkami w tle, ale jednak podoba mi się to.
Najlepsze utwory:
A man ray – dobre wprowadzenie w album.
How i blew it with houdini – fajnie zbudowany i klimatyczny utwór, w którym gitary zajeżdżają mi no-man.
The heads of dead surfers – chyba mój ulubieniec. Super klimat, głównie za sprawą skrzypiec, nawet dość wyrazista melodia. Wszystko tu gra jak należy.
The lamberton lamplighter i wcześniej wspomniany Corngold.
Flower carrier – od połowy kojarzy mi się przyjemnie z brzmieniem New Order.
Unconscious gangs of men – dobre zakończenie albumu. Świetna praca gitar i basu. Aż nóżka chodzi pod stołem.
W sumie zebrała się spora gromadka utworów godnych wyróżnienia. Reszta nie wybija się ponad przeciętność, ale w żadnym momencie dramatu też nie ma.
Podsumowując mój chaotyczny wywód – trochę niby ponarzekałem, bo płyta idealna nie jest, ale źle też nie jest. Braki jakościowe w zakresie samych kompozycji czy wokalu dobrze są nadrabiane warstwą brzmieniową i ciekawym miejscami klimatem. Album pozostaje u mnie na dysku, bo powroty będą. Jeżeli nie za często do całości, to przynajmniej do poszczególnych utworów na pewno.
Na koniec ciekawostka. Pisałem tę recenzję chyba przez 3 dni. I wielokrotnie ją modyfikowałem. Pierwszej wersji było raczej bliżej do narzekań Mudżyna. Potem w miarę kolejnych odsłuchów zmieniałem zdanie, aż w końcu w finalnej wersji pozostało stosunkowo niewiele z tej początkowej, bardzo negatywnej.
Czasami warto się wstrzymać, jeszcze trochę posłuchać, przemyśleć. Bo muzyce trzeba dać szansę nie polegając wyłącznie na pierwszych wrażeniach.
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 01 sie 2022 14:14

shodan pisze:
01 sie 2022 09:33
Braki jakościowe w zakresie samych kompozycji czy wokalu dobrze są nadrabiane warstwą brzmieniową i ciekawym miejscami klimatem. Album pozostaje u mnie na dysku, bo powroty będą.
Czy to są na pewno braki jakościowe... w ten sposób po prostu można pochopnie ocenić masę improwizowanej, dobrej, ale może nie jakoś kunsztownie i drobiazgowo skomponowanej muzyki. Wrzucany tu przeze mnie Rubycon (albo po prostu twórczość TD do 1980 roku) można opisać tak samo. Pop w sumie też xD

Nie dam się przekonać, że zawsze melodia i konkretny typ utworu są o b i e k t y w n i e lepsze od czegoś mniej zwartego, a chyba do tego pijesz, shodan. Albo ja coś źle rozumiem.
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 01 sie 2022 15:00

Jakość wokalu to chyba sprawa jasna. Mnie się zbytnio nie podoba, choć kuriozalnie do tej muzyki taki typ śpiewania akurat pasuje.
Co do kompozycji to chodzi mi generalnie o to, że nie ma tu zbytnio jakichś interesujących i charakterystycznych linii melodycznych. Tzn. melodie są, ale w większości takie dosyć skąpe, mało zapamiętywalne. Pomimo naprawdę wielu przesłuchań potrafię zanucić tylko mały fragment The heads of dead surfers. Za to utwory nadrabiają dobrym brzmieniem. I nie ma co tu porównywać LFK do TD czy Gas, czyli muzyki instrumentalnej.
Dragon pisze:
01 sie 2022 14:14
Nie dam się przekonać, że zawsze melodia i konkretny typ utworu są o b i e k t y w n i e lepsze od czegoś mniej zwartego
No i ja tak nie powiedziałem. Zresztą w przypadku Recoil ostatnio pisaliście podobne rzeczy. Tam też nie jest melodyjnie jak u DM. Nie ma imponujących kompozycji jak u Gora. Próżno szukać przebojów pokroju PJ czy WIME. A jednak jest świetnie dzięki warstwie dźwiękowej.
W przypadku LFK sytuacja jest rozwojowa, bo naprawdę im dalej, tym bardziej mi się podoba. Tego sformułowania o brakach jakościowych użyłem może trochę niefortunnie, ale powyżej myślę wyjaśniłem o co mi chodzi.
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 01 sie 2022 15:13

Jest co porównywać. Wokal, ot instrument jak każdy ;) Szczególnie w przypadku takiej muzyki jaką grają LFK. Nie ma typowych refrenów i zwrotek, zresztą w instrumentalnej też występują regularne powtórzenia przecież

Ale spoko, przynajmniej wszystko już rozumiem
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 01 sie 2022 21:10

Przypominam że jutro ostatni dzień omawiania LFK, w środę lecimy dalej ;)
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 02 sie 2022 21:19

No cóż, ja chyba od razu wrzucę dwie recki, bo szczerze mówiąc przesłuchałem dwa razy tej płyty i mam w głowie PSTRO, gdy tylko próbuję sformułować jakieś zdanie na jej temat. xd Sorry
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 02 sie 2022 21:51

Będziemy czekać na komplet recenzji.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 05 sie 2022 20:48

Long Fin Killie – Houdini

Pisałem tu, że dojdzie do opóźnienia z powodu tego, że ni siusiaka nie wiem co o tej płycie napisać - minęło parę dni, dosłuchałem jej jeszcze trochę i... wiele sie nie zmieniło. Post-rock jest dla mnie dość zagadkową muzyką, często nudzi jak mało co, czasem potrafi zachwycić (Slint!), ale generalnie po prostu chyba nie czuję tej muzyki. Nie wiem, może dlatego, że brzmiał dla mnie jak trochę wyjałowiony i wykastrowany prog-rock, na dodatek fani którego (ale przymelczetowałem xd) mocno się od niego odżegnywali, co było dla mnie dość niedorzeczne. Jestem po jakichś czterech odsłuchach i generalnie no chyba się z tym albumem nie polubię. Strasznie mnie to granie męczy, wokal jest męczący i odpychający, gitary mnie nużą i w ogóle wszystko tu jakieś takie jest... no nie wiem, może nie tyle bez polotu, co po prostu nie jestem w stanie niczego tu poczuć. Ani emocji, ani jakiegoś klimatu, po prostu przelatuje sobie ta muzyka i tyle.
Mógłbym tu przekleić to co czez napisał o Discipline (XD), ale by nie było, że jestem taki negatywnie nastawiony to jednak coś pochwalę: kawałek z Markiem E. Smithem, bo jednak typ to klasa sama w sobie, a generalnie to ja się biję w piersi z tytułu tego, że jakoś się nie zaprzyjaźniłem poważniej z The Fall. Jest świetny i nie zamula jak reszta płyty, czuję w tym taką przyjemną podskórną nerwowość i po prostu muzyczną klasę.
No, ale to tyle. Sorry, smoku, no bonus. xD
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 05 sie 2022 20:52

Nie wiem, nigdy z czymś takim jak "fani post-rocka", tyle że w stylu LFK się nie spotkałem xd Grube teksty idą, zacieram rączki na następną kolejkę
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 05 sie 2022 20:55

Ja parę razy i dawno, ale to taka uwaga na marginesie.

To my jeszcze na kogoś czekamy? Chyba tylko Musiał został
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 05 sie 2022 21:10

Jeszcze dev ale nikomu się nie spieszy chyba. Myślę że jak Birdy wjedzie na jesień tylko na tym zyska hehe
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 05 sie 2022 21:13

Moje recenzje mają długie terminy przydatności do spożycia, noł problem ;)
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 05 sie 2022 21:26

Co ma prog do post rocka, poza tym, że nic?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 05 sie 2022 21:44

Nie wiem, jakoś tak mi się wkręciło do łba, że post-rock w 90sach był (albo przynajmniej chciał być) tym samym, czym prog w 70sach, nie stronił od dłuższych form i też jakoś starał się eksperymentować, wychodzić poza ramy gatunku tudzież budować atmosferę. Być może to trochę naciągana teza, przyznaję, że nie rozkminiałem nigdy tego jakoś szczególnie intensywnie i nie będę jej bronić jak niepodległości
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 05 sie 2022 21:53

Ja to skojarzenie kumam bo sam miałem takie wrażenie słuchając How I Blew It With Houdini albo The Lamberton Lamplighter
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 05 sie 2022 22:11

Dla mnie to takie szukanie powiązań, jak między jazzem, a punkiem - coś się znajdzie, ale powiedzieć, że to naciągane, to powiedzieć niewiele.
Ale fakt, że pałker Bark Psychosis, Mark Simnett, był fanem Pink Floyd. To oczywiście dowodzi, że postowcy chcieli być progresywni xD
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 07 sie 2022 20:11

Naśmialim się, nadyskutowalim, ale chyba tej cierpliwości wystarczy, chciałem paru dni czekania, a tu dalej nic... Lećmy dalej po prostu.

Takiego odbioru nie nabawiło się nawet towarzystwo z Teto Preto, ale przyznam, że to spośród dotychczas wrzuconych najmniej ulubiona i pewna wrzutka, więc ostatecznie raczej luz niż poważne przejęcie. Pewnie do pojedynczych numerów będzie łatwiej wracać, na pewno warto.
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 07 sie 2022 20:32

No trudno, kolega dev kiedyś nadgoni może. A może nie. My w międzyczasie możemy omawiać album Young Heart od Birdy. Choć obawiam się czy te sierpniowe upały przysłużą się tym odsłuchom.
shodan pisze:
07 lip 2022 20:09
Birdy – Young Heart

Mamy lipiec, siedzę na urlopie. Jutro wylatuję na wakacje. Większość z Was też pewnie będzie urlopować. A nawet jeżeli nie, to pogoda jest na tyle letnia, że nie sposób nie poczuć lata. Więc tak sobie myślę, że wypadałoby wrzucić jakąś lekką i letnią płytę (bo komu w środku lipca chciałoby się słuchać np. Recoil?). I myślę, że płyta panny Birdy to chyba najlżejsza i najbardziej letnia płyta, jaką byłem w stanie wygrzebać z zasobów mojego dysku, a która zasługuje jednocześnie na obecność w moim top albumów.
Jasmine Lucilla Elizabeth Jennifer van den Bogaerde ukrywająca się pod pseudonimem Birdy, to 26-letnia brytyjska piosenkarka, która ma szkockie, angielskie, belgijskie oraz holenderskie korzenie.
Last.fm mi podpowiada, że poznałem Birdy w grudniu 2019r. Był to jeden ze strzałów zupełnie przypadkowych. I to nie było tak, że od razu mnie poraziło. Spodobał mi się bardzo cover utworu White Winter pochodzący z jej debiutanckiej płyty Birdy z 2011r. w całości składającej się z coverów właśnie. Zassałem jeszcze dwie kolejne jej płyty, trochę posłuchałem w 2020 i właściwie o niej zapomniałem. W 2021 scrobbli było bardzo niewiele. No ale w styczniu tego roku spadła na mnie prawdziwa bomba atomowa w postaci prezentowanego już przeze mnie utworu Voyager, jak i całej płyty Young Heart. Dotychczasowe płyty Birdy były całkiem dobre, każda miała jakieś fajne utwory, ale jednak brakowało im czegoś, żeby mnie wciągnąć na dobre. Najnowszy album ma wszystko, czego mi potrzeba do szczęścia. Trochę potrzebowałem przesłuchów, żeby chwyciło na dobre, ale jak już chwyciło, to z miejsca album wskoczył do mojego ścisłego topu.
Muzyka zawarta na Young Heart opisywana jest jako pop lub indie-pop. Jest to zestaw 16 utworów (w tym króciutkie intro i interlude). Album jest w mojej ocenie lekki i przyjemny, co oczywiście nie oznacza prostacki. Kompozycje są naprawdę bardzo dobre i pięknie zaaranżowane. Dominują tutaj klasyczne instrumenty jak akustyczna gitara i pianino. Birdy zresztą gra na jednym i drugim. Pisze też teksty i komponuje. Możliwe, że nie jest to płyta dla każdego. Ale jak ktoś lubi w letni wieczór usiąść sobie w spokoju, najlepiej gdzieś na łonie natury i odprężyć się słuchając nastrojowych i pachnących słońcem piosenek, to powinien być zadowolony. Nastrojowych nie znaczy wcale samych ballad. Po prostu muzyka zawarta na albumie jest dosyć spokojna i zupełnie nieinwazyjna. Bez jakichś fajerwerków i wstrząsów. To po prostu dla mnie piękna i bardzo spójna płyta, idealna na letnią porę roku. Jak nie odstraszyła Was ostatnia płyta Susanne Sundfor, to tu też nie powinno być źle.
Nie napisałem jeszcze o moich ulubionych utworach. To wspomniany już wcześniej Voyager, a także Surrender, River Song, Lighthouse i przepiękne wręcz Little Blue. Ale tak naprawdę nie ma dla mnie na tej płycie choćby jednego słabszego momentu. Kupuję ją od początku do końca. No i sama Birdy jako wokalistka bardzo mi odpowiada. Jej głos jest charakterystyczny, ma swoje maniery wokalne, ale bardzo je lubię
Życzę Wam, żebyście po prostu miło spędzili przy Young Heart czas.

https://www.youtube.com/watch?v=mVjC_kP ... En&index=1
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
ODPOWIEDZ