Jak miałam tak z sześć-siedem lat to mój tata nawet często słuchał DM, ale bez skrajności - do dziś woli raczej metal i tego typu klimaty. Jak już potrafiłam nieźle czytać i trochę się angielskiego w szkole nauczyłam, czyli tak w okolicach czwartej klasy, zaczęłam się jarać książką od Sierockiego, którą mam właśnie od taty, chociaż oprócz ETS 04 nic od DM nie kojarzyłam (no, może jeszcze teledysk do oryginału, który chyba odbierałam jakby był z epoki kamienia łupanego

). Potem na długi czas o DM zapomniałam (wiecie, inne rzeczy na głowie - Czarodziejki W.i.t.c.h., te sprawy

) aż w końcu znalazłam na dysku SOTU, które nawet mi się podobało, ale zmądrzałam. Potem znów miałam lekką przerwę i w okolicach pierwszej klasy gimnazjum znów sobie o DM przypomniałam i sięgnęłam po dyskografię (oczywiście na własną rękę z internetu - myślałam, że mnie tata wyśmieje, że mam ten okres eksperymentów muzycznych - niesłuszne myślenie, bo od tego czasu podsunął mi wiele płytek do przesłuchania a co mi się spodobało to moja sprawa). No i ten eksperyment się udał - pamiętam, że jak był koncert w Łodzi, byłam wkurzona na całego, że wcześniej nie zorientowałam się, że szłoby ich słuchać i pojechać na to

. Szczegóły - jako pierwszą poznałam chyba SGR, jako ostatnia poszła SOFAD, bo byłam zniechęcona opiniami z internetu, jacy DM wtedy nie byli zaćpani itd... Ale podeszła mi i to bardzo. Przyznam się też, że nie byłam przekonana do PTA, ale już się to zmieniło - DM grali już większy szmelc i PTA da się lubić.