Best of Forum II

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 02 gru 2022 19:26

Jeśli tak, to wobec tego ma burzliwy chrzest bojowy xd
shodan pisze:
02 gru 2022 19:25
Ja tekst rozumiem. Nie zmienia to faktu, że to dla mnie nadal nie jest muzyka. Nawet gdyby autorem tekstu był sam Mickiewicz.
Ale przynajmniej jakiś kontakt z (nie)muzyką będzie ;)
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16514
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 02 gru 2022 19:27

No tak. Nawet nie wiedziałem, że takie rzeczy istnieją,
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6389
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 03 gru 2022 14:18

Isaac Hayes - The Look of Love

To jest chyba najbardziej soundtrackowy numer, jaki wleciał w tę bestkę kiedykolwiek. Właściwie już samo jego otwarcie jest genialne, dmuchaniec w tle, twangująca gitara, basik, uderzenia sekcji dętej, fenomen, absolutny wprost dla mnie. Hayes ma genialny, bardzo soulowy głos, który przywodzi mi na myśl własnie jakieś stare, zapomniane już trochę filmy z lat 70., gdzie smutny i pochmurny bohater snuje się zaśnieżonymi ulicami Nowego Jorku np., zachodzi do losowego klubu, wypija szklankę whisky i idzie dalej. Po drodze mija pojedynczych ludzi, w witrynie widzi plakat z laską, do której wzdycha, coś w tym stylu. Mimo tych 10 minut z okładem całość w ogóle mi się nie dłuży, wręcz uważam, że to doskonały czas na opowiedzenie wszystkiego, co chciał Hayes opowiedzieć i tak, jak chciał to opowiedzieć. Część, która wchodzi od 4:20 strasznie mi się z czymś kojarzy, nie wiem, czy Barry Adamson nie podje*ał tego motywu (z drugiej strony, kto nie podje*ał, to jest aż zbyt charakterystyczne), trochę przełamuje podniosłość kawałka, w międzyczasie dzieją się gitarowe cuda, obok nich znów fantastyczny mosiądz, i mamy uspokojenie utworu z tym zreverbowanym nawoływaniem, Murzyn zapodaje Murzyna i otrzymuje złoto.

The Killers - Where the White Boys Dance

Kusi mnie, żeby napisać coś w stylu A NIE MÓWIŁEM do Hiena, ale on już to wie xD Ciekawostką jest natomiast, że nie zawsze byłem fanem tego Shadowplay, co więcej - po pierwszym odsłuchu również pomyślałem, że to szajs. Why tho? Otóż ja Killersów - jak już wspomniałem gdzieś tam w dawnej bestce - poznałem dopiero wiosną 2007, a jesienią 2007 wyszło Sawdust, gdzie ten numer był (w sensie ten cover). Ja jesienią 2007 miałem największą fazę na Dżojów w życiu, więc jako rasowy fanboy musiałem hejtować to gówno od Killersów. Dopiero po jakimś roku siadło, i to konkretnie. Samo Control obejrzałem dopiero w 2009 roku i wówczas ogarnąłem, że utwór ten był w creditsach. Od tamtej pory pozostaję fanem. Co do WtWBD to, cóż, podobne okoliczności, bo to TEŻ było na Sawdust. Nie jest to dla mnie do dziś highlight tej kompilacji (tzn. imho są tam fajniejsze rzeczy), ale zawsze podobały mi się tutaj bębny i pianino. Nie słuchałem tego numeru ze 2 lata, może lepiej, więc miło było doń wrócić. Za samą perkę należą się totalne propsy, bas też ładnie chodzi, utwór w sam raz na jesień, choć za oknem prawie zima. Daję brąz jesiennych liści, ale ten mógłby być za sam fakt bycia Killersami xD

Siksa - Beksa

Ehh, przyłączam się do chóru zniesmaczonych xD Siksę jakoś tam znam, bo ileś lat temu była albo nominowana do Paszportów Polityki, albo je wygrała w ogóle w jakiejś kategorii, albo jeszcze co innego. Moja ówczesna dziewczyna była ciekawa i zaczęła ją puszczać, z tego co pamiętam nawet jej się trochę spodobało. A ja... NIE WIEM, NIE WIEM, choć generalnie wpisuję się w lewacki front na tym forum, siedzę trochę w queerowych klimatach i queerowym towarzystwie dość powykręcanych artystów (bardziej wizualnych i performatywnych niż muzycznych tho), to tutaj przypomina mi się słynna pasta z psem srającym na podłodze w Zachęcie. Technicznie to jest trochę wannabe... Throbbing Gristle, tzn. bucząca, ekstremalnie przesterowana gitara w tle i monolog. Tyle, że Very Friendly jest akurat dobrym numerem, P-Orridge nie bluzga, opowiada interesującą historię i robi to jakoś nie wiem, lepiej xD Siksa tutaj to straszne byle co, jakby gimnazjalistka próbowała być edgy (Siksa generalnie jest edgy as hell, polecam inne rzeczy od niej). To jest ta treść i forma od której trochę uciekam. Nie, czekaj, forma nawet nie byłaby taka zła (muzycznie, vide TG), ale to jest byle jakie, po prostu. Gdzieś rozumiem nie wiem, krzyk, konieczność wyrzygania się gniewem wygenerowanym przez jakieś smutne osobiste przeżycia, ale tutaj to nie ma smaku. Nie ma nic gorszego niż żarcie bez smaku. Zwłaszcza wegańskie (że wiecie, że niby lewackie hehe... eee, nie). Tutaj nie położę swoich pieniędzy.

Eminem feat. Sia - Guts Over Fear

Już zapomniałem, że był czas, kiedy Eminema nazywano najlepszym raperem na świecie, co oczywiście było ciekawym twistem, bo jak to, biały? Nie umknęło to mojej uwadze, kiedy miałem jakieś 14 lat i dosłownie wszyscy w szkole go słuchali (nawet ci, którzy siedzieli głównie w metalu, Eminema jakoś każdy lubił xD). Znam ileś numerów, widziałem Ósmą Milę (dobry film), doceniam wkład gościa w muzykę, lubię jego nieco swaggerski i nieco jokerowy głos, ale straciłem go z radarów dawno. Bardzo fajny powrót Wuja prezentuje, albowiem spodobał mi się ten kawałek. Powiem więcej, nawet Sia w nim nie drażni jakoś bardzo xD Matters napieprza słowami jedno po drugim, beat jest spoko, aranżacje w refrenie też mnie ujmują, a sam refren... Sia naprawdę nieźle go śpiewa, nie robi tych swoich męczących (a przynajmniej robi niewiele) zabiegów wokalnych, aż miałem kurde żal, że nie było jeszcze jakiejś instrumentalnej cody xD Naprawdę, dobra wrzuta, zaskoczenie i srebro, w pełni zasłużone. Aż sobie Without Me zapuszczę xD

This Heat - Horizontal Hold

Ciekawa rzecz od Mentosa, brzmi jak popłuczyny po Swans, ale ma w sobie coś urzekającego. Taki znów wannabe noise gitarowy, bębny jednakowoż są na tyle spokojne (nie mówię, że brzmi to źle, bo to nie byłaby prawda jednak), iż mam wrażenie, że to jest rejestracja nagrania z jakiejś sali prób (może Hipis? ;( ), gdzie garstka ludzi sobie jamuje, co z tego wyjdzie to wydadzą, co nie, to nie. Nie jest to MOCARNE, ani też POTĘŻNE, a to, co ewentualnie wywiewa, to ten wiatr w tle generowany przez ani chybi jakiś syntezator-wentylator. Jak wjeżdża kobza na klawiszu robi się wręcz absurdalnie. Fajne są te momenty ciszy, albo pracy raptem jednego instrumentu. Reszta to taki misz-masz, i właściwie nie wiem, co więcej mogę powiedzieć, nie wiem, NIE WIEM xD Zostanę przy tym. Jak pod koniec wjeżdżają te różne niepokojące dźwięki w tle, to mam takie odczucie, że w ten sposób mógłby brzmieć drugi album Simple Minds, gdyby zamiast w krautrocka poszli w proga. Ale nie poszli.
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 03 gru 2022 17:34

Guess who's back, back again, Dev is back
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 03 gru 2022 21:22

Isaac Hayes - The Look of Love

Trochę jak mantrę to powtarzam, ale naprawdę się cieszę, że dzięki tej zabawie mogę sięgnąć po rzeczy, po które normalnie bym nie sięgnął, albo ewentualnie odsłuchał je raz po łebkach celem wystawienia gwiazdek na rymie i w sumie to nic konkretnego nie był w stanie o nich stwierdzić. xD Isaaca Hayesa znam jako postać, bo swego czasu byłem fanem pewnej popularnej i obrazoburczej kreskówki z USA, w której podkładał głos jednej postaci i z której odszedł z powodu konfliktu z jej autorami, bo wyśmiali onegdaj tę dziwną sektę, co to doń należał w ostatnich latach swojego żywota. No takie fajne w sam raz do krótkometrażowej reklamy Durexa hehe. Bardzo SEXY muzyka, jakkolwiek to nie zabrzmi, tradycyjnie stwierdzę, że ZAJEBIŚCIE BUJA i jest w tym nagraniu wszystko. Ja się nawet bałem widząc długość tego kawałka, że będzie mi się to ciągnąć, bo jednak nie wiedziałem czego spodziewać się po murzyńskim progu, ale gdzieeee tam. Świetna ta lekko psychodeliczna końcówka. <3 Rzecz z typu świetnych, pewny zwycięzca kolejki i generalnie co tu dużo mówic - rzecz więcej niż klawa.

David on - Liquid

Dawno, dawno temu był w Krakowie taki sklep muzyczny Music Corner na rynku - swego czasu miejsce wręcz kultowe, jeszcze będąc studenciakiem zaglądałem tam po zajęciach celem oglądania sobie płytek przeróżnych, mimo iż to były czasy powolnego umierania muzyki na fizycznych nośnikach, które już wtedy były praktycznie wyłącznie dostępne w przeróżnej maści Media Marktach. Sklep ten parę lat temu upadł, ale to tak na marginesie. W jakimś 2013 roku będąc tamże zobaczyłem na wystawie coś, co już wtedy mnie zszokowało - KASETY MAGNETOFONOWE NA WYSTAWIE. (Swoją drogą, parę dni temu w pobliskim Kerfie widziałem na wystawie jakieś gierki z PS2 i PS3 i serio się poczułęm jakbym cofnął się w czasie xD) Stały se tam, jakby nigdy nic, jakby nadal był tam 1995 rok, były tam rzeczy skrajnie losowe - jakieś post-punki, jakieś Voo Voo, jakieś kolędy z Polsatu, dorwałem też kasetę z programu DZANATOP, do której ktoś dołączył płytę CD z demami gier z późnych lat 90. W sumie to ja nigdy nie sprawdzałem tej kasety, bo albo nie miałem na czym, albo mi się nie chciało, onegdaj obadałem z ciekawości parę traczków z niej na YouTube i coż... no były średnie. No i ten przydługawy wstęp (albo pierdolamento, jak kto woli) napisałem w sumie tylko po to, by skonkludować, że wrzuta Musiała mi się nie podoba, bo brzmi mi jak zawartość takiej kasety, jak muzyczka do przeciętnej gierki czy soundtrack do jakiejś animacji CGI, która paskudnie się zestarzała. Dobra, w takim kontekście mogłaby być ciekawa, ale słuchanie tego przez kilka minut po prostu mnie zmęczyło. W grzebaniu we starociach duża część satysfakcji polega na dokopaniu się do czegoś intrygującego, co zna mało kto, ale jak to w życiu: aby się tam dokopać to trzeba się przekopać przez stertę rupieci. No i ten kawałek to taki rupieć niestety, heh. Sorry.

Killers - When The White Boys Dance

Kiedyś pisałem, że nie lubię Killers, bo wkurwiał mnie ten ich hicior z 2009 roku. xD Listopad i grudzień 2018 były u mnie chujowe, ale chyba o tym też pisałem i w sumie to nie wiem nawet po co teraz o tym piszę, bo wtedy na bank Killers nie słuchałem. W sumie jestem trochę zaskoczony, bo generalnie to co słyszałem tego zespołu nigdy mi się nie podobało, a to to to mi się podoba. Gitarki robią fajnie, nikt nie zamula, jest tu taka specyficzna aura, taka w miarę pozytywna rzekłbym. Tak jakby ten kawałek krzyczał rzućmy to wszystko i chodźmy na inbę. xD Swoją drogą chyba integralną składową muzyki opisywanej jako hien-core powoli się utwory, które są generalnie niecenione pośród fanbazy poszczególnych zespołów, bo to samo pisał o poprzedniej wrzucie, a jakbym poszukał, to bym pewnie takich rzeczy mógł znaleźć więcej niż 0.6. Ale w sumie to spoko, fandomy to rak, a deep cuty nie. Dobra jest, podoba mi się to.

Siksa - Beksa

Wczoraj akurat wyszedłem na INBĘ i smiesznie się złożyło, bo mnie ominęła ta inba tutaj. SIKSA to projekt, który znam od lat, bo ta nazwa się przewija w niezalowych kręgach od jakiegoś 2016 roku, pamiętam jak na grupkach muzycznych jej koncert na którymś OFFie wywołał dużo kontrowersji. Generalnie to nie sięgałem, może ze względu na to, bardziej też z racji tego, że nawet fani twierdzą, że Siksa to projekt, który zdecydowanie lepiej brzmi na żywo, bo laska ma TAKĄ charyzmę i energię i w ogóle, znajoma mi kiedyś opowiadała, że czuła się dziwnie, jak stała przed nią i wykrzykiwała te hasła jej praktycznie w twarz. xD I w sumie to podejrzewam, że dużo w tym prawdy - ten mięsisty strumień świadomości jest na pewno więcej niż INTRYGUJĄCY, doceniam AUTENTYCZNOŚĆ, i to taką, że aż musiałem o niej NAPISAĆ WIELKIMI LITERAMI, bo jednak kaman, no porównywanie tego z jakimiś śmiesznymi filmikami z neta jest absurdalne. xD Sęk w tym, że mam dziwne wrażenie, że jakby ta złość, ten gniew, ta frustracja wylewająca się z tego monologu jakby trochę ulatuje na albumie słuchanym z Jutubka i to jednak nie do końca to. Pisać o warstwie muzycznej tu chyba nie ma sensu, bo nawet taki prostak jak ja jest świadom, że muzyka tutaj jest tylko i aż elementem większej całości, i że celowo jest tak przesterowana i przegięta, no i jakbym miał oceniać czysto pod tym kątem to bliżej byłoby mi do mehania. Zaskakująco dużo znaków poświęciłem na napisanie NIE WIEM, ale uznajmy, że gdybym miał okazję, to jednak z chęcią bym poszedł na jej koncert, więc jednak jestem raczej na plus.

Eminem - Guts Over Fear

Wuja coś się w te hihopy wkręcił widzę. xD Nie wiem, Eminem to ta postać, która mocno mi się kojarzy z latami zerowymi, nawet jeśli go nigdy nie słuchałem, to jednak musiał być KIMŚ wtedy, skoro jego ksywa do mnie docierała już wtedy. Jakoś zawsze byłem doń ciut uprzedzony, nie wiem, może mnie coś podskórnie żenowało w tych tekstach o najlepszym rapującym białasie, a może to coś innego. Ale też nie tak, bym miał dissować te wrzutę z automatu, co Toto to nie! W zasadzie to kawałek z gatunku tych poprawnych. Nie wiem też na ile to źle, że myślałem za pierwszym razem, że tam zamiast Sii jest Rihanna. Wyobrażam sobie, że jest jesień 2014, ja nienawidzę swojego życia, rzucam jedne studia, by zacząć kolejne, odcinam się od bandy toksycznych ludzi oraz zaczynam nowe i nawet nie jestem świadom, że zaczynam jeden z fajniejszych rozdziałów mojego życia. No i tak se myślę, że jakbym to słyszał w radio jadąc z ziomkami z mojej wioski na Orlika albo na jakieś balety w jednym z podkrakowskich zadupiów, to bym myślał o tym kawałku bardzo ciepło i w ogóle - być może podejrzewam tak na podstawie tego, że mam sentyment do tego hitu Sii, co go wówczas wszędzie puszczali. To jest ta niby typowa rzecz do radia, ale one dzielą się na takie co mnie męczą, albo takie co je akceptuje, zwłaszcza w kontekście podobnym do tego, o którym wyżej, no i ja to oceniam tak neutralno-pozytywnie. Ani to jakieś wybitne, ani to jakieś cienkie, ani do tego nie będę wracać, ani też złego słowa nie powiem że słabe czy nudne. Czyli super.

No i tak w sumie bałem się, że ta kolejka się okaże być chujowa, ale jednak taka nie była. Musiałowy muzak mnie zmęczył, SIKSA chyba zostanie tutaj nowym memem, reszta też w porządku. Jest okej.
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 03 gru 2022 22:18

Najs. Ja to generalnie przez ten bulwers Roberta, to przestałem myśleć o tym o tym, co ludzie piszą o mojej wrzucie i jakoś tak miałem wrażenie, że generalnie leciały dissy. Np. byłem pewny, że Murzyn mehnął, a u niego to wygrało kolejkę. Dragon nie hejtował jednak (a może to podwójna negacja, czy coś, nie wiem), Musiał trochę po shodanowsku (spoko numer, ale są lepsze na płycie), ale ostatecznie pozytywnie. Shodan wiadomo, uprzedzony, więc nie łyknął (i dlatego będzie coraz więcej TK), ale i tak największa petarda na koniec, bo Mentos polajkował. Najpierw Arcade Fire, teraz The Killers. Już poleruje moje wrzuty Kasabian i Franz Ferdinand, bo jak tak dalej pójdzie, to i to mu wejdzie xD Fajnie, fajnie. Swoją drogą, przemyślałem sprawę i POSTARAM SIĘ na przyszłość masakrować wrzutki w jakimś PG-13, żeby ktoś nie odnosił wrażenia, że z góry podchodziłem uprzedzony, nie postarałem się, nie słuchałem, źle myślałem, itd. Ale to trochę jak z tymi restauracjami serwującymi insekty, jedni się będą zajadać, a drudzy będą rzygać na sama myśl, i nie ma w tym nic złego. Wszystko zależy od miejsca siedzenia, słuchania i trochę tez dziaderstwa, bo widziałem rzeczy, w jakie wy, ludzie, byście nie uwierzyli, płonące okręty szturmowe w konstelacji Oriona, strumienie elektronów jarzące się w ciemności, wszystkie te chwile przepadną w czasie jak łzy w deszczu i tego typu sprawy xD

W każdym razie, istotne info co do następnej kolejki. Najwygodniej, z różnych względów będzie zakończyć tę 25-tkę wraz z końcem roku, na sylwestrowej kolejce. Zostały nam 3 kolejki i z tego względu, na najbliższą macie dużo czasu, bo potrwa do 18-tego grudnia. Od 19 do drugiego dnia świąt zrobimy kolejkę świąteczną, a od 27 do końca roku (recenzje mogą ewentualnie wyjść już na 2023 r.) sylwestrową. Potem przerwa międzybestkowa (na odpoczynek, podsumowania i inne gówna) i w poniedziałek, 16 stycznia, oficjalnie lecimy z trzecią 25tką. Tym samym, zachęcam aby tę najbliższą, dwutygodniową kolejkę, wykorzystać też na uszykowanie sobie wstępnych ulubionych utworów innych, żeby potem wyłuskać z tego najlepsze 25, tak jak poprzednio. Ja, znowu będę robił dwie listy - kawałków, które poznałem dzięki Wam oraz kawałków, które znałem już wcześniej. W zasadzie już zacząłem zbierać sobie takie propozycje i o ile nic miażdżącego przez następne 3 kolejki nie wleci, to mam już nawet zwycięzcę transzy. No, więc mam nadzieję, że skorzystacie w okazji i nie będzie potem takich jaj, że nikt nie potrafi na początku 2023 r. niczego podsumować, a Musiał nie pisze nawet "pocałuj mnie w dupę" na zakończenie.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16514
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 03 gru 2022 22:46

Hien pisze:
03 gru 2022 22:18
Shodan wiadomo, uprzedzony, więc nie łyknął
Ej nie obrażaj pan co? :P
Jaki uprzedzony? Jednym utworem z pierwszej 25-ki? Bez przesady. Najpierw stwierdziłem, że Twoja wrzutka mi się nie podoba, a potem wróciłem do tej wcześniejszej z ciekawości.
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 03 gru 2022 22:47

Dzielni panowie dwaj, Mudżyn i Mentos, szanuję. Z wielu pozycji nie wycofam się za ChRL, ale z drugiej strony to po prostu sytuacja kontaktu wprawnego fana z ludźmi stykającymi się z Siksą pierwszy raz. Samo w sobie ma sporą wartość, z czasem albo zyska albo będzie tylko czymś w rodzaju zgrytliwego wspomnienia. Ziarno zasiane :-- Jeśli o czymś sobie nie przypomnę to raczej nie wrzucę już później żadnej tak rezonującej propozycji.

Mniej miejsca dla podsumowań kolejek, ale za to w ramach szerszej przerwy postaram się większą ściankę tekstu postawić.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 03 gru 2022 23:00

Jeszcze w kwestii Siksy, to u mnie może mieć też dużo do powiedzenia ogólna niechęć do agresywnych, roszczeniowo-brzmiących kobiet (miewałem z takimi starcia, nigdy nie z mojej winy, poza tym, że akurat stałem obok) oraz mój love-hate stosunek do języka polskiego. Dam przykład jednego numeru

https://www.youtube.com/watch?v=mdrNKxvkiDY

niektórzy mogą to kojarzyć z "Control", ładnie tam ten performens odtworzono. Wersja studyjna, z muzyką, jest ugrzeczoniona, wszystkie faki są zamienione na bloody. No i mi się "Evidently Chickentown" zajebiście podoba. Może dlatego, że to bardziej mantra niż jakieś aktorskie podejście do tematu. Więc generalnie nawet nie o bluzgi chodzi. To jest bardziej skomplikowana sprawa, nie przerobimy tego w bestce.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16514
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 04 gru 2022 00:00

Jednak słowo "kur.wa" ma dla Polaka zupełnie inny wydźwięk niż niewinny "fuck".
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 04 gru 2022 00:21

Ale to też nie to, bo jakoś polskiego hip-hopu mogłem słuchać, ok, traktowałem go raczej średnio poważnie (z innych powodów, ale jednak), ale same przekleństwa mnie nie odrzucały. Wychodzi więc, że to ta maniera Siksy jest dla mnie największa barierą. I to spłyca cały przekaz, zanim ja zdążę go spłycić w głowie. No, ale dajmy już spokój z tym, dyskusja jest do reanimacji za odpowiednią ilość czasu.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 04 gru 2022 09:12

Otwieram przedświąteczną

Jan Hammer – Crockett’s Theme

Pamiętam jak kiedyś, chyba w samochodzie, włączona była Trójka i wtedy pierwszy raz usłyszałem ten utwór. A raczej pierwszy raz jaki pamiętam. A raczej pierwszy raz, kiedy go porządnie zarejestrowałem. To było jeszcze zanim zacząłem oglądać „Miami Vice”. Rozwaliło mnie, że puszczają jakiś instrumental jakby to miał być jakiś hit, ale jednocześnie wiedziałem, że ja znam tę melodię, że ja to musiałem słyszeć, i to chyba jest jakieś znane. Po jakimś czasie mi się o tym przypomniało i w końcu odkryłem, że to Jan Hammer, a numer pochodzi z „Policjantów z Miami”.
Pod wpływem tego, zacząłem w końcu oglądać ten serial na poważnie, wcześniej to były jakieś przypadkowe razy kiedy leciał w tv. Nie pamiętam który to był rok. Pamiętam natomiast jaką długotrwałą fazę załapałem na „Crockett’s Theme” i ta faza trwa do dziś. Zwłaszcza miło wspominam grudniowe popołudnia w 2016 r., kiedy słuchałem tego w kółko, po obejrzeniu filmiku NRGeeka o chujowej grze „Miami Vice”.

Muzyka Hammera do serialu była specyficzna. „Crockett’s Theme” zadebiutował w odcinku, w którym płatny zabójca zasadza się na Crocketta (Don Johnson) i jego rodzinę, i w tym samym odcinku, głównym motywem zabójcy jest taka dziwna, mroczniejsza forma, w której pierwsze skrzypce gra zagrywka przy użyciu tego samego wbudowanego brzmienia z syntezatora, którego Van Halen użyli w „Jump”, więc efekt jest trochę zdupykomiczny, trochę jak Jim Carrey grający poważną rolę. Po prostu to brzmienie jest inaczej zakodowane w głowie. I takie czasami są te kompozycje Hammera, przedziwne, jednocześnie kompletnie ejtisowe, ale zupełnie od czapy.
I ja to kupuję, bo facet stwarzał tym wyjątkowy klimat. „Crockett’s Theme” to zdecydowanie najbardziej przystępny numer do odbioru poza serialem. W zasadzie pochodzenie nie ma tu nawet znaczenia, to się broni jako muza sama w sobie. Ten główny motyw po prostu zostaje z człowiekiem i nie odpuszcza. W każdym razie, słuchajcie tego, a kto zdissuje, powinien zapierdalać na galerze do Miami i z powrotem.

https://www.youtube.com/watch?v=rPrgRjxsZRo
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 04 gru 2022 11:36

AL-90 - Melancholia Staroy Pornozvezdy

Chłód służy wybranym. Trudniej o spontaniczne wyjścia poza domem. Czasami piwnica to naprawdę sensowna alternatywa. Szczególnie, gdy można urozmaicić sobie codzienną rutynę w taki sposób. Myślę sobie teraz o tej muzyce, że gdybym wpadł na nią w gimnazjum, to zapewne bym w niej utonął bezpowrotnie. Zainteresowanie tym nurtem wcale nie jest takie nieoczywiste. Z jednej strony odbicie z kierunku vaporowego w stronę innych nurtów bawiących się z pamięcią, wspomnieniami, nostalgią. Z drugiej strony wyjście na spotkanie z klasyką. Jak dobrze połączyć trupią atmosferę z intensywnym rytmem i pulsacjami? Mniej więcej w ten sposób. Już jakby sam tytuł nie był mistrzowski. 2017 rok był ostatnim rokiem, gdzie prezentowałem bardziej zachowawcze niż asertywne podejście do ludzi. Ten numer stosunkowo dobrze to oddaje. Wizerunek gościa w długich, ale wtedy już dość zniszczonych włosach (efekty własnoręcznego podcinania), który chodzi cały czas w czarnych koszulach zaczął mnie męczyć. Nałożyłem na siebie opakowanie, którego zacząłem nienawidzić. Przyczyn było równie dużo, co kolejek w naszej zabawie. Wracając... Niby klasycznie na house'owo, ale przynajmniej połowę efektu robi forma. КОД-915913 wyszedł fizycznie tylko na kasetach i to jest pewna prawidłowość w przypadku klubowej elektroniki lo-fi, nie tylko dla hałsu. Nie był pierwszy, ale w 2015 roku to jednak dalej bardzo niszowy, artystyczny zabieg. Nie mam CODU na półce, choć zdecydowanie na to zasługuje. W ostatnim etapie Wielkiej Smuty pomagał, a dziś to po prostu dobra, gęsta od nastroju rzecz. Pobujać głową przy przemyśleniach? Wręcz wskazane wobec absurdów świata tego

AL w tym przypadku jak AbsurdLight. Ziomek pochodzi z Murmańska, więc rosyjska tytulatura jest teraz oczywista. Zapraszam na narkotyczne pląsy

https://youtu.be/GKzvJDta834
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6389
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 04 gru 2022 14:01

Thieves Like Us - Bleed Bleed Bleed (2012)

Rok 2012 to był dziwny rok. Zaczął się huiowo, potem rozkręcał się nieco lepiej, ale jego środek też wypadł nędznie. Plusy? Odkryłem wtedy masę nowej - głównie o mocno hipsterskim zabarwieniu - muzyki, odkryłem swoje umiejętności wokalne, zacząłem pisać pierwsze piosenki (Tancerko, odezwij się, to też moje dzieci), wyprowadziłem się do Warszawy. Końcówka roku jednak - już w Warszawie - też była cokolwiek średnia. Miałem taką sobie robotę, mocno dorywczą na dobrą sprawę, w której zarabiałem jeszcze bardziej takie sobie pieniądze. Czas spędzałem w towarzystwie pewnych dwóch dziewcząt, z których później jedna zostanie moją partnerką (nie tak później zresztą; nota bene ta druga też, ale to już zupełnie inna historia), o czym wówczas nie mogłem jeszcze wiedzieć (choć sygnałów było aż nadto). Bajerowałem obydwie ową hipsterską muzyką, którą poznawałem falami. Pierwsza przypadła na luty (Austra, Led Er Est), druga na czerwiec (Wild Nothing, Automelodi), a trzecia (Craft Spells, Cold Showers i właśnie Thieves Like Us) na listopad/grudzień. Bardziej jednak grudzień, zdecydowanie.

Więc jest sobie grudzień, ja jestem sobie w Warszawie, mam aż nadto wolnego czasu, spaceruję dużo po mieście, które raz na kilka dni przyatakuje śnieg. Jest klimatycznie - czuć, że to już są zupełnie inne, nowe czasy, snappy poubierani ludzie, wszechobecny samurai bun u facetów (nie będę rzucał kamieniami, sam się potem tak nosiłem), kraftowe piwiarnie i silent disco w Śnie Pszczoły uczęszczane przez alternatywną młodzież. Z drugiej strony pod wieloma jeszcze nieocieplonymi blokami stoją wysłużone polonezy i duże fiaty (w Warszawie!), z rzadka Citroen Saxo, nieporemontowane drogi, po których cisną jeszcze bardziej nieporemontowane Ikarusy, trzeszczące Konstale 13N na stołecznych torowiskach, szlugi po 10 ziko od paczki (a i tak paliłem wtedy białoruskie Festy za połowę tej ceny), Ukraina jeszcze przed jakąkolwiek inwazją, czuło się jakiś zapach końca w powietrzu (albo to po prostu był smog). Przełamywałem go muzyką, którą od ponad roku ciągnąłem z dwóch niezalowych amerykańskich wytwórni. Thieves Like Us należeli do Captured Tracks, tej samej, która dała światu Wild Nothing, Beach Fossils i zdiastemowanego Maca DeMarco. Zespół ów to trzech kolesi, dwóch Szwedów i Amerykanin, którzy lubili Berlin z jego nocnym życiem, przygodny seks i designerskie dragi. Poznali się w jakimś klubie niedaleko Alexanderplatzu i okazało się, że każdy coś tam robi w muzyce. Więc nagrali album, który - od miejsca swojego pierwszego spotkania - nazwali Berlin, Alex (to jeszcze w 2007). Potem zwiali do Stanów bodaj, gdzie wykręcili pierwszy krążek z jakimikolwiek wokalami (Berlin, Alex to taki lekki ambient), promowany przez "singiel" Drugs in My Body, którego cały główny motyw to zsamplowany utwór The Durutti Column pt. Sketch for Summer. Zrobili sobie publicity, bo byli bandą hipsterów o specyficznym image, ich wideoklipy to głównie wycinki z jakichś starych filmów, okładki ich płyt to stockowe zdjęcia randomowych lasek z tekstem walniętym helveticą przez środek, generalnie jak tylko się ich usłyszy, ma się ochotę na sojową latte i imprezę w Pogłosie (oh wait...). Captured Tracks wydali dopiero ich trzeci krążek, i przezeń na nich wpadłem. Mój problem z TLU jest taki (btw, nazwa od filmu, nie kawałka New Order), że mają wiele dobrych pojedynczych numerów, ale większość materiału na ich płytach jest dość nudna i powtarzalna. Tytułowy z ich trzeciego, przedostatniego krążka (kolejny, self-titled wydali potem dopiero w 2017 i od tamtej pory siedzą cicho), jest jednakowoż zaprzeczeniem tego stwierdzenia. Numer jest chillowy, lekko zahacza o trip-hop (albo też tak brzmiałby trip-hop, gdyby był robiony przez hipsterów), gościnnie udziela się na wokalu Martine Duverglas, która współpracowała tylko z nimi, ale jej głos podbija klimat numeru niesamowicie, jest chłodno, zimowo, trochę creepy, trochę... sexy? Aż nie bardzo wiem, jak to lepiej opisać. Posłuchać trzeba.

Tak przy okazji, w styczniu kolejnego roku miałem możliwość zobaczenia ich na żywo w nieistniejącym już warszawskim klubie Powiększenie (teraz w jego miejscu jest gay bar Nowy Berlin), bilety były po zawrotne 25 złotych, ale z ówczesną już wtedy dziewczyną byliśmy tak potwornie biedni, że woleliśmy wydać tę forsę na... szlugi i browary. Także nie skorzystałem z tej możliwości xD Czy żałuję? Nie mam pojęcia. Dla samego tego numeru fajnie byłoby ich zobaczyć, ale też wielkiego ciśnienia nigdy nie miałem, bo - jak już wspomniałem - ogół ich twórczości wywołuje we mnie ambiwalentne uczucia. Przy tym wszystkim Bleed Bleed Bleed uważam za kawał dobrej muzyki, taki nastrojowy synthpop, który mógł powstać wyłącznie w 2012 roku. I słuchać go mogli tylko kolesie z samurai bunem. Komu jeszcze americany na mleku owsianym?

https://www.youtube.com/watch?v=Ygv3zykT62M
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 05 gru 2022 10:38

O jaka ładna elektroniczna kolejka nam się zrobiła, to ja może nie będę się wyłamywał.

Sensorama - Zone 30
(1995)

To jeden z tych przypadków utworów których długo się naszukałem by go dorwać w mp3 odkąd go usłyszałem. Stało się to trochę przypadkowo jakoś w 2007 lub 2008 roku bodajże. Nie miałem jeszcze wtedy dostępu do internetu w domu i chodziłem do kumpla by pościągać jakieś empetrójki ze stronek typu Ulub itp. Wtedy jeszcze dużą część mojego muzycznego świata stanowiły stare przeboje lat 80 i 90 których klipy oglądałem na kanale VH1. Jednym z tych przebojów było "Save a Prayer" Duran Duran, bardzo podobało mi się brzmienie syntezatorów w tym kawałku więc musiałem go mieć w mp3. Ściągnąłem go więc u kumpla i wraz z resztą dorwanych "nowości" poleciałem do mojej kumpeli z osiedla żeby się nimi podzielić. Kawałek z miejsca jej się spodobał po czym stwierdziła że to lekkie brzmienie syntezatorów we wstępie przypomina jej Sensoramę. Nie miałem pojęcia co to takiego, ale pogrzebała chwilę w szafie i wyciągnęła starą kasetę magnetofonową swojego brata z albumem duetu Sensorama pt. "Welcome Insel". Po chwili już słuchaliśmy Zone 30 które z kolei z miejsca oczarowało mnie. Sensorama to niemiecki projekt dwóch producentów (Roman Flügel i Jörn Elling Wuttke) wykonujący muzykę z gatunku minimal techno. Wspomniany utwór Zone 30 jest lekki, przyjemny i zawiera lekki bit i naprawdę fajne brzmienia syntezatorów. Rzecz jasna z racji tego, że ja akurat kaseciaka nie posiadałem jedynym źródłem tego numeru były wizyty u mojej znajomej, w necie ciężko było go znaleźć a na youtube wisiał jedynie remiks w wykonaniu Plaid. Po jakimś roku chyba dorwałem ten numer dopiero na jakiejś kompilacji gdzieś a cały album jeszcze później (myślę że może wjedzie do bestki w swoim czasie).

https://youtu.be/ELPHm-GlykQ
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16514
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 05 gru 2022 13:43

Dr Alban – Let the beat go on

Czas na utwór, który już bardzo rzadko co prawda gości w moich słuchawkach, ale miał swoje lata świetności i wciąż pozostaje bliski memu sercu. Byłem akurat w szkole wojskowej w Pile, kiedy w 1994r. z pochodzenia Nigeryjczyk o pseudonimie Dr Alban wydał album Look who’s talking. Miałem wtedy potężną fazę na to wydawnictwo. Ale nie tylko ja. Bo ten album męczyliśmy z kolegami niemiłosiernie. Leciał w każdej wolnej chwili, kiedy można było słuchać muzyki. Jak mieliśmy wartę, to na wartowni leciało zapętlone 24h non stop. Już prawie nic z tego albumu nie pamiętam z wyjątkiem Let the beat go on. Przypomina mi ten utwór również imprezy w największej dyskotece w Pile, gdzie chodziło się w każdy weekend. Bardzo klimatyczny lokal z dwiema salami. Na każdej leciała jednocześnie inna muzyka. Dr Alban królował tam niepodzielnie. Przypomina mi też pewną dziewczynę, z którą bawiłem się co imprezę, która mnie sobą oczarowała i która w pewnym momencie zniknęła i nigdy więcej się już tam nie pojawiła ku mojej rozpaczy.
Oczywiście Dr Alban to już teraz zew dalekiej przeszłości. Muzyka, którą wykonywał też już dawno zeszła z piedestału. Let the beat go on siłą rzeczy trąci kapciem, ale w sumie co z tego? Nadal uważam, że to bardzo fajny taneczny utwór. Od początku duże wrażenie robił na mnie świetny refren z damskim wokalem. Nie słucham już tego typu muzyki od dawna, ale zawsze z przyjemnością wrócę do tego akurat numeru. Tym bardziej, że przywołuje wspomnienia.

https://www.youtube.com/watch?v=uHn9Kpd5s_4
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 05 gru 2022 13:53

Jak się Wuja takiego utworu pozbywa teraz, to na kolejkę Sylwestrową szykuje chyba totalną petardę xD
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16514
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 05 gru 2022 14:25

A żebyś wiedział. :D
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 07 gru 2022 21:07

mentos się zaciął, nie zna elektronicznych kawałków
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 07 gru 2022 21:13

Mentos już nie ma utworów, to chyba otwieramy recenzyjną
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
ODPOWIEDZ