Dyskusja ogólna na temat roli Andyego w zespole. Ale proszę bez naśmiewania się i tekstów w stylu "macha palcem".
Chętnie się dowiem czegoś czego nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich.
Co tak naprawdę Fletch robi w zespole?
-
- Posty: 43
- Rejestracja: 06 cze 2006 18:37
- Ulubiony utwór: Rush
-
- Posty: 3337
- Rejestracja: 18 wrz 2006 00:29
- Ulubiony utwór: world in my eyes
- Lokalizacja: Lądek Zdrój
z tego co ja słyszałam, to zajmuje się bardziej stroną organizacyjną np. organizacja koncertów (układanie trasy ?) czy coś w ten deseń.
no i machanie łapkami na koncertach
no i machanie łapkami na koncertach
-
- Posty: 334
- Rejestracja: 08 lip 2007 16:07
- Lokalizacja: Katowice
Zgadzam sie z moja poprzedniczka...tzn robi wszystko to czego wlasciwie nie robia pozostali zajmuje strona organizacyjna i "biznesowa" czyli rzeczami nico bardziej przyziemnymi niz reszta grupy...nie pisze tekstow, muzyki nie spiewa:) Ale poprostu jest i chwala mu za to bo depeche mode bez fletcha nie bylo by juz takie same:P
Jednym slowem ANDY GORA
Jednym slowem ANDY GORA
-
- Posty: 1222
- Rejestracja: 19 paź 2006 12:09
- Ulubiony utwór: Halo
- Lokalizacja: EU
więcej szczegółów i szczególików znajdziesz we wszelkich biografiach ksiązkowych DM
-
- Posty: 334
- Rejestracja: 08 lip 2007 16:07
- Lokalizacja: Katowice
Mysle ze w pewnym sensie mozna by bylo powiedziec ze gore to serce, Gahan mesnie, a Flech to glowa -lewa polkula mozgowa.
Glupie porownanie ale takie mi przyszlo do glowy.
Tez uwazam ze jego rola w zespole jest niepodwazalna!!
Glupie porownanie ale takie mi przyszlo do glowy.
Tez uwazam ze jego rola w zespole jest niepodwazalna!!
-
- Posty: 1222
- Rejestracja: 19 paź 2006 12:09
- Ulubiony utwór: Halo
- Lokalizacja: EU
poza tym Fletch byl zawsze jakby pośrednikiem miedzy Martinem a resztą zespołu i producentami, kiedy nie za bardzo o co chodzi Martinowi w studio, kiedy on sam za bardzo nie mogl tego wyrazic slowami. Fletch-mediator, jednym slowem - to bardzo duzo. Wiele razy zastępował po prostu menedżera.
A że nie wygrywał zawrotnych solówek - co z tego. Jego krytyka, pomysły wiele dały przy nagrywaniu płyt, był jak głos z zewnątrz, głos "zwykłego słuchacza". Alan nie mógł znieść krytyki kogoś kto nie jest wykształcony muzycznie, ani nie jest rasowym muzykiem czy producentem. Swoją rację miał oczywiście każdy z nich.
(był = dotychczas, tak mi sie jakos czas przeszly włączył)
A że nie wygrywał zawrotnych solówek - co z tego. Jego krytyka, pomysły wiele dały przy nagrywaniu płyt, był jak głos z zewnątrz, głos "zwykłego słuchacza". Alan nie mógł znieść krytyki kogoś kto nie jest wykształcony muzycznie, ani nie jest rasowym muzykiem czy producentem. Swoją rację miał oczywiście każdy z nich.
(był = dotychczas, tak mi sie jakos czas przeszly włączył)
-
- Posty: 3316
- Rejestracja: 27 wrz 2005 23:40
- Ulubiony utwór: Barrel of a Gun
Myśle , że po wydaniu debiutanckiego krążka gdy z zespołu odchodził Clark wszystkim mogło by sie wydawać , że to już koniec Depeche Mode , a jednak tak sie nie stało . Gdybyście zapytali mnie w 1992 roku czy gdyby Alan odszedł z zespołu , byłby to koniec DM , powiedział bym nie (choć dodał bym , że było by to ogromną stratą) i tak jest z Fletcher'em , jak by odszedl coś by sie zmieniło , ale zespół mógł by grać dalej , choć tego "rudzielca" było by mi szkoda najbardziej
Reasumując każdy wnosi cos do zespołu cennego i opuszczająć grupe zabiera to z sobą . Myśle , że dopiero odejście Martina lub Dave'a mogło by zachwiać zespołem .
Reasumując każdy wnosi cos do zespołu cennego i opuszczająć grupe zabiera to z sobą . Myśle , że dopiero odejście Martina lub Dave'a mogło by zachwiać zespołem .
-
- Posty: 11443
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Z tego co wiem to gra on równie na basie w kawaku "Suffer Well" tez, a bez tego ten utwor by nie istnial moim skromnym zdaniem, poza tym to jeden z moich ulubionych utworow DM wiec Fletchera jak najbardziej doceniam
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 209
- Rejestracja: 30 lis 2006 21:12
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Do Fletcha nie mam nic, bo rzeczywiście zajmuje się takimi rzeczami, których przeważnie nie widać na scenie ani w muzyce (chociaż bywają wyjątki), a mimo to są ważne dla zespołu, więc niektórym trudno go docenić. Ja właśnie jednak nie mogę znieść tego, co wspomniał jeden z poprzedników, że Fletch nie doceniał Wildera. To mnie dobija i szczerze mówiąc wolałabym teraz widzieć na scenie Alana niż Andrew. Ale skład jest taki jaki jest, każdy ma w zespole ważną rolę i niech tak będzie.
-
- Posty: 112
- Rejestracja: 24 lis 2007 13:14
- Ulubiony utwór: the love thieves
- Lokalizacja: krakowskie
Fletch jest czymś w rodzaju łącznika pomiędzy Martinem a Davem. Poza tym organizacja koncertów i dbanie o finanse to jego podwórko. Bardzo go lubię.
-
- Posty: 198
- Rejestracja: 24 wrz 2007 10:23
- Ulubiony utwór: In Your Room
Fletch jest spoko ,tylko czasami mam wrazenie jak ogladam 101,ze probojoje nasladowac taniec Gahana moze to tylko takie moje przywidzenia ale troche mnie to denerwuje A jego funkcja w zespole..chyba wszyscy dobrze wiedza ,sprawy organizacyjne glownie (ja tak mysle).
-
- Posty: 1222
- Rejestracja: 19 paź 2006 12:09
- Ulubiony utwór: Halo
- Lokalizacja: EU
Wszelkie biografie DM wyraźnie opowiadają o roli Fletcha w zespole
A ponieważ wziął się jakiś czas temu za didżejkę, zamiast spokojnie siedzieć i wydawać sobie kasę zarobioną w DM - szacun !
A ponieważ wziął się jakiś czas temu za didżejkę, zamiast spokojnie siedzieć i wydawać sobie kasę zarobioną w DM - szacun !
-
- Posty: 14
- Rejestracja: 25 sty 2007 11:29
- Ulubiony utwór: Jest Ich wiele
- Lokalizacja: Poznań
Zajmuje się sprawami bardziej organizacyjnymi co też jest ważne w zespole.
Na pewno gdyby mógł zrobiłby więcej. Głosu raczej do śpiewania nie ma więc nic na siłę. Ale za to jak nikt inny świetnie gra!
Na pewno gdyby mógł zrobiłby więcej. Głosu raczej do śpiewania nie ma więc nic na siłę. Ale za to jak nikt inny świetnie gra!
-
- Posty: 2935
- Rejestracja: 29 lip 2006 22:36
- Lokalizacja: Wrocław
Tak mi się teraz powiedziało:
Drapie się po
Żart!Żeby nie było
Drapie się po
Żart!Żeby nie było
-
- Posty: 2130
- Rejestracja: 12 sie 2006 16:33
- Lokalizacja: stolica
tak naprawde Fletch zalozyl ten zespol i to jego niepodwazalna i najwazniejsza zasluga,o czym chyba niewiele osob pamieta...
Homo Gothikus Industrialis / back to life...
-
- Posty: 3316
- Rejestracja: 27 wrz 2005 23:40
- Ulubiony utwór: Barrel of a Gun
AMEN
Nabijam się z tej karykatury muzyka od lat. Z całym szacunkiem ale przy Andrzeju to ja człek bez szkół muzycznych jawię się niczym Niccolo Paganini keyboardów, ba - Ajatollach syntezatorów... Sprawa jest banalnie prosta. Jak ktoś umie na czymś grać to wtedy jest członkiem zespołu, muzykiem! Jak ktoś jest gryzipiórkiem i księgowym to wtedy nazywa się to management i taki typ nie pcha się na scenę tylko siedzi w hotelu i puka w kalkuklatorek i wisi na słuchawie. Z całym szacunkiem, ale facet, który uwalnia 3 sample z klawisza (wcześniej zaprogramowane co nazywa się fachowo 'graniem patternami') nie jest żadnym muzykiem i nie ma prawa używac tego określenia. Muzyk: a) śpiewa, b) komponuje, c) gra, d) jest wirtuozem co oznacza, że jego palce pracują szybciej niż mózg e) wszystkie rzeczy razem, f) kilka z tych rzeczy na równi bądź z przewagą jednego z czynników. Jesli ktoś nie spełnia jednego z tych wymogów to nie jest MUZYKIEM, nie jest nawet muzykantem ani klezmerem i nie ma prawa określać się w ten sposób. Dla mnie Andy Fletcher jest za to autorem największego nieszczęścia w historii tego zespołu czyli odejścia Alana W (jeśli obaj panowie byli na tej samej liście płac przez lata to jest to mega pomyłka). A o umiejętnościach Andrzeja niech świadczy fakt, że jego absencję na koncertach z trasy Devotional Tour udało się naprawić w ciągu jednego dnia ucząc muzyka amatora (w pokoju hotelowym!) partii uwalnianych przez Fletchera (patrz D. Bamonte)! Ba - te koncerty bez niego brzmiały znacznie lepiej i pełniej muzycznie bo Daryl dodał jednak coś od siebie. I zdania nie zmienię....
-
- Posty: 16648
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Na pewno była to olbrzymia strata. Choć wcale nie jest pewne, czy np. Ultra z Wilderem by ci się bardziej podobało. Myślę, że niektórzy przesadnie przypisują wszystkie sukcesy DM Wilderowi.Jari pisze:Fletcher jest za to autorem największego nieszczęścia w historii tego zespołu czyli odejścia Alana W
No to odpal Speak And Spell a potem np Violator'a... I rozwieje to twoje wątpliwości.
-
- Posty: 16648
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Nie bardzo rozumiem. Chodzi o to, że przy S&S Wildera nie było, a przy Violator był? Porównywanie tych płyt mija się z celem. Po pierwsze S&S było debiutancką płytą nieopierzonych młokosów, co słychać. Każda następna płyta była coraz lepsza. Violator nagrali z 10 lat później już jako całkowicie ukształtowani muzycy. Jako gwiazdy.
A po drugie utwory na S&S były w większości autorstwa Clarka.
Ja naprawdę cenię Alana. Ale DM to nie tylko Wilder.
A tak z ciekawości - na jakiej podstawie właściwie sądzisz, że wkład Alana w sukces np. Violator był większy niż Gora? Czy też jakiejkolwiek innej płyty?
A po drugie utwory na S&S były w większości autorstwa Clarka.
Ja naprawdę cenię Alana. Ale DM to nie tylko Wilder.
A tak z ciekawości - na jakiej podstawie właściwie sądzisz, że wkład Alana w sukces np. Violator był większy niż Gora? Czy też jakiejkolwiek innej płyty?