Zdarta płyta... czyli jaki krążek DM chodzi najczęściej?

[Fen.]

Dla mnie nie ma takich wyrzeczeń jak "nie posłucham muzyki bo mecz jest", muzyka jest pierwsza, potem reszta.

Dla mnie też i bywa, że kosztem snu, bo jeszcze jeden kawałek, a potem jeszcze i zasypiam często w słuchawkach

[shodan]

Muzyka kosztem snu to normalka. Ileż to razy założyłem słuchawki późnym wieczorem tylko na dwa-trzy utwory, a skończyło się da paru płytach.
Ale mecz w słuchawkach? Nic z tych rzeczy. Psuło by mi to klimat widowiska.
Tym bardziej na rybach muzyce mówię "nie". Nie po to jadę na łono przyrody, żeby tłuc na jeziorze muzykę.
Kiedyś zabierałem na ryby pewnego kolegę z pracy, który jednak bardzo mnie irytował, gdy na łodzi odpalał radio.

[Hien]

Nie trzeba zarywać nocek. U mnie muzyka leci prawie non stop (paradoksalnie, akurat w tym momencie nie ), również kiedy śpię.
Ustawiam sobię muzyke na noc, lubię zasypiac słuchając muzyki, lubię budzić sie i słyszeć muzykę. To co leci z głośników, dobrze wpływa na mój sen, na to co mi się śni, na to jak wypoczywam w nocy. Rzadko się zdarza, żeby coś u mnie nie grało.

[shodan]

Jakoś do snu wolę jednak też ciszę.

[Hien]

Zależy co się zapuści. Do Depeszów może jakoś super zajebiście się nie zasypia (chociaz tez miewałem "Sounds..." odpalone na nockę) ale jakiś dobry ambient, naprawdę zmienia zasypianie w magiczną podróż.
Dobre sa tez płytki z serii "muza relaksacyjna, deszcz, dźwięki lasu, burza i inne pierdoły", zupełnie inna jazda jak się zgasi światło i tego słucha.

Dawno temu, też nie potrafiłem zasypiać przy muzie, zwłaszcza, że chrzest u kumpla miałem przy Prodigy. spróbujcie się kiedyś obudzić nad ranem, nie wiedząc jak się nazywacie, słysząc "Weather Experience". Faza na maksa. Trochę mi to zajęło.

[shodan]

Sypiam z żoną, więc muza w nocy i tak by nie przeszła.

[Hien]

No to faktycznie. Z resztą, czasami muza potrafi nieźle przeszkadzać jak się sypia z kobietą

[Czez]

Nie zen sie, mowie Ci, mam nadzieje ze em. nie slyszy

[shodan]

Nadal poniewiera mnie wielka trójca z Ultry: Insight, Freestate i The Bottom Line.
I o ile dwa pierwsze utwory zawsze bardzo lubiłem, o tyle The Bottom Line to prawdziwe "odkrycie" ostatnich dni.
Dziwne to bardzo, że utwór niby przeciętny, słyszany przez lata wiele wiele razy, nagle z dnia na dzień staje się absolutnie topowym. Mam wtedy wrażenie, jakbym przez te wszystkie lata był kompletnie głuchy, że się na danym utworze nie poznałem wcześniej.

[Hien]

Tak się zastanawiam nad Bottom Line, w sumie to dobry kawałek ale jakoś mi coś nie pasuje w aranżacji. Freestate jest idealny, to chyba ich najlepsza aranżacja w ogóle. Nic bym w tym nie zmienił.

[walking]

Violator

[shodan]

Tak się zastanawiam nad Bottom Line, w sumie to dobry kawałek ale jakoś mi coś nie pasuje w aranżacji.

No widzisz, u mnie na dobre zaskoczyło dopiero po 15 latach. Więc nie trać nadziei.
The Bottom Line ma przewspaniały klimatyczny początek i zajeb... rytm.

[Hien]

Ale sam kawałek lubię, wersja z Exciter Tour mi się podoba.

[shodan]

Po Exciter, Ultra i Violator teraz SOFAD ma swoje pięć minut.
Dosyć dawno nie słuchałem tej płyty, więc się trochę stęskniłem za paroma utworami.
IYR, Judas, WIMS i Get Right With Me jak zwykle genialne. A do tej wielkiej czwórki coraz mocniej dobija się Rush.
Chyba czas wreszcie docenić ten utwór.

[Czez]

Rush zawsze mi sie podobal, od samego poczatku, narobiles mi smaka na SOFAD. Ale ostatnio ciagle jade Black Celebration z tylko malymi przerwami na inne plytki.

[Agnes575]

Playing the angel ,Ultra,SOFAD Live

[mintaj]

Music for the Masses, Black Celebration, Violator, SOFAD

[walking]

stwierdziłam, że Playing teh Angel to chyba moja ulubiona płyta. choć ciągle mi się to zmienia. Na każdą mam swój etap, ale teraz przyszedł czas na Playing the Angel.

[shodan]

U mnie też dominuje co jakiś czas inna płyta. Jedną się nasycę, to przychodzi faza na inną. Każda z wyjątkiem pierwszych czterech ma co jakiś czas swoje 5 minut.
Od wielu tygodni swoje 5 minut ma wciąż SOFAD.

[Hien]

Masz jakieś luki nie-DM czy non stop tłuczesz tylko ich?