A dM, wydalo taka plyte jak SOTU? jakos mi to umknelostripped pisze:To wskaż mi ładną gitarową melodię na SOTU to pogadamy.
licze ze po PTA wkoncu Delta da cos do posluchania
A dM, wydalo taka plyte jak SOTU? jakos mi to umknelostripped pisze:To wskaż mi ładną gitarową melodię na SOTU to pogadamy.
Wiecie co? tyle to o SOTU, ze zaraz wejde na jakies chomikuj i poslucham, bo widze ze to temat dyskusyjny a prawde mowiac kilka lat temu to wykasowałem. Pamietam ze tam byly utworki pt. (makabreska) Peace (najwieksza paskuda w dyskografii), Perfect, Wrong, In Chains i dwa fajne bonusy: Ghost i Oh Well. I cos jeszcze w stylu solowego Bottle Living.stripped pisze:Z Little Soul może by jeszcze co było gdyby ten numer nie był taki homo (ten tekst i wokale, bleh), we Fragile gitara nie prowadzi utworu raczej, tego słodkiego melodyjnego plumkania jest tyle co kot napłakał, nie jest to warte wspomnienia wg mnie.
Wg mnie to dośc krzywdząca opinia, Spacewalkerem przebili dno, Lovetheme jest miłym sielankowym instrumentalem i fajnie wprowadza we Freelove, Easy Tiger (ucięty ale jednak) jest może średnio ale też jest ok intrem dla I Am You)bARREL pisze:Spacewalker - i wszelkie takie instrumentale ala sciezka dzwiekowa z serialu "Jan Serce" (podobnie jak na Exciter)
Gitara pojawia się dopiero w trzeciej zwrotce chyba i leci równo z tym toporną syntezatorową melodią. Słuchaj ok. 2:01, w lewym kanale lepiej słychać. Na żywo też pewnie jest wyraźniejsza albo jest jej więcej.bARREL pisze:Tu musze przyznac racje Hienowi - nie slysze gitary.Ciekawe gdzie ja Martin sobie schowal
oczywiscie to kwestia gustu, ale dla mnie pod wzgledem instrumentalii dM, konczy sie na painkiller. W moim subiektywnym odczuciu pozostale to jakas sciezka dzwiekowa z poslkich eriali z lat 80. Ewentualnie mozna by przemyslec Slowblow. ALe pozniej w moim odczuciu to juz bezsensowne upychacze na track liste. Jesli to mialy byc intra do piosenek to mozna to bylo pominac w tytualach i jak za czasów Violatora traktowac jako Interludium (i to skrocone niz 2 minuty brzdakania)stripped pisze:
Wg mnie to dośc krzywdząca opinia, Spacewalkerem przebili dno, Lovetheme jest miłym sielankowym instrumentalem i fajnie wprowadza we Freelove, Easy Tiger (ucięty ale jednak) jest może średnio ale też jest ok intrem dla I Am You)
stripped pisze:Szanuję to, po prostu jestem nieco zaskoczony by nie czuć różnicy między produkcją z Excitera a SOTU, choć przyznaję po części rację że Exciter był początkiem końca w sferze instrumentali, w gruncie rzeczy najbardziej gotów jestem bronić Lovetheme bo ta nuta zawsze maluje miły obraz w mojej głowie.
jakbys mial z 16-17 lat, ktos by Ci ja tlukl na sile, to pozneij sam bys ja sobie tlukl na sile i wraz ze 101 bys uznal to za swoja bilblie.Hien pisze:Czy ja wiem czy tak drogo?
Ja osobiście jestem z tych dla których nowe płyty > stare płyty, ale na to składa się dużo rzeczy.
Akurat MFTM nie brzmi tak plastikowo jak Violator. Ale za to MFTM to kiepska płyta jest.
Tu się trochę doczepię bo w pewnych okolicznościach czas nie ma znaczenia.bARREL pisze: I nie oklamujmy sie, SOTU został nagrany w ile? 4-5 miesiecy? Liczac od poczatku kampani studyjnej do wydania krazka. I to poprostu slychac.
Wyjales mi to z ustJari pisze:Całe 'Wrong' jest oparte na gitarze!!! Poczyścić uszy...
owszem, sa zespoły jak The Doors, gdzie 1 album nagrali (nie pamietam juz dokładnie) w dobe czy w tydzień.Hien pisze: Tu się trochę doczepię bo w pewnych okolicznościach czas nie ma znaczenia.
czasem kusi mnie by posłuchac Bowiego, kilka kawałków mi sie podoba, ale nie ukrywam ze zawsze jego klimat nie był mi po drodze. Nie potrafię wyjaśnic dlaczego.Hien pisze: David Bowie wskoczył w 96 do studia będąc jeszcze drugą noga na trasie Outside.
Wskoczył z niczym a po 2,5 tygodniach była już nagrana płyta "Earthling", bardzo udana IMO.
to juz były fanaberie, przetasowania w składzie. Wywalanie milionów w błoto. Efekt bym uznał jako średni. Nie jest to to samo co stary skład z USe Your... ze Slashem, Duffem, Gilby Clarkiem, Mattem Sorumem na bebnach. Kilka przebłysków tam jak dla mnie jestHien pisze: Z drugiej strony mamy Gunsów i ich słynne "Chinese Democracy", nagrywane w ciągu 10 lat.
Czy coś to zmieniło? Tyle tylko, że nadmuchali balon niczym "Duke Nukem Forever", a płyta wyszła raczej mizerna.
Nie bede sie sprzeczał. Zwlaszcza jak wiele Twoich argumentów w stosunku do roznych wykonawców potwierdza Twoje teorie. Ale uwazam, że w przypadku dM im krotszy czas w studio to efekt mniej zadowalajacy. Moja opinia moze tez wynikac z tego ze dla mnie osobiscie SOTU był bardzo rozczarowujacym albumem. Sciagajac z neta kilka tygodni przed premiera bylem pewny ze to jakies dema. No ale niestety...to byl kompletny material.Hien pisze: 5 miesięcy w studio to może być wieczność, zwłaszcza, że Gore przyniósł do studia mocno dopieszczone dema.
Dużo roboty nie zostało, a ile te dema powstawały, tego nie wiadomo.
Tym bardziej bym się nie sugerował czasem spędzonym w studio bo DM to nie jest zespół, który wchodzi na sale i zaczyna jamować. Jeżeli studio jest piekarnikiem to DM przynoszą raczej ciasto gotowe, tylko trzeba je upiec.