Everything Counts
-
- Posty: 880
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:22
- Ulubiony utwór: Secret to the End
- Lokalizacja: w promieniu X
Re: Everything Counts.
Mnie sie najbardziej podoba z ostatniej trasy koncertowej po obejrzeniu w multikinie ''live in milan''
Proszę nabrać powietrza...zatrzymać...i nie oddychać!
-
- Posty: 235
- Rejestracja: 21 paź 2008 13:21
- Ulubiony utwór: Walking In My Shoes
- Lokalizacja: Trzebiatów
Everything Coutns ze 101 to rewelka
"Żyj chwilą, jakby to była ostatnia chwila Twojego życia."
-
- Posty: 2331
- Rejestracja: 09 sie 2007 17:57
101! tylko i wyłącznie..
o tym, ze EC to dla mnie absolutny numer jeden i depeszowy hymn rozwijać się po raz setny nie będę
o tym, ze EC to dla mnie absolutny numer jeden i depeszowy hymn rozwijać się po raz setny nie będę
-
- Posty: 3337
- Rejestracja: 18 wrz 2006 00:29
- Ulubiony utwór: world in my eyes
- Lokalizacja: Lądek Zdrój
dla mnie EC sama w sobie jest przeciętna i tylko i wyłącznie wersja 101 jest dla mnie wspaniała.
Ja jednak cenię najbardziej wersję studyjną oraz live z Devotionala.
-
- Posty: 16697
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Dla mnie wersja EC jest obojętna, bo i tak tego utworu słucham przypadkiem raz na ruski rok.
-
- Posty: 2935
- Rejestracja: 29 lip 2006 22:36
- Lokalizacja: Wrocław
101!
Najlepsza z tej trasy.
Tej piosenki nie słucham dośc często może dlatego że przy slicku się nasłuchałam jej za dawnych czasów.
Teraz to jedynie przy 101.
Tak okazyjnie.
Najlepsza z tej trasy.
Tej piosenki nie słucham dośc często może dlatego że przy slicku się nasłuchałam jej za dawnych czasów.
Teraz to jedynie przy 101.
Tak okazyjnie.
-
- Posty: 801
- Rejestracja: 17 lip 2008 17:13
- Ulubiony utwór: Higher Love
- Lokalizacja: Warszawa
Wersja z Devotional chyba najlepsza. Ale 101 też ma niesamowity klimat.
-
- Posty: 9117
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Tak wogole to kazda wersja jest suuuper
Enjoy The Silence
-
- Posty: 6744
- Rejestracja: 15 lis 2004 17:36
- Ulubiony utwór: Everything Counts
- Lokalizacja: Warszawa
Dla wielu EC jest hymnem, kawałkiem stawianym na równi (jeśli nie wyżej) z NLMDA czy ETS. Pisząc "dla wielu", mam na myśli osoby, które tak samo jak ja kochają EC). Zauważcie, że Everything Counts to jeden z niewielu kawałków pod koniec którego, publiczność ma możliwość pociągnąć refren kilka razy. To bardzo charakterystyczne. Jedyny podobny kawałek, który mi teraz przychodzi do głowy to końcówka Freelove podczas Exciter Tour (nie ta liga). Na szczęście Freelove to utwór jednej trasy i oby tak pozostało. Natomiast EC to utwór grany niemal nieprzerwanie. Nie licząc tras '98 i '01. Ten kawałek jest stworzony do grania live i zasługuje na aby aranżacje były na wysokim poziomie.
Od '83 do Pasadeny aranżacje live były bardzo do siebie zbliżone, Tascam 48 i automat perkusyjny sprawiały, że utwór był mocno elektroniczny (wersja z WVT również, przy czym ta powstała w znacznej mierze na bazie remiksu Everything Counts Tim Simenon / Mark Saundlers remix). Wystarczy się wsłuchać we fragment 3:12 a następnie puścić sobie EC z '90. Klony. Swoją drogą remiks bardzo udany. To pierwsza wersja live Everything Counts, która została zmieniona w sposób diametralny odkąd tylko została stworzona. Wersja z '93 / '94 jest jeszcze inna przy czym to ostatnia aranżacja tego utworu, wykonana przez Wildera. Zauważcie, że wersja z ostatniej trasy (TTA) jest bardzo do niej podobna. DM nie poczyniło za dużo wysiłku, aby zmienić tą wersję (a to co zostało zmienione, stworzyło najgorsza wersje live EC jaka tylko mogla powstać). Owszem, niby brzmi inaczej, ale każdy powie, że wywodzi się z wersji granej właśnie w '93 / '94. Dodatkowo, co charakterystyczne w wersji z Touring The Angel - wsłuchajcie się w jakikolwiek zapis tego utworu z Touring The Angel, konkretnie koniec drugiej zwrotki (confidence, taken in…) po by a sun tan and a grin publika zaczyna śpiewać refren intuicyjnie podczas gdy występuje tutaj pauza w śpiewaniu. Dopiero Gahan drze się "śpiewać" i tłum powtarza drugi raz "the grabbing hands". To jedyna taka wersja w której występuje tak charakterystyczne (nieumyślne) spieprzenie refrenu. Daję sobie głowę uciąć, że nie było to celowe zamierzenie w tej wersji poczynione przez zespół. DM nie przewidziało kiedy publiczność wejdzie z wokalem i wyszło co wyszło (i dzieje się to na każdym koncercie podczas zimowej części trasy - nie ma tutaj wyjątków).
Ja może jestem zboczony na punkcie tego utworu, ale cóż - za bardzo go kocham. Nie mógłbym mu nie poświęcić tyle uwagi. No i wreszcie kwestia Goredno. Dlaczego się go czepiam? W sumie nie czepiam, nic do niego nie mam, ale na wielu koncertach na TTA, swoją najważniejszą, solową partię klawiszową na koniec EC tak niszczy, że aż uszy bolą. Nie raz tak się zakręcił, że jedynie publiczność go ratowała. W razie czego służę odpowiednimi bootami do przesłuchania. Podsumowując - EC to kawałek, który urodził się na taśmie i z taśmy powinien być grany. Dwa syntetyzatory, Tascam, automat perkusyjny i tak ten utwór powinien być odgrywany na żywo. Powinien, ale nie jest i zapewne już nigdy nie będzie.
Od '83 do Pasadeny aranżacje live były bardzo do siebie zbliżone, Tascam 48 i automat perkusyjny sprawiały, że utwór był mocno elektroniczny (wersja z WVT również, przy czym ta powstała w znacznej mierze na bazie remiksu Everything Counts Tim Simenon / Mark Saundlers remix). Wystarczy się wsłuchać we fragment 3:12 a następnie puścić sobie EC z '90. Klony. Swoją drogą remiks bardzo udany. To pierwsza wersja live Everything Counts, która została zmieniona w sposób diametralny odkąd tylko została stworzona. Wersja z '93 / '94 jest jeszcze inna przy czym to ostatnia aranżacja tego utworu, wykonana przez Wildera. Zauważcie, że wersja z ostatniej trasy (TTA) jest bardzo do niej podobna. DM nie poczyniło za dużo wysiłku, aby zmienić tą wersję (a to co zostało zmienione, stworzyło najgorsza wersje live EC jaka tylko mogla powstać). Owszem, niby brzmi inaczej, ale każdy powie, że wywodzi się z wersji granej właśnie w '93 / '94. Dodatkowo, co charakterystyczne w wersji z Touring The Angel - wsłuchajcie się w jakikolwiek zapis tego utworu z Touring The Angel, konkretnie koniec drugiej zwrotki (confidence, taken in…) po by a sun tan and a grin publika zaczyna śpiewać refren intuicyjnie podczas gdy występuje tutaj pauza w śpiewaniu. Dopiero Gahan drze się "śpiewać" i tłum powtarza drugi raz "the grabbing hands". To jedyna taka wersja w której występuje tak charakterystyczne (nieumyślne) spieprzenie refrenu. Daję sobie głowę uciąć, że nie było to celowe zamierzenie w tej wersji poczynione przez zespół. DM nie przewidziało kiedy publiczność wejdzie z wokalem i wyszło co wyszło (i dzieje się to na każdym koncercie podczas zimowej części trasy - nie ma tutaj wyjątków).
Ja może jestem zboczony na punkcie tego utworu, ale cóż - za bardzo go kocham. Nie mógłbym mu nie poświęcić tyle uwagi. No i wreszcie kwestia Goredno. Dlaczego się go czepiam? W sumie nie czepiam, nic do niego nie mam, ale na wielu koncertach na TTA, swoją najważniejszą, solową partię klawiszową na koniec EC tak niszczy, że aż uszy bolą. Nie raz tak się zakręcił, że jedynie publiczność go ratowała. W razie czego służę odpowiednimi bootami do przesłuchania. Podsumowując - EC to kawałek, który urodził się na taśmie i z taśmy powinien być grany. Dwa syntetyzatory, Tascam, automat perkusyjny i tak ten utwór powinien być odgrywany na żywo. Powinien, ale nie jest i zapewne już nigdy nie będzie.
Hej, jeśli masz problemy z logowaniem na forum to spróbuj z przypomnieniem hasła. Jeśli to nie pomaga, skontaktuj się ze mną. Postaram Ci się pomóc.
-
- Posty: 2233
- Rejestracja: 18 gru 2004 19:15
- Lokalizacja: Wrocław
Pokusiłbym się o stwierdzenie, że to jeden z utworów w historii muzyki (troszkę ogólnie ujmując) rockowej, który możnaby grać tak długo, aż muzykom odpadną ręce, a publiczność straci przytomność.Zauważcie, że Everything Counts to jeden z niewielu kawałków pod koniec którego, publiczność ma możliwość pociągnąć refren kilka razy.
Tutaj wytknę pewien błąd - te dwa urządzenia nigdy nie były stosowane równocześnie. O ile automat perkusyjny był używany przy tworzeniu utworu, to podczas koncertów podkład w postaci perkusji, linii basowych i efektów szedł wyłącznie z taśmy - z tego co wiem (jeżeli się mylę, poproszę mądrzejszych o naprostowanie) DM nigdy nie korzystało z sekwencerów na scenie - to co nie było granie na żywo, było na taśmie.slick pisze:Tascam 48 i automat perkusyjny
Koles jest wybitnie po szkole harmonii wg. Piotra Rubika, zatem nie spodziewałbym się po nim, że będzie drugim Jean-Michel Jarrem.slick pisze:W sumie nie czepiam, nic do niego nie mam, ale na wielu koncertach na TTA, swoją najważniejszą, solową partię klawiszową na koniec EC tak niszczy, że aż uszy bolą.
Ten odruch to mi trochę przywodzi na myśl psy pawłowa Ale jak niektórzy już 25 lat słuchają na okrągło DM to nie dziwię się. Tak czy siak, trochę dziwnie to brzmi, na Devotionalu takowy "przerywnik" też był, ale IMHO lepiej zaaranżowany.slick pisze:Owszem, niby brzmi inaczej, ale każdy powie, że wywodzi się z wersji granej właśnie w '93 / '94. Dodatkowo, co charakterystyczne w wersji z Touring The Angel - wsłuchajcie się w jakikolwiek zapis tego utworu z Touring The Angel, konkretnie koniec drugiej zwrotki (confidence, taken in…) po by a sun tan and a grin publika zaczyna śpiewać refren intuicyjnie podczas gdy występuje tutaj pauza w śpiewaniu.
-
- Posty: 11485
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
To fakt, że przy Everything Counts jak przy mało którym kawałku można pociągnąć refren z publiką ale osobiście nigdy nie wielbiłem tego utworu aż tak szczególnie jak Wy, dla mnie liczył się bardziej live niż albumowo i uważałem go za dobry element koncertów ale jakoś akurat podoba mi się lekkość wykonania z TTA, nie w stylu wielkiego hymnu i z tą całą celebracją utworu jak przy NLMDA tylko jak takiego średniaka może nawet, pewnie właśnie dla tego że sam mam go za średniaka trochę
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 9117
- Rejestracja: 22 lut 2009 00:43
- Ulubiony utwór: Cala masa
- Lokalizacja: Glasgow
Albo sie EC komus podoba albo nie.faktem jest ze jest to hymn, a ja lubie hymny
Enjoy The Silence
-
- Posty: 6051
- Rejestracja: 02 wrz 2006 15:35
Kiedyś jak złapała mnie lekka schiza, wywołana pewnymi... okolicznościami, to się najzwyczajniej popłakałem jak słuchałem końcówki ze 101.
Ten kawałek jest taki przesympatyczny, że nie potrafię się nie uśmiechnąć jak go słyszę.
Ten kawałek jest taki przesympatyczny, że nie potrafię się nie uśmiechnąć jak go słyszę.
-
- Posty: 21712
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
A mnie nigdy końcówka EC 101 nie ruszała, takie śpiewy publiki nie robią na mnie wrażenia. Ale muzycznie to ta wersja rządzi, zwłaszcza początek.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
A widziałeś wtedy Dejwa? Na nim zrobiło to wrazenie i to niesamowite...
-
- Posty: 21712
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
No chyba nikogo nie dziwi, że na nim zrobiło. Co innego jak sie słucha a co innego jak się jest tam na scenie i ludzie śpiewają bo ty krzyknąłeś "sing it". To jest inna galaktyka wtedy...
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 6051
- Rejestracja: 02 wrz 2006 15:35
Hien, ja w "tamtym" stanie płakałbym nawet słuchając pauzy między utworami gdyby mi ktoś podpowiedział, że jest piękna
A wiesz, taki śpiew już mnie zupełnie rozłożył na łopatki.
A wiesz, taki śpiew już mnie zupełnie rozłożył na łopatki.
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 17 cze 2005 02:56
- Ulubiony utwór: Poison Heart
- Lokalizacja: Wrocław
nie to abym wlazil Slickowi maniakowi EC w 4 literki, ale niewątpliwie z MFTM najlepsze.
Nie podobaja mi sie wogole wersje z Devotional i czasów Aniołka
Nie podobaja mi sie wogole wersje z Devotional i czasów Aniołka
-
- Posty: 375
- Rejestracja: 09 sty 2013 15:44
- Ulubiony utwór: The Landscape Is Changing
Zagłosowałem na wersję studyjną. Świetna piosenka.