Ta, to ja swojego nie piszę ;]]]
Dobra, tak serio ja już dawno wróciłem na chatę, ale nawet kilka godzin w Warszawie zryło mi beret do tego stopnia, że nie byłem w stanie wczoraj niczego sensownego napisać. Generalnie to wiem, że to trochę tak jakbym wpadł na orgię, gdy już powoli ją wszyscy opuszczają, ale i tak se pozwolę jeszcze raz na podziękowania za sam fakt istnienia tej zabawy. Jak wróciłem na to forum jesienią tamtego roku, to myślałem, że pewnie się poudzielam przez jakieś 2 tygodnie i stąd wypierdzielę, bo całe życie będzie się toczyć w jakichś ligach i innych zabawach, w których nie partycypuję. xd Całkiem fajnie to generalnie wyszło i chyba dopiero teraz poczułem, że was poznałem jako ludzi, chociaż część z was to kojarzę od 12 lat xD
Najpierw parę słów o każdym z was, a potem garść tabelek i takich tam pierdów. Tym razem bez kolorków. ;p
HIEN
Ociec założyciel, modus operanti i takie tam. Z partycypantów tej zabawy znany mi zdecydowanie najdłużej: jeszcze podczas mundialu 2010 był w stanie krótko i bez ceregieli wyjaśnić mi, że nikt tutaj nie interesuję się piłką nożną, a rok później słuchałem jego audycji w Żaku (fun fact: w ostatnich paru latach poznałem kilka osób mocno związanych z tym radiem, to chyba jakaś klątwa) i nawet miałem na koncert jego zespołu jechać, ale nie pojechałem bo coś prostytutka ten... no nie pamiętam już. Z pradawnych czasów zapamiętany przeze mnie jako psychofan Stevena Wilsona oraz tych wszystkich neoprogresywnych zespołów, od których wypadają zęby z nudy typu Marillion czy Riverside. Na szczeście (a też sobie pozwolę, co mi tam) JAKUB - podobnie jak miasto Łódź - na przestrzeni tych lat mocno się rozwinął i ogarnął, dzięki czemu może i dostawaliśmy tonę melancholijnego i sentymentalnego grania na gitarkach, ale przynajmniej nie trwało ono 3 tygodnie na utwór. Naczelny hejter hipsterstwa, któremu oczywiście nie przeszkadzało to we wrzucaniu soundtracków do filmów, które widziało 10 uczestników festiwalu filmowego w Pabianicach (4 akurat przechodziło) czy innych grajków, o których wiadomo tylko tyle, że kiedyś napisali opowiadanie. Ale by nie było - potrafił zaskoczyć jakimś Sunshine Reagge od czasu do czasu.
Generalnie - jeden z równiejszych zawodników tej zabawy, zawsze trzymał RZETELNY poziom, może z parę razy byłem neutralny wobec jego propozycji i tego Travisa mu zjechałem, bo serio mi nadal nie wchodzi, ale pamiętam, ze prawie zawsze komplementowałem. No i szanuję za te opisy z życia, widać, że ten człowiek skończył nie jeden humanistyczny kierunek bez przyszłości i z niejednego chleba piec jadł. SZANUJĘ.
MURZYN
Druga matka założyciel tej zabawy. Odnajduję coś zabawnego w tym, że w pierwszej kolejce wrzucił białasa poetę z Krakowa, bo to serio stoi w takiej kontrze do reszty wrzutek, że aż jestem pewien, że kolega z Bełchatowa robił sobie z nas jajcury. xd Potem już wszystko wróciło do normy, czyli dostaliśmy tonę solidnego czarnego grania - dużo zajebiście bujającego funku oraz fajnego rapu, wszystko ofc odkryte przez serię GTA i wszystko to poznaję dopiero tutaj, bo prawie wcale nie słuchałem stacji z tą muzyką w tych gierkach. Generalnie jednak szanuję za uświadamianie durnych białasów jak ja w świecie muzyki, która jest w sumie obca. Szanuję też za eksperymentalne propozycje, bo niektóre z nich to naprawdę outsiderstwo wysokiej próby, aczkolwiek mimo wszystko jakoś nie wracam do tego odkurzaczwave'u (niebędącego shoegazem!) oraz Żmijewskiego z duchologicznego filmu, którego pewnie nie widziała nawet Drenda. xD
I choć może parę razy zjechałem polskojęzyczne wrzuty czarnego brata, tak jednak brat rapera Reno wrzucił dużo dobroci i chałwa mu za to. Chylę copkę.
DRAGON
Drugi przedstawiciel sekcji wrocławskiej oraz jedyny partycypant, którego nie kojarzę z czasów niegdysiejszej aktywności tutej. Jak sobie przejrzałem listę tego co kto kiedy wrzucał, to urzekło mnie to, że Dragon zaczął od Soundgarden, a potem jeszcze wrzucał Manaam i Republikę - dopiero w czwartej kolejce pojawił się Jelinek i już praktycznie do samego końca, z krótkimi przerwami na rzeczy typu donguralesko czy jakiś progrock, wlatywały ambienty, progresywne elektroniczki oraz rzeczy, którymi katowała mnie moja była, gdy z nią byłem. Faktycznie, smok to człowiek który przeczytał wszystkie fanpejdze muzyczne (w tym moje), był na wszystkich grupach muzycznych (ciekawe ile razy się ze sobą na nich kłóciliśmy) i generalnie jest jeszcze bardziej obcykany w kulturze internetowej niż ja, co mnie niepokoi, zwłaszcza, że mieszkamy w tym samym mieście...
Dużo fajnej, outsiderskiej muzyki sobie dzięki temu przypomniałem, trochę rzeczy poznałem, zresztą no wrzucanie Tangerine Dream czy BoC to miód na moje serce więc no kaman. Trochę lipa, że ci starzy to donGuralesko z telefonu usuwali stary.
DEV
Kolegę Musiała znam niewiele krócej niż kolegę Munlupa, bo pamiętam, jak mi podsyłał demówki Azbestu. Generalnie to śmieszna sprawa jest, bo jest parę miejsc, w których nasz gust rzekomo powinien się pokrywać (80sy, Eno), ale w sumie to wrzuty kolegi deva zaskakująco często mi nie wchodziły. To że nie podobało mi się Killers czy inne Empire of The Sun to w sumie jest logiczne, ale ta propozycja Eno z vocoderem jprdl to trochę tak jakby z dyskografii DM wybrać Martyra xd Ale nie chcę tu dissować, bo mimo wielu MISS było bardzo dużo HIT - świetne Einsturzende Neubaten, niezgorsze White Door czy kozackie Spoons, na którym tylko i wyłącznie ja tu się poznałem. No i chyba to jednak sztuka na poziomie wrzucenia do topu życia rzeczy zespołu który się nie lubi, by wrzucić coś, co zostało równo zjechane przez WSZYSTKICH, czyli ten nieszczęsny Książe Igor. xD
Mimo wszystko jestem pewien, ze kolega dev wyprztykal się ze wszystkich rzeczy, które są spoza mojej bajki i mnie wkurwiają, przez co w kolejnej 25 będę go częściej prejzował. Jak coś to przynajmniej mogę zapewnić, że nie będę szkalować za obsuwy, bo nie jestem AŻ TAKIM hipokrytą. xD
MELCZET
O Melczecie napisano już tu parę razy, że jest jak pudełko czekoladek: nigdy nie wiesz czym cię zagnie. U każdego innego partycypanta da się znaleźć jakąś cechę charakterystyczną, po której da się sprecyzować, ze ten jest od rapsów, a ten od babeczek, a Melczet jednego dnia wyjebuje ci gonga, drugiego z pana tenorka, potem daje Cocteau Twins i jeszcze gdzieś tam znajdzie się miejsce dla Anny Marii (jopek atutowy - hehe, czaicie) czy jakichś pan grających na harfach. I generalnie było spoko, może z tych piosenek z parapetówek naszych babć prychałem, może były rzeczy totalnie spoza mojego światu, które ciężko mi byłoby potraktować poważnie w jakimkolwiek kontekście, ale jak Melczet z czymś trafił, to naprawdę potrafił rozpierdzielić kolejkę. Człowiek-zagadka, oby nie lokalny Joker, cieszę się, że nie zniknął na długo i fajnie, że nas zaskakuje.
SHODAN
No i jest wuja, dobry duch tego forum od wielu lat. Człowiek spoza wielkiego miasta, za co szanuję. Ciekawe czy gdy rejestrował się na tym forum 15 lat temu to zakładał, że konsekwencją tego będzie to, że w 2022 roku będzie córkom puszczał w samochodzie Gang Starr, nie mówiąc o tym, że w międzyczasie zostanie fanem Stewena Wilsona. xD Ale shodan to człowiek z gustem, może czasami wchodził w zbyt radiowe na mój gust klimaty (typu Robbie Williams czy 50 cent), może niektóre ballady pań nie przypadły mi do gustu, ale generalnie poziom był wysoki, a ciężko by nie był jak dostawaliśmy z buta świetną Billie Eilish czy Bjork. Generalnie szanuję shodana za to, że po latach maniakalnego słuchania DM otworzył się na muzykę - widać, że to człowiek, który słucha wszystkich rzeczy z zaciekawieniem, szuka pozytywów, jest otwarty na nowości i chwali rzeczy, które by wyłączył po 30 sekundach jeszcze z kilka lat temu. Sól tego forum.
CZEZ
Kolejny z weteranów na końcu, ale no sami wiecie jak to było. Szkoda, że czez nas porzucił, ale jakoś jestem w stanie zrozumieć czemu to zrobił. Generalnie wrzuty czeza były okej, jak tak teraz se myślę, to chyba za mocno go zjechałem za That's Amore, chociaż Mavericks to dla mnie serio koszmaret. A wcześniej nie było źle, bo pojawiło się przecież Kraftwerk czy Clannad, który jest dla mnie jedną z większych niespodzianek tej zabawy (in plus). Trochę śmieszyło wyjechanie z Depeche Mode, ale no kurde no jesteśmy na forum Depeche Mode, jakby nie patrzeć.bGeneralnie to liczę na wielki powrót, bo Czez też podchodził do tej zabawy poważnie, za co mu też chwała, no i miał cudowne flow w dissowaniu rzeczy, które mu się nie podobały - czasem to aż żałuję, że uwielbiam Discipline, bo jego recenzja tej płyty to jedna z moich ulubionych recenzji ever. xD Tak, wiem, że to z tematu płytowego, ale generalnie lubię flow starego, dobrego Czeza i liczę na jego powrót.
Później wrócę do tego tematu, bo mam jeszcze parę zestawień i takich tam pierdoletów