Best of Forum II

Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 28 gru 2022 22:14

Fajnie, że w sumie mój swiateczno-nieświąteczny kawałek został doceniony, może i nie do końca kojarzy się z gwiazdką, prezentami i takimi tam, ale TRUDNO.

Laibach - Opus Dei (Live is Life)

Kończy się rok, kończy się druga edycja tej zabawy - jestem w grubym szoku, że udało się dociągnąć tutaj, to był generalnie dla mnie bardzo zły rok, pełen okresów i wydarzeń, które naprawdę zryły mi czachę i odcisnęły na mnie mocne piętno, ale który paradoksalnie żegnam w nienajgorszym nastroju, bo mimo wszystko mam wrażenie, że wybrnąlem z najgorszego gówna, podłożyłem podwaliny pod grunt jako-takiej życiowej stabilizacji i możliwe, że po prostu będzie jako-tako - przynajmniej w najbliższej przyszłości. Z Sylwestrem mam taki konkretnie kłopot, że generalnie - z różnych przyczyn - jakoś tego dnia nie celebruję, tu nawet nie chodzi o to, że to jest rzekomo bzdurny rytuał zmiany cyferki w kalendarzu, bo większość świąt i ważnych rzeczy można do tego poziomu sprowadzić - po prostu jakoś tak się złożyło. Chyba ostatni mój prawdziwy sylwester z taką zabawą i w ogóle to miał miejsce w jakimś 2018 roku, od tamtej pory nie bawię się w nic, zwłaszcza, że tak się złożyło, że wtedy po prostu całą imprezę... przespałem. xD
Trochę żałuję, że w pierwszej kolejce tej edycji wykorzystałem już London Boys, które jest jednym z nielicznych stricte imprezowych hiciorów, jakie tu postowałem i pod tę okazję byłoby jak złoto. Laibach niby teoretycznie muzyką na parkiet (giełdowy) nie jest, ale jak się człowiek zaweźmie to i pewnie pod dark ambient zatańczy. Czy jakoś tak.
Laibach poznałem na studiach i to jest jedna z tych zalet kulturoznawstwa, że zamiast pierdzieć w stołek i uczyć się jakichś całek człowiek na zajęciach może pierdzieć w stołek i poznać Laibach. Tak to wyglądało u mnie, to były zajęcia z historii sztuki, które nawet prowadzący traktował jako zło konieczne, ale typ był generalnie całkiem spoko, prowadził te zajęcia z niewymuszonym humorkiem, a ja chłonąłem to co mi przekazywał, bo jakoś tak się składało, że odkryłem, że to całkiem nieźle pomagało mi ogarnąć moje ówczesne stany emocjonalne. xD
Ja w sumie to nie jestem jakimś wielkim fanem tego projektu, już pal sześć głupie wypowiedzi muzyków w tym roku, po prostu granie popowych i rockowych klasyków na modłę nazistowskich hymnów czy tam innych totalitaryzmów brzmi dla mnie jak rzecz, która jest spoko jako pojedyńczy żart/ciekawostka słuchane od czasu do czasu i w sumie i tak tbh jak na coś takiego Laibach słucha mi się zaskakująco dobrze, tj. nigdy nawet nie zasłaniałem się tym, że słucham tego ironicznie. A TO JUŻ COŚ.
No i w dodatku, to ważne myślę, to także był hymn mojej grupy imprezowej sprzed lat. Co prawda nasz taniec wyglądał zupełnie inaczej i mam nadzieję, że jego próby uwiecznienia nigdy nie ujrzą światła dziennego publicznie, ale to był hit prawie każdej naszej imprezy. W sumie wyszła mi taka ładna klamra, więc zepnę nią tę drugą dwudziestkę piątkę, ten rok i drugą edycję tej zabawy. Bierzcie i słuchajcie tego, oby wasz 2023 był udany!

https://www.youtube.com/watch?v=8mYgQqBQlhM
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 30 gru 2022 12:07

dev to pewnie planuje wrzucić sylwestrową jutro za pięć dwunasta ;(
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6389
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 30 gru 2022 13:17

Za pięć dwunasta oczywiście.

Milk, Inc. - Run (2006)

Jesień 2007 opisywałem już kilkakrotnie tutaj, więc nie będę się zbędnie powtarzał. Nadmienię jedynie, że miksowałem wtedy muzykę strasznie. Oto zatracałem się w post punku po raz pierwszy w życiu tak konkretnie, tonąłem wprost w Joy Division, z drugiej strony obskjurowe Wall of Vdoopoo, trochę klasycznych ejtisów, ale i Recoil, Moby, a także papka serwowana mi przez ziomeczków albo w ich autach (ja jeszcze nie miałem prawa jazdy), albo w aucie, którym robiłem jazdy na egzamin (zawsze grała Eska). Ponadto zasysałem sporo muzyki zupełnie nie z mojej bajki dla pewnego dziewczęcia spod Częstochowy, no było tego dużo. Jednym z numerów, który srogo zapadł mi w pamięć był ten, który właśnie wrzucam, a na który dodatkową fazę przeżywałem wiosną ubiegłego roku. Czemu wklejam go w kolejkę Sylwestrową? Gdyż po iluś razach odsłuchania go w czerwonym Yarisie, którym podbijałem Łódź wraz ze swoim instruktorem, panem Kiciakiem, mocno się do niego przykleiłem na jeszcze byle jakim wtedy YT, ba! nawet go zaciągnąłem z Soulseeka wtedy i mocno odsłuchiwałem. To jest taki catchy radio utwór, będący dobrym przedstawicielem eurodance'u tamtych czasów. Kawałek miał premierę jakoś w 2006 roku, więc niewiele wcześniej. Co tu mamy? Całość oparta o potwornie wpadający w ucho motyw pianinowy, potem wjeżdża ostry bit, ciężkie i ostre pady, no i oczywiście żeński wokal. Milk, Inc. to był (no, jest nadal, ale już nie w tym składzie) duet pochodzących z Belgii Regiego Penxtena i wokalistki Lindy Mertens. No, Mertens nie była tam od początku, nie była też jedyną wokalistką w historii bandu, ale o ile dobrze kojarzę to z nią właśnie święcono największe tryumfy, wliczając w to ten kawałek, który wskakiwał dość wysoko na chartach różnego rodzaju. Nie dziwię się, dla mnie jest po prostu świetny, ma w sobie wszystko, czego bym po tego typu muzyce oczekiwał. Z tamtych czasów, tamtych okoliczności, tamtej muzyki to jedna z tych rzeczy, za którymi ciężko przepadam i umieszczam w swoim absolutnym topie. Dynamiczny, chce się tańczyć, bawić, etc., także w sam raz na tę okoliczność kończącą jakże paskudny rok. Dodam, że pierwotnie chciałem wrzucić tutaj coś innego, ale to wejdzie w następnej kolejce. Teraz bawcie się dobrze i wyobraźmy sobie, że jest zaraz 31-szy grudnia 2007 a ja za moment odkryję Dire Straits xD

https://www.youtube.com/watch?v=58z4Rs3P3A0
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 30 gru 2022 13:26

"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 gru 2022 15:54

Raf - Self Control

Murzyn ma pecha, bo ja nie przepadam za tym kawałkiem, a raczej za wersją Laury, bo tylko taką znałem. Oryginał jest odświeżający i to daje jakąś szansę na cieplejszy odbiór. Ogólnie przy takich wrzutkach, człowiekowi wchodzą tylko pod palce porównania z bardziej znaną wersją, więc staram się podejść do tego inaczej, ale nie jest łatwo, bo po prostu to jest za duży hit. Na pewno w tle oryginału dzieje się dużo ciekawszych rzeczy, podoba mi się też wokal i sposób w jaki Raf śpiewa. Groove też jest lepszy niż w reverb-heavy-typowo80s wersji LB (jednak porównuje). Oryginał w tej wersji 12” kupuje mnie instrumentalnym segmentem i pojawiającym się uroczym, wczesnym rapem ala (najpierw) „Rapture” Blondie i (później) w stylu np. Milli Vanilli. Ja myślę, że te rapsy to nie był żaden poważny wykonawca, tylko ktoś z łapanki, któremu potem doklejono w creditsach fejkowy nick ala Christian Paul, żeby zrobić otoczkę. Ale to taka notka na boku, bo rap jest super i to się liczy. REASUMUJĄC – jestem zaskoczony, że nie mam ochoty tego dissować, biorąc pod uwagę moją niechęć do bardziej znanej wersji. Jest ok. Mógłbym jeszcze potoczyć bekę z tego, że gdyby nie było GTA, to Murzyn by w ogóle żadnej muzyki poza Reno nie znał, ale już sobie daruję xD

Top One – Ciao Italia

Wuja zaskakuje mnie tym, że hejtuje disco polo, ale ostatecznie wrzuca do bestki życia typowe disco polo xD Ja przyznam, że większość sylwestrów w życiu przesiedziałem w domu, ale zarówno oglądając Sylwestra z Dwójką, jak i będąc gdzieś wśród ludzi, byłem raczony disco polo i zawsze to działało, niezależnie od stężenia alkoholu we krwi. Mało tego, takiego „Ciao Italia” mogę słuchać nawet bez tego kontekstu i jest fajnie. Wczesne disco polo, bardziej inspirowane italo disco niż chęcią zarobienia łatwych pieniędzy na dożynkach i weselach, ma dużo uroku w sobie i ja temu urokowi oczywiście ulegam. Zwłaszcza na końcówkę lat 80 w Polsce, to jest naprawdę fajne syntezatorowe granie i spokojnie można było z takim „Ciao Italo” próbować zagranicą. Nie znałem tej piosenki, a teraz znam i jest mi z tym dobrze.

Mandaryna - Ev'ry Night

Jest osobna półka dla sztucznie stworzonych gwiazd i ja taką półkę akceptuję, nie hejtuję jej. Pamiętam jeszcze kiedy Mandaryna była z Wiśniewskim, ale jeszcze nie rozpoczęła kariery estradowej i pomyślałem sobie, że ksywa ‘Mandaryna’ idealnie się do tego nadaje. Najwyraźniej to nie było jakieś mega-oryginalne spostrzeżenie, bo kilka lat później zaczęła wydawać piosenki xD

Oczywiście w tamtym czasie Mandarynę się hejtowało, wyśmiewało, itd., no i nie można powiedzieć, że nie było za co. Nie dziwi mnie też, że po latach nagle robi się to popularne, podejrzewam, że sporo osób słucha tego, jak by to Dragon powiedział, ironicznie. Bo generalnie gówno, ale wspomnienia z dzieciństwa i beka z akcentu i w ogóle gówno jest fajne i edgy jest puszczanie tego publicznie. Ale czy faktycznie to jest takie gówno na tle tego typu muzyki? Oczywiście, Mandaryna śpiewa węgierskim angielskim, a ilościami auto-tune’a na jej wokalu można by wyszpachlować sobie dom, ale czy to się jakoś bardzo różni od eurodancowych hitów z lat 90, no ja uważam, że nie różni się dużo. Przyzwoicie wyprodukowany banger, który nawet zostawia melodie w głowie. Bardzo mi się kojarzy z „Beautiful Life” Ace of Base i główna różnica jest taka, że siostry Berggren potrafiły śpiewać bez wspomagania no i ich piosenka jest dużo lepsza. W każdym razie, daje sylwestrowego propsa za ten kawałek, nie wiem czy bym dał niesylwestrowego, ale jak zwał tak zwał.

Laibach - Opus Dei (Live is Life)

Nigdy nie lubiłem Laibacha, mimo że wielu moich znajomych (nawet takich z pozornie dobrym gustem) ich lubiło i nawet jak był koncert w Łodzi, to było u mnie na wallu duże poruszenie w tym temacie. A ja jak meham na nich, tak meham nadal, a teraz jak doświadczam masakrowania przez nich „Live is Life”, to robi mi się tylko bardziej przykro. Gdyby to był jakiś oryginalny utwór, to pewnie bym był w stanie jakoś to przeskoczyć, ale ja „Live is life” w oryginale za bardzo lubię. Klimaty ala „armia czerwony zapierdziela przez plac” też mnie nie kręcą w ogóle. Wokal tego typu potrafię przyjąć z radością w innym kontekście, np. Rammstein, ale tutaj odbieram vibe ala mocno wypity wujek śpiewający hymn do telewizora. Patrząc z perspektywy fana Laibacha (nie pytajcie mnie w jaki sposób niby potrafię to zrobić) to raczej wszystko jest ok, bo i trzon piosenki jest zachowany (i jednak marszowy rytm był już w oryginale), a i charakterystyczne cechy Laibacha są na miejscu, co daje raczej przyzwoite połączenie wszystkiego i przyzwoity cover. Jak się napnę i wykrzesam z siebie resztki obiektywizmu, to mogę uznać to za ok wrzutę. Osobiście jednak, trudno mi sobie wyobrazić, że będę do tego wracał. Zresztą, na Boga, bez NANANANANA to to w ogóle nie jest do potraktowania poważnie. Ludzie, którzy puszczają to na sylwestra, muszą być bardzo smutni. PS. doceniam dołączone życzenia i „oddaję życzenia”.

Milk, Inc. - Run

Dev powraca do klimatu „I Don’t Know” i „Over You” i w sumie kiedy, jak nie teraz. Faktycznie, ten motyw na pianinie jest chwytliwy, szkoda tylko, że tylko on. Refren jakoś tak ulatuje, powinien być earwarmem, a totalnie nie jest, szybko go zapominam. Szkoda, bo potencjał jest tu dosyć gruby, a kompletnie niezrealizowany. Jakoś tak się składa, że ja w tamtym czasie w ogóle nie słuchałem radia, a już tym bardziej Eski. Nie bywałem też w miejscach lub autach, gdzie to radio mogłoby lecieć i ja tych wszystkich hitów w ogóle nie znam. No, ale to nie jest w sumie ważne, zaznaczam tylko, że nie mam jakichś nostalgia feelsów z większością takich rzeczy, może poza „Call On Me” Prydza. Lubię posłuchać komercyjnego popu w tym stylu, bo generuje u mnie specyficzne endorfiny, ale w tym wypadku mnie ten kawałek nie porywa. Brakuje mi tu jakiegoś naprawdę chwytliwego elementu, a to pianinko po czasie zaczyna jednak irytować. Blado to wypada przy przywołanych przeze mnie na początku utworów wrzucanych wcześniej przez Deva. Musiałbym mieć jakieś osobiste przeżycia związane z tym kawałkiem, żeby naprawdę zaklikało, a nie mam. Wrzuta jest ok, ale jednak myślałem, że Musiał bardziej dowali do pieca.

Śmiesznie wyszła ta sylwestrowa kolejka, mój wniosek jest taki, że chyba sobie w przyszłości darujemy tematyczne rundy, bo część z Was ewidentnie nie czuje się komfortowo z takimi (przynajmniej jeśli chodzi o święta i sylwka) i wyciąga rzeczy z kapelusza trochę na siłę i bez przekonania, co widać, słychać i czuć. Murzyn i Shodan wrzucili fajne rzeczy, zwłaszcza Wuja mnie tu bardzo pozytywnie zaskoczył. Dragon i Dev przyzwoicie, zabawowo. Mentos przywalił nazistami i wprawdzie ostatnio skończyłem oglądać fajną serią dokumentalną „II Wojna Światowa w kolorze”, to jednak nie sprawiła, że nagle zapałałem ciepłymi uczuciami względem hitlerowskich wieców, palenia książek i kartonowych czołgów w Ardenach.

No, ale wszystkim Wam życzę udanego Sylwestra i oczywiście kolejnego roku. Ja to będę siedział w domu, nie wiem jak Wy.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 30 gru 2022 16:31

Ja będę w pracy do 21, a potem planuję siedzieć w domu
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 30 gru 2022 21:24

Top One - Ciao Italia

shodan podszedł do sprawy na luzie i rzucił numerem z gatunku którym sam w sumie niby wzgardza na codzień ale w drodze wyjątku posłucha. Ja sam disco polo nie lubiłem nigdy, w moim domu był to akurat gatunek zakazany można rzec (w sumie nikt nie chciałby tego słuchać u nas ale gdyby spróbował... do dziś pamiętam kłótnie ojca z jego bratem który akurat był discopolowcem), nigdy mnie nie kręciło i w sumie chyba nietrudno wyjaśnić dlaczego. Nie lubię w tej muzyce tej bieda produkcji bo to naprawdę disco w domu takie, może i pochodzi niejako z italo disco ale w odróżnieniu od italo nie ma w sobie za grosz tego groove'u, tego funku. Do tego często drażniące bezjajeczne wokale (tu u Top One jest akurat znośnie, nie zenkują tak hehe). O tekstach nie ma co wspominać, wiadomo że po angielsku bywają nielepsze czasem, ot proste piosenki o życiu, miłości i radości. Tona kiczu ponad tym wszystkim się unosi. Na dobrą sprawę o tym kawałku nie umiem nic napisać z uznaniem może ale żeby nie wyjść z niczym po odsłuchu zdałem się na chwilę refleksji nad tą muzyką bo nigdy nie rozumiałem jej fenomenu. Dlaczego powstawała to w sumie łatwo sobie wyjaśnić bo w dużej mierze dostępność keyboardów jak mniemam z biegiem lat 80. i potem upadkiem PRLu była lepsza ale dlaczego tak się przyjęła? Myślę (pobawię się teraz w kulturoznawcę) że tu też ten koniec PRLu miał istotne znaczenie. To chyba to zmęczenie szaro-burym życiem w autorytarnym ustroju i pragnienie tej wolności sprawiło że naród tak to kupił, ludzie mieli dość zamartwiania się o przyszłość w kraju gdzie półki w sklepach świeciły pustkami, chcieli się bawić i cieszyć życiem i ta muzyka doskonale tego ducha w narodzie oddawała. Także tak myślę sobie teraz że to nawet fajny fenomen był swego czasu i te starsze nagrania powiedzmy szanuję i może na swój sposób brutalnie powiem że szkoda że gatunek jednak nie umarł w połowie lat 90. tylko jeszcze bardziej rozmienił się na drobne, a może wcale nie rozmienił tylko czasy się zrobiły ch*jowsze wbrew pozorom. Niemniej dzięki za tą lekcję historii shodan.

Grind - Slide

Hien się czepia Musiała że mógł mocniej dowalić kiedy to ja liczyłem że właśnie Hien sam coś grubego rzuci. Tymczasem rzucił jakimś totalnym obskjurem i to na tyle że nawet nie ma tego w jakiejś dobrej jakości do odsłuchu, choć nie jest tak źle jak u mojego Ojca Mateusza też. Dziwna to wrzutka, ot takie alternative dance, brytolskie klubowe granie wczesnych lat 90., no i ten numer no... rzetelny w sumie.
Kliszowy mocno, niczym nie zaskakuje jakoś, poziom ot taki sobie jakiś jest. Nie rwie mnie to do tańca i w sumie troszkę rozczaro, może liczyłem że munlup da lepszy przykład no ale jemu już rocznicowo ta muza wchodzi co Sylwka więc spoko. Ot ciekawostka.

Mandaryna - Ev'ry Night

Tego numeru nigdy nie lubiłem i nie mam żadnych sentymentów z nim związanych więc zachwytu nie będzie. Taki inside joke i rozumiem to, sam miałem czymś takim rzucić ale w sumie po co skoro tylko mnie jednego miałoby to bawić. Polskie dance lat 00., kiepska produkcja, po części duchowy spadkobierca disco polo które wymieszane z taką muzą z niejednego stuningowanego Golfa można było uraczyć wtedy. Nic tu dla mnie, nie jara mnie ani nie bawi, grunt że w teatrze się sprawdza. Po Belli Ćwir i Siksie Dragon postanowił pójść na całość, mnie nie ujął ten numer dawniej i czas tu nic nie zmieni.

Laibach - Opus Dei

Mentos kolejny dowcipasem rzucił, nawet grubiej. Opus Dei częstował mnie przed laty ziomo od tych różnych wynalazków ala Niwea, pośmialiśmy się z tego trochę, słuchaliśmy też Geburt Einer Nation. No ale dziś to już niestety znam i to taki dowcip z brodą dla mnie, typowy Laibachowy cover ale mnie to nie kręci. Też trochę szkoda że nie oryginał, w sumie jedyne co mentos osiągnął to właśnie to że oryginał Opus mi po głowie chodził dziś. Wrzuta ta wraz ze Sparksami w albumach cementuje chyba dostatecznie pozycję mentosa jako takiego freaka w tej naszej zabawie.

Milk, Inc - Run

Dev powraca z kolejnym eskowym tudzież zapomnianym klubowym hitem i kurde... w szoku bo wychodzi obronną ręką z tego nawet. Jak wchodzi pianinko to miałem ochotę spytać co to za Coldplay na sterydach hehe, ogólnie nie chcę wyjść na hipokrytę skoro zjechałem Mandarynę ale z drugiej strony ten numer idzie w ciut inne rejony, bardziej trance'owo trąci. I nie jest tak źle zrobiony aż o dziwo. Wokal nawet mi się podoba przyznam, jest przyjemny, ogólnie całość jest tak masakrycznie generic radiowo papkowa i co najlepsze - jakoś ciepło mi się kojarzy. Nie znałem tego ale numer z miejsca przenosi mnie właśnie w czasy ok 2007 roku, może być nawet później bo mi się trochę przypomniał latający w Esce Shaun Baker aż. I radio, koniecznie radio a to mi przypomina albo posiadówy u mojej kumpeli i cicho lecąca Eska wieczorem albo alko posiadówy w busie wspólnego znajomego i też cicho brzęczące radio, tak czy siak to słuchanie radia wtedy dobrze mi się kojarzy. I fajowo, pozytywnie Musiał zamyka tę kolejkę i to w sumie najlepsze wspomnienie z niej na ten moment.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 gru 2022 21:30

Jakby się kto pytał, gdzie się stary meh-Murzyn podziewa, to ogłaszam, że wrócił. Disco polo be, obskjur be, mem be, nazi be.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 30 gru 2022 21:38

Eska Gorąca 20 Was pobiła, co jest z Wami Panowie ;(
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 gru 2022 21:40

Bo masz z nią jakieś wspomnienia, jak grzałeś kanapę u kumpeli (i pewnie dostałeś kosza), inaczej byś to zeszrotował jak resztę xD
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 30 gru 2022 21:43

Wrzuta ta wraz ze Sparksami w albumach cementuje chyba dostatecznie pozycję mentosa jako takiego freaka w tej naszej zabawie.
Po blisko roku partycypowania - nareszcie mam jakąś GĘBĘ w tej zabawie. Zawsze coś xd
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 gru 2022 21:45

Dragon się zaraz obrazi, że on za Siksę nie jest freakiem, a Mentos za Laibacha jest xD
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 30 gru 2022 22:39

Ja się ze wszystkim zgadzam z Murzynem, a i tak wyjątkowo kocham Ciao Italia i już.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 30 gru 2022 23:20

No to recenzje własnego utworu wrzuciłeś, kiedy reszta?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 31 gru 2022 00:30

Raf - Self Control (12" Version)

No doskonały numer zapodał Murzyn. Nie wiem, jak Wy, ale ja naprawdę czuję słabość do italo disco i tym podobnych rytmów. To jest po prostu urocze. To jest klasyka klasyki. Znałem co prawda inną wersję, nawet nie wiem kogo, ale wersja Rafa też jest super. Wokal taki, że początkowo myślałem, że to kobieta śpiewa. Ale bardzo przyjemny. Świetny rytm, świetna melodia. Włącza mi się od razu niesamowita nostalgia i wspomnienie lat młodości. To bardzo przyjemne uczucie. Od razu widzę oczami wyobraźni te wszystkie prywatki z lat młodości. Kiedy to człowiek stawiał pierwsze kroki w kontaktach z płcią przeciwną, w próbowaniu po kryjomu pierwszych trunków wyskokowych. Cudne czasy. Chciałem na początku pomarudzić na tę rapową wstawkę, bo jestem uczulony na takie współczesne zabiegi. Ale jeżeli to było rzeczywiście nagrane w 84', to nie mam zastrzeżeń. Doskonała sylwestrowa wrzutka. Życzyłbym sobie samych tak dobrych wrzutek podczas jutrzejszej sylwestrowej zabawy.

Grind – Slide

Nie znałem tego kompletnie. Ale to naprawdę fajny utwór. Ten Draper miał u mnie różne notowania, ale tutaj chyba wypada najlepiej. Ten motoryczny bit jest zajebisty. Świetny bas, klawisze ala PSB w remiksie Always on my mind i fantastyczna gitara. Wokalnie też super. Dużo efektowniej niż pamiętam z innych wrzutek z Draperem. Sam utwór krótki, ale naprawdę dobry. Tu nie ma co dużo się rozpisywać. Jest po prostu przyjemnie, tanecznie i... sylwestrowo.

Mandaryna - Ev'ry Night

No powiem Wam, że nie spodziewałem się w tym zestawieniu Mandaryny. No ale nie takie rzeczy Dragon wrzucał. I w sumie podziwiam go za tę odwagę i za to, że czasami ma gdzieś oczekiwania innych. Ja tam zawsze uważałem Mandarynę za całkiem ładną, ale kompletnie nie potrafiącą śpiewać żonę Wiśniewskiego. Wiadomo chciała się dziewucha wypromować na nazwisku męża i to w sumie zrobiła. Muzyka to typowa disko-łupanka. Wokal w studiu podrasowany na tyle, że nie drażni jak na występach live. Prosta melodyjka niczym się nie wyróżniająca w sumie. I nawet tego utworu nigdy nie lubiłem zbytnio i nadal nie zamierzam słuchać, ale jak na kolejkę sylwestrową, to nie będę marudził. Jest tanecznie i o to chodziło. Bez entuzjazmu może ale i bez marudzenia.

Laibach - Opus Dei (Live is Life)

Mentos to jest jednak gość oryginalny, bo często wrzuca numery bardzo ryzykowne. Czasami mi siądą, czasami nie. Tutaj to sam do końca nie wiem. Mało to taneczne i sylwestrowe w sumie, bardziej takie jakieś podniosłe i pompatyczne. Utwór oczywiście znam, chociaż w innym wykonaniu. I zawsze miałem do tego utworu stosunek taki w sumie neutralny. Tutaj jest bardzo specyficzny wokal. Niezwykle niski i skrzypiący. Nie jestem zbytnio fanem takiego śpiewania. Już intro brzmi jak hymn jakiegoś starożytnego baśniowego królestwa. Potem jest równie filmowo-bajkowo. Te chórki, wojskowy rytm, trąbki - to wszystko jest naprawdę fajne. Jedynie wokal trochę od czapy. Nazbyt dziwaczny. Podsumowując - fajna wersja fajnego utworu. Lepsza od nudnego oryginału. Nawet ten wokal mogę w sumie przeboleć.

Milk, Inc. - Run

Utwór z gatunku mało dla mnie zapamiętywalnych, raczej nie słuchanych z własnej woli, ale dobrze wpasowanych czasowo. Choćbym nie wiem ile razy tego słuchał, to minutę później nie zanucę tego ni cholery. Taka disco łupanka. Ale jak na Mandarynę nie narzekałem zbytnio, to i tu nie wypada. Utwór taneczny, bujający. Właściwie niczym się nie wyróżniający z tłumu innych disco-łupanek. Nawet te klawisze nie robią zbytnio wrażenia. Ale jak leci, to na pewno nie przeszkadza. Deva ten utwór porywa, mnie nie bardzo. Ale posłuchać można. A już na imprezę na pewno nadaje się doskonale.

Kolejka taneczna, taka jaka właśnie być miała. Trochę z tych tanecznych rytmów może wyłamał się Mentos, ale i tak jego propozycja mi się podobała.
Fajnie się złożyło, że koniec tej 25-ki przypadł na sylwestrowy czas. Ja jestem za utrzymaniem tego świąteczno-sylwestrowego trendu. Jedynie trzeba wtedy rozważyć możliwość powtórnego wrzucenia wykonawcy zapodanego wcześniej.
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7938
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 31 gru 2022 02:18

Shodan to wszystkich wrzucił na małą minę, bo to nie jest oryginalne Ciao Italia tylko po jakimś retuszu
Hien pisze:
30 gru 2022 15:54
węgierskim angielskim
Moje dzieciństwo to też cała ława rumuńskich produkcji masowo promowanych w RMF MAXXX i innych idealnych miejscach dla ośmio-, dziewięciolatka, więc do tego też mam sentyment. Przaśne, ale w pełni tego świadome.
Taki inside joke i rozumiem to, sam miałem czymś takim rzucić ale w sumie po co skoro tylko mnie jednego miałoby to bawić.
Można dośmiesznić, ale ja tam nieironicznie w odpowiednich okolicznościach zupełnie się nie krzywię.
(tu u Top One jest akurat znośnie, nie zenkują tak hehe)
Top One to średni przykład do początków disco polo, bo oni zupełnie inaczej zaczynali i pod względem produkcji przez lata dystansowali domowych muzyków xD
Ja jestem za utrzymaniem tego świąteczno-sylwestrowego trendu. Jedynie trzeba wtedy rozważyć możliwość powtórnego wrzucenia wykonawcy zapodanego wcześniej.
Mam nadzieję, że nie, ale odpowiednie obskjury już mam gotowe w rękawie.
nie drażni jak na występach live
Mandaryna live to chyba było pojedyncze wydarzenie, ale jeszcze długo nikt tego nie zapomni...
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6389
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 31 gru 2022 18:39

RAF - Self Control

Oryginał jest mi rzecz jasna znany doskonale, z radia z lat 90., potem wleciał jak rakieta przez okno przy okazji ogrywania Vice City, zresztą, to był jeden z pierwszych numerów słyszanych w radio w Admiralu Rosenberga. Długo nie wiedziałem, że to cover, wyszło jakoś przy okazji w jakimś 2014 roku? Raczej na pewno nie później... W ogóle zabawne, że Hien pisze, iż nie znał wersji oryginalnej, gdyż nie dość, że znał, to jeszcze słuchał jej w moim towarzystwie z pewnego winyla kręcącego się na pewnym talerzu jakieś prawie 7 lat temu w pewnym mieście na zachodzie kraju xD Ale mniejsza. Fajna jest ta wersja, mniej "przebojowa" od ś.p. Branigan, ale przez ten swój obskjur jest... ciekawsza. Spokojniejsza jakaś, dobór instrumentarium wyszedł naprawdę fantastycznie. Ten kawałek od początku miał w sobie dla mnie coś z italo disco (w sensie cover), i nie byłem zaskoczony, że oryginał powstał we Włoszech xD jeszcze ta wersja extended faktycznie ma w sobie odpowiednią dawkę funku, basiwo wchodzące po czwartej minucie do spółki z klawiszami robi robotę. "Rapowane" outro też dobrze pasuje, to jest idealna dawka ejtisów w najntisach w ejtisach. Wymianka "daytime-nighttime" na koniec przywodzi na myśl Heaven 17. Dobry kawałek, dobra jego wersja, wszystko jest dobre, RZETELNE jak niewiele rzeczy w tym roku (nie w tej bestce ofc), no wszystko gra. Sylwester też. Daję sreberko. Jeszcze dodam, że to nie pierwszy raz, kiedy Branigan bierze na tapet numer, który został nagrany przez kogoś innego, a robi z niego pewnego formatu hicior. Ze 2 lata wcześniej zrobiła taki cover numeru Falco, Der Kommissar, ale ze zmienionym tekstem i tytułem poszedł jak Deep in the Dark. No i był hicior.

Top One - Ciao Italia

Dlaczego nie Ole Olek!? Jestem negatywnie zaskoczony, naprawdę... No dobra, co mogę powiedzieć. To są takie rzeczy w muzyce, że muszę być srogo nawalony, by się przy czymś takim bawić a i do tego jeszcze robić to wyłącznie dla beki. To już bodaj ostatni bastion, w którym włącza mi się dawno porzucona ojkofobia - gdyby ten konkretny, dajmy na to, numer powstał w latach 80. i to we Włoszech właśnie, przygotowany przez jakichś Ricchi e Poveri to pewnie broniłbym go do upadłego, tak mam jedynie ciarki żenady. Pisząc te słowa jestem już po trzech szklankach wina i na razie jedyne, co mogłoby mi się tutaj MINIMALNIE spodobać, to muzyka, bo to taki trochę nie do końca poważny synthpop, a ja zawsze lubię synthpop. Jednak jest sroga różnica między tym, Fotonovelą Ivana czy kompletnie nonsensownym Love System od The Twins, no i różnica ta jest rozgrywana na niekorzyść tego badziewia. Not this time. Moja tolerancja do disco polo skończyła się na Disco Relax.

Grind - Slide

Znam ten utwór dzięki Hienowi, który pokazał mi go chyba w tym roku w ogóle, ale jakoś na samym, samiutkim początku. Jest lekko kwaśno, trochę pijacko, trochę dla beki, ot, Sylwester xD Draper ma tutaj głos trochę jak Gahan, ale taki już mocno podchmielony, by nie powiedzieć wręcz zdewastowany alkoholem xD Gitara, basik, właściwie wszystko ze sobą ładnie współgra, pianino wchodzące pod koniec dokłada do gara z pysznym wege-gulaszem, zostaje już tylko ustawić sobie zapętlenie. Właściwie nie wiem, co mogę więcej napisać o tym kawałku, jest super, spodobał mi się z miejsca już dawno temu, inspiracja kol. Hiena do jednego z naszych numerów jest aż oczywista, a efekt też wyszedł super, kto chce może posłuchać na naszym Bandcampie. Daję wielką sylwestrową okejkę i właściwie, czemu nie, pierwsze miejsce xD Jakby mi ktoś - tak na marginesie - powiedział, że Mansun i Grind to ten sam typ, ni cholery bym nie uwierzył.

Mandaryna - Ev'ry Night

Damn, nie spodziewałem się czegoś takiego, ciosy padają wymiennie w tej rundzie widzę. Zabawne, że nasłuchałem się więcej o tym numerze, niż samego numeru, który w moje uszy wpadł może ze 3 razy w życiu, w tym teraz xD No co ja mogę... czekajcie, 4-ty raz. Trzeci był... latem tego roku, kiedy nieco przypadkiem znalazłem się na koncercie Mandaryny w pewnym LPG+ friendly warszawskim klubie, gdzie latem generalnie często bywałem wraz z ekipą znajomych. Było to cokolwiek dziwaczne przeżycie, bo ja straciłem ją z oczu mniej więcej w tym momencie, gdy z telewizji zniknął show Wiśniewskiego. Fun fact, swojego czasu Mandaryna często stołowała się w knajpie mojego starego w mieście Łodzi. Jeśli o sam kawałek chodzi, takie radiopieprzenie tamtych czasów, nic nie wiadomo jak dobrego, ale i w sumie nic nie wiadomo jak złego. No, nie moja bajka, nie mam żadnych konotacji nostalgiczych, to nie Milk, Inc., z podobnego badziewia wolałbym, nie wiem, Ann Winsborn i jej potworne Je Nai Pas Compris. Taki kawałek mem, ale nawet nie wiem, dlaczego xD

Laibach - Opus Dei (Live Is Life)

Mieszane uczucia mam mocno, bo oryginał to utwór, który mnie jednocześnie potrafi wybornie wprost rozdrażnić, jak i wpaść w ucho i w nim utknąć, a ja nie uważam tego za coś strasznego, no bo niech sobie będzie. Bębny są w nim fajne, w ogóle taki w sumie dobry numer obiektywnie, tylko potrzebuję na to odpowiedniej przestrzeni i moodu. Ten cover, to jest dopiero mem, ten obniżony głos, sekcja dęta, powolny marsz, coś dobrego na pastisz filmowy produkcji o nazistach, ale takich cyborgowatych, nie wiem jak to lepiej nazwać xD Najfajniejsza w tym utworze, tj. w tej wersji jest ta sekcja dęta, poza tym całość brzmi jakoś tak sztucznie i trochę byle jak, trochę nie moja bajka, a trochę niech sobie będzie, nie wiem, NIE WIEM, jak to Mętos ma w zwyczaju mawiać, sobie jest, sobie istnieje, niech istnieje, co mi to przeszkadza, a może przeszkadza... nie no, ten "marszyk Sebowskiego" + trąby jerychońskie dają radę, a ponieważ skończyły mi się opcje dam mu nawet ostatnie miejsce na podium, ale to tylko dlatego, że konkurencja jest solidnie do dupy, zaś fragmenty tej wersji są nawet spoko. Taki Sylwester, w który się trochę pobawię, ale głównie będzie przeładowanie cringem i rozpaczą. Wszystko pasuje.
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21491
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 31 gru 2022 18:56

devotional pisze:
31 gru 2022 18:39
nie dość, że znał, to jeszcze słuchał jej w moim towarzystwie z pewnego winyla kręcącego się na pewnym talerzu jakieś prawie 7 lat temu w pewnym mieście na zachodzie kraju xD
Stary, Ty myślisz, że ja coś z tego pamiętam poza Fotonovelą? To były mocno zakrapiane wieczory lol Ja nie jestem Adrian Musiał żebym pamiętał raz słyszany w takich okolicznościach ejtisowy numer
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7938
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 31 gru 2022 20:51

Raf Self Control ('12)

Nikogo nie zdziwię, dlatego miejmy to z głowy. Tak, grałem w GTA Wajsiti. Tak, Flash FM znam, lubię. Wersję Branigan poznałem w ten sposób. Tak, jej wersja jest znacznie lepsza. Ze swoim teamem producenckim wydobyła więcej przebojowego potencjału. W tym przypadku więcej drewna charakterystycznego dla italo disco po prostu nie pomaga. Mostek z ooo nie wybija się specjalnie. Ładny chłopiec z okładki przyciąga uwagę, ale dodatkowo przeciąga niektóre linijki, a tu chodzi jednak o większą dynamikę. Śpiewanie ciechocinkowo-dożynkowe to za mało. Segment rapowy może w 1984 roku był odkrywczy i niesłychanie trafiony, ale dzisiaj... dobrze, że ten gatunek naturalnie zaczął ewoluować. Ziomek jest z Jamajki. Brzmi jak syntezator mowy. Razem z Rafciem może wychodzi trochę ciekawiej, ale kiedy jest solo - materiał dla naprawdęw wyrozumiałych i oddanych wielbicieli takiej muzyki. Wracam do rozbijania się Sentinelem po ulicach Vice City, ciao.

Top One Ciao Italia

Przy całym moim szacunku dla wielu naprawdę udanych numerów Top One, słuchanie Ciao Italia to trochę siara. W zamierzchłych czasach, gdy disco polo i wczesna polska muzyka taneczna prowokowały wymioty, szyld Top One kojarzył mi się z jakimś niewyobrażalnym kiczem. A co dopiero kawałek o tytule Ciao Italia. Śmiertelna dawka naiwności, inspiracji rzeczami tworzonymi na Zachodzie (ale nie tylko), tandetne wokale. Dzisiaj mój stosunek jest znany, krótko mówiąc brak toksyn. Chyba, że to jakieś seksistowskie gówno albo Bayer Full. Najbardziej do zaakceptowania są te najstarsze wersje, bo w różnych miejscach internetu idzie znaleźć informacje, że kawałek powstał przed 1990 rokiem. Na No Disco No.1 jest przyjemne atmosferyczne intro, kosmiczne pady, automat wybijający solidne pętle. Pan Paweł na wokalu albo nie przeszkadza albo dostaje do zaśpiewania takie rzeczy, że uśmiech na twarzy rodzi się mimowolnie. Jeśli da się szansę i odrobinę wyrozumiałości, to nawet idzie naprawdę polubić. W wersji wrzucanej przez shodana poza tym kokieteryjnym wręcz refrenem... jest w porządku, naprawdę okej. Widać, że pracowano nad trochę lepszym efektem. Nie da się ukryć, że to unowocześniona wersja. Cięższy bicior, gdyby nie wolniejsze tempo to spokojnie z takich dźwięków mógłby zrobić użytek Jeff Mills lub inny klasyk dobrego łupania. Remiksy World In My Eyes mają podobną perkę. Kevorkian w swoim remikście Higher Love korzysta z tej samej palety perkusyjnych brzmień. Lepiej wyszła ta wesoła sałatka wokalna pod koniec niż pierwotnie. Ciao Italia ważne, bo pełni rolę protoplasty disco polo. IMO disco polo jeszcze nie jest. Niby takie średnie, ale jakoś miło poszukać tutaj zalet, bo naprawdę IDZIE ODNALEŹĆ. Ale i tak nie lubię xD Ten tekst jest zbyt cheesy. Są lepsi, gdy Kondratowicz pisze im bardziej wymyślne sytuacje.

Grind Slide

Mudżyn wrzuca propozycję rodem z GTA Vice City, a Hien dobrze nawiązuje do house'owych bangerów ze SFURA w GTA San Andreas. Takie obskjury proszę wrzucać. Na to czekam i to lubię. Z tego kawałka bije ogromne serduszko dla rzeczy robionych w Chicago w ejtisach. Między Move Your Body a Break 4 Love znalazłby się idealnie. Świadczy o tym średnio szybki bit, a przede wszystkim tak brzmiące pianinko. No klasyka klasyki wzięta do pracy. Tam w tle dzieją się jakieś gitary, sratatata, ale to kawałek z ducha hausowy i tego nic nie zmieni. Przyjemny barytonowy wokal. Przez ten numer się płynie, widzę dla niego miejsce na parkiecie. Nieoczywista, ale bardzo sylwestrowa wrzuta.

Laibach Opus Dei (Live is Life)

Już coś kiedyś gdzieś Lajbacha słyszałem, więc przed przeczytaniem mentosowskiego opisu mniej więcej wiedziałem co się święci. Może nie do końca liczyłem na małą beczkę śmiechu, ale co tam. Zresztą ona po pierwszym odsłuchu niepokojąco szybko znika i człowiek zaczyna coś więcej myśleć, coś więcej szukać, humor się wyczerpuje i jak to ugryźć? Mimo wszystko uważam, że powinni jeszcze dołożyć przynajmniej dababababa tak jak jest w oryginale. Materiał o charakterze mocno dezorientującym. Wykorzystywanie naziolskiej estetyki jest dla mnie zawsze śliskie i wzbudza podejrzenia, ale tutaj łatwo to uzasadnić. Nie wracam do takich rzeczy? Jakoś potrafię o b i e k t y w n i e wskazać zalety, ale nie czuję się jak po odkryciu niesamowitej prawdy? Przewrotne odwrócenie estetyki to sprytny zabieg, ale dzisiaj już aż tak nie grzeje. Wobec takich rzeczy ironia to byłoby morderstwo.

Milk Inc. Run

Kolejny przedstawiciel muzyki tanecznej. Idealny pod szybką jazdę latem Oplem Calibra, opuszczenie okien, włączenie radia na całą parę. Eska-core sprzed czasu, w którym zacząłem świadomie słuchać muzyki. Niepotrzebnie przekombinowane, bardziej rozbudowane niż trzeba. Refren aż tak nie niesie, bit się aż tak nie wkręca. Dev miał lepsze wrzutki utrzymane w podobnej stylistyce. Wrócę latem i zobaczymy, czy odpowiednia pora faktycznie sprzyja. Teraz raczej meh/10, bo nie jest tak przebojowo jak u tych najpopularniejszych klasyków. Solidna trzecioligowa propozycja do Muzycznego Radia.

Co by się darzyło na 2023 rok, panowie. Spokoju i czasu na przyjemności!
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 31 gru 2022 21:06

Dragon pisze:
31 gru 2022 20:51
Ziomek jest z Jamajki. Brzmi jak syntezator mowy. Razem z Rafciem może wychodzi trochę ciekawiej, ale kiedy jest solo - materiał dla naprawdęw wyrozumiałych i oddanych wielbicieli takiej muzyki.
Można więcej info, jakiś drogowskaz?
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup