DM track by track #3: Construction Time Again

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7941
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 22 lut 2023 21:21

Told You So

Średniaczek. Nigdy nie zachwycał. Gdyby nie ta produkcyjna przesada to może by coś z tego było. Najmniej idzie marudzić na wersję koncertową z trasy promującej SGR. Mniej szkatułkowego przywiązania do albumówki, ostrzejsze drumsy, Gahan drący mordę pasuje znacznie lepiej. Na płycie podobają mi się te, hmm, okrzyki w mostku w tle. Brzmieniowo śmietnik, chyba tylko te trąbeczki w stylu Everything Counts są naprawdę dobre. Próbowali stworzyć coś mocniejszego rytmicznie, ale trochę brakuje tu życia. Studyjniak słuchany w izolacji nudzi pod koniec. Pierwsza koncertówka wręcz od linijki, w mostku dzieje się bardzo słaba przesada. Jakby zabrakło konkretnego pomysłu, wykorzystano dużo WSZYSTKIEGO i dealuj z tym, słuchaczu. Mam wątpliwości, czy przypadkiem Shame nie jest jednak ociupinkę ciekawsze.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 23 lut 2023 08:47

Told You So

Wyłamię się, jak zwykle, i napiszę że lubię tę piosenkę. Docierałem się z nią długo, pierwsze przesłuchania wiele lat temu były oczywiście bolesne. To intro z trąbkami, to test każdego fana DM, który miał wcześniej za sobą głównie single. Potem jednak robi się dużo klarowniej i kakofonia ustępuje dobremu kawałkowi pop. Obecnie, raczej wszystko inne mi się podoba, zwrotki, mostki, refreny, brzmienie. To samotne pianino, które wchodzi sobie trochę z dupy podczas „Something went wrong along the way„ jest genialne. Refren ma równie genialny motyw z tymi szeptami, i tym jakby mellotronem wskakującym w końcówkach. Główny motyw może faktycznie wydawać się trochę infantylny, ale zgubiłem tę myśl już dawno temu.
Cały ten kawałek ma bardzo żołnierski vibe, najbardziej ze wszystkich kawałków w dyskografii DM. Tekst to sugeruje oraz drobiazgi takie jak chóralne „told you” od drugiego refrenu, które brzmi jak „sir, yes sir”. Pierwszy mostek z „the blind lead the blind” wchodzi nieoczekiwanie i z mocno nieoczekiwaną zmianą nastroju, bo brzmi dosyć szatańsko z tymi organami w tle. Lubię ten kontrast, bo jeży włos na głowie. I potem nagle drugi mostek, lub skrajnie różna kontynuacja pierwszego (Martin się nakombinował) z „there's one more dead with a hole in his head„ wywołuje u mnie jeszcze bardziej wojskowe skojarzenia, jak jakaś piosenka dla żołnierzy żeby im się lepiej marszowało. Nawet lepiej, widzę tu amerykańską paradę z całą choreografią i doboszami. Instrumentalna część prowadząca do zakończenia jest ok, lubię te metalowe uderzenia i gęsty kocioł brzmień, który ociera się mocno o kakofonię. Fajne wyciszenie samplowanymi wokalami. Ten ciągnący się niby-efekt-choir, przypomina mi trochę Jarra (ale powinienem już przestać wszędzie słyszeć Jarra, bo to zaczyna wyglądać jak jakieś obserwacje UFO, czy coś).

Co do wersji live, to krótko, wersje z CTAT, a o SGRT im mniej napiszę, tym lepiej. Ogólnie odnoszę wrażenie, że nie umieli za bardzo tego przenieść na koncerty. Jedyny ciekawy moment to jakieś uderzanie w talerze podczas drugiego mostka, ale to tyle.

Nic Panowie nie piszecie o demie, a ja napiszę. Ogólnie typowy Martinowy szkic, może być dla niektórych strawniejszy bo jest lżejszy pod każdym względem, nie ma trąbek, itd. Gore brzmi trochę jakby śpiewał w kościele, no ale w tamtych czasach nie myślał raczej o śpiewaniu tego typu numerów na poważnie. Fajny jest ten basik i dosyć ciekawa, arpowana sekwencja w pierwszym mostku, przywodząca na myśl znacznie bardziej jakieś bliskowschodnie motywy, gdy drugi fragment wraca do standardowego brzmienia tego dema (co w sumie tutaj brzmi po prostu jak kolejna zwrotka). Mała zmiana w tekście na "a gun to shoot the eyelet in the tall church spire". Całość trochę się urywa, no ale to demo.

Podsumowując, ja nadal bardzo lubię ten kawałek, chociaż nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. To jest generalnie mało lubiany utwór w dyskografii wśród fanów, więc to by było na tyle jeśli chodzi o to, że Wuja ma jakiś egzotyczny gust w DM, a ja nie xD
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7941
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 25 lut 2023 01:16

Hien rozpoczął i zamknął temat demówki Told You So. Nigdy jej nie przesłuchałem do końca... aż do dzisiaj xD Wyraźny szkic do zarysowania współpracownikom tego, nad czym warto popracować, a co jest nienaruszalnym szkieletem. Śmieszny jest ten brejk na automacie pod koniec zwrotek. Podoba mi się motoryczny bas, choć całość wydaje się wolniejsza. Wojskowy w oryginale mostek jest tutaj (co zaskakujące) jeszcze bardziej przekombinowany. Od początku coś tutaj nie grało... Pod względem demówek znacznie bardziej wolę

And Then...

Demówka ma rewelacyjne intro, a przede wszystkim stanowi oczywisty dowód, że od zawsze Martin przede wszystkim stawiał na wyraźny bas, odpowiednio oszczędną, ale hipnotyczną perkę, a nad to stawiał dobrze przemyślane pochody wokalne. Tu gitarkę mamy od samego początku pracy nad utworem. Nie ma tak wyraźnie zaznaczonego mostku przed ostatnią zwrotką, nie jest tak zawieszony przez poważniejsze ograniczenie perkusyjnego dudnienia. Jeśli jakiś współczesny synthpopowy band miałby problem ze znalezieniem ciekawej perełki z ejtisów, to proponuję sięgnąć po tę demówkę. Odświeżona wersja And Then powinna opierać się na lekko trapowej perce, basie i wyrazistym wokalu, czemu towarzyszyć by mogły rzadko pojawiające się syntezatorowe akordy.

Na płycie wszystko odpowiednio poprzedłużano. Intro staje się bardziej klimatyczne przez industrialowy pakiet sampli, choć rozmywa się w tym wszystkim bardziej przebojowy charakter numeru. W specyficznym refrenie zagrywka gitarowa wyeksponowana naprawdę wyraźnie, z kolei w te zamiast klawiszowego pada mamy już wręcz śpiewy niebiańskie, anielskie. Delikatny Gahan na wokalu też względnie daje sobie radę, bo trudno byłoby spierniczyć tak dobry numer, który przede wszystkim groovem stoi. Tutaj wcześniej wspominany mostek jest sprawniej zrealizowany. Wraca quasi mellotron, pojawia się pianino. Dobre zakończenie płyty. Czasami drażni mnie jedna powtórka refrenu próbująca być takim naturalnym klaskaczem dla słuchaczy w domu, ale idzie przymknąć na to oko. Na koncertach wychodziło dobrze. Aranż na żywo mniej drobiazgowy i rozbudowany, ale zawierał w sobie większość elementów z wersji studyjnej. Szkoda, że na SGRT nie dostał szansy, choć trudno byłoby go sensownie wcisnąć. Może zamiast Ice Machine... nie chciałbym jednak wywalenia akurat najlepszego kawałka z całego seta xD

Moja ulubiona wersja koncertowa to ta specyficznie tłuściutka z nagrania z Ludwigshafen. Już po trasie promującej Construction, ale przed SGR mieli jeden występ festiwalowy. Mimo tego, że minęło tylko kilka miesięcy to słychać różnice u Gahana i tu wypada lepiej niż wcześniej.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 25 lut 2023 16:46

And Then…

Zawsze lubiłem „And Then...”, bo to takie melancholijne muzycznie klimaty, takie wiecie, MUNLUPOWE, a takich na CTA ze świecą szukać. Tak jak album otwierał wyraźny statement na temat miłości, a raczej jej braku na albumie, tak zamyka go niejako powrót do niej, ale nadal w formie politycznego komentarza. To bardzo ciekawy kawałek muzycznie, począwszy od tych delikatynych przejazdów po akustyku, a na zmyślnie powtykanych, różnorodnie brzmiących melodiach kończąc. Jest melancholia, ale wyjątkowo dynamiczna. Ponadto robi się bardzo przestrzennie, kiedy słucham tego kawałka to oczami wyobraźni widzę wieczorne niebo, gwiazdy, czuję lekki powiew wiosennego wiatru, te klimaty. Piękne zakończenie albumu. Wydaje mi się, że „And Then...” DM uzyskali efekt, który chcieli już wcześniej uzyskać z „The Sun & The Rainfall”, ale im nie wyszło. Tu natomiast wszystko gra i buczy. Wokal Gahana delikatny i fajny, w zasadzie to jest ostatni raz kiedy on tak śpiewał. W tle majaczy Gore. Miks tego utworu to kolejny atut, wszystko tutaj ze sobą współgra i nie ulega się wrażeniu przeładowania, mimo że dzieje się tu naprawdę dużo i, po alanowemu, atakują nas kilogramy brzmień. Ilość przestrzeni, jaka mimo to pozostaje w tym utworze, to pokaz mistrzostwa.

Z bardziej osobistych wynurzeń, poza tym co już napisałem, pamiętam że z początku, kiedy jeszcze nie miałem zwyczaju zerkać w teksty (zresztą książeczka z kasetą CTA chyba ich nawet nie miała), wydawało mi się, że oni na końcu śpiewają „asshole”, a nie „that’s all”. Kutyna w dół.

Wersje live: śmieszna jest ta wersja, o której pisze Dragon, w ogóle ten bootleg jest taki specyficzny, drum heavy, z ledwo słyszalnymi klawiszami. Gahan robi to co niestety robił całe życie w kontekście live – drze mordę. Znika kompletnie ten delikatny śpiew z płyty. Nic się pod tym względem nie zmieniło, jak darł mordę, tak ją drze do dziś. Dobrze, że gitary lecą z taśmy, bo dobrze brzmią xD Ładne jest zakończenie, pasuje. Włączyłem sobie z ciekawości wcześniejsze wykonanie z Mannheim, z jednego z moich ulubionych bootlegów z tej trasy i jakoś fajniej to brzmi.
Akustyka live z chyba 2017 r., możemy sobie póki co między bajki włożyć, tzn wiadomo, że to istnieje, ale jak brzmi? Nawet „I Want You Now” z 1987 r. nie jest takim yetti. Swoją drogą, wchodząc na dmlw, przypomniałem sobie o tym ciekawym DJ secie CTA zagranym w 2010 r. przez Daniela Millera i Garetha Jonesa w Berlinie. Fajny remix „And Then...” tam wyszedł, polecam.

https://media.dmlive.wiki/stream/sunroo ... 644/10.m4a

Jeśli chodzi o demo, to jest w sumie dosyć typowe na tamte czasy, przede wszystkim automat + bas i jakieś tam małe ozdobniki. W refrenie ten kawałek zamienia się niemal w jakiś ejtisowy dream-pop. Wszystko na trochę zwolnionych obrotach, wrażenie to uwypukla monotonna perkusja. Ogólnie bardzo fajna wersja, bardzo kompletna, i wokal Martina znacznie ciekawszy tu niż w „Told You So”. Parę lat temu wyciągnąłem z 5.1 CTA bardzo fajną minimal wersję „And Then...”, ale nie mam jej teraz przy sobie, jeśli dyskusja o tym kawałku utrzyma się do poniedziałku, to dorzucę.

Kończąc, bardzo lubię „And Then...”, to taka ukryte w dyskografii piękne zjawisko i prawdę mówiąc, nie ma chyba innego ich utworu, który by wytwarzał taką atmosferę.

SWOJĄ DROGĄ, Panowie, bo docieramy do końca płyta, a tu jeszcze nie koniec. Mamy jeszcze:
Get The Balance Right! (który powinniśmy w sumie omówić na końcu ABF, lub przez Love, In Itself), The Great Outdoors!, Work Hard i Fools. Taka kolejność chyba jest ok?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7941
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 25 lut 2023 18:49

Kolejność jak najbardziej pasuje.

Ja tam lubię bootlegi lekko podrasowane, tak jakby samo słuchanie nagrań z koncertów nie było domyślaniem się tego, jak to było naprawdę xD Teoretycznie wszystko ok, ale nie do końca.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 28 lut 2023 23:41

Wuja, jak coś to możesz pisać xD

Wrzucę jutro to 5.1 And Then
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 01 mar 2023 10:14

And Then…

Raczej nigdy nie przepadałem za And Then…
Wiele razu robiłem do And Then… podchody. Nawet ostatnio po przeczytaniu Waszych wypowiedzi próbując doszukać się tego niby wyjątkowego klimatu. I ja go wciąż nie czuję jak należy. Początek jest bardzo spoko. Nie mam żadnych zarzutów. Fajna melodyjka i wchodzący potem dobry bas. Ciekawe gitarowe i klawiszowe zagrywki, różne inne dźwięki. Jest tego na bogato. Nawet nostalgicznie cofa mnie to do czasów sprzed 3 dekad, kiedy dopiero z zainteresowaniem poznawałem DM i te pierwsze albumy. Muzycznie sporo się tu dzieje i to całkiem dobrego. Ale nie umiem jakoś przełknąć tej melodii, która mnie za każdym razem cholernie potrafi wynudzić. Szczególnie refren. Dziwny ten utwór. Dobry brzmieniowo i nijaki kompozycyjnie. Gore raczej rzadko pisał nudne utwory. A nawet bardzo rzadko. Tutaj mu się to jednak udało.
No nie wiem, może przyjdzie taki moment kiedyś, że mnie nagle oświeci i powiem "to jest dobre/świetne". Na razie od 33 lat nie czuję tego utworu. Powiem wręcz, że zawsze był to dla mnie najsłabszy utwór na albumie. I wciąż łapię się na tym, iż myślę, że to śpiewa Gore.
Również wersje live nie są w stanie mnie zainteresować. Demo tym bardziej. Nie czuję niechęci do tego utworu, ale zwyczajnie nie chce mi się go słuchać.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 01 mar 2023 10:47

To ja dorzucę dwie wersje And Then... które wyciągnąłem z 5.1, dla CIEKAWYCH

minimal
https://ln5.sync.com/dl/e88e86e30/gi5m9 ... z-ef6axf7a

alt
https://ln5.sync.com/dl/5669980c0/mbyxi ... i-jsg6pxwr

będę "rad i wesół" jak się zainteresujecie, bo imo można w ten sposób odkryć sporo tego, co jest w tych kawałkach zakopane, a też po to powstał ten temat, żeby kopać aż do litej skały.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 02 mar 2023 15:13

No fajnie brzmią te wersje And Then..., szczególnie alt. Słychać rzeczywiście dużo rzeczy, które na albumie są schowane. A dźwiękowo dzieje się tu sporo dobrego. Może te wersje pomogą mi w lepszym zrozumieniu tego utworu. Ten temat w sumie też wg mnie temu służy, żeby spojrzeć na jakiś utwór czyimiś oczami, a raczej uszami. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się zmienić zdanie na temat jakiegoś numeru pod wpływem czyichś sugestii.

Get The Balance Right

Gdybym ten tekst pisał jeszcze z parę tygodni temu, to bym marudził pewnie nawet dużo bardziej niż na Told You So i And Then... razem wzięte. Przez całe życie nie lubiłem tego utworu. Uważałem go za jakieś niepoważne badziewie. I przyszedł dzień, że sobie włączyłem, posłuchałem i pomyślałem "kurde, to jest przecież dobre". Potem przez parę dni chodziłem i nuciłem. Wciąż mi się to zdarza. W samochodzie też leciało tylko non stop GTBR. Nie mam naprawdę pojęcia, czemu tego nie lubiłem. :/ Tak to czasami jest, że się czegoś przez x lat nie słucha i ma się o tym z góry wyrobione błędne zdanie. Jeszcze jak coś jest na jakimś albumie, to się siłą rzeczy czasem słucha. Bo nawet najmniej lubiany album z raz do roku włączę. Ale wiadomo, że GTBR na albumie nie był, a The Singles 81-85 właściwie nigdy nie włączam. Tak więc od paru tygodni darzę GTBR sporą sympatią. Bo to naprawdę fajny numer. Lekki, radiowy przebój. Intro, które mnie kiedyś drażniło, teraz uważam za dobre. Potem bardzo dobre klawisze brzmiące jak trąbki. Główny riff klawiszowy jest świetny pod każdym względem. W ogóle wszystkie zagrywki klawiszowe w tym utworze brzmią super. Linia melodyczna bardzo dobra. Szczególnie ten króciutki refren. Mostek z cymbałkami wyśmienity. Bas chodzi rewelacyjnie. Wokal bez zarzutu. No jara mnie naprawdę ten numer bardzo.
Wersje live nie różnią się zbytnio od singlowej, ale jak zwykle brzmienie klawiszy jednak gorsze.
W szoku też byłem jak bardzo dobry jest Combination Mix, którego tak dawno nie słyszałem, że kompletnie go nie pamiętałem. Nie zdziwiłbym się nawet, gdybym w ogóle nie raczył go nigdy posłuchać. Nie przepadam raczej za remiksami, ale ten szturmem wdarł się do grona moich ulubionych remiksów. Zawiera wszystko co dobre w singlowej wersji GTBR plus jeszcze więcej dobrego. Remiks nic nie traci z przebojowości i lekkości oryginału. W żadnym wypadku nie jest przekombinowany, jak to często w przypadku remiksów bywa.
Cały singiel GTBR jest super, bo oprócz Combination Mix jest tam jeszcze przecież świetny instrumentalny The Great Outdoors!
Tak więc po ponad 30-tu latach niechęci do GTBR teraz mogę się tylko przed nim głęboko ukłonić. Zaczynam coraz częściej rozumieć Hiena, który zawsze tu mocno walczył w obronie tych albumów i utworów z początku lat 80'. Przy okazji tego tematu człowiek się przekonuje, że naprawdę dużo rzeczy traktował z góry. Kiedyś prawdziwy DM zaczynał się dla mnie właściwie od Black Celebration. I to był duży błąd. A wystarczy czasami uczciwie posłuchać, przeanalizować, poczytać wypowiedzi innych. Choć akurat w przypadku GTBR odmieniło mi się samoczynnie, bez ingerencji z zewnątrz.
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 13 mar 2023 14:11

No nacierać mistrzowie ino wartko! Kiedyś robiliście mi wyrzuty o tydzień, a nawet 3 dni zwłoki. :P
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 13 mar 2023 14:14

Zacząłem pisać ponad tydzień temu i w zasadzie muszę tylko dopisać o wersjach live, których mi się nie chciało szukać, stąd obsuwa xD
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 13 mar 2023 14:50

Ja zawsze w kwestii wersji live zaglądam do naszych tematów o utworach live. Tam kiedyś wszystko elegancko przecież zebrałeś.
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7941
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 13 mar 2023 20:37

Get The Balance Right

Poza kanonicznym wyborem singli pokroju Personal Jesus czy Master & Servant GTBR było jednym z pierwszych poznanych przeze mnie depeszowych kawałków. Od zawsze podobały mi się te lekko orientalne klawisze wjeżdżające na początku. Latami odkrywałem poszczególne elementy. Za sprawą koncertówek ogarnąłem, że intro jest zbudowane na dość specyficznym rytmie, który ujawnia się przede wszystkim w pierwszej wersji koncertowej. Fani często uważają, że już tutaj słychać różnicę w związku z wiadomo kim, ale ja nie jestem tego taki pewien. Brzmieniowo i lirycznie to dalej świat A Broken Frame, w pełni syntezatorowo-klawiszowe granie. Znam naprawdę długo, jednak tylko momentami stawiałem GTBR naprawdę wysoko. W sumie to najsłabszy singiel JAK DO TEJ PORY. W porównaniu do rzeczy z poprzedniej płyty to wręcz jak recykling, dość melodyjny, z charakterystycznymi linijkami, ale bez rewolucji i rewelacji. Mimo tego podoba mi się Gahan na wokalu, atmosfera i brzmienie mostka przed ostatnią zwrotką. Wzbudza lekko baśniowe skojarzenia.

Jeśli już coś zapowiada estetyczne zmiany to okładka singla. Teledysk jest, jaki jest. Nie do końca wiadomo, o co realizatorom (i zespołowi) chodziło. Przaśność całości podkreśla nadmierna koncentracja na Wilderze. Wszystko sprawia wrażenie odbębnienia dla zrobienia szumu wokół zespołu, byleby działo się cokolwiek nowego. Na początku 1983 roku do setlisty koncertowej wpasowany doskonale, choć zaczyna się podobnie jak Shouldn't Have Done That. Poza tym odbębnione zgodnie z oryginałem, nie wszystkie brzmienia identycznie odwzorowane, ale to naprawdę niewielka różnica. Późniejsza wersja bardziej podkreśla basowy szkielecik, na którym opiera się Balance. Przynajmniej tak to brzmi na podstawie bootlega z Londynu. Między See You i Love In Itself wygląda jak wypełniacz koncertu do klaskania. Do końca obecny w secie, przy pierwszej lepszej okazji z niego wyleciał. Na szczęście szanse powrotu są minimalne.

Combination Mix zaczyna się tym paskudnym basem i jest niemożliwie przekombinowany. Wycinanka różnych elementów, tylko pomysłu brakuje. Wspominany wyżej mostek jest rozbudowany najciekawiej. Manipulacje przy wokalu dość śmieszne. Nie dziwię się, że raczej do tej pory unikałem. Płynniej i efektowniej to wyszło przy okazji Oberkorn.
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11326
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 13 mar 2023 22:04

To ja tylko wtracę ten mały fragment nt. Combination Mix z wypowiedzią Derricka Maya, jednego z ojców techno:

https://youtube.com/clip/Ugkxu5f5RQsCgr ... VpKDg7uXKE
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 13 mar 2023 22:07

Okładka singla jest naprawdę bardzo dobra. Jedna z moich ulubionych.
A słabszych singli to wyliczyłem sobie od ręki około 15. :/
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7941
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 13 mar 2023 22:25

stripped pisze:
13 mar 2023 22:04
To ja tylko wtracę ten mały fragment nt. Combination Mix z wypowiedzią Derricka Maya, jednego z ojców techno:

https://youtube.com/clip/Ugkxu5f5RQsCgr ... VpKDg7uXKE
Fajna sprawa, mnie to nie jara jak wiele innych około techno/electro rzeczy z tamtego czasu ;)
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 22 mar 2023 10:23

Sorry Panowie, że musieliście tyle czekać, wychodzi moje znużenie pisaniem o CTA (a tu jeszcze trzy b-side'y) i ilość bestek do ogarnięcia.

Get The Balance Right!

Po raz kolejny (i to kolejny na podstawie samego Wuja) mogę odtrąbić sukces, bo właśnie o to mi chodziło kiedy proponowałem ten temat. Niby wszystko wiemy o tych piosenkach, słyszeliśmy je milion razy, mamy wyrobione opinie, a jednak nie. I czasami same te dodatkowe przesłuchania bardziej ukierunkowane w celu późniejszego opisania wrażeń, niż rekreacyjnego, bezmyślnego odsłuchu, pozwalają trochę inaczej spojrzeć na tę muzykę. Przestajemy słuchać automatycznie i to jest sedno wartości tej zabawy. Nawet taki zespół jak Depeche Mode, można odkryć na nowo, tylko trzeba odpowiednio do sprawy podejść.

W każdym razie, Get The Balance Right pierwszy raz usłyszałem na składance „The Singles 81 > 85” zakupionej jakoś na początku lat 00. Było to dla mnie zaskoczenie, bo jednak nie mieli tych singli spoza albumów zbyt dużo. To niby jest odrzut z sesji do CTA, ale jakby nie-odrzut, bo wyszedł przed albumem i to jako singiel. Może sobie to wmawiam, ale jednak uważam, że jest to jakieś ogniwo łączące ABF i CTA, może bardziej przechylone na stronę tego drugiego, ale to raczej od strony formalnej. Klimatem zdecydowanie bliżej to leży takiego „Leave in Silence” i taki crossover mi się podoba. Zawsze podobał zresztą. Nigdy nie miałem problemu z GTBR, z czasem podobał mi się coraz bardziej, ale generalnie podobał od początku. Trudno mi nawet napisać za co dokładnie. Po prostu fajnie brzmiący kawałek. Podoba mi się bas, te dzwoneczki i inne dźwięki.

Bardzo nowocześnie mi brzmiał ten kawałek kiedy go poznałem. Odnoszę wrażenie, że pozwolili sobie tutaj na więcej luzu, gdy rzeczy z CTA mają już jakiś taki vibe zespołu, który bardzo chce coś udowodnić. Gahan brzmi świetnie, co było raczej normą w okresie 1982 – 1983, reszta panów w tle też bardzo spoko. Pomysłowo te wokale porozmieszczane, przypominają mi trochę, lol, Memento Mori xD

Z bardziej osobistych wynurzeń, kawałek ten (jak i całe Singles 81>85 i 101) kojarzą mi się z wakacjami 2001 r., które spędziłem w Łazach i w Jarosławcu. Robiłem sobie czasami wieczorne spacery chodnikiem przy lesie i słuchałem tych dwóch kaset. A potem wracałem i tez ich słuchałem lol. Słuchałem praktycznie tylko DM.

Jeśli chodzi o wersje live to wersja z ABFT miała bardzo fajne intro i klawisze, poza tym w zasadzie podobna do studyjnej. Wersja z CTAT jest jakby bardziej podbita, trochę inne klawisze, no takie tam pierdy w sumie. Są to spoko wersje i w sumie z jednej strony wychodziło to na żywo dobrze, to z drugiej widzę, że ten numer nie pasował na żadną z kolejnych tras. Mooooże by się udało to teraz odświeżyć z odpowiednim dystansem i podejściem, ale do tego trzeba też trochę fantazji. Jutro się okaże, ile oni tej fantazji do odgrzebywania staroci mają. Nie zawsze warto cisnąć takie rzeczy na siłę.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16511
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 22 mar 2023 10:40

Hien pisze:
22 mar 2023 10:23
Niby wszystko wiemy o tych piosenkach, słyszeliśmy je milion razy
Jako, że Get The Balance Right! nie był na żadnym albumie, to ja go w życiu słuchałem bardzo bardzo niewiele. Taka ciekawostka, którą sprawdziłem. Mój last mówi, że mam tylko 49 scrobbli, z czego aż 44 w ostatnich 40 dniach, kiedy to mnie naszła faza. 3 scrobble z 2022 i 2 scrobble z 2021 - pewnie na potrzeby ligi. I pewnie coś tam w latach 90' z kasety The Singles 81-85. I tyle. Więc można śmiało powiedzieć, że jeszcze ze dwa miesiące temu ja tego utworu prawie w ogóle nie znałem XXXD
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 22 mar 2023 10:53

Dla mnie ten podział na albumie/nie na albumie nie istnieje. Utwór to utwór.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7941
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 23 mar 2023 02:08

On mógł mieć sens w czasach słabej dostępności tych kawałków. W tym momencie to już nie ma większego znaczenia, wszystko jest pod ręką.
ODPOWIEDZ