Best of Forum III

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 19 mar 2023 15:19

wrzutka z kanału David Dean Burkhart czyli +10 do bycia hip i cool.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 19 mar 2023 16:20

napisano w przedziale

That Kid - Kiss Me Thru The Phone (2020)

Przed Państwem największy amerykański twink. Przynajmniej w moim odczuciu. Osobiste odkrycie, z pozoru oczywiste ze względu na wiadome poszukiwania, ale z drugiej strony That Kid ma ze sobą wiele interesujących współprac z innymi ikonami muzyki różowej, queerowej i przegiętej. Rok pandemiczny paradoksalnie wiązał się z wieloma przełomowymi interakcjami i wydarzeniami. W sierpniu byłem na evencie Belli Ćwir. Okolice wakacji i wrzesień to w ogóle był pierwszy żywszy okres od marca. Im dalej w las, tym bardziej poraża mnie granie spektakli dla pojedynczych osób ze względu na limity miejsc. Poza tym byliśmy z przyjaciółką zaproszeni na widowisko przygotowane przez lokalną fundację, tam rownież każdy siedział wyraźnie osobno, w maseczkach. Jak na teatr młodzieżowy pisany przez sfrustrowane małomiasteczkowe umysły przedstawienie było mocno pretensjonalne, ale miło było zobaczyć dawno niespotykane osoby. Pamiętam, że niedługo potem laba się skończyła, wróciły posiedzenia domowe. Na to ja dalej, głębiej w queer.

Kiss Me Thru The Phone jest mega bop. Pochodzi z debiutanckiej płyty/mikstejpa Crush. Lirycznie? Mocno skoncentrowany na gejowskich rozterkach miłosnych. I seksualnych. Muzyka podąża razem za tekstami i wizerunkiem. Jest mocno przegięta. Atakuje głębokimi basami, świdrującymi dźwiękami, dość żwawym tempem, wokalem potraktowanym efektami rurznymi. Co najlepsze - to cover. Utęczowieniu uległ numer dość pozerskiego rapera jakim jest Soulja Boy. Szkoda, że Kid nie zmieścił jeszcze legendarnych zaśpiewów z końcówki oryginału, ale kawałek broni się innymi elementami. Do źródła również polecam zajrzeć, to po prostu bardzo zmyślny pomysł. W styczniu tego roku różowa wersja wreszcie dobrze przyjęła się w towarzystwie innych, lepiej znanych artystów w gronie najbliższych znajomych. W grze są tylko pełne projekty, a jako że nie powinno być żadnych oporów, to służę uprzejmie. Swoją drogą to ciekawe, że on tak wiele numerów pisze na tematy zahaczające o kontakt przez telefon. Nie wczytuję się, ale obok piosenek o bzykaniu w Taco Bell pewnie jest coś o sextingu.

Pedalskie, intensywne, szybkie, czyli dobre. Zapraszam!

https://youtu.be/kPR7Eys-BG4
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 20 mar 2023 17:25

Chłopaki dawać nie zamulać
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 20 mar 2023 18:35

Wuja, teraz Ty bunt?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 20 mar 2023 22:38

Papa Dance - Bez sensacji

Bardzo często w tej edycji piszę o wielkich nazwach i zespołach zapisywanymi WIELKIMI LITERAMI - czy Papa Dance należy do tego grona to teza dyskusyjna, ale z racji tego, że nie jesteśmy na forum Porcysa nie zapraszam do dyskusji na ten temat (tak naprawę to stosuję tutaj odwróconą psychologię, ale ciii). O swojej burzliwej, kiedyś wstydliwej, relacji z popularnymi Papsami pisałem zapewne w edycji albumowej, ale i tak się powtórzę bo raz, że to było dawno, a dwa - a co mi tam.
Było to wiosną roku pańskiego 2014, byłem na nibyinteresujących studiach, na których czułem się jak kupa gówna, mieszkałem na wsi, gdzie miałem znajomych, przez których czułem się jak śmieć i generalnie to było nieciekawie i jak sobie też myślę, to też byłem zagubionym człowieczkiem, któremu bardzo zależało na byciu popularnym albo chociaż akceptowalnym. Zabawne, że niedługo potem moje samopoczucie uległo znaczącej poprawie, gdy zmieniłem studia (chociaż na tej samej uczelni i na takie, gdzie miałem zajęcia często z tymi samymi ludźmi lol), nieco zmieniłem środowisko i generalnie nabrałem tego mitycznego dystansu, ale to tak na marginesie, by nie było, że ta historia ma jakiś sens czy morał. To był jeszcze ten czas, gdy mimo wszystko chciało mi się poznawać muzykę "na wagę" - napierdzielając wręcz hurtem albumy maści wszelakiej, wtedy jeszcze ściągane z neta hurtem. O ile dobrze pamiętam, to tych papsów ściągnąłem czysto IRONICZNIE, ale tak mi ironicznie siadli, że słuchałem ich nałogowo, a potem jeszcze ściągnąłem tę drugą płytę i też jej często słuchałem. Niby ocenka na rymie niska, niby wtórowałem hejterom, ale pokryjomu słuchałem - nie pamiętam już tego, czy wyłączałem scrobbler czy nie, ale nie zdziwiłoby mnie gdyby tak.
Ponieważ dostaliście ode mnie w ryło już całym Poniżej, to czas na coś z tego słynnego debiutu. RYM podpowiada, że oceniłem ją pod koniec 2015, czyli już w tym czasie, gdy miałem bardziej wyrąbane na takie konwenanse. To był też okres srogiego zapierdzielu, gdy łączyłem bezsensowne studia z bezsensowną pracą, przez co przebywałem w Krakowie po kilkanaście godzin dziennie wyciągając jakieś groszowe pieniądze oraz prawie uwalając rok ze względu na rozliczne absensje wynikające z przemęczenia. Na bank musiałem tę płytę poznać ciut wcześniej, ale mniejsza z tym. Gdzieś w owym czasie powoli zaczęło docierać do mojego zakutego łba, że w sumie to najbardziej afirmuję w życiu PRZECIĘTNOŚĆ, która sama w sobie nie musi być zła, bo nie wiążę się z frustracją wynikającą z absurdalnych aspiracji, i generalnie to to całe bimbanie oraz bezproduktywność nie są takie złe. W sumie to trochę gryzło się z moimi ówczesnymi poglądami gospodarczymi, ale o tym kiedy indziej, zresztą to takie czasy były, że ciężko było mieć inne w sumie lol.
Także ten bierzcie i słuchajcie tego.

https://www.youtube.com/watch?v=cb3kU5EXkqk
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16514
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 20 mar 2023 22:46

Kasia Kowalska - Cukierek mój dawca słodyczy

Kasia Kowalska zadebiutowała na rynku muzycznym albumem Gemini w 1994r. Album był w latach 90' mocno przeze mnie eksploatowany. Powstał on przy współpracy Kasi oraz niejakiego Daniela Howorusa, a producentem albumu był nie kto inny jak Grzegorz Ciechowski. Znajdowało się na nim kilka znakomitych singli, ale ja to zawsze lubię sobie znaleźć coś ulubionego spośród tych utworów z drugiego planu. I takim utworem jest Cukierek mój dawca słodyczy. Ta muzyka to właściwie typowy polski rock z lat 90', więc coś, na co najczęściej narzekam. Ale Kowalska to Kowalska. Ona zawsze ma u mnie fory. A za co uwielbiam Cukierka? Za świetną linię melodyczną, energię, rewelacyjne mocne brzmienie gitar i nietuzinkowy wokal Kowalskiej. Ile w tym głosie jest brudu i ognia! Jej barwa głosu zawsze niesamowicie mi się podobała.
W 95 roku KK wydała jeszcze koncertowy album "Koncert inaczej", gdzie śpiewa większość utworów z Gemini. Miałem ten koncert na kasecie i też zajeżdżałem w opór. Szczególnie moje początki w Orzyszu kojarzę z Kasią Kowalską i Gemini. Ten album i w/w utwór przywołuje momentalnie super wspomnienia, kiedy miałem zaledwie 22 lata, chodziłem na mnóstwo imprez, poznawałem mnóstwo ludzi i uroki życia poza czyjąkolwiek kontrolą. Świetne czasy.

https://www.youtube.com/watch?v=aDS3eXF-7aE
Awatar użytkownika
Malkolit
Posty: 6181
Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
Ulubiony utwór: World in My Eyes
Lokalizacja: właściwa
Kontakt
Strona WWW Facebook

Post 21 mar 2023 04:56

Lol, Mentos, ja się już pogubiłem, w których miejscach piszesz serio, a w których z ironią :lol:
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 21 mar 2023 07:39

"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 21 mar 2023 10:54

A Fine Frenzy - Pinesong

Hien zabiera mnie tą wrzutką nieco do początku naszych bestek, mam lekkie flashbacki ze słuchania Leighton Meester przy tym kawałku. Odbijałem się od niego raczej mocno z początku, dopiero wczoraj pomógł trochę inny setting, wieczorny spacer kiedy na dworze mokro po deszczu, to przywołało wspomnienia ze słuchania choćby Nicka Drake'a w grudniu i momentalnie poczułem że to byłby dużo lepszy czas dla tej wrzutki. Nie jest może totalnie kominkowo ale przytulna to wrzutka i nieco ogrzewa gdy pogoda nie domaga. Za dnia ciężej mi tego słuchać teraz, czuję że przesilenie wiosenne weszło mocno, w powietrzu zmienił się vibe, nie chcę zamulać gdy pogoda - nawet rześki deszcz - pobudza do życia. Ładna akustyczna gitara i delikatny aranż, wokal raczej bezbarwny i obojętny dla uszu, na ten moment nie zapada mi w pamięć ta Pani ani muzycznie ani filmowo, a miałem okazję ją oglądać we wspomnianej serii z uniwersum Harry'ego Pottera.

Kim Wilde - View From A Bridge

Kim znam ze wspomnianych przez Melkiego hitów poza właśnie tym wrzucanym tu teraz. Wydawało mi się zawsze też że lepsza była właśnie za tego swojego nowofalowego okresu niż bardziej pop. Tu jest... po prostu rzetelnie jak na moje ucho. Fajny tajemniczy wstęp a potem już klasyczne żwawe synthpopowe granie które poza energią i wokalem Kim nie oferuje czegoś na czym zwieszałbym ucho. Te wstawki jakby rozstrojonego pianina trochę robią mi flashbacki z numeru Ultravox wrzucanego przez Musiała, umiejscawia ten numer we wczesnym synthpopie przełomu lat 70./80. jak dla mnie.

Jonathan Bree - You're So Cool

Musiał powraca ze swoją pretensjonalną hipsteriadą, duh. Ten kawałek płynie sobie w miarę neutralnie dla mnie do momentu gdy wjeżdżają smyczki i ten refren i zaczyna się jęczenie, w tym momencie mam ochotę wyłączyć a niestety te smyczki zajmują sporą część numeru. Odbijam się od tego totalnie gdyż jak wspomniałem za oknami budzi się wiosna a ten numer tutaj przypomina mi o najdłuższych listopadowych nocach. Kompletnie nie ten wajb dla mnie ten moment, ale podejrzewam mogłoby wejść jako taki soundtrack do jakiegoś rozpamiętywania związku który się rozpadł, smutny to numer, nie mam na to dziś ochoty, ja to p....odziękuję.

That Kid - Kiss Me Thru The Phone

Smoku i jego queerowe gunwo, z każdą kolejką zatapiamy się w tym klimacie głębiej i głębiej i w którymś momencie trzeba powiedzieć sobie dość. Jeśli strona wizualna tej wrzutki miała nas zachęcić do niej to na pewno nie pykło, nie ze mną. O ile mam szacunek do różnych artystów mających ten queerowy background o tyle najbardziej drażni mnie gdy wali mi się tym po oczach ile popadnie. A może to przez to połączenie queeru z tymi różnymi viralowymi filtrami i efektami tak po prostu podziałało jak płachta na byka, bo można być queer i pokazać to ze smakiem a można robić o takie właśnie tu hehe szambo. Może jako inside joke działa, mnie nie kręci. Numer w oryginale Soulja Boya wolę. Za dużo zniekształceń, efektu na wokal itepe. Niszowa to rzecz chyba i nie moja nisza akurat, no ale od tego mamy Dragona by nam ten świat ukazywał, c'nie?

Papa Dance - Bez sensacji

Mam wielką nadzieję że może na tej wrzutce zakończymy przygody z tym zespołem bo z każdą kolejną wrzutką jest tylko gorzej. O ile na Poniżej... conieco możnaby wyłuskać, Ciało i Talent mnie nie urzekło i tu jest podobnie. Nie chce mi się nad tym znęcać, mój stosunek do tej muzyki jest już znany i na ten moment niezmienny, kicz PRLu w całej okazałości, muzycznie nic ciekawego, nic tu dla mnie. Nie chcę tego słuchać, ironicznie czy nie.

Kasia Kowalska - Cukierek (mój dawca słodyczy)

Jeśli mentos ukazał co najgorsze z lat 80. to w sukurs przyszedł wuja i wrzucił coś dennego z polskiej muzyki lat 90. Zdziwiłem się i rozczarowałem tym numerem, miałem jakieś lepsze wspomnienia Kowalskiej z Gemini które tu zostały nieprzyjemnie zatarte. Takie kijowe pseudometalowe rockowe granie z Polski lat 90., kicz ubrany w inne szaty niż Papa Dance. Tego niestety nawet dobry głos młodej Kowalskiej nie uratuje, koszmarna jest ta kompozycja i ten tekst, sorry.


Noooo... to by było na tyle, po pięknej kolejce przyjść musiała i taka słabiutka jak ta, nic tu dla siebie nie znalazłem tym razem, Kim Wilde minimalnie in plus, aktorka munlupa neutralnie - do czyśćca i czeka na inną porę roku, resztę chcę na ten moment zapomnieć aby nie mieć koszmarów...
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 21 mar 2023 11:36

Trials X - Czujee się lepiey

Gitarka wah wah, basik jak z polskiej piosenki z lat 80, są klimaty. Bardzo łagodny rap, bez rzężenia. Tekst jakiś taki luźny, nie ma tego agresywnego lamentowania nad całym światem, trucia o życiu na blokowisku, o ziomalach, o imprezach. Takie to jest, nie wiem, szczere? Odnoszę wrażenie, że z czasem polski hip-hop stał się koszmarnie stylizowany. Pewne obligatoryjne treści, zabiegi, itd. zdominowały wszystko i wszystkich w tym grajdole, bo Polacy pozazdrościli czarnym getta (blokowisko), konfliktów z Policją (u nich często ze względów rasistowskich, u nas za jakiś wandalizm, chlanie pod estakadą, graffiti) i rywalizacji między grupami (u czarnych z bronią, u nas jakieś lekkie klepanko pod trzepakiem) i tym samym hip-hop stał się u nas synonimem muzyki z ulicy, ale tej bardziej ordynarnej, dresiarskiej, pełnej pretensji do każdego. Tutaj tego nie ma. Jest lirycznie, trochę sentymentalnie, jest w tym trochę smutku, ale takiego przez uśmiech, a nie groźne spojrzenie i oskarżające machanie łapą. To nie jest jakiś karkołomny rap, bardziej coś w stylu The Disposable Heroes of Hiphoprisy, ale na poziomie. Kupuję tę wrzutkę pod wieloma względami, historycznym, nostalgicznym, czy po prostu jako numer hip-hopowy. To taki kawałek, który raczej już nigdy nie znajdzie swoich naśladowców, a szkoda.

Kim Wilde - View From The Bridge

Melki wraca z ejtisami. Jak zobaczyłem Kim Wilde to trochę przewróciłem oczami, ale nie takie rzeczy się działy w tej bestce, więc się nie nakręcałem bez sensu anty. Nie znam się na Kim, ale lubię „Camobodie”, więc chociaż taki punkt zaczepienia miałem. No i okazało się, że jest bardzo spoko. Ten kawałek przypomina mi mocno Bondie z końca lat 70, kiedy już trochę zaczęli eksperymentować z elektroniką, ale nadal z ich muzy wylewał się jeszcze jakiś angst i, może na wyrost powiedziane, ale punkowość. No i taki vibe odbieram z „View From the Bridge”. Melodyjnie, motorycznie, energetycznie, trochę nawet mrocznawo. Wokal też trochę zalatuje Debbie Harry momentami, ale tylko momentami. Bardzo ejtisowy kawałek, ale mnie nie odrzuca, co uważam za dosyć spory sukces. Ogólnie dużo bardziej mi odpowiada Kim niż Sandra.

Jonathan Bree - You're So Cool

Kurde. Przesłuchałem milion razy ten numer. Mało tego, przypomina mi bardzo jeden taki kawałek, który sam kiedyś wrzucę do bestki. I mimo to, nudzi mnie ten Bree potwornie. Trudno mi to zrozumieć, bo w zasadzie nie ma w tym utworze nic złego. Fajne są te smyczkowe sprawy, wokal Dżonatana też niczego sobie (przypomina mi momentami Theo Hutchcrafta z Hurts), zagrywki gitarowe w późniejszej części tez bardzo dobre. Wychodzi na to, że to jest po prostu słaba piosenka z naprawdę fajną oprawą. Potwierdza się, że jak ma się dobrą kompozycję, to nawet kazoo tego nie zepsuje, a jak ma się słabą, to możesz to nagrać w najlepszym studiu, z najlepszymi muzykami, mając najlepsze pomysły na aranżacje, a i tak wyjdzie gówno. Niestety, bardzo mizerna ta wrzuta Deva, a szkoda, bo naprawdę brzmi świetnie. I to jest jeszcze bardziej frustrujące, bo kawałek sam w sobie jest zwyczajnie zapominalny. Może coś w tym odnajdę w swoim czasie, ale to na pewno nie teraz.

That Kid - Kiss Me Thru The Phone

Dragon tak opisuje te queerowe wrzuty, że czuję się homofobem kiedy mi ta muzyka nie wchodzi (no pun indended). No, ale dla mnie ta cała otoczka queer nie jest jakąś wartością samą w sobie, tak jak nie jest dla mnie wartością, że np. Bruce Springsteen wygląda jak traper, który się nie mył od tygodnia, albo że Jarre wisiał do góry nogami, jak komponował któryś numer. Rozumiem, że w jakimś tam kręgu to są rzeczy, które wchodzą głębiej (no pun intended), ale samą muzyką to się średnio broni u mnie. Bit jest dosyć chujowy, elektronika trąci demami Gahana do Delty, wszystko to ma charakter szybkiej samoróbki, ale pewnie o to chodziło, więc nie będę się z tego powodu dłużej pastwił. Tekst próbowałem zrozumieć, ale słyszałem tylko „miss you nananana kiss you nanan cijncdsjkbnciubxsaoln bitch” więc musiałem użyć googli. Dało to niewiele, zakładam, że tam jest użyty jakiś slang queerowy, którego ja nie kumam, więc się poddałem bez jakichś większych wyrzutów sumienia. Bitch!

Dobra, to co w końcu? Dragon znowu daje kawałek przy którym heheszkuje sobie ze znajomymi na wspólnych spotkaniach i imprezach, przy którym puszczają sobie porozumiewawczo oko, itd. Z mojego opisu wychodzi, że gówno, ale nie do końca. Jak się tego nie rozkłada na czynniki pierwsze, to całościowo ujdzie w tłoku. Są momenty kiedy to brzmi jak jakiś późno00sowy kawałek Madonny (zwłaszcza w refrenie), a to budzi jednak miłe skojarzenia. To nie jest coś czego będę słuchał, jest zbyt intensywne, za dużo wszystkiego naraz w tym kawałku, nie obracam się też w kręgach queerowych (w zasadzie nie obracam się w żadnych) ale też nie będę hejtował. Siksa to nie jest, pewnych granic nie przekroczono, to nadal jest muzyka, ale jak następnym razem będziemy wrzucać takie memiczne rzeczy to się po prostu umówmy, bo u mnie tez się coś znajdzie.

Papa Dance - Bez sensacji

Chciałbyś być pindoooolem. Po Papa Dance wiedziałem czego się spodziewać, zwłaszcza że mamy na tacy debiut, który lubię, ale bez przesady. Refren pod koniec ma podobną linię basową co „Ice Machine”. Dobra, nie ważne xD Opis Mentosa najciekawszy, fajna strona z życiorysu i ja generalnie zgadzam się, że w pewnym wieku człowiek zdaje sobie sprawę, że ta gonitwa jest bez sensu i życie na średnim poziomie, w średni sposób, ze średnimi ambicjami, nie jest złe. Bo generalnie życie nie jest złe, dopóki nie marnuje się zdrowia (fizycznego i psychicznego), a żeby tak było to trzeba mieć jakiś balans w tym życiu, a taki balans daje przytoczona przez Mentosa PRZECIĘTNOŚĆ. „Bez sensacji” jest w sumie dosyć fajnym background muzakiem do rozmyślań na ten temat. Bo to był przeciętny zespół, z przeciętnymi wokalistami (nie ważne, czy Wawrzyszakiem, czy Stasiakiem), przeciętnymi piosenkami i przeciętną karierą, ale ostatecznie liczy się to, że gdzieś tam kiedyś takiego Sebe ich album utrzymał na powierzchni, a ja sobie mogłem nucić na wakacjach „Ciało i Talent”, a swego czasu „Panoramę Tatr” i inne słodkie pieśni. Bo przeciętność, to nie bylejakość. O to w życiu chodzi.

Kasia Kowalska - Cukierek mój dawca słodyczy

Siakę Kowalską znam w zasadzie jak każdy kto w latach 90-tych ogarniał w miarę kwestie muzyczne. Zresztą, każdy ją kojarzył, nawet jak nie znał piosenek. Fani DM do tego znali ją bo pozowała na fankę i robiła sobie foty z zespołem kiedy inni mogli o tym pomarzyć. Ja, nie ukrywam, znam tylko jakieś największe hity Kowalskiej, jakieś kilka numerów na krzyż. To nie jest żaden z nich. I nie będzie raczej. To brzmi jak O.N.A w domu. Sprawdzam i widzę, że to jakas mega najwcześniejsza Kowalska, kiedy była jeszcze dzieckiem. I to słychać. Straszny jest ten kawałek. To brzmi jak jakiś licealny zespół występujący na zakończenie roku szkolnego. Nie taką Kowalską lubię. Podkład to jakby zlepek tego co wtedy grane było w radiu, tylko przepuszczone przez polski filtr taniości i kompleksów. Piosenka jest niemal nieistniejąca. Wuja zarzuca Blacklist brak melodii, to ja się pytam gdzie jest melodia w „Cukierku”? Naprawdę trudno mi tu wyłapać cokolwiek, co by zapadało w pamięć. Gdybym nie znał w ogóle Kowalskiej, to bym w życiu nie pomyślał na podstawie w/w utworu, że ona miała taką fajną, pełną fajnych piosenek karierę. Co mnie jednak najbardziej zaskakuje, to to, że to wrzuta Wuja xD W ogóle mi ona do niego nie pasuje, gdyby to ktoś inny wrzucił, to bym dawał każde pieniądze, że Shodan to zjedzie. Przedziwne to wszystko jest. Niestety szału nie ma z tym utworem, wolę Chylińską w takim stylu.


Niestety muszę przytaknąć Murzynowi, taka se ta kolejka była. Żeby było śmieszniej, Murzyn wrzucił najlepszy utwór. Po nim Melki i Mentos, a potem gdzieś daleko reszta. ZDARZA SIĘ.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 7943
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 24 mar 2023 01:45

Wiem, co robię, bo po odsłuchu Dipesz Mołt nie byłoby szans na uważne słuchanie xD zatem

A Fine Frenzy Pinesong

Może to kwestia przemielenia wielu podobnych indie kawałków w naszej zabawie, ale zaczynam odczuwać coś w rodzaju zmęczenia materiału. Wbrew pozorom i produkcyjnym ozdobnikom to jest kolejna lekka ballada z nerwem, która została artystycznie rozciągnięta do prawie ośmiu minut. Spokojne, nastrojowe intro/outro zapowiadało więcej eksperymentu, minimalizmu. Poza pojawiającą się czasami elektroniką zestaw brzmień naprawdę średnio wyróżniający. Mogło być Talk Talk, wyszła Taylor Swift. Wokalnie tylko ok, ale człowiek w pewnym momencie się po prostu znieczula na określony sposób śpiewania. Energia ciepła, trochę ogniskowa. Średnio pasuje do obecnego odrodzenia z przytupem. Niby całość się rozwija, ale nie czuję wielkiego zaangażowania. Bardziej grzeje aura na dworze. Z drugiej strony jesienią chętniej wracałbym do Birdy czy Leighton Meester. Chyba najbardziej dokuczliwy był wjazd właściwej piosenki, złudzenia uleciały bezpowrotnie.

Trials X Czuję się lepiej.

Parę tygodni temu miałem specyficzne natchnienie. Tknęło mnie na lekturę ślizgawki. Nie wiem, czy to sprawka którejś z wrzutek forumowych czy własnego powrotu do czegoś, ale zacząłem drążyć temat historii polskiego hip-hopu. Molesta, Liroy, Warszafski Deszcz nie są mi obce, ale wiele osób przesiadających na wspominanej witrynie zrobiło pewien research i okazało się, że polskich płyt w tamtym czasie (a nawet wcześniej) było więcej. Postanowiłem, że któregoś dnia wrócę do tematu. Nasz forumowy przedstawiciel Biura Ochrony Rapu mnie uprzedził. Oglądałem też niektóre filmy Kozaka, widziałem parę dokumentalnych klipów o kieleckiej scenie, a Trials X pojawili się w kilku nagraniach. Wtedy naiwny Robert myśli sobie - ciekawa rzecz. Tak naprawdę to zaczyna się od samych nazw. Kawałek jeszcze ujdzie, wiadomo, jest LUZACKO, ale band nazywa się jak czwartoligowa amerykańska podróba. Discopolowcy i pionerzy muzyki TANECZNEJ w Polsce potrafili być bardziej kreatywni. Podobne do niczego, ale brzmi zachodnio, klasyka gatunku nie tylko związana ze sztuką. Poza samplem całość brzmi wręcz żenująco. Midi granko z nawijką... gadaniną godną tego, co z niektórymi utworami kultury zrobił do tej pory Wujek Shodan. Wierzę, że Hien przedawkował ironię, gdy czytam jego niektóre uwagi xD Wbrew gadaczom powiem, że to żadne rapowanie. Bardzo ładnie udaje rap, ale nim nie jest. Już się nie dziwię takiemu Tede, który w jednym z wywiadów wspominał pierwszy kontakt z polskim hip-hopem. Wspominał o Liroyu i mniej więcej wydźwięk był taki, że polska scena była dla niego tak słaba, że miał potrzebę spróbować i pokazać wszystkim, kto tu powinien rozdawać karty. Gdyby usłyszał Czujee się lepiey, to pewnie jebnąłby fikoła, co ja po drugim odsłuchu uczyniłem. Ziomek z Top One na Coraz wyżej robił to trzy klasy lepiej. Zaskakujący wybór, serio. Loop tego nie broni.

Kim Wilde View From ThA Bridge

To jedna z tych artystek, której pseudonim obił mi się o uszy jakieś pierdyliard razy, ale kiedy miałbym coś zanucić czy podać tytuł piosenki, to wysiadam. Ciekawa historia Melkiego z kontaktem z dźwiękami elektronicznymi, coś jest na rzeczy. Tworzenie przeze mnie ośmiobitowej muzyki na pewno ma korzenie w tłuczeniu na Nintendo przywiezionym z Francji, niektóre motywy znam do dzisiaj. View From A Bridge to klasyczny przedstawiciel ejtisowego niułejwu. Perka trochę drewniana, całość opiera się na zaraźliwym refrenie, który chodzi może trochę za często. Brzmienie syntezatorowe mi się podoba, gorzej z basowym umpa umpa. Gitary (lub to co je imituje) słusznie schowane, bo nie brzmią za dobrze. Jest tu zaszczepiona jakaś złość, impulsywność, ale jednocześnie mocno ją zaduszono i opakowano w nieprzystające środki. Dlatego na pierwszy rzut ucha niby wszystko okej, ale potem całość się rozłazi. Nie jest aż tak przebojowo, energia dość niespójna. Średniaczek.

Jonathan Bree You're So Cool

Jak Musiał nie zamiesza, tak w większości przypadków wraca do przestrzeni Radia RAM i pobliskich jej terytoriów. Tym razem potrzeba wycieczki aż do Nowej Zelandii, ale myślę, że Wrocław jest/był w momencie premiery na takie kompozycje gotowy. Faktycznie lekka, oszczędna, niespieszna. Od połowy robi się trochę zbyt leniwie i powtarzalnie. Trochę nie widzę przed sobą perspektywy, w której ten numer mógłby się dla mnie odblokować. Roztacza bardzo delikatną aurę wokół siebie. Taa, lepiej myślę o tym kawałku bez słuchania. Może znów trzy minutki by wystarczyły? Dzieje się tutaj trochę za dużo sprzeczności, bym mógł to w pełnej formie przyjąć i wciągnąć na swoje playlisty i codzienne odsłuchy. Nie zawsze zdarza się Blacklist, hehhe

Papa Dance Bez sensacji

Wybór Mentosa? No BEZ SENSACJI. Tyle, że Poniżej krytyki było znacznie lepszym doświadczeniem. Tego starcia nie ułatwia wieloletni kontakt z proponowaną wcześniej płytą, sentyment mojej mamy do zamieszczonych na niej piosenek. Ich debiut to dla mnie zupełnie nieodkryta ziemia. Dziwne są wjeżdżające na początku pierdząco-porcelanowe klawisze, ale to specyficzne uczucie już za dobrze znam. Na początku śmieszy, a gdy już coś kliknie w głowie, to na odwrót jest za późno. Może potrzebne było docieranie się niektórych osób w studio, żeby potem powstało coś naprawdę dobrego. Tutaj przede wszystkim podoba mi się okładka, uwieczniona na niej stylówka. Nie ma jeszcze tego słodkiego synthowego brzmienia. Trochę jarmarczne, ale zaczyna budzić sympatię. Momentami ten groove i akordy w refrenie robią robotę. Temat jest rozwojowy. Teraz faktycznie jestem zaciekawiony tego, jak brzmi całość. Rytmicznie dzieje się chwilami mocny śmietnik, ale w tych paradoksach i niestosownie zestawionych rzeczach jest metoda. Kamp?

Kasia Kowalska Cukierek (mój dawca słodyczy)

Bardzo mi się podoba to, że Kasia Kowalska pojawia się w bestce w związku z kawałkami, które w ogóle nie przystają do jej utrwalonego wizerunku artystycznego. To tyle pozytywów na temat Cuksa. Zgadzam się z Hienem, że to brzmi jak O.N.A., co gorsza, brzmi jeszcze bardziej płytko. Trochę grafomański, szczeniacki, odrobinę kinky tekst. Zespół brzmi tak, jakby O.N.A. na chwilę przerwali pracę nad Bzzzz i wpadli do Kaśki zarobić łatwym kosztem odwalając małą rockową tandetę. Nawet klawisze i specyficznie strojony bas są tak podobne... Wolę jednak oryginalny produkt w tej stylistyce. Nie umiem wskazać sensownych powodów powstania tego utworu. Nie jestem zachęcony, by ich w ogóle szukać. Ogólnie kojarzy mi się z najtisową tandetą w polskiej muzyce rockowej. Znamy skłonności Shodana do wielbienia śpiewających panien, ale ten wybór mocno zaskakuje i pewnie w innej kombinacji osób odpowiedzialnych za coś podobnego byłaby chłosta xD

Mocno odklejona kolejka, w której chyba tylko Papa Dance mi się ostatecznie spodobało...
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 24 mar 2023 06:00

Eh, trzeba było chwalić to Kiss u sru da fon xd
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 24 mar 2023 06:08

MAMY ZA SWOJE
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 25 mar 2023 07:44

To tylko ja przypomnę że jest jeszcze świat poza Memento Mori :D a w ogóle jak można być tak nieprzygotowanym i nie ogarnąć kolejki przed premierą płyty :p
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 25 mar 2023 07:53

Panowie, do końca weekendu trzeba to pyknąć, koniec zamulania. Trochę śmiech, że cztery osoby nadal wiszą recenzje.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11327
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 25 mar 2023 07:54

Musiał to się zaszył i du*a cicho zadowolony pewnie że hehe nie trzeba pisać nie zauważą :p
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 25 mar 2023 07:58

No to polecimy dalej bez niego, może się jeszcze bardziej ucieszy
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Malkolit
Posty: 6181
Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
Ulubiony utwór: World in My Eyes
Lokalizacja: właściwa
Kontakt
Strona WWW Facebook

Post 25 mar 2023 10:14

A Fine Frenzy - Pinesong

Myślę, że skojarzenie Strippeda w stronę Leighton Meester jest całkiem sensowne (nawet sobie puściłem dla porównania i faktycznie), we mnie to rzeczywiście przywołuje podobne klimaty (i śpiewające panie Shodana). Choć muszę stwierdzić, że aura na dworze niespecjalnie zachęca do słuchania podobnej muzyki, robi się ciepło, przyjemnie, kwiatki kwitną i ptaszki śpiewają, a to jest muzyka listopadowo-grudniowa. Zaczyna się nastrojowo, zimowo, niespiesznie. Długie intro. Delikatne brzmienie. Delikatny wokal. Po iluś odsłuchach nie za bardzo go pamiętam, ale przy takiej muzyce może nie trzeba, tu się bardziej liczy klimat, a Sosnowa pieśń ten klimat ma. Dragon całkiem słusznie pisze, że ten wstęp mógłby przechodzić w jakąś minimalistyczną kompozycję, tak się jednak nie dzieje i mamy bardziej tradycyjny utwór. Tego się fajnie słucha w warunkach pewnego znużenia, kiedy jednak puls przyspiesza, to kawałek wydaje się zbyt długi. Potem niby pani śpiewa trochę żwawiej, ale nie wpływa to na ogólną ocenę. Jest RZETELNIE. I na tle ogółu to jest to komplement.

Trials X - Czujee się lepiey

Tytuł zapisany w dziwny, pretensjonalny sposób. Jednostajny rytm (chyba lepiej trzyma rytm sam wokalista, a nawet w warstwie melodycznej łatwiej go wyczuć). Tekst, jak na hip hop, bardzo łagodny, nie ma nic o wojnie ze światem, pieniądzach, dresach, kobietach i samochodach. I stanowi to całkiem przyjemną odmianę od takiej muzyki. Rzeczywiście, patrząc za okno, czuję się lepiej, gdy jest ładna pogoda, czuję się lepiej, kiedy świeci słońce. Wokalista może nie jest jakiś rewelacyjny, ale jest po prostu przyzwoity, a ten śmiech na końcu pokazuje, że goście nie podchodzą do tego bardzo poważnie i to też się podoba. Ta zabawowa melodia (w jakimś rozrywkowym miejscu by się chyba sprawdziła) budzi delikatny sentyment do miłych chwil nad jakimś jeziorem czy w jakimś parku. Ja tam nie mam nic do MIDI, pamiętam, jak słuchałem takich dźwięków z Settlers2, w których była dostępna taka opcja (inna rzecz, że zazwyczaj nie działała ;(). Dobra rzecz, po prostu dobra i solidna. Nie wiem, czy będę wracał, bo nie jestem fanem rapu, ale na pewno nie wyłączę, jeśli mi playlista podrzuci.

Jonathan Bree - You're So Cool

Ciekawa, komiksowa okładka. Sam utwór jakiś taki mało charakterystyczny, nawet po wielu odsłuchach muszę przyznać, że niewiele z niego zapamiętałem. Delikatny dosyć, zaczyna się jak przeciętny, pop-rockowy utwór. Wokalista ok. Potem wchodzą te smyczki i tworzą dziwnie przytłaczającą, niby-filmową atmosferę. Chyba zaczynam rozumieć to, co napisał Hien o nim (jak i również o Recoil, tzn. rozumiem jego odbiór) - fajna aranżacja, słabawa kompozycja. Linia wokalu niezapamiętywalna. Wydaje się to dosyć nużące. Jakąś złość podskórnie czuć (lub tę złość wzbudza). W sumie nic specjalnego, nie chce mi się nad Jonathanem rozwodzić, bo nie budzi większych (jakichkolwiek?) emocji.

That Kid - Kiss Me Thru The Phone

Nie podoba mi się ten klip. Jakiś taki namolny i podkreślający seksualność w sposób wręcz nieprzyzwoity: zajmuje niemal cały pierwszy plan. Cała ta różowość, te serduszka, te migające światła robią takie wrażenie, jak oświetlenie, które wali po oczach. Aha, dopiero po kolejnym przeczytaniu opisu Dragona zauważyłem, że to nie ona, a ON :/ . AŁA! :/ Z takim tekstem to by mogło się znaleźć w jakiejś reklamie erotycznej czy wręcz w pornolu. Ten rwany bit drażni (byłem kiedyś na koncercie rwanej muzyki współczesnej, nic z niego nie pamiętam poza tym, że było to bardzo nieprzyjemne doświadczenie i nie chciałbym do niego wracać). Nie no, ten bit serio denerwuje. W niezamierzony sposób zaczyna się robić śmiesznie. Rozumiem, że są takie klimaty, że czasem warto pokazać coś bardziej niszowego, ale to jednocześnie pokazuje, czemu to niszowe jest (to jak moja koleżanka, która napisała o malarzu sprzed wieku książkę i zastanawia się, czemu tak ambitne dzieło nie spotyka się z wielkim zainteresowaniem - problem jak najbardziej na czasie). Nie chciałbym tu nikogo urazić, ale to nie są moje klimaty, a na dłuższą metę gość jest raczej odpychający.
Oryginał też mi się generalnie nie podoba, ten sepleniący gość (czy to taki akcent?) brzmi koszmarnie.

Papa Dance - Bez sensacji

I mamy kolejny kwiatek w postaci piosenki chodnikowej. Już po pierwszych dźwiękach poczułem klimat Kombi czy jakiegoś Jauntiksa, w sumie depeszowe kawałki z I połowy lat 80. też, ale każdy z nich jest lepszy. Potem wchodzi typowo discopolowy wokal (który jest po prostu okropny, jak coś takiego leci na imprezie, wśród ludzi, to jeszcze można przymknąć na to oko, ale nie wyobrażam sobie puszczać coś takiego ot, tak, ani tym bardziej komuś) i mam ochotę wyłączyć. Podobno to jest ironiczne. Cóż, tej ironii to się chyba za dużo zrobiło, z tego się zrobiła maska, za którą można dużo rzeczy odwalić. Jakoś mnie nie bawi moja PRZECIĘTNOŚĆ, mam poczucie, że jeśli w tym, co mam, zostanę, to za 10-15 lat to już będzie gówno, a nie żadna PRZECIĘTNOŚĆ, zdecydowanie mi to nie odpowiada (inna rzecz, że możliwości po temu wielkich nie mam).
Jak wrzucałem teraz Kim Wilde to dlatego, że serio panią Wilde lubię i w twarz też bym powiedział, że lubię. Nie miałbym problemu z wysoką oceną dla tego typu wydawnictw.
Brzmi to okropnie, tekst jest okropny (jeszcze z manierą wokalisty!), a już refren przekracza granice żenady, to "łooł" zwłaszcza. Co to *** jest? - "Nie szukaj sensacji, lepiej daj kobiecie dom" :co: Nie chce mi się pastwić nad tym, mam nadzieję, podobnie jak Goły, że przygodę z tym zespołem zakończymy na tym.

Kasia Kowalska - Cukierek (mój dawca słodyczy)

Kasię Kowalską kojarzę z kilku przebojów radiowych jak Pieprz i sól czy Antidotum, ale tych najstarszych nagrań to nie znałem. I to chyba dobrze. Tu mamy drewniany wstęp, po którym wchodzi najbardziej stereotypowy, rockowo-metalowy jazgot, jaki można sobie wyobrazić. Tekst jest wręcz kuriozalny, szczególnie w zestawieniu z muzyką. Wokal jest ok i to tyle, co można dobrego powiedzieć o tym kawałku. Aż mi się przypomniały młode punki śpiewające u nas w liceum piosenkę pod tytułem "Nienawidzę śmierdzących firanek" :/, która stała na podobnym poziomie. Masakra. Brak melodii, rytmu, jakiegokolwiek punktu oparcia. Kolejnych takich tytułów nie będę sprawdzać. Dziwi mnie, że Shodan akurat coś takiego wrzucił.


Cóż, słaba kolejka: Pinesong ok, Czuję się lepiej ok, może nawet You're So Cool też. Resztę najlepiej przemilczeć. Lipa jak sto pięćdziesiąt. :/


Spróbuję jeszcze dziś coś wrzucić, ale teraz chwila przerwy na inne sprawy.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21492
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 25 mar 2023 10:53

Melki jak się wyrobił xD To jest nasz nowy Wujek Staszek - mistrz ciętej riposty.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4247
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?
Kontakt
Strona WWW

Post 26 mar 2023 22:13

@Melczet - ja w tym temacie prawie nigdy nie żartuję i/lub piszę ironicznie.
Moje opisy będą jakie będą, bo miałem naprawdę pokurwiony weekend (jestem debilem i poszedłem na Depotekę xD)

A Fine Frenzy - Pinesong

O, kolejny przedstawiciel gatunku "munlup kiedyś słuchał, ale nigdy nie sprawdzałem, bo nie chciało mi się przemęczać, ew. raz przesłuchałem 10 lat temu. Brzmi jak coś, co mógłby tu zapodać munlup rok temu, ale też jednocześnie jak coś, co mógłby wrzucić wuja. Uznajmy to za nieformalnego przedstawiciela koalicji munlup-shodan, która miałaby na luzie większość mandatów w sejmie, gdyby sugerować się liczbą postów. Fajna okładka w sumie, laska przypomina mi laskę mojego kolegi z Warszawy, tego co z nim byłem na Kjurach. A muzyka? No muzyka jest po prostu spoko, mi się już kończą powoli synonimy na munlup-core, jak i odzywki o śpiewających paniach shodana, ba, tak naprawdę to już dawno mi się skończyły, więc od pewnego czasu improwizuję, toteż chyba nie wysilę się na nic więcej niźli napisanie, że to urocza, ładna, sympatyczna i generalnie spoko piosenka i ja daję jej znak spokości.

Trials XD - Czujee się lepiey

Największym zaskoczeniem tej edycji jest to, że murzin wrzucił coś, co.. znam! :O :O :O Ta, Trials X poznałem kilka lat temu, w okresie największej fazy na starą telewizję - gdzieś na YT wisiał odcinek Muzycznej Jedynki, w którym emitowano ten klip, generalnie pojawiał się na antenie programu pierwszego w owym czasie częściej niż 1 raz. Mam bardzo ambiwalentne uczucia wobec tego kawałka, z jednej strony - bit jest faktycznie spoko, ale z drugiej strony ten kawałek ma w sobie coś takiego, co nie pozwala mi go traktować szczególnie poważnie. No kuźwa sory, ale sam zapis tytułu brzmi jakby ktoś za bardzo chciał być COOOOOL i elo, ale to i tak nic przy tekście. Cały czas mam wrażenie, że słucham jakiegoś wypracowania Wojtka z 3C, który miał za zadanie z polaja napisać wierszyk o wiośnie, no i jak mam odpowiedni mood to nawet mi to jakoś leży, ale jak nie mam to chcę gryźć przechodniów w kostki niczym (pies) Mużyn. Daję trochę tego i trochę tamtego.

Kim Wilde - View From A Bridge

O, Kim. Szanuję ją za to, że w swoim czasie stwierdziła, że muzyka jest w sumie przehajpowana, więc rzuciła to w pizdu i zajęła się ogrodnictwem. Myślę, że jakby większość ludzi w swoim czasie postanowiła zmienić swoje zainteresowania na ogrodnictwo albo sadzenie ziemniaków świat byłby lepszy. Ja jej muzę poznałem relatywnie niedawno, chyba jakoś w okolicach covidu, no i generalnie to klasyczny ejtiscore - fajne single, mniej fajna reszta typu na jeden odsłuch i do zapomnienia, ew. wyciagniecia jakiegos randomowego deep cuta, który może nie znudzi się po 5 odsłuchach, ale prędzej jednak tak. No to jest właśnie takowy deep cut - póki co jestem na tak, ale pewnie przepadnie w otchłani mej pamięci, bo coś tam, i tak działa życie. Sorry.

Jonathan Bree - You're So Cool

Musiał uświadomił mi, że jestem stary. Czasem, w momentach zwątpienia, chcę wrócić do takiego 2015 roku, bo ze współczesnej perspektywy to był jeden z lepszych roczników żywota mojego ament i pewnie to się nie zmieni już do jego końca, ale dobrze wiem, że to nie jest możliwe i generalnie to nostalgia to potrafi zaślepić człowieka jak mało co. Czuję się jakbym setny raz to pisał, ale ofc nie słuchałem Musiałcore'ów w owym czasie, więc - szok - nie znam tego kawałka. Nawet nie wiedziałem o żadnych wiralowych teledyskach typa, ale ja mało wiem generalnie. To jest też w sumie całkiem sympatyczne, ma niby taki generyczny urok jakiejś muzyczki z reklamy czy tam H&Mu, ale przy tym jakiś taki urok, który w sumie sprawia, że jednocześnie brzmi to dla mnie generycznie i nawet się podoba, więc skoro się podoba, to po co przepłacać?

That Kid - Kiss Me Thru The Phone

Wracamy do memecore'ów. Liczyłem po cichu, że ktoś tu wywoła jakąś guwnoburze jak Hien wrzucając Siksę, ale nie tym razem. Ja naprawdę nie umiem pisać o takich rzeczach, bo prostytutka niby powinno być tak, że taki memiarz pejarz jak ja powinien to kupować, podczas gdy jest zupełnie inaczej. Jest intensytwnie, dostaję potężną dawką bodźców, faktyznie jest pedalsko, więc niby coś dla mnie, ale w praktyce ten kawałek przeleciał obok mnie - kawalkada ominęła właśnie mnie, wyż z naprzeciwka natrafił na spienione fale, coś tam coś tam. No nie tym razem. Sorry, no bonus.

Kasia Kowalska - Cukierek (moj dawca slodyczy)

Ciekawe, czy ktoś tu jeszcze pamięta jak atakowałem was Kasią Kowalską w pierwszej bodaj edycji tej bestki i piosenką, która była jedną z pierwszych moich ulubienych piosenek w życiu. Pewnie każdy z was to wyparł czy coś tam. Ja tam w sumię tę laskę lubię, ale problem ze mną to jest taki, że lubię polskiego rocka z lat 90 i pal sześć mnie to, że jest wieśniacki, pretensjonalny i zrzyna na potęge z zachodu - jest w tym coś niepozornie cool dla mnie, może to po prostu te przebijające się do świadomości przebłyski z lat młodzieńczych. Ten kawałek jest reprezentantywnym przykładem tego nurtu, jest tu dosłownie wszystko, co ten gatunek kształtuje: jakiś siakiś dziwny tekst na graniczy kiczu, który i tak się broni, solówka gitarowa, trademark Izabelin Studio - brakuje dosłownie tylko grubej Dwójki w rogu. No i mi się to nawet podoba i ja to kupuję i elo. xD

Kolejka taka jakaś dziwna, za dobra by nazwać słabą, za słaba by nazwać dobrą, ale jednocześnie też nie nijaka ni przeciętna, mimo iż w sumie każdy wyjechał tu ze swoim "znakiem rozpoznawczym". Tak to czasem bywa kuźwa no
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

Samozwańczy CEO forumowego fanklubu Sydney Sweeney oraz Depeszwizji.

DEPESZWIZJA 9 - EDYCJA IMIENIA TAMARY ŁEMPICKIEJ
STATUS: ZBIERAM GŁOSY
TERMIN - 5 KWIETNIA
ODPOWIEDZ