Best of Forum III

Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11485
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 25 lip 2023 13:20

Byłem pewien że wypaliliście CD-R, okładka jest na Discogs, sam nie wiem, a może miałem na myśli że nawet tego nie robiliście xd
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 25 lip 2023 13:22

No, okładka jest, cyfrowe single też mają okładki xD ale nigdy tego nie wypalalismy, nawet dla siebie.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6425
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 27 lip 2023 15:55

Star Parks - Landlady

Kiedy jestem na urlopie, słowa nie chcą się składać pod muzykę. Posłuchałem kolejki po raz pierwszy bezpośrednio po powrocie z gór, i ten oto numer od razu zadał mi wielkie pytanie - DLACZEGO NIE JESTEŚ NA DZIAŁCE W LESIE NIEDALEKO MORZA. Bo ten numer totalnie kipi takim upalno-wakacyjnym klimatem, ale nie w górach, nie w mieście, a właśnie na jakiejś leśnej daczy, ale tak najdalej 30 minut jazdy rowerem od wybrzeża, i to też takiego z promenadą, z lampionami, kawiarnią gdzie gofry po 17 zł sztuka (i to bez dodatków), gdzie morze zawsze ciepłe i spokojne, a dziewczęta skąpo odziane (wszyscy zresztą). Do tego zimny Aperol Spritz, żółty Camel albo czerwone Marlboro, stylówa na lata 70. (ta muzyka ma bardzo taki psychodeliczno-popowy vibe seventisów), czas spowolniony przynajmniej dwukrotnie. Hien wyraża we wrzucie nadzieję, że nastrój wakacyjny się udzieli. Oj udzielił się bardzo, ten numer jest świetny, gitary, wibrafonik, a jak w drugiej połowie wchodzi sekcja dęta (i jeszcze te elektroniczne zagrywki w stylu The Soundcarriers), to się dosłownie rozpływam. Bardziej czilowo mogłoby być tylko wtedy, gdyby leżał na tej daczy w hamaku jarając gibona, to jest absolutnie genialne. Już kocham ten kawałek, wakacje na pełnej (akurat dziś jeszcze uciekam na dodatkowe 3 dni na północy), klimat na pełnej. DZIĘKUJĘ.

The Isley Brothers - Summer Breeze, Pts. 1 & 2

Kurde, tutaj mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony, no to są seventisy w muzyce, jest i pop, i funk i legendarni Murzyni, odpowiedni groove, muzyka fajnie buja, ale ja... ja chyba wolę "udawane" seventisy od Hiena, niż to. Albo przynajmniej nie podchodzi mi ta konkretna inkarnacja. Znów - to nie chodzi o to, że kawałek jest zły, ale nie jest to też "duch lata", którego ja szukam. Chyba jestem w tym roku bardziej lo-fi, ciągnę vibe późnych Minks albo Blouse, generalnie jakiś taki revival 2012 (11 lat później, coś mam z tymi jedenastkami). W Summer Breeze najbardziej podoba mi się to arpeggio, po 4-minucie wchodzi fajne gitarowe solo, perkusja (ale jak się mocniej przysłuchać, to całość) przypomina mi trochę ELO, wokal... jakoś mi nie podszedł. To jest utwór z tej stajni utworów, co to kanału nie przełączę jak poleci w radio, ale też podniecać się znacząco nie będę. No nie uradzę, to starcie tytanów wakacyjnych wygrywa Jakub - i mówię to również w odniesieniu do następnego utworu od Wuja, którym jest...

The Weeknd - In Your Eyes

A to już jednak stoi jakąś tam ligę wyżej w moich oczach (uszach), bo ten ostatni The Weeknd (czy jak on tam teraz sam się przedstawia, chyba swoim własnym pokręconym imieniem i nazwiskiem, zdaje się, że wystąpił w jakimś kiepskim serialu) poleciał na nieco spóźnionej, ale w pewnych kręgach wciąż mocno popularnej fali synthwave'u. Jak pierwszy raz usłyszałem w radio Blinded By the Lights byłem PRZEKONANY, że to jakiś nowy numer OMD xD Przyznaję, wzięło mnie wtedy od razu i polubiłem tę nutę, ale z jakichśtam względów w płytę się nie zagłębiałem (no trudno). Tutaj jest bardzo dobrze, CHOĆ tego czegoś mi trooochę brakuje (dlatego jednak Hien górą). Saksofon faktycznie super współgra z resztą, jestem jednak zbyt leniwy, ażeby weryfikować informację o polskim dmuchaczu w rurę. Niby wszystko jest tutaj na swoim miejscu, ale brakuje nieco tej "hitowości", nawet, jeśli tylko trochę, to jednak na tyle, żeby mi superpozytywne uczucia względem tego kawałka ograniczyć. Faktycznie, klimat letniaczka jest mocny, ale nie obezwładnia (tu znam lepsze numery), z tym, że to oczywiście nic złego. Ale zwyczajnie troooszkę za mało. No nic, lecimy dalej.

Lana Del Rey - Shades of Cool

Kurde, pamiętam, jak Lana pojawiła się na scenie znikąd, jej pierwszym numerem było chyba Video Games, ale dopiero w 2012 czy tam 13 mocno eksplodował hype na nią. Znam oczywiście jakieś hiciory, obiecywałem sobie daaawno temu, że zassam któryś z jej albumów i go przesłucham od początku do końca, albowiem dziewczyna mnie nieco zaintrygowała. Znów - lo-fi muzyka, lo-fi estetyka, rozwiązania produkcyjne pachnące rokiem 2012 a styl śpiewania (ale też samej muzyki) pachnący rokiem 1962 (na marginesie, pamiętam jak ktoś - nie tak dawno temu zresztą, tylko za cholerę nie przypomnę sobie kto xD - serwował mi jakiś jej numer, gdzie w klipie odtworzony był zamach na JFK i mi jeszcze ten klip analizował od początku do końca). Shades of Cool nie znałem. Powiem, że ten kawałek mógłby spokojnie stawać w psychodeliczne szranki z pozycją Hiena (i zapewne by wygrał, ale to przez fakt bycia nieco przekombinowanym w tych zabiegach; na pewno byłoby to trudne starcie). Zwłaszcza w refrenie, a jeszcze bardziej zwłaszcza, jak (znów) po 4-tej minucie wchodzi gitarowy rozpieprz dźwiękowy. Piękny chaos nazbyt upalnego i nieco przyćpanego lata na jakiejś kompletnej i opustoszałej prowincji. Jakiś taki vibe podłódzkich (czy raczej podzgierskich) Grotnik lat 90... A skoro już przy tym jesteśmy...

Puff Daddy i Przyjaciele - I'll Be Missing You

Melczet doskonale wstrzelił się z wrzutką kończącą tę kolejkę utworową, co naturalnie podsumowuje ostatnio przerabianą wrzutkę płytową, ale też chyba każdy już do tego nawiązał, więc zamykam mordę. Powiem jedno - o ile sam koncept był super (i taki pozostaje), w sensie użycie tego motywu od Sumnera i jego ziomeczków było dobrym pomysłem, i w ogóle Daddy (DJ) daje radę ze swoimi zwrotkami, wokalem (to jest chyba pierwszy raz, kiedy naprawdę do tego siadam i czytam tekst, w sensie, wcześniej wyłapywałem tylko pojedyncze słowa, wersy, no i refren na jakimś tam etapie), ale Faith Evans... męczy z każdym odsłuchem xD zwłaszcza jak wjeżdża z ONE BLAAACK MOOORNIIING... nie czuję w tym bólu autentycznego, tylko raczej przymuszenie do feata, kiedy laska nie ma na to najmniejszej ochoty. Rozmemłane to jest przepotwornie. Cała reszta - miodzio. Z tym, że jak już chyba wszyscy tu wiedzą, ja też cierpię na nostalgiczne zapalenie mózgu i ten kawałek zawsze, nierozerwalnie będzie mi się kojarzył z najntisami, radio w kuchni u dziadków (tam zawsze grało), czasem Viva w małym pokoju jak była moja siostra cioteczna i nawalała jeszcze klipy (a dziadkowie mieli kablówkę, na kablu było wszystko). Hien dodatkowo przypomniał mi słynnego MIETKA, którego jakoś mój mózg wywalił na śmietnik, a teraz próbuje sobie przypomnieć wszystkie słowa xD No co... wycieczka w przeszłość, tyle mogę powiedzieć. Całkiem udana.

Ace of Base - The Sign

Ale nie tak bardzo, jak to xD Hien pyta KTO NIE LUBIŁ ACE OF BASE, i ja oczywiście nie mogę się zgłosić do odpowiedzi, bo a) zawsze ich lubiłem, b) lubię ich nadal (a więc też jak Miętus). AoB to jest kwintesencja lat 90., trochę jak, nie wiem, Tazosy, Budzikom Śmierć Piaska i Kayah (to się odmienia w ogóle?), Ekstradycja, reklamy proszku Pollena 2000, walki frakcyjne w AWS, tym podobne. Mama lubiła i słuchała dużo, mieliśmy jakieś kasety na pewno, pamiętam je jak były wciskane w "player" w Maluchu, który zawsze palił siedzeniami jak lipcowym popołudniem trzeba było pojechać do Łodzi i wytrzymać skwar (a teraz jest lipiec i pada, kto by pomyślał). Albo ta sama kaseta w wieży w salonie domu rodzinnego, albo w kieszeni boomboxa w jadalni... The Sign to jedno, oni hitów mieli całe naręcze i można było słuchać i słuchać. Wiem, że mama ma gdzieś wciśnięty cały ich album, ale nie pamiętam który (co ciekawe, nie... The Sign). Rzuciła AoB w cholerę po tym, jak zrobiła się nieco bardziej religijna i przeczytała gdzieś, że muzyka new age (a Ace of Base to podobno new age, tak pisali w tej samej książce czy gazetce) to wstęp do zaproszenia do życia szatana (a jak wiadomo, lepiej tego nie robić), więc temat przygasł. No, ale wspomnienia są. Chyba wszyscy u mnie w rodzinie ich lubili. Ja długo nie miałem pojęcia, kto się w ogóle składa na ten band, aż zobaczyłem jakiś klip na MTV (chyba do All That She Wants), potem chyba nawet o nich poczytałem... czy to ważne tak naprawdę? Sam kawałek super, ale mówię, na tym etapie to już jest po prostu element mojej przeszłości, którą romantyzuję i idealizuję, więc AoB też będzie idealizowane. I saw the sign!!!
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 27 lip 2023 17:48

Stary, czy Ty musisz wszędzie pakować fajki xd
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6425
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 27 lip 2023 20:15

TAK :--
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11485
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 28 lip 2023 09:36

eMeneMsy kończcie tę bestkę 🙄
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 28 lip 2023 11:09

Z lipcowej wrzuty zaraz się zrobi sierpniowa.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
Malkolit
Posty: 6182
Rejestracja: 24 cze 2011 22:37
Ulubiony utwór: World in My Eyes
Lokalizacja: właściwa

Post 28 lip 2023 23:39

Azbest – Johnny

Pamiętam czasy na tym forum, kiedy temat Azbestu był jednym z dyżurnych (czego dowodem 19 stron do tej pory). Wszyscy rajcowaliśmy się, że ktoś (a raczej ktosie) z nas na bieżąco przedstawia swoje pomysły na muzykę. Od dołączenia Hiena, przez uwagi techniczne Jariego, koncepcje Deva, info o próbach, remiksy Strippeda, aż wreszcie przyszła pora na kompletną płytę, opinie i... wszystko nagle ucichło. To były czasy! Zauważyłem, że dalej mam na telefonie Johnny'ego (między sandrowym Johnny Wanna Live a lechowym Jest jak w niebie). Dalej mi się podoba. Z ciekawości przeczytałem, co tam kiedyś pisałem o Johnnym. A pisałem tak:
Johnny - ujął mnie przy pierwszym przesłuchaniu; najlepszy numer ze wszystkich na demie. Dobra, chwytliwa melodia, intrygujący wokal Bartiniego, tekst też mi podpasował (a zwykle omijam piosenki o podobnej tematyce). Fajna, lekka perkusja, nadaje smaczek Johnny'emu, bardzo dobrze brzmi gitara w tle, ostatnio w kółko tego słucham i nie mam dość!
I, w zasadzie, nadal się pod tym podpisuję (może poza tym, że w kółko słucham; w kółko to nie, ale wracam)! Podoba mi się linia wokalu, chłodne brzmienie, nieco twarde. Tło bardzo udane. W ostatniej zwrotce wokal brzmi inaczej (bez efektów?), za to luzacko! Dobra rzecz, miło powspominać i życzyć udanej dalszej przygody z muzyką z przygodami.

Star Parks – Landlady

Klimat zupełnie się zmienia - nie ma już pijanego odbijającego się od ściany do ściany w jakiejś podejrzanej, ciemnej dzielnicy, jest za to leniwe, słoneczne popołudnie z leżakiem, palemką, lemoniadą, brzdąkającą gitarą, wibrafonem w tle, spokojnym śpiewem i niezbyt szybkim tempem muzyki. Brzmienie mogłoby być równie dobrze staroświeckie, jak i współczesne. Spędzam właśnie czas na Mazurach, pogoda średnia, bo nie idzie plażować przez pół dnia, ale pamiętam takie sezony, kiedy siedziało się głównie nad wodą lub też chodziło wieczorami w okolice Tawerny Rozbitek, gdzie można było posłuchać rozmaitego muzykowania (zresztą, nadal można). Pani ma miły głos, który upiększa otoczenie, taka muzyka może się toczyć i trwać i trwać i trwać. Dobra rzecz na wakacyjny wypoczynek, daję okejkę.

The Isley Brothers - Summer Breeze

Ciąg dalszy klimatów wakacyjnych, brzdąkania, plaży, jeziora, ciepełka (które w tym roku trafiło się mojej mamie, ale mnie nie ;(), motyw gitarowy, który przypomniał mi o Ricochecie, lekkie, letnie zaśpiewy chóralne. Falsety też fajne. Kawałek lekki, niespieszny, można se usiąść w tawernie z lemoniadą z palemką, nasunąć kapelusz na głowę i się zasłuchać (lub przyjrzeć się egzotycznym strojom czy też grze perkusisty, w sumie wszystko jedno, kiedy wchodzą takie klimaty). Takie kawałki to mogą trwać i trwać i służyć jako tło, kiedy są inni ludzie lub jako tło do kontemplacji. Fajne, gitarowe solo, kawał dobrej, radosnej muzyki.

The Weeknd - In Your Eyes

Zaczyna się od dźwięków, które mogłyby być przedłużeniem klimatów poprzednich kompozycji. A potem wchodzi wokal... znowu w wakacyjnym stylu, podkład rytmiczny, skoczny, dobry bit. Lekki, swobodny, w sam raz, żeby nie wychodzić na pierwszy plan, ale zachęcać do zabawy albo podkręcać atmosferę w czasie spaceru, ożywiać i wywoływać radość w środku. Fajny, radosny kawałek, trudno nie polubić. Nie wiem, nie zagłębiałem się chyba nigdy w twórczość spod tego szyldu, ale ten utwór budzi dużą moją sympatię, a jak pojawia się saks, to od razu budzi chęć wzięcia udziału w zabawie. Lekko nostalgiczna, nieco sentymentalna nutka, bez głębszego zastanowienia biorę to.

Lana Del Rey - Shades of Cool

Kiedyś interesowałem się piosenkami del Rey - głównie pod wpływem mojego kolegi, który namiętnie słuchał podobnych śpiewających pań. To było dobre 10 lat temu. Od razu uderzało mnie chłodne brzmienie tych piosenek i to dobre brzmienie, coś jak woda, która wolno się nagrzewa i wolno stygnie. I mocny wokal, który jednak zbyt emocjonalnie to na mnie nie działał. Dawno nie pamiętam, bym wracał do Born To Die, nie mówiąc już o czymś innym. Chłodny śpiew, chłodne tło, wolne tempo, oszczędny akompaniament, tak, to mniej więcej to, z czym pani del Rey kojarzyła mi się wcześniej. Postać taka trochę posągowa, w sumie wiele piosenkarek pop w ostatnich latach tak się właśnie prezentuje. Bardzo czysto, bardzo poważnie, zwłaszcza ze zwrotek emanuje chłód. Bo mostki są nieco ciekawsze. Z drugiej strony, kiedy śpiewa bardzo wysoko, to wydaje mi się, że piosenka robi się nieco przezroczysta, a ja gubię uwagę. Koło 4 minuty wchodzi mocniejszy bit, dźwięków w ścianie coraz więcej, chórki w tle, duże zagęszczenie materiału, a na jego przedzie ten posągowy głos. Jest w tej muzyce coś, co sprawia, że można jej słuchać w większych ilościach, co robi dobre wrażenie np. w pracy, ale raczej utrudnia zagłębienie się w nią. Z pewnego dystansu, ale patrzę z zaciekawieniem.

Ace of Base – The Sign

Jeden z najdłużej znanych mi zespołów w ogóle, aczkolwiek przez długi czas tylko z kilku przebojów (All That She Wants, Cruel Summer, Life Is A Flower, Beautiful Life to był dla mnie największy ich hit), bo nawet nie z twarzy czy nazwisk jego członków. Lubiłem słuchać tych piosenek z radia, sam jednak nigdy się nie zabrałem za słuchanie ich twórczości na większą skalę (to samo się tyczy np. Roxette). I przesłuchałem sobie znów The Sign i dalej mi się podoba jak wtedy, kiedy w zasadzie kojarzyłem z radia pojedyncze nazwy i nazwiska i tytuły. Dobry, tłusty bit (czemu obecnie bit musi być tak paskudnie tłumiony?), wokale nigdy mnie nie fascynowały, ale są po prostu na poziomie dobrej piosenki pop. Buja pierwszorzędnie, refren chwytliwy, zejście dobre, bit buja w sam raz na wakacje i generalnie dobrze jest. Dobry kawałek i dobra kolejka, w której 4/6 piosenek miała mocno wakacyjny vibe, a można tu zaliczyć i Lanę (na spacer nad morzem, zwłaszcza taki samotny).
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 29 lip 2023 00:11

Malkolit pisze:
28 lip 2023 23:39
W ostatniej zwrotce wokal brzmi inaczej (bez efektów?)
Efekty są te same, ale dobrze kombinujesz. Ostatnia zwrotka pochodzi z last minute nagrań, które miały miejsce w wakacje 2013 r., na działce własności ś.p. dziadka Musiała. Reszta była nagrywana w marcu 2012. Po prostu ta ostatnia zwrotka wyszła Bartiniemu lepiej, a reszta nie. Niestety słychać, że to inne nagranie. Wtedy machnąłem już ręka, bo miałem całą resztę płyty do ogarnięcia i byłem z tym sam. Teraz już bym czegoś takiego nie puścił, ale nie będę się gnoił za fakap sprzed 10 lat, człowiek się uczy całe życie. Na bancampie jest singiel Johnny i tam jest wersja z oryginalną ostatnią zwrotką.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4381
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 29 lip 2023 00:47

Azbest - Johnny

Oj, dawno żem tego kawałka nie słyszał, oj dawno - ciężko, by było inaczej, bo przez te kilkanaście lat i mnie tu częściej nie było niż byłem, a i kariera zespołu Azbest nie rozwinęła się tak jak powinna. Trochę nostalgłem za tymi czasami bycia krakowskim szczylem i zamulaczem, do dziś pamiętam, że miałem jechać na jedyny koncert Azbestu do Łodzi, czego nie zrobiłem i nawet nie pamiętam czemu, oraz to, że napisałem "recenzję" któregoś albumu, w którym porównałem was do Joy Division i The Cure. Wtedy w sumie nawet nie za bardzo zdawałem sobie sprawę, że to samo można napisać o co trzecim zespole post-punkowym. xD Nie zdawałem sobie tym bardziej sprawy, że w przyszłości poznam grono zupełnie innych znajomych, którzy też będą nagrywać podobne rzeczy i to nawet z sukcesami, może nie jakimiś wielkimi, ALE JEDNAK. Chyba przyciągam, albo przyciągałem, tego typu ludzi i niekiedy to żałuję, że nie mam talentu do grania na niczym oraz słoń mi na ucho nadepnął, więc nawet polskiego niezalu nie podbiłbym swoimi wypocinami.
Nie będę ukrywać, że nie będę jakoś bardzo obiektywny, bo jednak trochę inaczej podchodzi się do muzyki, która została stworzona przez znajomych, nawet jeśli dwóch z trzech członków Azbestu znam wyłącznie online, a trzeciego to nawet za bardzo nie znam, ale kolega mi kiedyś powiedział, że ten jego podcast jest spoko. W każdym razie powrót po latach wypadł zaskakująco nieźle. Bo niby mam parę uwag, to do brzmienia, które jest momentami zbyt piwniczno-amatorskie na mój gust, to do wokalu Bartniego, który mi najzwyczajniej w świecie nie odpowiada, ale - parafrazując klasyka - chodzi o to, żeby minusy nie przesłaniały plusów, no i tak jest z grubsza w tym przypadku. To w ogólnym rozrachunku naprawdę kawał solidnego, klimatycznego post-punka z naprawdę fajnym tekstem (fraza NIE MAM JAK COHEN SEKRETNEGO ŻYCIA przypomina mi się cyklicznie w losowych momentach - momentami nawet bez pamiętania o tym, że to fragment tego tekstu). Daję okejkę i idę odbijać się od ściany do ściany, nie będąc bynajmniej pijanym.

Star Parks – Landlady

Gdy zaczynałem na początku lat '10 interesować się muzyką rozrywkową, próbowałem jeszcze czerpać wiedzę na jej temat z prasy drukowanej. To był początek jej kryzysu, więc już wtedy nie było zbyt wielu ciekawych opcji, tbh chyba nawet teraz sytuacja wygląda ciekawiej, bo i za bardzo jakiejś prasy specjalistycznej nie kojarzę (a uwierzcie mi, że w liceum spędziłem bardzo dużo czasu na przeglądaniu pisemek w Empikach!), ale była jeszcze Machina. Ona dogasała, dogorywała i nie była już tym, czym była jeszcze kilka lat wcześniej, ale była. W jednym z numerów czytałem jakiś artykuł o Panda Bear, którego ofc nie znałem. Czemu o tym właściwie piszę? Bo w sumie to mniej więcej tak wyobrażałem sobie jego brzmienie po lekturze tego artykułu. Z grubsza. Pośrednio. Przybliżając.
No to jest po prostu ŁADNY kawałek i tego się będę trzymał. Są powody, dla których tego typu neopsychodeliczne pioseneczki rzadko lądują na moje playlisty, w zasadzie to cholera wie czemu tak jest, ale nie odmówię tej piosence uroku, tego leniwego, letniego klimatu, który gdzieś tam się miesza z późnymi Beatelsami. Nie będę się rozpisywać, ten kawałek nie odkrywa Ameryki ani koła na nowo, zresztą chyba nawet nie ma takich aspiracji, jest po prostu spoko i tyle. Duża okejka.

The Isley Brothers - Summer Breeze

Podoba mi się ten motyw, w którym od wrzucania kawałków związanych z jakimiś historiami przeszliśmy do kawałków, których historii poznania nie pamiętamy - też pewnie kiedyś wrzucę jakąś rzecz, o której nie będę w stanie napisać jak, gdzie i kiedy poznałem, bo mi się to albo z czymś zleje, albo wyleci z tego zakutego łba, albo coś. Polecę tutaj znowu w banał, bo prawdę powiedziawszy nawet nie mam zaczepienia w postaci jakiegokolwiek kontekstu związanego z zespołem. To jest po prostu przedstawiciel kategorii TY NO FAJNE NO. Nie wyobrażam sobie poznawania tego kawałka w wersji bez tej końcówki, bo to trochę (zachowując wszelkie proporcje) jakby poznawać Stairway to Heaven w wersji bez solówki, tj. totalnie by mi ona wypaczyła odbiór tego kawałka, uznałbym go zapewne za siakiś taki niekompletny, może nawet i wykastrowany, coś jak żart bez puenty albo pizza bez ananasa. Bardzo fajny, przyjemny letniaczek, kto wie co przyniesie przyszłość w kwestii jego odbioru.

The Weeknd - In Your Eyes

Mam śmieszny efekt mandeli, bo czasem mi się wydaje, żę The Weeknd słyszałem na którymś OFFie lata temu, w dodatku niby pamiętam, że ten koncert był kurewsko nudny i przysypiałem na nim, ale wiem, że taka sytuacja nie mogła mieć miejsca, bo typiarz nigdy nie grał w Polsce. Chyba teraz głupio go trochę słuchać po tym zjebanym serialu z HBO, ale trudno, najwyżej stracę street creed czy coś. Coś tam mi się obiło o uszy, że typ poza moją bańką jest cholernie popularny (w mojej jest tylko znany lol) i jak tak sobie tego słucham, to to się temu nie dziwię, bo to jest niemożebnie wręcz chwytliwy i przystępny kawałek, wręcz skrojony do pernamentnej rotacji w RMF czy innym Radio Zet, ale jednocześnie wcale nie brzmiący nijako, płasko i chujowo. Ot, taki tam hicik na lato, wątpie w ewentualne powroty, ale z taką pewną nieśmiałością lekko podnoszę kciuk w górę.

Lana Del Rey - Shades of Cool

Umówmy się, że ta kolejka stoi u mnie efektem Mandeli, bo mam taką śmieszną anegdotkę związaną z Laną, mianowicie bardzo długo mi się wydawało, że słyszałem Video Games w radio jakoś tak jesienią 2010 i po latach okazało się, że to było raczej nie za bardzo fizycznie możliwe. Mam do typiary dość neutralny stosunek - robiłem parę podejść, generalnie to nie tyle co się odbijałem, co znajdowałem na jej płytach i epkach parę spoko rzeczy i parenaście takich raczej nijakich i w ogólnym rozrachunku to ani bym jej kamieniami nie obrzucał, ani nie oddawał nerki za możliwość pójścia na koncert. Tak między nami to persona sceniczna tej laski wydaje się być jednak dla mnie CIUT za bardzo pretensjonalna.
Ale ten no... kawałek podrzucony przez PT Roberta jest akurat całkiem przyjemny. To jest akurat ta Lana, którą jestem w stanie kupić, którą nawet rozumiem, która akurat wydaje się być przekonująca wyznając swój ból i cierpienie związane z tym, że nie udało się jej jednak naprawić swojego crasha, który woli rozbijać się po mieście swoim Lamborghini czy tam defraudować pieniądze ze spółek skarbu państwa. Idk, nie wiem czym zajmują się tego typu ludzie w wolnych chwilach. Celowo nie napisałem, że się utożsamiam, bo ten no... nawet nie chodzi o to, że chłopaki mi się nie podobają, po prostu jednak Lana wydaje się być jakąś typową CÓRKĄ MILIONERA, co innego gdyby była córką sołtysa... Tak czy siak daję łezkę wzruszenia.

Puff Daddy & Faith Evans & 112 - I'll Be Missing You

Nie pamiętam dnia, w którym uświadomiłem sobie, że ten kawałek i Every Breath You Take to tak naprawdę dwie różne piosenki, bo w sumie to nie jest jakieś odkrycie godne nagrody... jakiejkolwiek w zasadzie nagrody. No i tu rodzi się problem, bo prawdę powiedziawszy to podobieństwo jest zbyt duże, ja rozumiem sampling, rozumiem wiele, ale kurczę TYLE TO NIE, po prostu to jest dosłownie zaśpiewanie innego tekstu do cudzej piosenki, w nosie to mam, że to był hołd dla WIELKIEGO ziomka. Generalnie to powiem tylko tak, że lubię oryginał, ale ta wersja kastruje go z tego chorego klimatu (było nie było to piosenka o stalkerze lol) i paradoksalnie dziękuję Melczetowi za jej wrzucenie, bo przypomniał mi tę śmieszną historię o tym, że P. Diddy musi codziennie płacić Stingowi do któregoś tam roku tylko i wyłącznie za to, że nie spytał się o zgodę na wykorzystanie tego kawałka. xD

No w sumie fajna ta kolejeczka, taka LETNIO-SENTYMENTALNA, w sumie w sam raz na zwieńczenie kolejnej edycji tej szampańskiej zabawy. Jeden plagiat, jeden fajny powrót do przeszłości i parę spoko piosenek - jestem zadowolon.
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 29 lip 2023 00:57

Mentos, to nie Ty swego czasu nasz album wrzuciłeś na Spotify (kiedy jeszcze każdy mógł to robić)?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4381
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 29 lip 2023 01:41

Szczerze mówiąc nie wydaje mi się, by kiedykolwiek była taka możliwość, a nawet jeśli to jakimś cudem zrobiłem to coś musiałem spieprzyć, bo tego albumu nigdzie tam nie widzę
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 29 lip 2023 02:01

Bo go już nie ma, ale swego czasu w 2014 był i jako uploader widniał Mintaj
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4381
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 29 lip 2023 02:04

To w sumie całkiem prawdopodobne, mocno się wkręciłem w Spotify gdy wchodziło do Polski, więc niewykluczone że mogłem i was tam wrzucić. Całkiem możliwe, że płyta spadła, bo uploadowalem z konta powiązanego z kontem na FB, które swego czasu usunąłem.
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 29 lip 2023 09:55

Raczej spadło wszystko uploadowane przez randomowe konta.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11485
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 29 lip 2023 16:03

Lecę z podsumowankiem trzeciej bestki zatem, hej!

Dragon

Trzecia 25. w wykonaniu Dragona była IMO całkiem spoko, najmniej siadały mi wrzutki skręcające w bardziej ekstremalne tony lub te viralowo-tiktokowe (nieraz podszyte queerem). W moich oczach najlepiej wypadała elektronika, a ogółem najbardziej podobały mi się początkowe wrzuty i potem jedne z ostatnich, był czas wiosną kiedy bardziej mehałem na jego wrzutki, z rzadka zdarzało się że coś mnie wprost odrzucało jak Lady Madlen bądź That Kid. Do wartych miejsca w top25 tej bestki zaliczam poniższe:

Ashra - Sunrain (o takie new age elektroniczne tematy to lubię)

Kraftwerk - Autobahn (trochę odkryte na nowo, trochę ugruntowało to jego pozycję dla mnie)

Kelela - Take Me Apart (coś świeżego dla odmiany, na to liczyliśmy od czasu Arki i Arka wróciła w wielkim stylu)

Melki

Melki choć co prawda wrzucał nazwiska raczej znane i uznane i nie były to przecież jakieś ciężkie wrzuty tak rzadko nadal trafiał w mój gust. Było tu kilka udanych powrotów, trochę ejtisowo, trochę retro, potrafił nawet zaskoczyć na koniec Puff Daddym który był O WŁOS od wbicia w to podsumowanie top25 ale jednak uznałem że będą tu pojawiać się rzeczy które choćby minimalnie w jakiś sposób były mi odkryciami, ostatecznie dwukrotnie trafił wrzutkami:

Kim Wilde - View From A Bridge (miała być tu Mamona ale last minute Kim chwyciła a numeru nie znałem więc należy jej się miejsce bardziej)

Danzig - How The Gods Kill (guilty pleasure moje)

shodan

Wujas... Wujas po tej nieszczęsnej drugiej bestce kiedy kompletnie nic mi jakoś szczególnie nie siadło z jego propozycji tym razem rozbujał się ostro i zaczął wyczesywać z zakamarków pamięci różne przeboje często dla mnie nieznane a całkiem fajne. Zaskoczenie totalnie i Wujek tym razem mogę powiedzieć znalazł się wśród faworytów bestki a najlepszymi argumentami za tym były poniższe wrzutki:

Savage - Fugitive (piękny początek, Savage w tamtej kolejce pokonał u mnie Thoma Yorke'a i Davida Sylviana, do tego nieznany mi świetny numer Savage)

U2 - The Wanderer (odsuńcie się, on chce kupić U2! ;( mega zaskoczenie bardzo specyficznym wyborem z Zooropy)

Babylon Zoo - Animal Army (kolejny raz nieznany mi numer artysty którego nazwę znałem)

The Farm - All Together Now (ała, wujas raczy nas baggy, co tu się...)

The Connels - '74-'75 (znałem ale zapomniałem mocno o tym, moja strefa komfortu w zupełności!)

dev

Kolega dev całkiem znośnie, przywykłem że często wrzuca może muzę dobrą ale kompletnie nie z mojej bańki i zaakceptowałem jak bardzo się różnimy. Ma on jednak zdolność -trochę jak mentos - do wrzucania od czasu do czasu czymś bardzo specyficznym co trafia w moje gusta, tu zwłaszcza Louie Austen brzmiący jak coś z osta GTA2 ale i trafiły się inne:

Louie Austen - Hear My Song! (może najlepsza wrzuta od czasu Obsidian? za takie rodzyny kocham bestkę)

Mark Lanegan - No Bells On Sunday (balsam!)

Azbest - Johnny (za scementowanie poprzez tę wrzutę pozycji tego utworu spośród katalogu Azbestu)

Hienałcze

Munloooop długo się nie mógł rozbujać tym razem ale im cieplej się robiło tym było ciekawiej dla mnie chyba (co akurat nie jest regułą w jego przypadku, zwykle te bardziej jesienno-zimowe wrzutki jego lepiej mi wchodziły). W sumie jak zerkam to początek miał naprawdę solidny bo i Polaris i David Sylvian, również niezłe The Czars, często te wrzuty jednak nie kończyły w top25 tylko dlatego że trochę "to już było" jak na moje uszy i wygrywały rzeczy dla mnie może świeższe jak na tę bestkę? Szukałem odmiany, z munlupowych wrzut najlepiej wspominam:

Gillian Welsh - I Dream A Highway (ogromne zaskoczenie od początku, niby nic trochę a jednak mógłbym tego słuchać i słuchać).

Fink - Truth Begins (po dłuższej przerwie znów siadła wrzutka bardziej sentymentalna)

Goldfinger - Superman (tę historię już opowiadałem, nie będę powtarzał, dość już Kuba się tym wkurzył xD)

Bomb The Bass - Tidal Wave (idealny słoneczny soundtrack, będę wypróbowywał na urlopie bankowo)

DHOH - Love Is The Shit (Live) (do kolekcji podobnych numerów DHOH, może kiedyś się odwdzięczę czymś podobnym)

Rob & Fab - Do I (kurczę, siadło, last minute wyeliminowało z top25 Fuck Buttons, jednak new jack swing zawsze w serduchu bardziej, fajny hicik, JEDNAK chyba coś udowodnili po latach skoro wpadli do topki tej bestki u mnie xD)

mintaj

Miętus w swoim stylu całkiem, kompletny misz masz niby ale ze stałymi elementami typu jakiś post-punk, jakieś lekkie popowe granie dla kontrastu i pomiędzy to coś kompletnie od czapy i tak też mniej więcej przedstawiają się ulubione spośród jego propozycji u mnie:

Kury - Jesienna deprecha (totalnie z dupy, hejtowałem aż siadło, taka specyficzna perełka)

The Chameleons - Less Than Human (stare dobre post-punk-cold-wave granko musi tu być)

Grimes - RealiTi (Demo) (zapomniałem już że ta płyta okazała się spoko, też trzeba będzie wrócić)

Jessie Ware - The Kill (już poniekąd legendarna wrzutka last minute ale fajnie że Jessie Ware jakoś zawsze siadła)

Anna Maria Jopek - Ale jestem (znów po polsku i od czapy nieco, zwłaszcza jak na mentosa, ryzykownie ale udało się, heh)

and last but not least...

Papa Dance - Bez sensacji (to Ci dopiero sensacja, zmehałem ten kawałek gdy wleciał i pisałem że to jest coś bez sensacji a tu proszę, letnią porą wchodzi całkiem zgrabnie i polubiłem się teraz z tym numerem po czasie)


Tym samym... zaskoczenie na koniec srogie, z liczbą 6 wrzutek najlepiej wypadli munlup i mentos :O Wujas brązowy medal dzierży, szkoda że tylko brąz ale konkurencja widać mocna naprawdę. U Dragona wyciąłem ostatecznie Fuck Buttons zaś u deva Austrę, Melki trochę z braku miejsc został z dwoma wrzutami w mojej topce choć nieco więcej miło wspominam. Na pewno Wujas jako wrzucający okazał się odkryciem tej bestki bo strzelał hitami jak z karabinu i miał niezłą celność, to duża odmiana po jesienno-zimowym sezonie. Zaskakuje mnie pozycja Hiena który nie podejrzewałem że tak dobrze wypadnie, tym bardziej tak wysoka pozycja mentosa zaskoczyła. Dev tym razem o wiele słabiej u mnie w tym sezonie wiosna/lato, wszak pierwszą bestkę wygrywał w przedbiegach z 9 wrzutami o ile kojarzę. Dragon i Melki myślę trzymają poziom i podobny odbiór mają u mnie niezmiennie, Smoka można pochwalić na pewno za ciekawsze wrzutki pod kątem opisów, o wiele więcej osobistych wątków niż do tej pory. Ogółem całkiem udana bestka jak zawsze (choć większe nadzieje wiążę chyba znów z nadejściem jesieni bo z tymi letniakami to różnie bywa z moim odbiorem).
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4381
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 29 lip 2023 16:39

Jestem w nielada szoku, zwłaszcza, że niejeden z tych kawałków pierwotnie zmehałeś. Ja jeszcze się nie zabrałem za swoje, ale też wam wyznam, że było u mnie parę rzeczy, które zyskały u mnie post factum mimo średnio przychylnych recenzji
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21712
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 01 sie 2023 10:48

Panowie drodzy, jak zwykle serdecznie Wam dziękuję z udział w tej Bestce, mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze jak ja, i będziemy się tak bawić jeszcze długo. Tym razem nie miałem aż takich problemów z doborem topu, co w sumie świadczy o tym, że to rozdanie nie było tak dobre, jak poprzednie, ALE wiadomo, że z tych najbardziej chwytających za jaja hitów pozbyliśmy się w pierwszych 50-tkach, zatem nie ma co się dziwić, zresztą każdy to inaczej odbierze. Do rzeczy! Oto moje top 25 do tej pory nieznanych mi utworów z waszych bestek. Na wstępie absolutne top 5 (kolejność losowa):

Dire Straits - On Every Street (devotional)

Ja jestem dziadem i lubię dziadować. Mam to we krwi. Dev mnie totalnie zaskoczył tym kawałkiem. Jeśli istnieje alternatywny świat, to top Trójki wygrywa właśnie „On Every Street”. Pamiętam dobrze tamten dzień, jak słuchałem tego na repeacie i mi się nie nudziło. Piękny kawałek, w pięknym stylu, do którego każdy powrót to przyjemność.

Grimes - Realiti (Demo) (mintaj)

Pamiętam jak mi Murzyn napisał ‘weź tego posłuchaj, bo to jest dużo lepsze niż tamten album Grimes z bestki’. Odpaliłem i co tu dużo pisać: faktycznie xD „Realiti” to był powiew wiosny w momencie, w którym wszyscy na nią czekaliśmy, a ona nie chciała do nas przyjść. Pop doskonały i to, szok, od Mentosa.

Savage - Fugitive (12'' Version) (shodan)

Słynny dyskotekowy żółw, do którego Wujek kopie żonę nocami (Kaczmarski vibes). Może bardziej niż piosenka, wszystkim utknęła w głowie inba o to, że kawałek jest za wolny do tańca, ale przynajmniej mamy co wspominać xD Wujek zabrał nas w ejtisy przez duże E, zapodając obskjurowego klasyka, klasycznego wykonawcy, i to do tego w wersji 12”! I to się udało! Wszyscy będziemy się powoli gibać do tego wspominając to i tamto.

Mark Knopfler - Lights Of Taormina (Malkolit)

Kiedy przychodzi co do czego, to dziaderstwo u mnie ostatecznie wygrywa. Mięknę i tyle, dobrze mi z tym. Z wiekiem dystans między mną, a moim ojcem maleję, zaczynam go coraz bardziej rozumieć, chociaż mówię tu bardziej o życiu, bo muzycznie zawsze mieliśmy te wspólne obszary, a w ogóle mój tata nie jest muzycznie takim dzaidersem, o czym jeszcze kiedyś będę miał okazję pisać. W każdym razie, Melki dorzucił rozczulającego mnie paliwa i jeszcze bardziej robi się szkoda, że nie będzie z nami grał dalej.

The Isley Brothers - Summer Breeze (stripped)

Świeża sprawa, ale słuchajcie. Siedziałem sobie na tym urlopie, odkładałem słuchanie wrzuty Murzyna, bo ciągle lało. Pewnego dnia usiadłem nad zatoka, włączyłem „Summer Breeze” i mówię wam, że chmury zaczęły się rozchodzić i wyszło zza nich słońce. Co to za, cytując „The Thing”, voodoo bullshit? Nie ważne, jest pięknie. Murzyn na ostatnią niemal chwilę dorzucił absolutny hit, którym będę się długo zachwycał i wspominał ten bełchatowski powiew wiatru, który przegonił chmury.

A reszta to:

Ametsub - Faint Dazzlings
Bring Me The Horizon - Follow You
Troye Sivan - My My My!
Kelela - Take Me Apart
Yellow Magic Orchestra - 1000 Knives
Bon Jovi - Something To Believe In
Neutral Milk Hotel - In the Aeroplane Over the Sea
Flipper - Ever
International Harvester - Sommarlåten (The Summer Song)
Twenty One Pilots - Heathens
The Farm - All Together Now
The Connels – '74-'75
Nirvana - You Know You're Right
Jessie Ware - Stay Awake, Wait for Me
Gil Scott-Heron & Brian Jackson - The Bottle
Jon Armos-Jones - Starting Today
Kool & The Gang - Summer Madness
John Secada - Just Another Day
Alphaville - First Monday (In The Year 3000)
Propaganda - Dr. Mabuse
Ancien Régime - Eternity Road

(jeśli chciało wam się liczyć, to wiecie, że wyszło 26 w tym top25, ale wali mnie to)

A teraz TOP 25 znanych mi wcześniej kawałków (kolejność również losowa)

Bruce Springsteen - Human Touch
Republika - Odchodząc
Azbest – Johnny
Piano Magic - The Blue Hour
Louie Austen - Hear My Song
Black - Charlemagne
Mark Lanegan - No Bells on Sunday
Thom Yorke - Truth Ray
David Bowie – Lazarus
Ozric Tentacles - Mysticum Arabicola
Pink Floyd - A Pillow of Winds
Queen - I'm Going Slightly Mad
Zbigniew Kurtycz i Barbara Dunin - Cicha Woda
Debbie Harry - Inner City Spillover
Puff Daddy & Faith Evans & 112 - I'll Be Missing You
Pink Floyd - Pigs (Three Different Ones)
Tears for Fears – Shout
Dido - Here With Me
U2 - The Wanderer
UB40 - (I Can't Help) Falling in Love with You
Steven Wilson - Raider II
Justin Timberlake - Cry Me A River
Babylon Zoo – Animal Army
Republika – Mamona
Blondie - Maria


a teraz trochę klasycznej prywaty:

Melki

Słabo, że podsumowanie powrotu Melkiego piszę w obliczu jego kolejnego exitu, ale najwyraźniej tak to jest z Tomkiem, że go nosi w różne strony, lub po prostu edycja jesienno-zimowa go nie kręci. Najbardziej boli mnie chyba to, że w najbliższej 25-tce, mam zarówno Blondie, jak i Debbie Harry, ale Melkiego tu nie będzie ;( Może jestem naiwny, ale wierzę, że chłopak jeszcze kiedyś do nas wróci, bo jego wrzutki zawsze były inne, po swojemu, i chyba najbardziej ze wszystkich zmuszały czasami do wyjścia ze strefy komfortu. To jest chyba najlepsze podsumowanie tej transzy w wydaniu naszego ogrodnika, bo w momencie kiedy przyznał, że nie ma już pomysłów, poleciał z serią naprawdę nieprzewidywalnych i fajnych rzeczy. Można było robić duże oczy na czołówki z seriali, ale przecież to też są piosenki, to tez jest muzyka, i w bestce też o to chodzi, aby wrzucać to co się chce, i co ma dla nas znaczenie. Mnie się ta 25tka w wykonaniu Melkiego podobała i nawet znalazło się kilka jego kawałków w ścisłym topie, w tym jeden w top5. Ave Melki i powodzenia w innych przedsięwzięciach.

Dragon

Dragon zaprezentował kilka corów. Ten czysto elektroniczny, był jak zwykle najbardziej satysfakcjonujący i bogaty w muzykę, do której będę wracał. Mój top może tego nie odzwierciedla, ale po prostu niektóre bardziej ambientowe rzeczy trochę się pokrywały i je oddelegowałem poza listę, co nie znaczy, że nie będą w poważnej rotacji. Drugi core, to były pojedyncze kawałki rockowe/popowe/metalowe ala Follow You, My My My!, Take Me Apart, czy Melting Sun. Tu również bywało naprawdę fajnie. Ostatni core, to to, co Murzyn nazwał wrzutami z Tik-toka. Trochę mnie martwi, że ostatnio wykonawcy queerowi pojawiają się u Smoka głównie w takich zaczepnych, prowokacyjnych i walących po ryju kutasem numerach, tak jakby przedstawiciele sceny LGBTQ+ tylko takie rzeczy byli w stanie nagrywać. Tęskni mi się za Arką. W każdym razie, z tego core’u raczej nic ze mną nie zostanie, po prostu nie słucham takiej muzy. Ogólnie jednak, Dragon wypada w tej 25-tce całkiem spoko i różnorodnie. Nawet te fragmenty, które mnie nie kupiły, cenię za to, że są i stanowią jakieś wyzwanie. Krótko mówiąc – Dragon does Dragon, keep it up.

Dewotjonal

Dev jak to Dev, walił z wielu kojców, z różnym sukcesem. Może nie zaprezentował niczego, co by mnie powaliło na kolana jak Fiction Factory, ale nadal udało mu się wcisnąć do top5, co jednak coś znaczy. Do tego, Adrian wcisnął się tam dziaderstwem, co tylko dodaje kolorytu. Że Dev wygra u mnie jeszcze mocno ejtisowymi ejtisami (Propaganda) i Alphaville (lol!) to już nikt na kartach bingo nie miał, ja na pewno nie. To właśnie u gościa lubię, że człowiek spodziewa się po jego wrzucie gówna, tymczasem to „gówno” ląduje ostatecznie w ścisłym topie. Jak to wytłumaczyć? A da się w ogóle wytłumaczyć Devotionala? Dajcie spokój.

Murzyn

Murzyn się długo rozkręcał i z początku, poza Nirvaną, nie rzucał za bardzo niczym na kolana, o ile nie fundował porządnego mehania. Po mojej interwencji i wybłaganiu czegoś z GTA (hehe), Jacek zapodał The Bottle, i od tego momentu wrócił Murzyn strzelający jakością na prawo i lewo. Ostatecznie w moim top25 znalazło się aż 6 jego propozycji, z czego jedna trafiła do top5. Stripped wygrywał nie tylko wieczornymi murzynami, ale tez śpiewającą panią (!!) i grungem. Tak, powiem to po raz setny, o tym Murzynie śpiewa się przy ognisku. Tak się składa, że jego propozycje wydały mi się najbardziej emocjonalne i do mnie przemawiające, a playlista „Murzyn” coraz bardziej puchnie od zacnych rzeczy. Całkiem nieźle, jak na gościa wychowanego na polskim hip-hopie!

Mentos

Mentos w końcu dał się pokazać jako właściciel gęby, co szybko przerodziło się w mema, no ale w końcu to Mentos, więc trudno żeby gdzieś w jego pobliżu nie orbitowały memy. Kiedy patrzę na jego obecność w moim top25, to trudno się nie uśmiechnąć, bo do top5 Seba wdarł się czymś zupełnie spoza swojego main-core’u, czyli demówką Grimes. Tak naprawdę, z post-punkowych rzeczy zaistniał jedynie Flipperem, co nie znaczy, że reszta była słaba, ale ile można. Neutral Milk Hotel, który wszyscy mieli hejtować, proszę bardzo, też jest. I nawet tamten szwedzki numer, co Murzyn go określił, że brzmi jakby ktoś przejeżdżał obok autem (kisnę z tego porównania), też jest. To oznacza jedno, Mentos ostatecznie nadal wygrywa brakiem gęby.

Wuja

Wuja, kiedy wydawało się, że nie ma już kawałków, zmienił front. Wierzcie, lub nie, ale w tej 25-tce było tylko 9 śpiewających pań (a raczej 9 kawałków ze śpiewającymi paniami, a jeśli Się liczyć tylko jako feat, to 8). Shodan przyatakował inaczej, czego się nie spodziewaliśmy, ale co w efekcie dało nam całą masę fajnej muzyki, fajnej do tego stopnia, że Wuja wbił się do mojego topu aż 5 kawałkami, z czego Savage wszedł do top5! Artur już zapowiedział, że spokojnie pyknie stówkę bez powtórek wykonawców, więc każdy kto z góry skazał Wujka na niepowodzenie, mocno się zaskoczył. Oby tak dalej!


I to by było na tyle Kochani, lecimy już zdrowo z edycją nr IV (jak w Final Fantasy) i nie zwalniamy. Melki wprawdzie zrezygnował, a Wuja straci kolejkę lub dwie przez urlop, ale zakładam, że wszyscy tutaj jesteśmy jeszcze pełni dobrej muzyki, którą chcemy się podzielić. Tworzymy, co by nie mówić, historię!
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11485
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 01 sie 2023 13:03

Hien pisze:
01 sie 2023 10:48


Murzyn
Całkiem nieźle, jak na gościa wychowanego na polskim hip-hopie!

Not really na dobrą sprawę, można rzec że w tej kwestii byłem akurat w tyle mocno i długo, ale ALEEE ja jeszcze w tej kwestii nie powiedziałem ostatniego słowa :8
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11485
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 02 sie 2023 07:11

Jednego nie napisałem a co zwykłem zamieszczać - nie wskazałem na ten jeden jedyny kawałek który był niekwestionowanym zwycięzcą całej trzeciej bestki. Jak może wiecie ale nie pamiętacie pierwszą bestkę wygrał u mnie dev z Obsidian, w drugiej zwyciężył Hien z Unmade zaś w trzeciej jednak stawiałbym na...

Fugitive od Savage, ejtisowy potwór to było co prawda trzecie odkrycie w tej bestce ale z miejsca żarło mocniej niż Ashra czy Gillian Welsh. Fantastyczne analogowe brzmienie lat 80., creepy disco i moim zdaniem materiał na sampling dla jakiegoś Noona albo Steeza (a nawet sam pewnie przy tym będę grzebał). Cieszy mnie to wujkowe przebudzenie w tej bestce, wujas wszedł bardziej w etap muzycznych rekomendacji niż wspomnień i wiedziałem że kiedy przyjdzie ten etap mogą właśnie na wierzch wypływać takie perełki u każdego z nas, więc nie spisywałbym przedwcześnie nikogo na straty :)
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup