Best of Forum (Albumy) vol. 2
-
- Posty: 4383
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
moze dekonstruuja ten album
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 4/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 4/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 21715
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Im prostszy album, tym gorzej, już to wielokrotnie potwierdzaliśmy.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 11489
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Ok od tej pory tylko trudne
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 16697
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Ale żeby 5 dni po recenzji Mentosa Hiene nadal nie było?
-
- Posty: 21715
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Hien już zaraz wjeżdża
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 4383
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Nie macie żadnego wytłumaczenia jesli to ja tym razem musiałem czekać na prawie wszystkich, a nie na odwrót
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 4/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 4/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 21715
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
i tak będziecie przez weekend na Musiała czekać, o ile nie więcej.
Katy B – Little Meh
Murzyn wjeżdża z Vivą Zwei. Były czasy, że bym się po usłyszeniu tej płyty tylko uśmiechnął i kazał zabierać to gówno, ale na szczęście jestem znacznie bardziej otwarty na muzykę, niż za czasów licealnych. Lecimy, bo i tak jestem spóźniony.
„Next Thing” to fajny otwieracz. Rytmiczny, pędzący, emanuje porządną energią. Muza z kompa, ale nie ma co się czepiać, bo spełnia swoją rolę i robi robotę (masło maślane, a może nie). Niemniej, szokuje mnie kiedy co jakiś czas przypomina mi się, że to album z 2014 roku, a nie z 2004. Przestarzałe to było mocno już na wstępie. Po kawałku wjeżdża ta Viva Zwei, ehhh. Niepotrzebny skit. (UWAGA: skitu nie ma, to ja miałem zrąbane mp3).
„5 AM” ma zajebisty refren, który mi się trochę kojarzy z latami 90-tymi oraz z Grimes. Za same takie skojarzenia numer ma u mnie plusa, w zasadzie nie będą dokonywał dalszej analizy, bo tu nie ma czego analizować. Jest frenetycznie, przebojowo, melodyjnie. Na tym albumie tylko tego się wymaga.
„Aaliyah” lol, myślałem, że to będzie hołd dla Aaliyah, a tu w sumie nie wiem heh. Kawałek nie jest zły, nawet jest ok, ale po co ten feat Jessie Ware? Pasuje jak pięść do nosa, naprawdę. Jej wokal jest tu kompletnie od czapy. To trochę jakby Meryl Streep grała w "Showgirls". Zdupizm poziomu najwyższego. Szkoda. Gdyby tu była sama Katy B, to z pewnością byłoby lepiej. Utwór jest ok, ale ma swoje grzechy, które psują całokształt.
„Crying for no Reason”, ciekawa sprawa, bo kiedy Wujas z Murzynem wrzucali kolejka po kolejce numery, to ten podobał mi się bardziej niż propozycja Shodana, a teraz chyba mam odwrotnie. W kontekście albumu może to tak działa. Ale nie ważne, to i tak bardzo fajny kawałek, chociaż ma takie sobie refren. Reszta kawałka jest znacznie lepsza.
„I Like You” się zaczyna i kiedy miałem wrażenie, że już rzygam tym komputerowym bitem z eJaya, to jednak nie rzygam. Kawałek przypomina mi trochę Tigę i jego pierwszy album „Sexor”. To były dobre potańcówki, tutaj tez nie jest źle. Bardo dobry refren z fajnym synthem w tle.
„All My Lovin” w kontekście płyty robi znacznie lepsze wrażenie. Muzyka przypomina mi trochę Daft Punk z soundtracku do Trona, a refren dużo lepszy niż w „Crying”. Gdyby te dwa numery połączyć, to by mogły mieć wszystko (lub nic, hehe). Dobra rzecz.
„Tumbling Down” to ten moment na płycie, kiedy zaczynałem się wiercić. Całość jest wyjątkowo długa jak na prosty album w stylu Vivy, a takie kawałki jak „Tumbling Down”, pomimo fajnego klimatu rnb, nie pomagają szczególnie pozbyć się wrażenia przekroczenia pewnych granic. Ułijułyjujuju może zapada w pamięć, ale ta „Rihanna w domu”, która wchodzi zaraz potem, psuje jakikolwiek dobry efekt tu był.
Na szczęście „Everything” wraca do klimatów z początku płyty, muzycznie trochę kojarzy mi się z moim ulubionym soundtrackiem do „Radiant Defence”. W końcu jakaś ciekawsza elektronika. Kolejny kawałek, którego refren bardzo kojarzy mi się z latami 90-tymi. Dobrze zrobione, dobrze brzmi, buja i jest spoko.
„Play” zaczyna się jakimś lunaparkiem, ale spoko. Na feacie Sampha, którego lubię, tym razem nie ma miscastu, brzmi to wszystko dobrze. Mam bekę, bo dopóki nie sprawdziłem tekstu w necie, byłem pewien, że ona tam śpiewa „The pitch shifts and I'm at your Morrissey„. Niezły kawałek.
„Sapphire Blue” startuje jak coś Thoma Yorka. Zaczynam zauważać, że Katy skończyły się pomysły na wokal. Wszystko zaczyna brzmieć jak jakaś wariacja poprzednich numerów, takie to bezjajeczne w jej wykonaniu. Szkoda, bo podkład jeden z najlepszych na albumie.
„Emotions” rusza w identyczny sposób jak wszystko, tutaj już naprawdę tupię nogą, ten album powinien się dawno temu skończyć. Taka tancbuda potrafi utrzymać moja uwagę przez jakiś czas, ale nie przez 50 minut, zwłaszcza kiedy paleta brzmień jest taka uboga. Trudno docenić, może osobno kiedyś lepiej wejdzie.
„Still” to taka obligatoryjna, wolniejsza, uduchowiona piosenka na koniec, taka żeby jechać samochodem o zachodzie słońca. Jest ona ok, kompozycyjnie nawet zaskakująco mocna, jak na ten album. Aranżacja też fajna, w końcu coś bardziej współczesnego, a przynajmniej takiego co brzmi jak ten 2014 r. Dobry finał.
No dobra. Nie będę pisał o generyczności, prostocie, itd. tego albumu, bo jestem przekonany, że Murzyn zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę i te rzeczy mu zwyczajnie nie przeszkadzają, żeby się cieszyć płytą. I ja powiem szczerze, że również tak do tego podchodzę. Problem mam z tym, że miałeś Murzynie złoty róg na wakacje, a zużyłeś go na obsrane przedwiośnie z fragmentami dogorywającej zimy. Szkoda. Wrócę do tej płyty, ale jak będzie ciepło, słonecznie, wakacyjnie. Będzie super. Teraz daję po prostu okejkę. Nie jest to wielka płyta w historii muzyki, ale jednocześnie jest zaskakująco angażująca, jak na album, który jedzie na jednym patencie i niemal jednej kompozycji. Najs.
Katy B – Little Meh
Murzyn wjeżdża z Vivą Zwei. Były czasy, że bym się po usłyszeniu tej płyty tylko uśmiechnął i kazał zabierać to gówno, ale na szczęście jestem znacznie bardziej otwarty na muzykę, niż za czasów licealnych. Lecimy, bo i tak jestem spóźniony.
„Next Thing” to fajny otwieracz. Rytmiczny, pędzący, emanuje porządną energią. Muza z kompa, ale nie ma co się czepiać, bo spełnia swoją rolę i robi robotę (masło maślane, a może nie). Niemniej, szokuje mnie kiedy co jakiś czas przypomina mi się, że to album z 2014 roku, a nie z 2004. Przestarzałe to było mocno już na wstępie. Po kawałku wjeżdża ta Viva Zwei, ehhh. Niepotrzebny skit. (UWAGA: skitu nie ma, to ja miałem zrąbane mp3).
„5 AM” ma zajebisty refren, który mi się trochę kojarzy z latami 90-tymi oraz z Grimes. Za same takie skojarzenia numer ma u mnie plusa, w zasadzie nie będą dokonywał dalszej analizy, bo tu nie ma czego analizować. Jest frenetycznie, przebojowo, melodyjnie. Na tym albumie tylko tego się wymaga.
„Aaliyah” lol, myślałem, że to będzie hołd dla Aaliyah, a tu w sumie nie wiem heh. Kawałek nie jest zły, nawet jest ok, ale po co ten feat Jessie Ware? Pasuje jak pięść do nosa, naprawdę. Jej wokal jest tu kompletnie od czapy. To trochę jakby Meryl Streep grała w "Showgirls". Zdupizm poziomu najwyższego. Szkoda. Gdyby tu była sama Katy B, to z pewnością byłoby lepiej. Utwór jest ok, ale ma swoje grzechy, które psują całokształt.
„Crying for no Reason”, ciekawa sprawa, bo kiedy Wujas z Murzynem wrzucali kolejka po kolejce numery, to ten podobał mi się bardziej niż propozycja Shodana, a teraz chyba mam odwrotnie. W kontekście albumu może to tak działa. Ale nie ważne, to i tak bardzo fajny kawałek, chociaż ma takie sobie refren. Reszta kawałka jest znacznie lepsza.
„I Like You” się zaczyna i kiedy miałem wrażenie, że już rzygam tym komputerowym bitem z eJaya, to jednak nie rzygam. Kawałek przypomina mi trochę Tigę i jego pierwszy album „Sexor”. To były dobre potańcówki, tutaj tez nie jest źle. Bardo dobry refren z fajnym synthem w tle.
„All My Lovin” w kontekście płyty robi znacznie lepsze wrażenie. Muzyka przypomina mi trochę Daft Punk z soundtracku do Trona, a refren dużo lepszy niż w „Crying”. Gdyby te dwa numery połączyć, to by mogły mieć wszystko (lub nic, hehe). Dobra rzecz.
„Tumbling Down” to ten moment na płycie, kiedy zaczynałem się wiercić. Całość jest wyjątkowo długa jak na prosty album w stylu Vivy, a takie kawałki jak „Tumbling Down”, pomimo fajnego klimatu rnb, nie pomagają szczególnie pozbyć się wrażenia przekroczenia pewnych granic. Ułijułyjujuju może zapada w pamięć, ale ta „Rihanna w domu”, która wchodzi zaraz potem, psuje jakikolwiek dobry efekt tu był.
Na szczęście „Everything” wraca do klimatów z początku płyty, muzycznie trochę kojarzy mi się z moim ulubionym soundtrackiem do „Radiant Defence”. W końcu jakaś ciekawsza elektronika. Kolejny kawałek, którego refren bardzo kojarzy mi się z latami 90-tymi. Dobrze zrobione, dobrze brzmi, buja i jest spoko.
„Play” zaczyna się jakimś lunaparkiem, ale spoko. Na feacie Sampha, którego lubię, tym razem nie ma miscastu, brzmi to wszystko dobrze. Mam bekę, bo dopóki nie sprawdziłem tekstu w necie, byłem pewien, że ona tam śpiewa „The pitch shifts and I'm at your Morrissey„. Niezły kawałek.
„Sapphire Blue” startuje jak coś Thoma Yorka. Zaczynam zauważać, że Katy skończyły się pomysły na wokal. Wszystko zaczyna brzmieć jak jakaś wariacja poprzednich numerów, takie to bezjajeczne w jej wykonaniu. Szkoda, bo podkład jeden z najlepszych na albumie.
„Emotions” rusza w identyczny sposób jak wszystko, tutaj już naprawdę tupię nogą, ten album powinien się dawno temu skończyć. Taka tancbuda potrafi utrzymać moja uwagę przez jakiś czas, ale nie przez 50 minut, zwłaszcza kiedy paleta brzmień jest taka uboga. Trudno docenić, może osobno kiedyś lepiej wejdzie.
„Still” to taka obligatoryjna, wolniejsza, uduchowiona piosenka na koniec, taka żeby jechać samochodem o zachodzie słońca. Jest ona ok, kompozycyjnie nawet zaskakująco mocna, jak na ten album. Aranżacja też fajna, w końcu coś bardziej współczesnego, a przynajmniej takiego co brzmi jak ten 2014 r. Dobry finał.
No dobra. Nie będę pisał o generyczności, prostocie, itd. tego albumu, bo jestem przekonany, że Murzyn zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę i te rzeczy mu zwyczajnie nie przeszkadzają, żeby się cieszyć płytą. I ja powiem szczerze, że również tak do tego podchodzę. Problem mam z tym, że miałeś Murzynie złoty róg na wakacje, a zużyłeś go na obsrane przedwiośnie z fragmentami dogorywającej zimy. Szkoda. Wrócę do tej płyty, ale jak będzie ciepło, słonecznie, wakacyjnie. Będzie super. Teraz daję po prostu okejkę. Nie jest to wielka płyta w historii muzyki, ale jednocześnie jest zaskakująco angażująca, jak na album, który jedzie na jednym patencie i niemal jednej kompozycji. Najs.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 11489
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
O widzisz, czemu ja tego na lato nie zostawiłem? Nie wiem, zrobiłem to za co zawsze jadę innych - przywiązałem się do czasu pierwszych odsłuchów.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 16697
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Album jest dobry. Ale jedno jest pewne - Katy B i jej piękny głos zasługują mimo wszystko na dużo lepszy i ambitniejszy repertuar.
-
- Posty: 21715
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Z tym głosem to bym nie przesadzał.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16697
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Hien naprawdę z czymś tak subiektywnym jak wokal chcesz się bawić w licytacje?
-
- Posty: 8124
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
To co wyskakiwać z takimi uwagami w ogóle
-
- Posty: 16697
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
To co wyskakiwać z takimi uwagami do uwag w ogóle
-
- Posty: 11489
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Ja bym jej nie chciał w "ambitniejszym" repertuarze chyba jednak
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 16697
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Murzyn jak zwykle wątpi w swoich ulubieńców xd
-
- Posty: 4383
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Ja w sumie to nie wiem czy to aż tak dobra muzyka na lato i też nie wiem, czy laska się marnuje w tym repertuarze
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 4/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 4/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 11489
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Ja ją sobie cenię że jest prostą dziewczyną która pisze proste piosenki akurat więc jestem zadowolony
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 16697
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Mentos to w ogóle NIE WIE.
-
- Posty: 8124
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Shodan udaje wszystkich użytkowników jednocześnie czy to zapowiedź jakiegoś shitpostingu wątpliwej jakości?
W 90% przypadków propozycji ze śpiewającymi paniami zaśpiewałbyś to samo, shodan. Katy B nie sprawia wrażenia ubezwłasnowolnionej diwy z szeroką skalą. Najzwyklejsza piosenkarka z rzetelnym repertuarem. Nie ma się czym podniecać. Nie ma co wybiegać za bardzo do przodu... a subiektywizm naturalna rzecz, to chyba jasne od początku dyskusje o sztuce w ogóle w historii ludzkości lol
W 90% przypadków propozycji ze śpiewającymi paniami zaśpiewałbyś to samo, shodan. Katy B nie sprawia wrażenia ubezwłasnowolnionej diwy z szeroką skalą. Najzwyklejsza piosenkarka z rzetelnym repertuarem. Nie ma się czym podniecać. Nie ma co wybiegać za bardzo do przodu... a subiektywizm naturalna rzecz, to chyba jasne od początku dyskusje o sztuce w ogóle w historii ludzkości lol