To dopiero teraz zauważyłeś, że dev ma dwa tryby i albo ogarnia kolejkę 5 sekund po wrzuceniu, albo po 15 lat po wszystkich? xd
Best of Forum IV
-
- Posty: 4381
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Re: Best of Forum IV
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 6425
- Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
- Ulubiony utwór: Master And Servant
- Lokalizacja: bezdomny
No też właśnie gdzie Wasze recki HALO!!!
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
-
- Posty: 16695
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
My w odróżnieniu od Ciebie słuchamy, a nie oceniamy po opisach.
-
- Posty: 8124
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Do recki Halo jeszcze daleko, w tym momencie powinniśmy ruszyć Fly On The Windscreen
-
- Posty: 21712
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
A wolałbym Fly on the Windshield
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 21712
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Willie Hutch - Brother's Gonna Work It Out
Murzyn na stówę wjechał z Murzyn-corem, co ja zawsze przyjmuje z otwartymi ramionami, bo Murzyn nie tylko zmonopolizował tę bestkę pod kątem hip-hopu, ale też disco. Nie jest to też takie typowe disco, chociaż jednocześnie typowe (nie umiem tego wytłumaczyć, jak ktoś wie ocb to wie, jak nie to siusiak). To jest disco banger i to nie tylko banger pod kątem disco (sranie o technologii drewna). W każdym razie, jest tu wszystko co lubię w tego typu kawałkach, dobry rytm, świetne wah wah gitary, wkręcający się bas i energetyczna, MURZYŃSKA nawijka. Wolne intro fantastyczne, trochę zmyła, ale jednocześnie przy kolejnych przesłuchaniach pasuje idealnie. Co tu dużo mówić, to jest Murzyn-core, ode mnie to automatyczna okejka, a i tak mam wrażenie, że wcale nie automatyczna, bo to jest zdecydowanie jednak z lepszych wrzutek Jacka w całej tej zabawie.
Trentemøller - Miss You
Trentmoler kojarzy mi się z jednym numerem, którego nawet już nie pamiętam. Gość występował na innej scenie na jedynym Audioriver, na które pojechałem żeby zobaczyć Bomb the Bass, ale go olałem, wolałem wracać do domu. No, ale Dev wrzuca kawałek starszy niż czasy kiedy typ przebił się do polskiego mainstreamu. Kawałek z czasów kiedy w sumie siedziałem i słuchałem The Bravery i jakiegoś electro. Bardzo zimowy kawałek, który dobrze koresponduje z absolutnym mrozem, który panuje na dworze (nie sugerowałem się wizualizacją, bo włączyłem numer w tle). Może trochę plastikowo momentami, ale ok. Najgorsze jest w sumie to, że kawałek kończy się, kiedy wchodzi najlepszy moment (ten melodyjny drone) i nie rozumiem, czemu to nie trwa jeszcze ze 3 minuty dłużej. Takim numerom trzeba pozwolić się rozkręcić i to się tutaj jak najbardziej dzieje, ale kiedy utwór wchodzi w tę fazę satysfakcjonującego rozwinięcia, to ciach, koniec. Nie empatyzuję, bo już mam dosyć tych jęków Musiała, to już jest któraś wrzuta z wypłakiwaniem się na ten sam temat, get over it, laska była tragiczna i masz szczęście, że to się tak, a nie inaczej skończyło. Muza z drugiej strony, bardzo dobra.
Suzanne Vega - Marlene on the wall
Myślałem sobie, że Mentos na bank wrzuciłby Suzan Wegę, gdyby się już z niej nie wysypał, ale zapomniałem, że to ostatnie to nie była formalnie Suzan Wega. No i się stało. Kawałek na dzień dobry trąci wiosną, jakąś taką lekko durnowatą radością, jednocześnie przepełnioną melancholią. Moment idiotyczny na wrzucenie takiej rzeczy, ale rozumiem, Seba ma fazę teraz, nie można było z tym czekać pół roku (bo zapewne wtedy doczekamy się wiosny). Nie wiem, jest coś lekko irytującego w stylówie śpiewu Vegi, takie szybkie gadanie z minimalną melodią wokalu, jakby jakaś natchniona laska mi o czymś co ją jara opowiadała, a ja nie wiem jak jej powiedzieć, że mam to w dupie. Niemniej, numer jest spoko. Pobrzmiewa trochę Dave Matthews Band z damskim wokalem. Może nie rzucę się na album, ale prejzuję. Zresztą, Mentos chyba jeszcze nie zarzucił swojej propozycji płytowej i coś czuję, że będziemy słuchać Suzan tak czy inaczej.
Kero Kero Bonito - Make Believe
Koko koko euro spoko. Kawałek od razu uderzył mnie… pop punkowym vibem, ale w opakowaniu będącym jakaś mieszanką ejtisów, k-popu, openerów do anime, itd. Smoku wylewa na nas gęstą mieszankę cukru w cukrze. Terytorium zaminowane, ale na szczęście tutaj to działa. Klimat jazdy późnym wieczorem (albo wczesnym porankiem) po mieście z otwartymi oknami (lub dachem, jeśli ktoś ma takie luksusy). Pod jakimś względem, kojarzy mi się to z moim „Friday Night”, mimo że to zupełnie inne rzeczy. Kiedy byłem w gimnazjum/liceum, spływało do mnie sporo muzyki z anime, bo mój najlepszy ziom był mangozjebem. Ja nie byłem, ale obejrzałem wtedy trochę anime i przede wszystkim pamiętam te kawałki, które brzmiały dokładnie jak ten. Wesołe, melodyjne, przesłodzone. Jedyne co wyróżnia Kreo Kreo Bonito, to w 100% angielski tekst, bo Japończycy raczej mieszają swoje z drugim (słynne „przetańczmy sunday”). W każdym razie, jakaś część mnie, miło wspomina takie rzeczy, zresztą każdy z mojego pokolenia znał na pamięć „Dan dan kokoro hikatereku”. Nie potrafię tego nie zapropsować. (sprawdziłem Dump, brzmi trochę jakby MGMT byli Japończykami).
Swoją droga, dobrze skojarzyłem jedną z okładek KKB, ktoś zrobił mashup z Fishmans.
https://www.youtube.com/watch?v=dEYRfhDuwpI
Hælos – Hold On
Nie warto wchodzić na lasta Wujka, bo jak czymś zasrywa playliste, to wiadomo już, że spoiler i zaraz to wjedzie do bestki xD Swoją droga Wujek, jak jesteś taki skrupulatny w tagowaniu, to co to za śmietnik w no-man? Jeśli chodzi o numer, heh, niby zespół trip-hopowy, ale nieszczególnie to słyszę. No, ale nie ważne. Kawałek jest spoko. Może przypomina mi wszystko, co już w muzyce wielokrotnie słyszałem, ale to przyjemne połączenie, wywołuje u mnie podobne odczucia, co numer Dragona. Trochę nie klei mi się ta mieszanka wokali, wolałbym żeby śpiewała sama babka. Muzycznie jest bardzo ok, przyjemnie wyprodukowana rzecz, może momentami nieco przeładowana, ale w końcu Shodana wrzuta. Krzepiący numer, bo po serii lekkich niewypałów, Wujek pokazuje, że coś tam jeszcze ma w zanadrzu i to niekoniecznie muszą być powtórki.
Stówka całkiem elo, wszyscy wrzucili dobre rzeczy, na tyle, że nie będę się bawił w jakieś podium, itd. Z klasą domykamy pierwsze 4 25-tki. Czas na piątą.
Murzyn na stówę wjechał z Murzyn-corem, co ja zawsze przyjmuje z otwartymi ramionami, bo Murzyn nie tylko zmonopolizował tę bestkę pod kątem hip-hopu, ale też disco. Nie jest to też takie typowe disco, chociaż jednocześnie typowe (nie umiem tego wytłumaczyć, jak ktoś wie ocb to wie, jak nie to siusiak). To jest disco banger i to nie tylko banger pod kątem disco (sranie o technologii drewna). W każdym razie, jest tu wszystko co lubię w tego typu kawałkach, dobry rytm, świetne wah wah gitary, wkręcający się bas i energetyczna, MURZYŃSKA nawijka. Wolne intro fantastyczne, trochę zmyła, ale jednocześnie przy kolejnych przesłuchaniach pasuje idealnie. Co tu dużo mówić, to jest Murzyn-core, ode mnie to automatyczna okejka, a i tak mam wrażenie, że wcale nie automatyczna, bo to jest zdecydowanie jednak z lepszych wrzutek Jacka w całej tej zabawie.
Trentemøller - Miss You
Trentmoler kojarzy mi się z jednym numerem, którego nawet już nie pamiętam. Gość występował na innej scenie na jedynym Audioriver, na które pojechałem żeby zobaczyć Bomb the Bass, ale go olałem, wolałem wracać do domu. No, ale Dev wrzuca kawałek starszy niż czasy kiedy typ przebił się do polskiego mainstreamu. Kawałek z czasów kiedy w sumie siedziałem i słuchałem The Bravery i jakiegoś electro. Bardzo zimowy kawałek, który dobrze koresponduje z absolutnym mrozem, który panuje na dworze (nie sugerowałem się wizualizacją, bo włączyłem numer w tle). Może trochę plastikowo momentami, ale ok. Najgorsze jest w sumie to, że kawałek kończy się, kiedy wchodzi najlepszy moment (ten melodyjny drone) i nie rozumiem, czemu to nie trwa jeszcze ze 3 minuty dłużej. Takim numerom trzeba pozwolić się rozkręcić i to się tutaj jak najbardziej dzieje, ale kiedy utwór wchodzi w tę fazę satysfakcjonującego rozwinięcia, to ciach, koniec. Nie empatyzuję, bo już mam dosyć tych jęków Musiała, to już jest któraś wrzuta z wypłakiwaniem się na ten sam temat, get over it, laska była tragiczna i masz szczęście, że to się tak, a nie inaczej skończyło. Muza z drugiej strony, bardzo dobra.
Suzanne Vega - Marlene on the wall
Myślałem sobie, że Mentos na bank wrzuciłby Suzan Wegę, gdyby się już z niej nie wysypał, ale zapomniałem, że to ostatnie to nie była formalnie Suzan Wega. No i się stało. Kawałek na dzień dobry trąci wiosną, jakąś taką lekko durnowatą radością, jednocześnie przepełnioną melancholią. Moment idiotyczny na wrzucenie takiej rzeczy, ale rozumiem, Seba ma fazę teraz, nie można było z tym czekać pół roku (bo zapewne wtedy doczekamy się wiosny). Nie wiem, jest coś lekko irytującego w stylówie śpiewu Vegi, takie szybkie gadanie z minimalną melodią wokalu, jakby jakaś natchniona laska mi o czymś co ją jara opowiadała, a ja nie wiem jak jej powiedzieć, że mam to w dupie. Niemniej, numer jest spoko. Pobrzmiewa trochę Dave Matthews Band z damskim wokalem. Może nie rzucę się na album, ale prejzuję. Zresztą, Mentos chyba jeszcze nie zarzucił swojej propozycji płytowej i coś czuję, że będziemy słuchać Suzan tak czy inaczej.
Kero Kero Bonito - Make Believe
Koko koko euro spoko. Kawałek od razu uderzył mnie… pop punkowym vibem, ale w opakowaniu będącym jakaś mieszanką ejtisów, k-popu, openerów do anime, itd. Smoku wylewa na nas gęstą mieszankę cukru w cukrze. Terytorium zaminowane, ale na szczęście tutaj to działa. Klimat jazdy późnym wieczorem (albo wczesnym porankiem) po mieście z otwartymi oknami (lub dachem, jeśli ktoś ma takie luksusy). Pod jakimś względem, kojarzy mi się to z moim „Friday Night”, mimo że to zupełnie inne rzeczy. Kiedy byłem w gimnazjum/liceum, spływało do mnie sporo muzyki z anime, bo mój najlepszy ziom był mangozjebem. Ja nie byłem, ale obejrzałem wtedy trochę anime i przede wszystkim pamiętam te kawałki, które brzmiały dokładnie jak ten. Wesołe, melodyjne, przesłodzone. Jedyne co wyróżnia Kreo Kreo Bonito, to w 100% angielski tekst, bo Japończycy raczej mieszają swoje z drugim (słynne „przetańczmy sunday”). W każdym razie, jakaś część mnie, miło wspomina takie rzeczy, zresztą każdy z mojego pokolenia znał na pamięć „Dan dan kokoro hikatereku”. Nie potrafię tego nie zapropsować. (sprawdziłem Dump, brzmi trochę jakby MGMT byli Japończykami).
Swoją droga, dobrze skojarzyłem jedną z okładek KKB, ktoś zrobił mashup z Fishmans.
https://www.youtube.com/watch?v=dEYRfhDuwpI
Hælos – Hold On
Nie warto wchodzić na lasta Wujka, bo jak czymś zasrywa playliste, to wiadomo już, że spoiler i zaraz to wjedzie do bestki xD Swoją droga Wujek, jak jesteś taki skrupulatny w tagowaniu, to co to za śmietnik w no-man? Jeśli chodzi o numer, heh, niby zespół trip-hopowy, ale nieszczególnie to słyszę. No, ale nie ważne. Kawałek jest spoko. Może przypomina mi wszystko, co już w muzyce wielokrotnie słyszałem, ale to przyjemne połączenie, wywołuje u mnie podobne odczucia, co numer Dragona. Trochę nie klei mi się ta mieszanka wokali, wolałbym żeby śpiewała sama babka. Muzycznie jest bardzo ok, przyjemnie wyprodukowana rzecz, może momentami nieco przeładowana, ale w końcu Shodana wrzuta. Krzepiący numer, bo po serii lekkich niewypałów, Wujek pokazuje, że coś tam jeszcze ma w zanadrzu i to niekoniecznie muszą być powtórki.
Stówka całkiem elo, wszyscy wrzucili dobre rzeczy, na tyle, że nie będę się bawił w jakieś podium, itd. Z klasą domykamy pierwsze 4 25-tki. Czas na piątą.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16695
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Utwory no-man dawno temu otagowałem jak otagowałem. Nie miałem doświadczenia zbytnio. Potem chciałem poprawiać, ale zrezygnowałem, bo mi last zaczął je zaliczać od nowa i szkoda mi było starych niemałych ilości scrobbli.
A Hælos zaczynali jako zespół trip-hop, ale później powoli przerzucali się na indie-electro (wg wikipedii).
A Hælos zaczynali jako zespół trip-hop, ale później powoli przerzucali się na indie-electro (wg wikipedii).
-
- Posty: 4381
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Da się jakoś edytować scrobble bez premium?
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 21712
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
nie
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 8124
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
IMO grają azjo-dubstep (wg IDZD)shodan pisze:09 sty 2024 13:54A Hælos zaczynali jako zespół trip-hop, ale później powoli przerzucali się na indie-electro (wg wikipedii).
-
- Posty: 11483
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
Orbital - Lush 3.1
Muszę przyznać że jestem srogo zaskoczony że Hien, największy chyba orędownik celebrowania okazji wszelakich w bestce planując tę 25. w ogóle nie wziął pod uwagę że będziemy obchodzić tu też 100. kolejkę i niczego nie przygotował pod tym kątem. Orbital znam bardzo pobieżnie, ze dwa numery w tym wspomniany Halcyon i ten numer brzmi nieco podobnie, choć może to jakby uboższy krewny. Basik fajnie strzela, ale bit jest odrobinę toporny IMO no i zamiast gitarki tu prym wiedzie ten synth-flecik który ma nieco vibe takiego new age lat 90. Skojarzyło mi się to jakoś z debiutem Banco de Gaia przez nas omawianym i nawet chętnie wróciłem do Heliopolis i ten numer Orbital by w sumie dobrze siedział mi na jednej playliście. Nie jest to może utwór wybitny ale wciąż to są klimaty które ja jednak bardzo lubię zatem po prostu dam okejkę.
Trentemøller - Miss You
Dev kontynuuje pławienie się w smuteczkach i zapodaje miękki, melancholijny instrumental. To już muzyka wybitnie nastawiona na brzmienie i te mityczne feelsy, które albo się czuje albo nie. Przyznam, ma to trochę wajb stycznia ale takiego totalnie szaroburego jak dla mnie a nie tego słonecznego z ostatnich dni i myślę że przy odpowiedniej dawce życiowego doła możnaby go tym potęgować ale ani go nie mam ani nie pragnę, trochę przelatuje przeze mnie ten kawałek ale z grubsza jest... OK.
Suzanne Vega - Marlene On The Wall
Tak myślałem że mentos może to zapodać widząc na laście jego fazę na ten kawałek. Nawet z tej okazji posłuchałem go parę dni temu zanim go wrzucił. Posłuchałem ze dwa razy, wzruszyłem ramionami i czekałem na wrzutę. Wrzucił i... znowu wzruszylem ramionami, ale to było wczoraj ale dziś jest dziś i już lepiej siedzi. Jakby przypomniałem sobie że w sumie lubię tę Panią choćby za tą Lukę i ten klimat jest spoko, lekka ładna melodia, fajny utworek o bronieniu się przed uczuciami i o ZMIANACH które zdają się tak dotykać obecnie naszego wrzucającego i spoko, dopóki nie wlatuje ostatni ze wszystkim a do tego sam oferuje się z prowadzeniem własnego tematu to ja prejzuje takiego odmienionego mentosa xddd kawałek jest spoko, fajny synth się pojawia chwilami poza tą jangly gitarką, smakuje mi, znów przynudzę - okejka.
Koko Seko Pij Prosecco - Make Believe
Kurde z tym numerem miałem chyba największy problem gdyż trochę nie wiem co o nim myśleć poza tym że w ciemno obstawiałbym że to jakaś wrzutka mentosa. Wiosenne mocno co przy obecnej słonecznej pogodzie nie przeszkadzało. Elektroniczny wstęp CIUT mi się kojarzy znów z wrzutą z Cyberpunka, wokale też są trochę takie nijakie w tym stylu, później dopiero robią się bardziej dźwięczne i melodyjne. Klawisze pastelowe takie chwilami się przebijają, ostrzejszy fragment może ciut mnie zaskoczył ale potem to się ułożyło logicznie w głowie. To jest takie lekkie z jednej strony ale z drugiej trochę takie bezbarwne, dla mnie jakby muzyczny ekwiwalent wody smakowej czy coś. Z grubsza jest to o-k.
Hælos - Hold On
I tak se leciała ta kolejka i myślałem nawet że Aaaa trzeba było wlecieć ostatnim ładnie domknąć tą setkę ale Wujas... naprawdę dał radę i sprostał zadaniu. Zaskoczył raz że dał klimat dość inny od tego co wrzucał dotychczas a do tego zapodał naprawdę dobry numer IMO. Brzmieniowo jakoś od wejścia kojarzy mi się to bardzo z jakąś australijską elektroniką jakiej słuchałem 10 lat temu i którą dopiero kiedyś zapodam (w sumie nawet nieco Flight Facilities gdyż FF niejedno ma imię, tzn tfu brzmienie). I ten piękny syntetyczny basik bardzo mi dobrze pasuje właśnie przy tej słonecznej aurze dni minionych, do tego wokalnie też barwa taka w stylu tych jakie pamiętam z różnych tych australijskich projektów indie/electro popowych. Nijak tu nie czuć tych tripowych korzeni tej grupy ale nie szkodzi, mimo wszystko czuję się zaintrygowany i chętnie zostanę zmuszonym do obczajenia płyty w bestce albumowej (choć obawiam się czy na dłuższym dystansie to bangla). W każdym razie to była jedyna wrzuta która od progu serio mi się spodobała w tej kolejce więc finalnie prejz dla Wuja, jedna z najlepszych jego wrzutek moim zdaniem.
Muszę przyznać że jestem srogo zaskoczony że Hien, największy chyba orędownik celebrowania okazji wszelakich w bestce planując tę 25. w ogóle nie wziął pod uwagę że będziemy obchodzić tu też 100. kolejkę i niczego nie przygotował pod tym kątem. Orbital znam bardzo pobieżnie, ze dwa numery w tym wspomniany Halcyon i ten numer brzmi nieco podobnie, choć może to jakby uboższy krewny. Basik fajnie strzela, ale bit jest odrobinę toporny IMO no i zamiast gitarki tu prym wiedzie ten synth-flecik który ma nieco vibe takiego new age lat 90. Skojarzyło mi się to jakoś z debiutem Banco de Gaia przez nas omawianym i nawet chętnie wróciłem do Heliopolis i ten numer Orbital by w sumie dobrze siedział mi na jednej playliście. Nie jest to może utwór wybitny ale wciąż to są klimaty które ja jednak bardzo lubię zatem po prostu dam okejkę.
Trentemøller - Miss You
Dev kontynuuje pławienie się w smuteczkach i zapodaje miękki, melancholijny instrumental. To już muzyka wybitnie nastawiona na brzmienie i te mityczne feelsy, które albo się czuje albo nie. Przyznam, ma to trochę wajb stycznia ale takiego totalnie szaroburego jak dla mnie a nie tego słonecznego z ostatnich dni i myślę że przy odpowiedniej dawce życiowego doła możnaby go tym potęgować ale ani go nie mam ani nie pragnę, trochę przelatuje przeze mnie ten kawałek ale z grubsza jest... OK.
Suzanne Vega - Marlene On The Wall
Tak myślałem że mentos może to zapodać widząc na laście jego fazę na ten kawałek. Nawet z tej okazji posłuchałem go parę dni temu zanim go wrzucił. Posłuchałem ze dwa razy, wzruszyłem ramionami i czekałem na wrzutę. Wrzucił i... znowu wzruszylem ramionami, ale to było wczoraj ale dziś jest dziś i już lepiej siedzi. Jakby przypomniałem sobie że w sumie lubię tę Panią choćby za tą Lukę i ten klimat jest spoko, lekka ładna melodia, fajny utworek o bronieniu się przed uczuciami i o ZMIANACH które zdają się tak dotykać obecnie naszego wrzucającego i spoko, dopóki nie wlatuje ostatni ze wszystkim a do tego sam oferuje się z prowadzeniem własnego tematu to ja prejzuje takiego odmienionego mentosa xddd kawałek jest spoko, fajny synth się pojawia chwilami poza tą jangly gitarką, smakuje mi, znów przynudzę - okejka.
Koko Seko Pij Prosecco - Make Believe
Kurde z tym numerem miałem chyba największy problem gdyż trochę nie wiem co o nim myśleć poza tym że w ciemno obstawiałbym że to jakaś wrzutka mentosa. Wiosenne mocno co przy obecnej słonecznej pogodzie nie przeszkadzało. Elektroniczny wstęp CIUT mi się kojarzy znów z wrzutą z Cyberpunka, wokale też są trochę takie nijakie w tym stylu, później dopiero robią się bardziej dźwięczne i melodyjne. Klawisze pastelowe takie chwilami się przebijają, ostrzejszy fragment może ciut mnie zaskoczył ale potem to się ułożyło logicznie w głowie. To jest takie lekkie z jednej strony ale z drugiej trochę takie bezbarwne, dla mnie jakby muzyczny ekwiwalent wody smakowej czy coś. Z grubsza jest to o-k.
Hælos - Hold On
I tak se leciała ta kolejka i myślałem nawet że Aaaa trzeba było wlecieć ostatnim ładnie domknąć tą setkę ale Wujas... naprawdę dał radę i sprostał zadaniu. Zaskoczył raz że dał klimat dość inny od tego co wrzucał dotychczas a do tego zapodał naprawdę dobry numer IMO. Brzmieniowo jakoś od wejścia kojarzy mi się to bardzo z jakąś australijską elektroniką jakiej słuchałem 10 lat temu i którą dopiero kiedyś zapodam (w sumie nawet nieco Flight Facilities gdyż FF niejedno ma imię, tzn tfu brzmienie). I ten piękny syntetyczny basik bardzo mi dobrze pasuje właśnie przy tej słonecznej aurze dni minionych, do tego wokalnie też barwa taka w stylu tych jakie pamiętam z różnych tych australijskich projektów indie/electro popowych. Nijak tu nie czuć tych tripowych korzeni tej grupy ale nie szkodzi, mimo wszystko czuję się zaintrygowany i chętnie zostanę zmuszonym do obczajenia płyty w bestce albumowej (choć obawiam się czy na dłuższym dystansie to bangla). W każdym razie to była jedyna wrzuta która od progu serio mi się spodobała w tej kolejce więc finalnie prejz dla Wuja, jedna z najlepszych jego wrzutek moim zdaniem.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 8124
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Widzę w tej kolejce ekwiwalenty dissów
-
- Posty: 11483
- Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
- Ulubiony utwór: hajerlow
To nie ja
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
-
- Posty: 8124
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Orbital Lush 3-1
Miłe zaskoczenie, że Hien sięga po Orbital z taką pewnością. Uderzenie klasykiem techno zawsze poszanuję. Może odkryłem ich znacznie później niż Aphexa, Autechre i innych pionierów lat 90', ale lepiej późno niż wcale. Dobry klasyk klubowy może mieć lekko przestarzałe brzmienie. Musi się bronić atmosferą, intensywnością. Tutaj mamy bardzo dobry przykład. Cisza przed burzą. Potem robi się trochę inaczej, dalej bywają przestoje, ale nie brakuje naprawdę wyrazistych momentów chwały klasycznego rejwu. W paru imprezach uczestniczyłem, taka muzyka idealnie oddaje stan pewnej bomby panującej wśród towarzystwa nad ranem. Ostre, chropowate dźwięki, brejki perkusyjne, coś niby flety, niby wokale. Niespieszne zaśpiewy. Medytacja, moment podprowadzenia przy nie najmniejszej liczbie BPMów. 3-1 samo w sobie w porządku, ale jak już wracam, to musi polecieć w dłuższej serii. Słychać, że to tylko dopiero początek grubszej sprawy. I tak mi się podoba. W klasyfikacji sentymentalnej łatwy zwycięzca.
Willie Hutch Brother's Gonna Work It Out
Soul co się zaczyna troszeńkę jak King Crimson, na dzień dobry pozytywnie nastawiony. Mudżyn wraca tam, gdzie był już i jest wciąż. Lubię wiedzieć, z którego roku pochodzi wrzucany kawałek. W takich przypadkach robi to na mnie jeszcze większe wrażenie. Dęciaki and smyki jakby niezbędne ze względu na przeznaczenie, ale aż tak nie drażnią. Z kawałka ciekną litry pozytywnego nastroju, jest dobry przekaz. Bas jak z gumy, razem z klawiszami stanowią duo ukrytych bohaterów. Doskonale to brzmi. Chyba powinienem zapisać sobie film źródłowy na liście rzeczy do obejrzenia w najbliższym czasie. Jeszcze łatwiej będzie wracać, ale i tak dobra robota na zakończenie. Profesor od ciemnej duszy dostarcza materiału na wyjątkowy moment bestki. Tego typu spotkania na ewentualnych nowszych wytworach, gdzie klasyki pracują jako sample, zawsze stanowią pewną inspirację i chęć kolejnego podłubania w rankingach, folderach, szafkach. Ostatnio złapałem wykorzystane Boards of Canada, słychać fachowców, poważnych poszukiwaczy charakternych brzmień. W starym soulu nie siedzę, kapitan oczywisty tutaj, ale tego typu rzeczy wracają do mnie w zaskakujących momentach. Wtedy jest dobrze. Tak będzie i w tym przypadku.
Trentemoller Miss You
Odpowiednie nastawienie kluczem do najlepszego odbioru tego kawałka. Na smutki świata tego i kryzysy uczuciowe z pewnością jak znalazł. Z panem Andersem spotkałem się po raz pierwszy lata temu przy okazji całkiem niezłego remiksu Wrong. Potem pojedyncze kontakty z autorską twórczością kończyły się rozczarowaniami. Powinienem wreszcie sprawdzić przynajmniej cały debiucik, żeby przestać się dziwić, może coś zrozumieć z tej dość sporej popularności klikanaście lat temu. Ja mam swoje znaleziska z nurtu IDM/techno pod takie klimaty i bolączki. Numer zamyka płytę i to mnie zastanawia. Jest zbyt zwyczajnie, a do tego efekt psują te pyknięcia potraktowane dodatkowo pogłosem. Brzmi filmowo, ilustracyjnie. Ładne są te melodyjki i arpeggia. Brakuje mi tu czegoś więcej. Rozumiem, ale nie czuję. Jestem pewien, że poznanie parę lat wcześniej oznaczałoby zupełnie inną notkę na ten temat. Osłuchałem się, mało co nowego w nurcie mnie zaskakuje i mocniej porusza.
Suzanne Vega Marlene on the Wall
Apeluję o koniec porównań do tej przehajpowanej kobiety nawet dla beki. Poziom jej popularności w porównaniu do przekazu i wartości artystycznej to jest yebany kabaret. Nie wiem, kto napędza cyrk wokół Taylor Swift, ale w tym pranku przekroczono już dawno moment krytyczny. Co do właściwego tematu... Moje ostatnie poważne zajawki na trochę więcej niż jedna płyta to Klaus Wiese i inni ambientowcy. Po czasie łapię się na tym, że trochę inaczej zaczynam odbierać POZOSTAŁĄ muzykę. Jeśli coś mnie poważnie nie irytuje to jestem w stanie słuchać, wracać nawet jeśli tylko w ramach rzetelnego przygotowania do kolejki, ale dobre i to. Na pewno w ostatnim czasie trudno mi znaleźć coś, co mógłbym katować. Słuchać na tyle często, że mam wspomnienia z podstawówki czy gimnazjum. Na początku tego roku zapowiada się potężny renesans zainteresowania polskim h-h. Nie potrwa to pewnie za długo, ale korzystm. Dlatego zazdroszczę też tej szczerej zajawki. Dla mnie numer płynie całkiem spokojnie. Wszystko składa się na sensowny, spójny obrazek. Spokojny, dość przyjemny wokal. Cała reszta za dobrze zlewa się w jedno. Muzyka nie do rozkminiania tylko przeżywania i wczuwania. Bez wyróżników, po prostu jest ładnie. Kompletnie nie znam tej artystki poza Luka - jak dla mnie to jest kandydat do jej Endżoja, skoro nawet naczelny mellotroniarz forum zna. Za Sebą stoi kontekst osobisty. Ja przyznaję Złoty Laur Okejki i jestem ciekawy, czy coś więcej się pojawi w niedalekiej przyszłości. Nie będę narzekał.
Haelos Hold On
Trochę zgadzam się z shodanem, a nawet więcej niż trochę. Bez Spotify Premium znacznie łatwiej było o kolekcjonowanie rarytasów i ich częstsze bycie w obiegu. Teraz raczej zbieram naprawdę słabo dostępne fanty, co do których mam wątpliwości, czy za jakiś czas uda się je zatrzymać na dysku. Klasyczna elektronika, berlin albo nowsze ambienty, wydawnictwa kasetowe widniejące co najwyżej na Bandcampie. Z drugiej strony szanuję inicjatorów ruchu wrzucania całych płyt z mało znanymi starociami na JuTuba, choć brakuje mi w tym jakiegoś ducha. Odkrywam coś to powinna iść za tym jakaś tajemnica, a nie taka dostępność od razu bez problemu na wyciągnięcie ręki.
Co o wrzutce? Wujas zafiksował się na punkcie wrzucania mimo wszystko dość podobnych rzeczy i ten numer trochę na tym cierpi. Początek jeszcze całkiem ciekawy, lekko tajemniczy. Trochę Uenala w indie opakowaniu. Wjeżdża refren, czar pryska. Robi się dziwnie kompromisowo, bezpiecznie. Całkiem solidny, lekkostrawny pop z dreszczykiem. Ledwo widocznym, ale to zawsze coś. Do RAMki jak znalazł. Mogłoby zginąć w tłumie podobnych, choć przy takim większym uderzeniu podczas niejednego popołudnia da się zapamiętać. Trudno dissować, krytykować. Solidna robota, ale trochę nijaka. Z drugiej strony mówiąc szczerze, pasowaliby bardziej jako support niż Hope. Mniej smęcenia dla smęcenia, więcej elektroniki i konkretu. W tym pojedynku łatwe zwycięstwo przedstawiciela Stajni Shodana. W porównaniu do reszty kolejki na pewno nie zajmie ostatniego miejsca. Z klasykami nie wygra. Nieduża, ale bezwstydna okejka.
Mamy to!
Miłe zaskoczenie, że Hien sięga po Orbital z taką pewnością. Uderzenie klasykiem techno zawsze poszanuję. Może odkryłem ich znacznie później niż Aphexa, Autechre i innych pionierów lat 90', ale lepiej późno niż wcale. Dobry klasyk klubowy może mieć lekko przestarzałe brzmienie. Musi się bronić atmosferą, intensywnością. Tutaj mamy bardzo dobry przykład. Cisza przed burzą. Potem robi się trochę inaczej, dalej bywają przestoje, ale nie brakuje naprawdę wyrazistych momentów chwały klasycznego rejwu. W paru imprezach uczestniczyłem, taka muzyka idealnie oddaje stan pewnej bomby panującej wśród towarzystwa nad ranem. Ostre, chropowate dźwięki, brejki perkusyjne, coś niby flety, niby wokale. Niespieszne zaśpiewy. Medytacja, moment podprowadzenia przy nie najmniejszej liczbie BPMów. 3-1 samo w sobie w porządku, ale jak już wracam, to musi polecieć w dłuższej serii. Słychać, że to tylko dopiero początek grubszej sprawy. I tak mi się podoba. W klasyfikacji sentymentalnej łatwy zwycięzca.
Willie Hutch Brother's Gonna Work It Out
Soul co się zaczyna troszeńkę jak King Crimson, na dzień dobry pozytywnie nastawiony. Mudżyn wraca tam, gdzie był już i jest wciąż. Lubię wiedzieć, z którego roku pochodzi wrzucany kawałek. W takich przypadkach robi to na mnie jeszcze większe wrażenie. Dęciaki and smyki jakby niezbędne ze względu na przeznaczenie, ale aż tak nie drażnią. Z kawałka ciekną litry pozytywnego nastroju, jest dobry przekaz. Bas jak z gumy, razem z klawiszami stanowią duo ukrytych bohaterów. Doskonale to brzmi. Chyba powinienem zapisać sobie film źródłowy na liście rzeczy do obejrzenia w najbliższym czasie. Jeszcze łatwiej będzie wracać, ale i tak dobra robota na zakończenie. Profesor od ciemnej duszy dostarcza materiału na wyjątkowy moment bestki. Tego typu spotkania na ewentualnych nowszych wytworach, gdzie klasyki pracują jako sample, zawsze stanowią pewną inspirację i chęć kolejnego podłubania w rankingach, folderach, szafkach. Ostatnio złapałem wykorzystane Boards of Canada, słychać fachowców, poważnych poszukiwaczy charakternych brzmień. W starym soulu nie siedzę, kapitan oczywisty tutaj, ale tego typu rzeczy wracają do mnie w zaskakujących momentach. Wtedy jest dobrze. Tak będzie i w tym przypadku.
Trentemoller Miss You
Odpowiednie nastawienie kluczem do najlepszego odbioru tego kawałka. Na smutki świata tego i kryzysy uczuciowe z pewnością jak znalazł. Z panem Andersem spotkałem się po raz pierwszy lata temu przy okazji całkiem niezłego remiksu Wrong. Potem pojedyncze kontakty z autorską twórczością kończyły się rozczarowaniami. Powinienem wreszcie sprawdzić przynajmniej cały debiucik, żeby przestać się dziwić, może coś zrozumieć z tej dość sporej popularności klikanaście lat temu. Ja mam swoje znaleziska z nurtu IDM/techno pod takie klimaty i bolączki. Numer zamyka płytę i to mnie zastanawia. Jest zbyt zwyczajnie, a do tego efekt psują te pyknięcia potraktowane dodatkowo pogłosem. Brzmi filmowo, ilustracyjnie. Ładne są te melodyjki i arpeggia. Brakuje mi tu czegoś więcej. Rozumiem, ale nie czuję. Jestem pewien, że poznanie parę lat wcześniej oznaczałoby zupełnie inną notkę na ten temat. Osłuchałem się, mało co nowego w nurcie mnie zaskakuje i mocniej porusza.
Suzanne Vega Marlene on the Wall
Apeluję o koniec porównań do tej przehajpowanej kobiety nawet dla beki. Poziom jej popularności w porównaniu do przekazu i wartości artystycznej to jest yebany kabaret. Nie wiem, kto napędza cyrk wokół Taylor Swift, ale w tym pranku przekroczono już dawno moment krytyczny. Co do właściwego tematu... Moje ostatnie poważne zajawki na trochę więcej niż jedna płyta to Klaus Wiese i inni ambientowcy. Po czasie łapię się na tym, że trochę inaczej zaczynam odbierać POZOSTAŁĄ muzykę. Jeśli coś mnie poważnie nie irytuje to jestem w stanie słuchać, wracać nawet jeśli tylko w ramach rzetelnego przygotowania do kolejki, ale dobre i to. Na pewno w ostatnim czasie trudno mi znaleźć coś, co mógłbym katować. Słuchać na tyle często, że mam wspomnienia z podstawówki czy gimnazjum. Na początku tego roku zapowiada się potężny renesans zainteresowania polskim h-h. Nie potrwa to pewnie za długo, ale korzystm. Dlatego zazdroszczę też tej szczerej zajawki. Dla mnie numer płynie całkiem spokojnie. Wszystko składa się na sensowny, spójny obrazek. Spokojny, dość przyjemny wokal. Cała reszta za dobrze zlewa się w jedno. Muzyka nie do rozkminiania tylko przeżywania i wczuwania. Bez wyróżników, po prostu jest ładnie. Kompletnie nie znam tej artystki poza Luka - jak dla mnie to jest kandydat do jej Endżoja, skoro nawet naczelny mellotroniarz forum zna. Za Sebą stoi kontekst osobisty. Ja przyznaję Złoty Laur Okejki i jestem ciekawy, czy coś więcej się pojawi w niedalekiej przyszłości. Nie będę narzekał.
Haelos Hold On
Trochę zgadzam się z shodanem, a nawet więcej niż trochę. Bez Spotify Premium znacznie łatwiej było o kolekcjonowanie rarytasów i ich częstsze bycie w obiegu. Teraz raczej zbieram naprawdę słabo dostępne fanty, co do których mam wątpliwości, czy za jakiś czas uda się je zatrzymać na dysku. Klasyczna elektronika, berlin albo nowsze ambienty, wydawnictwa kasetowe widniejące co najwyżej na Bandcampie. Z drugiej strony szanuję inicjatorów ruchu wrzucania całych płyt z mało znanymi starociami na JuTuba, choć brakuje mi w tym jakiegoś ducha. Odkrywam coś to powinna iść za tym jakaś tajemnica, a nie taka dostępność od razu bez problemu na wyciągnięcie ręki.
Co o wrzutce? Wujas zafiksował się na punkcie wrzucania mimo wszystko dość podobnych rzeczy i ten numer trochę na tym cierpi. Początek jeszcze całkiem ciekawy, lekko tajemniczy. Trochę Uenala w indie opakowaniu. Wjeżdża refren, czar pryska. Robi się dziwnie kompromisowo, bezpiecznie. Całkiem solidny, lekkostrawny pop z dreszczykiem. Ledwo widocznym, ale to zawsze coś. Do RAMki jak znalazł. Mogłoby zginąć w tłumie podobnych, choć przy takim większym uderzeniu podczas niejednego popołudnia da się zapamiętać. Trudno dissować, krytykować. Solidna robota, ale trochę nijaka. Z drugiej strony mówiąc szczerze, pasowaliby bardziej jako support niż Hope. Mniej smęcenia dla smęcenia, więcej elektroniki i konkretu. W tym pojedynku łatwe zwycięstwo przedstawiciela Stajni Shodana. W porównaniu do reszty kolejki na pewno nie zajmie ostatniego miejsca. Z klasykami nie wygra. Nieduża, ale bezwstydna okejka.
Mamy to!
-
- Posty: 16695
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Dev Ty na pewno słuchałeś odpowiedniego utworu?
-
- Posty: 21712
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
A Ty Wujek słuchałeś kolejki?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16695
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Tak, ale daję Wam jeszcze kolejne szanse.
-
- Posty: 21712
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Aż tak cienko? uuuuu
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 4381
- Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
- Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Przegiołem coApeluję o koniec porównań do tej przehajpowanej kobiety nawet dla beki.
Mój osobisty problem z tym porównaniem jest tak, że jednocześnie uważam je za dość celne i jednocześnie wiem, że jakbym przeczytał gdziekolwiek taką wypowiedź autorstwa kogokolwiek innego, to bym ją wyśmiał
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
DEPESZWIZJA 12 - EDYCJA IMIENIA SALVADORA DALIEGO
STATUS: ZBIERAM GŁOSY - 2/8
FINAŁ: 12 MAJA
-
- Posty: 8124
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
Przeginka to była wczoraj, gdy zobaczyłem artykuł jak wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej wystosował do niej apel o pomoc w celu podniesienia frekwencji wyborczej.