Best of Forum V

Awatar użytkownika
devotional
Posty: 6445
Rejestracja: 26 lut 2005 18:00
Ulubiony utwór: Master And Servant
Lokalizacja: bezdomny

Post 07 maja 2024 13:45

The Bravery - Bad Sun (2007)

Wspominałem o wiośnie 2008 przy okazji wrzucania A Flock of Seagulls, zaś o The Bravery opowiedział Wam imć Hien przy okazji swojej albumowej. Dodam więc od siebie relatywnie mało tym razem - drugi album The Bravery, choć ten ukazał się już w 2007, poznałem dopiero rok później na wiosnę właśnie, akurat przy okazji gęstego odświeżania sobie ich debiutu. Sequel nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia jak pierwsze wydawnictwo, ale wciąż moim zdaniem trzymał (i trzyma nadal) poziom. Bad Sun to zdecydowanie najlepszy zeń kawałek. Towarzyszył mi przez końcówkę kwietnia i niemal cały maj tamtego dość pokręconego okresu. Towarzyszy mi i dziś, będąc bez wątpienia jednym z moich najulubieńszych utworów ever, z dobrym gwizdanym hookiem, gitarami, lekko płaczliwym wokalem Endicotta. Polecam i pozdrawiam!

https://www.youtube.com/watch?v=YyBPmzejNrs
Dialog jest językiem kapitulacji. ~Fronda.pl
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11539
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 07 maja 2024 14:44

"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21808
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 07 maja 2024 18:35

Joe Bataan - Ordinary Guy

Murzyn jakieś ponad pół roku obiecywał jaki zajebisty numer mi w tym roku na wakacje wrzuci, po czym stwierdził nagle, że wrzuci go na koniec majówki, kiedy mentalnie już bardziej w papierach z pracy siedziałem, niż na leżaku. No i na nadmorski urlop by ten kawałek był magiczny, a tak niestety to nie szarpnęło emocji tak bardzo. Wychodzi z tego nauczka pt. nigdy nie nastawiaj się, że Murzyn cię nie wystawi.

Yoshitaka Azuma - Moonlight of Asia

Numer dobry od pierwszych sekund, uwielbiam takie synthy. Trochę to pobrzmiewa jinglami Windowsa autorstwa Eno. Potem robi się azjatycko, przypomina mi to soundtrack do pierwszego Mortal Kombat z 1992 r. Moog to instrument, który uwielbiam, acz tutaj momentami denerwuje to to kreskówkowe brzmienie. Poza tym jest bardzo spoko. Part 2 fajnie rozwija podobne motywy, ale już w inny sposób. Momentami wręcz zalatuje A Broken Frame, chociaż miałem nadzieję nie mieć tego typu skojarzeń. Fajnie, że Dragon ma jeszcze klasyczną elektronikę w zanadrzu. Azjaci potrafili. Jeżeli będzie na slsk, to sobie chętnie ogarnę więcej. Odkrywanie takich rzeczy jest zawsze fajne, mam wrażenie, że dzisiejszy internet trochę ograbia z pełnej, płynącej z tego radochy.

Enigma - Sadeness part 1

Wierzcie lub nie, ale będę miał bezpośrednią odpowiedź na tę wrzutę Wuja, pastisz Enigmy z popularnej gry konsolowej (a raczej gry z popularną konsolową postacią). Postaram się o tym pamiętać, kiedy będę być może wrzucał to jesienią. Bo jesienią takie rzeczy wchodzą lepiej, teraz to tak średnio. Fajny bit, ambient w tle, potem wchodzi „Sledgehammer” i robi się zabawnie. Szacun, że Wujas nie wrzucił tego najbardziej znanego hitu. Mój stosunek do takiego grania ala mnisi + trip hop, jest ambiwalentny. To jest, mimo wszystko, zaskakująco fajne połączenie, ale z wykonaniem jest różnie. Gadane wstawki są koszmarne, te takie riffy z klawisza też. Wolałbym już chyba kompletny instrumental + chórki kościelne, w minimalistycznej aranżacji ambient + bas + bit, bez tych ozdobników. No, ale nie jest też tak źle. Inna sprawa, że jakość linka YT jakaś taka średnia, moim zdaniem. No, ale numer jest ok.

Genesis - That's All

Dżenesis. Dżenesis za śpiewającego Collinsa jest spoko, chociaż niektórymi numerami można już rzygnąć. Naturalnie, Mentos zna tylko single, więc singla dostajemy, ale takiego wręcz powiem, że mało wyrzyganego i takiego naprawdę spoko. Trochę nie mam obecnie ochoty na Genesis, nawet powiem, że od paru lat nie mam ochoty sięgać po ich muzę, z wyjątkiem oczywiście „Calling All Stations”, ale nie zapomniał wół jak „Genesis” słuchał, i co doceniał. Beka, bo numer najbardziej kojarzy mi się chyba z Rayem Wilsonem. Facet często wykonywał to na swoich koncertach, a ja ich widziałem sporo swego czasu. Więc wspomnienia są fajne i numer też.

The Bravery - Bad Sun

Zazwyczaj irytują mnie gwizdane motywy, ale mogę to wybaczyć The Bravery. Wybaczam też to, że popełniają tu praktycznie autoplagiat z „Public Service Annoucement”. TB znałem od pierwszej płyty dzięki koncertowi DM, opowiadałem tę historię. Do dziś to jedyny z TYCH zespołów indie alt rockowych, który udało mi się zobaczyć live w najbardziej ikonicznych czasach działalności. Drugi album poznałem z poślizgiem, bo pierwszy singiel mnie w tamtym czasie odrzucił (teraz go bardzo lubię, ale to było w innych czasach). Myślę, że problem tego albumu polega przede wszystkim na tym, że produkcja jest taka se oraz, że nie poszli za bardzo w żadnym kierunku innym niż debiut. Niby brzmieniowo jest trochę inaczej, ale jednocześnie piosenki brzmią jakby pisano je z zamysłem stworzenia, jak zresztą Musiał słusznie to nazwał, sequela. No, ale… zespół wydał tylko trzy płyty i się rozszedł. Kilka lat temu wrócił, ale poza paroma koncertami tu i tam, ten reunion jest bardzo lichy i mogę mieć tylko nadzieję, że po prostu pracują w ciszy nad nową muzyką. Do tego czasu, pozostają tylko te trzy płyty, więc się dmucha i chucha na to co jest. I ja też zmieniłem zdanie na temat drugiej płyty. Po latach inaczej się na to patrzy, inaczej się tego słucha, można więcej docenić. Kawałek wrzucony przez Deva jest bardzo dobry, może trochę karykaturalny, ale ma to, co zawsze w TB lubiłem, doskonały, wychodzący na pierwszy plan bas, mocny rytm i luźny, nieco swagowy feeling. Okejka oczywiście przeolbrzymia.

Sentymentalny laur konsumenta dla The Bravery, a laur nowości dla starocia od Smoka.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11539
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 07 maja 2024 18:37

Gruba recenzja. Ciąg dalszy w czerwcu?
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16778
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 10 maja 2024 10:39

Joe Bataan - Ordinary Guy

Muzyka z tamtych lat ma takie charakterystyczne brzmienie. Wiadomo – inne czasy, inny sprzęt. Nie zaliczam się do fanów tego brzmienia niby. Zawsze wydawało mi się to takie wypłaszczone, bez odpowiedniej mocy. Nie przepadam też za muzyką z lat 70’, ale akurat te klasyki murzynowe są bardzo dobre. Ten utwór też jest dobry. Nie przypomina mi na szczęście w ogóle współczesnej muzyki latynowskiej (poza samym rytmem), której nie lubię. Brzmi raczej bardzo amerykańsko. Dobry wokal, żywe instrumenty. Buja rzeczywiście i poprawia humor.

S10 – De Diepte

Ja w odróżnieniu od Hiena nie jestem jakimś fanem Eurowizji i raczej nie oglądam. Szczególnie po tych dziwolągach z Irlandii i Finlandii z tegorocznej edycji, których miałem nieszczęście we fragmentach zobaczyć na Fb. Ale zdaję sobie sprawę, że czasami mogą trafiać się dobre rzeczy. Marius Bear był tego najlepszym przykładem. I w sumie S10 też takim przykładem jest. Hien przyrównał ją tutaj do Birdy i to już jest dla mnie coś na plus. Poza tym Birdy też ma holenderskie korzenie. Rzeczywiście jest klasycznie i prosto, nic niezwykłego. Ale co z tego? A generyczność to w ogóle dla mnie jeden z bardziej bezsensownych zarzutów względem muzyki. Każdy z nas słucha tony generycznej muzyki, bo mu ta muzyka sprawia zwyczajnie przyjemność, więc nie widzę powodu, żeby to wytykać. De Diepte jest bardzo spoko. Przyjemny utwór z fajnym refrenem. I ten holenderski nawet daje radę. Wokal może nie jakiś wyjątkowy i charyzmatyczny, ale całkiem ok. Nawet mnie ciekawi, co ona tam jeszcze innego śpiewa. Bo ja lubię takie granie.

Yoshitaka Azuma - Moonlight of Asia

Dragon serwuje znowu fajny elektroniczny utwór. I to taki w starym stylu. Mnie się on kojarzy mocno z jakimiś starymi gierkami komputerowymi lub konsolowymi. Hien wspomniał o Mortal Kombat i to jest jak najbardziej dobre skojarzenie. Bo rzeczywiście w pierwszej części utworu jest bardzo azjatycko. Nawet okładka taka azjatycka. Mam też przed oczami staruteńką gierkę "International karate". Pamięta ktoś? Nie że muzyka podobna do muzyczek z tamtej gry, ale Moonlight of Asia by tam dobrze pasowało. Ja uwielbiam takie klimaty. I uwielbiam syntezatory Mooga. Skojarzenia z A Broken Frame też wcale nie takie od czapy. Druga połowa utworu też świetna. Klimat się zagęszcza, dzieje się więcej. Ale mój ulubiony fragment to ten pomiędzy 2’15 a 7’30.
No dawno Dragon nie wrzucił czegoś tak fajnego. Szkoda, że nie ma tego na Spotify.

Genesis - That's All

Genesis to jeden z tych zespołów, które istnieją od miliona lat i grały proga. Więc powinienem je omijać z daleka. A jednak Genesis mi nie wadzi. Nie jestem ich fanem i ich na co dzień nie słucham. Ale kiedyś coś tam jednak wybiórczo słuchałem. Miałem na cd dwa albumy: Invisible Touch i We Can’t Dance, które lubiłem. Miałem też kolegę, z którym mieszkałem na stancji i który zarzynał do upadłego na wieży utwór Congo. Generalnie sam z siebie obecnie nie mam ochoty słuchać takich rzeczy, ale jak słyszę przy okazji, to czemu nie? Zawsze lubiłem poza tym głos Collinsa. Tego utworu nie znałem, ale jest bardzo fajny. Chwytliwy i przyjemnie brzmiący. I ewentualne skojarzenia z Beatelsami nic mi tutaj nie psują. Może generalnie nie przepadam za Żuczkami, ale to nie znaczy, że jestem im wrogiem.

The Bravery - Bad Sun

Nie wspominam The Bravery za dobrze z albumówki. Nie podeszło mi tamto ni w ząb. Tymczasem Bad Sun od początku zaraziło mnie niezwykle pogodnym klimatem. Niesamowicie chwytliwy numer. Podoba mi się tu wszystko - od pierwszych syntezatorowych dźwięków, gitary akustycznej, zajebistej gitary elektrycznej, rytmu aż po idealnie pasujący wokal. A te gwizdane wstawki są fantastyczne. Czasami sobie myślę w odniesieniu do tych albumów z pierwszych kolejek, które mi nie podeszły, czy nie powinienem do nich po czasie spróbować wrócić. Przynajmniej do niektórych. Bo jednak dwa lata temu byłem innych słuchaczem. Na pewno nie tak upartym jak teraz.

Bardzo dobra kolejka. Wszystko mi się podobało bez wyjątku.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21808
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 10 maja 2024 10:51

shodan pisze:
10 maja 2024 10:39
Hien wspomniał o Mortal Kombat i to jest jak najbardziej dobre skojarzenie.
Po większym zgłębieniu tematu, trochę się ta kwestia rozjaśnia (pośrednio). Azuma jest autorem absolutnie ikonicznego soundtracka do gry Panzer Dragoon, w którą zagrywałem się za dziecka. Niestety facet zmarł w 2012 roku.
shodan pisze:
10 maja 2024 10:39
Szkoda, że nie ma tego na Spotify.
Na soulseeku bez problemu

shodan pisze:
10 maja 2024 10:39
Nawet mnie ciekawi, co ona tam jeszcze innego śpiewa. Bo ja lubię takie granie.
tego słuchałem i było ok

https://open.spotify.com/album/0g6FAxEKgMT5mZMQuEVAQ3
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11539
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 10 maja 2024 12:32

S10 - De Diepte

Eurowizyjnych podróży z munlupem ciąg dalszy, muszę przyznać że upór i konsekwencja robią swoje, jednak trochę tej obecnej Eurowizji pooglądałem zainspirowany przez Kubę i nawet nie był to całkiem zmarnowany czas (EURO PA PA). Chyba do tej pory zbytnio postrzegałem ten konkurs przez pryzmat naszych rodzimych propozycji które były często gęsto słabiutkie (choć Solo było spoczko a Tower... nienajgorsze, o). Wróćmy jednak do Holandii i Eur.... wróć, S10, S10 oczywiście. Słuchając tego wiedziałem że spodoba się to Wujkowi, chłopaki coś tam wspominaliście o Birdy a ja dziwię się że nie padło tu inne skojarzenie - dla mnie to brzmi jak London Grammar po holendersku. Dobry kobiecy wokal i silny refren, te same atuty co u nich trzymają ten numer w ryzach i jest to dobry kawałek, przyjemnie się tego słucha. Propsuję, czekam jak za rok w bestce będziemy wspominać Europapę :D

Yoshitaka Azuma - Moonlight of Asia

Numer zaczyna się dokładnie tak jak rzecze opis pod filmem - moogi robią ziuuum, brzmi to tak że w myślach widzę przy tym dźwięku jakieś logo dystrybutora filmów lecące po ekranie odtwarzającym coś z VHS. Tam zwykle trwa to ze 2-3 sekundy, tu mamy efekt rozciągnięty na 2 minuty ale nie przeszkadza, widać taśma się zacięła na moment ale po tych 2 minutach w końcu rusza film. Trudno jednak orzec czy to jakiś stary film karate czy ejtisowe sci-fi w dystopijnej Azji przyszłości, fleciki robią dalekowschodni klimat a basowe synthy jadą Carpenterem bardziej. Potem wchodzi bicik trochę jak z Oberkorn, z czasem tempo przyspiesza, chyba jednak mamy sensacyjne kino akcji. To wrzucenie piątego biegu 2 minuty przed końcem to już trochę przesada IMO, gdzieś 11:30 można było to już śmiało zostawić po tej "syrenie". Niemniej to kawałek naprawdę wysmakowanego ejtisowego analogowego brzmienia i fajnie odkurzona perełka, propsuję jak najbardziej.

Enigma - Sadeness, pt. 1

Z rasowego ejtisowego soundtracku wlatujemy prosto w rasowy 90sowy dance-pop. Gdy ujrzałem że Wujas dał Enigmę to nie będę ukrywał - zareagowałem ironicznym uśmieszkiem trochę, ten szyld jakoś był dla mnie synonimem kiczu tamtej dekady. Jednakże powrót po wielu latach był mi potrzebny najwyraźniej bo okazuje się wcale to nie było takie straszne jak myślałem. Ok, może gregoriańskie chóry nie są z mojej bańki ale produkcyjnie to wciąż klasyka muzy klubowej tej ery, dobry breakbeat ukradziony od Soul II Soul, kryształowe klawisze i new age'owa fletnia Pana, kiedy wjeżdża refren z damskim wokalem to naprawdę wciąż bangla. Byłem ciekaw czy śpiewa to może Sandra i tak, okazuję sie że to ona właśnie i podoba mi się jej zmysłowy wokal tutaj, może warto byłoby wrócić do jakichś jej rzeczy ale z lat 90 właśnie? Dzięki Wujaszku, niezły blast from the past, to Twoja mocna strona od początku tych bestek :-)

Genesis - That's All

Cieszę się że mentos wrzucił ten kawałek i tym samym trochę obudził mnie abym odkurzył moją własną wrzutkę Genesis którą kiszę już... 2 lata xD That's All zresztą pokątnie tam się nawet przewija w jednym zdaniu, ale ta wrzuta dopiero za dwie kolejki wjedzie, trzymajcie mnie za słowo. Numer znam, jest to taki o całkiem ok singielek ejtisowy Genesisowy, acz mym zdaniem są lepsze utwory z tej płyty i planuję jeden takowy Wam zaserwować właśnie. Skojarzenia beatlesowe rozumiem jako taki skrót myślowy a jednocześnie jednak nie czuję tego w ten sposób (tak jak mentos się dziwuje że napisałem pop-punk w kontekście Pixies hy). Numer oceniam rzetelnie tudzież nawet dobrze i zasadniczo nic wiecej nie jestem w stanie dodać, lubię Collinsa i coś tam czasem łykam z jego udziałem, ten numer tak połowicznie bym rzekł - that's all.

The Bravery - Bad Sun

Bravery z albumów zapamiętałem troszkę jako takie rozczaro dla mnie, nie wiem, może to ja się nie nadaję to tej muzy a może szyny były złe jak to mówią. Wrzutka Musiała... brzmi w sumie tak jak ich zapamiętałem, no może z wyjątkiem gwizdanej melodii ale ten patent w latach zerowych z czasem pojawiał się często u różnych indie kapel. Mimo wszystko dodaje on jakiejś lekkości temu kawałkowi i robi jakaś odmianę na tle tej niezbyt wyróżniającej się kompozycji. Nie pamiętam już przy okazji Bravery to czy może Poets of the Fall poruszaliśmy taki termin "granie dla grania" i na tej idei dla mnie opiera się ta muza, mi to zbytnio nie robi poza może jakimiś wyjątkowymi numerami od święta, tego bym do nich nie zaliczył.
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 8178
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 13 maja 2024 12:56

Joe Bataan Ordinary Guy

Można ulec wrażeniu, że urodził się nam typ wrzutki typu ciemne standardy murzyńskie i zamknąć temat, ale nie da się. Za każdym razem mamy zupełnie inne podejście. Wczoraj wracałem do domu w warunkach pizgającego chłodu. Dziś już takie rytmy wchodzą zupełnie inaczej i tylko w takich okolicznościach warto słuchać. Z jednej strony taka płaczliwa interpretacja wokalna momentami, a z drugiej strony cała reszta bije w zupełnie inne tony. Jestem zwyczajnym gościeem, taak... SALSAAA i rozbiegane klawisze wprowadzają przyjemnie transowy klimacik. Niby coś tam nie za bardzo, jednak ostatecznie dobrze jest jak jest i nie ma co się nad wyraz produkować. Podoba mi się energia tego numeru. Uporządkowany i jednocześnie energetyczny, ekspresyjny, otwarty na jakieś improwizacje. Jest to cool

S10 De Diepte

Hien dostatecznie mocno krytykuje swoją wrzutkę... i ja się pod tym względem z nim zgadzam xD W ostatnich dniach zyskałem trochę więcej wyrozumiałości i zrozumienia dla tego całego eurowizyjnego ambarasu. Rozumiem czemu ten kawałek mógł kliknąć mimo dość standardowego formatu, pomysłu i tak dalej. Czasem działa urok rzadziej słyszanego języka, czasem to coś w głosie lub określony element. Tyle wystarczy by było dobrze. Tutaj ten holenderski trochę mnie drażni. Podobnie jak gitarowa zagrywka na początku. Nie jestem fanatykiem solowej twórczości Gahana i Soulsavers, ale na moje ucho mocno przypomina ona motyw z My Sun. To też nie jest tak, że coś sugeruję, po prostu akurat lubię ten ich kawałek i obydwa rozwiązania są naprawdę podobne. Trudno żeby do czegoś nie było zbliżone. Cała reszta to taka standardowa niegroźna popowa propozycja. Żadna z niej pościelowa ballada czy wyraźnie klubowy banger. Pętla perkusyjna z clapami, no tak. A refren jest spoko, zgadzam się. Koniec końców nie było źle!

Enigma SadeNess (Part 1)

Pamiętam Enigmę jeszcze z czasów głębokiego dzieciństwa. Kojarzę jakieś historie z zajebywaniem całych fragmentów utworów bez specjalnego patrzenia na prawa autorskie i inne pierdoły. Przypominam sobie czasy, gdy ten numer bywał często na antenach stacji radiowych. Od zawsze lubiłem, będę lubił, choć po przesłuchaniu całej MCMXC wolę ten numer w znacznie dłuższym wydaniu jako Principles of Lust. Dyskretny urok samplowania doceniam bardziej na poziomie wycięcia soczystej pętli od Soul II Soul niż tych religijnych śpiewów, ale wszystko razem składa się na bardzo ciekawą rzecz. Mnie to nigdy nie relaksowało czy łagodziło. Jako dzieciak nie mogłem załapać, że to jednak bardziej de Sade niż Sadness. Mimo to osobliwa sensualność i erotycznosć bije stąd na kilometr. Zmysłowe w dość kiczowaty sposób. Po latach w ten sposób działa znacznie słabia, ale wciąż na tyle, by chcieć tu wracać. Jeśli nie ma za dużo jakichś new age inklinacji, tych fletni Pana na pierwszym planie to ja jeszcze zostaję na miejscu. Swoją drogą dawniej pewnie też myślałem, że i żona pana Cretu była skądś wysamplowana xD Dobra rzecz, ciekawa pamiątka z czasów samplowej partyzantki na pełnej.

PS Nienawidzę Return to Innocence.

Genesis That's All

Ja tam mimo wszystko nie mam reakcji alergicznej na proga. To prędzej coś w stylu "mężczyzna zmiennym jest". O określonych porach wchodzi łatwiej lub trudniej. Na pewno trudniej się zmierzyć z popowym obliczem Genesis. Wielu progresiarzy z lat 70' w następnej dekadzie przeszło na front rzeczy bardziej przyswajalnych. Sporo numerów znam z dzieciństwa lub osłuchiwania audycji/list typu oldies, ale najczęściej te Genesisy, Azje i inne wydawały mi się zbyt wycyzelowane. Za bardzo przemyślane, a za mało lekkie, tak naturalnie przebojowe bez rozkładania na czynniki pierwsze każdego elementu możliwego do rozłożenia. Tutaj mamy do czynienia z naprawdę nieźle napisanym numerem. Moje problemy zaczynają się właśnie na poziomie bliższego wsłuchania. Zabójcza jest perkusja na dystansie całego kawałka. Numer trochę za długi, te melodyjne piruety pojawiają się o kilka razy za dużo. Wokal Collinsa przyjmuję z zupełnie losowych pobudek. Czasem wchodzi, czasem nie. Tutaj jest naprawdę spoko. Im dłużej będzie od momentu pojawienia się w bestce, tym mniejszy będę miał z tym wszystkim problem. Nie ma wstydu... ale za każdym razem zaczyna się od wewnętrznego oporu, sorry xD Staram się z tym walczyć okej

The Bravery Bad Sun

Już zwątpiłem, ale faktycznie mieliśmy do czynienia z tym zespołem wcześniej w bestkach. Kolejny przedstawiciel frakcji "na jedno przesłuchanie nie ma sensu tego brać". W pierwszym kontakcie może do siebie zrażać specyficzną melancholią, obskurnością niektórych elementów. Potem dojeżdżamy do refrenu i robi się bardzo przyjemnie. Do piwnicy wpada przypadkowo kilka promieni słonecznych, coś się zmienia w otoczeniu. Wokalista nadaje na kjurowo, jak się wsłuchać w tekst to taka energia tutaj pasuje bardzo dobrze. Ten refren jest za dobry, by szybko wywiesić białą flagę. Poza nim dzieje się za dużo dobrego. Elektronicznie brzmiące hooki, gitarki, ostro dudniąca perka schowana w tle, melodia wokalu z ładnymi twistami. Muza na pokręcone czasy, gdy dookoła robi się przyjemnie na tyle, by przestać ubierać grube skafandry nawet na wyjście do sklepu. Pełnoprawny grower.
DEPESZWIZJA 13: EDYCJA LATAJĄCEGO DILDA 69 KLAUSA WIESE
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21808
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 13 maja 2024 13:11

Czy reszta panów dojedzie dzisiaj? Wlecze się ten maj potwornie.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4424
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 13 maja 2024 13:13

Ja dojadę
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 13
STATUS: A CO MNIE TO, ROBERT PROWADZI
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4424
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 13 maja 2024 21:36

Joe Bataan - Ordinary Guy

Opis murzyna mnie mocno zniechęcił. Raz, że nie lubię tzw. latynoskich brzmień - to co znam albo mnie męczy, albo w najlepszym razie tylko toleruję. Ofc pomijając pojedyncze wyjątk, o których wcale nie wspominam, by zabezpieczyć się na wypadek, gdyby ktoś miał wygrzebać jakieś moje notki z bestek, w których jarałem się tego typu muzyką. ;] Dwa - dla odmiany też nie lubie muzyki, w której podmiot liryczny ma pretensje o to, że go dupa nie chce z przyczyn takich to a siakich. Ale już na płycie Boards of Canada było, że Music is a math, a w matematyce dwa minusy dają plus i w sumie mógłbym rzec, że ten utwór jest niejako potwierdzeniem tej tezy. Nie jest to rzecz banalna, na pewno nie wieje tu sztampą, ba, całkiem ciekawe rzeczy się tu dziej nawet, i jest w tym jakaś nostalgiczna nuta, która akurat idealnie pasuje do aury za moim oknem (piszę to o jakiejś 20:40). Całość nie tylko u mnie zostaje w głowie, ale rośnie z każdym odsłuchem i nie chce wyjść. Kupuję to!

S10 - De Diepte

Gdy rok temu już mi się wydawało, że chyba polubię tę Eurowizję, to tegoroczny cyrk tak mi prostytutka ten cały festyn obrzydził, że zatoczyłem przysłowiowy obrót o 360 stopni, jak nie gorzej. W każdym razie dobrze się dowiedzieć, że jest coś takiego jak neederhop i że Holendrzy potrafią zakrzywiać czasoprzestrzeń, przez co osoba urodzona w 2000 roku może mieć 18 lat jeszcze w 2022 roku. ;] Zgodzę się z tym, że to brzmi generycznie, na tle eurowizyjnej sieki może i nieźle, ale no dla mnie to trochę jakby mało. [SHODAN NIE CZYTAJ] Generalnie to słuchając tego cały czas mam skojarzenie z tym memem, w którym ktoś wrzucił zdjęcie jakiegoś do bólu nijako wyglądającego jedzenia i podpisał, że tak dla tej osoby brzmi muza Taylor[SHODAN MOŻESZ CZYTAĆ], aczkolwiek szczerze mówiąc już chyba na tle tego kawałka wolę Swiftównę, i sam nie wierzę w to, że to piszę. No sory, no bonus.

Yoshitaka Azuma - Moonlight of Asia

Kolega Robert przypomniał mi o pięknych czasach, w których jeszcze chciało mi się odkrywać jakieś rzeczy niewiadomo skąd - co prawda ruskie blogi raczej były jednym z rzadszych źródeł, ale ostatecznie zdarzało się trafiać na różnej maści perełki i tamże. Generalnie jednak dominował RYM, fora php i różni pojebańcy. Ostatnio mi wyskoczył na wallu post z jakiegoś peja, gdzie ktoś pisał o znalezionej psim swędem płycie mało znanego artysty z lat 70, o którym internet milczał i czasem się zastanawiam ile takich zapomnianych przez świat perełek zbiera kurz w antykwariatach lub na czyichś strychach.
Co do kawałka, to chciałem zacząć swoją notkę od frazy TY KURW A i pozwolę sobie dopisać tylko - FAJNE TO. Panowie nade mną wypisali listę potencjalnych skojarzeń różnorakich motywów, które się tu przewijają i ja też nie będę kłamać, że też często tu słyszę jakieś dżingle, czy inne ścieżki dźwiękowe ze starych gierek - zwłaszcza w fragmentach pod koniec. Generalnie taki mariaż muzyki użytkowej z Mandarynkami jest co najmniej intrygujący, ale imo ważniejsze jest to, że najzwyczajniej w świecie jest dobry. Jednocześnie cały czas mam dziwne wrażenie, że gdybym wrócił do tego kawałka za dajmy na to rok, to równie dobrze mógłbym się pod tym podpisać, jak i napisać, że w sumie to nie wiem co ja tu słyszałem. xD Ale na ten moment duży props i znak jakości Mintaja.

Enigma - Sadeness part 1

Nie wiem czy ten 1990 był jakiś megazajebisty dla świata. No, niby jakiś tam komunizm plajtował i nie było na świecie niżej podpisanego, więc widzę dwa duże plusy (trzecim byłaby flaga Szwajcarii), ale czy był jakiś arcydobry dla muzyki rozrywkowej? No spoko był na pewno. Enigmę w każdym razie lubię, bo mam irracjonalną słabość do muzyki popularnej, która skręcała w stronę newage'yzmu. Sam nie do końca to kumam, bo nie cierpię odklejonego i uduchowionego pierniczenia, ale przywykłem do tego, że muzyka się rządzi swoimi prawami i ja tych prawideł w pełni nigdy nie skumam. Aczkolwiek tak se teraz myślę, że niewątpliwie spory wpływ na moją sympatię do tego utworu może mieć fakt, że po prostu to kawał solidnego popu i THAT'S ALL, bo właśnie Genesis wleciało mi na autoodtwarzaniu. Jest dobrze

The Bravery - Bad Sun

Zdążyłem już zapomnieć o tym, że kiedykolwiek słuchałem The Bravery, a przecież taka sytuacja miała miejsce, i to jeszcze w ramach jednej z tutejszych zabaw. Pamiętam, że nieźle tę płytę męczyłem, próbując dopatrzeć się w niej czegoś dla siebie i chyba nawet napisałem, że niby się do niej zaczynam przekonywać, ale w gruncie rzeczy to skończyło sie tak, że po tych dwóch latach z kawałkiem nigdy do niej nie wróciłem i nie zamierzam. Generalnie to meh, też nie lubię "gwizdanych" motywów, ten tutaj nie jest wyjątkiem, sam kawałek jest poza nim nijaki do bólu. Taki o, z gatunku tych co da się słuchać, ale ja go nie czuję, raczej nie poczuję i sam z siebie raczej nigdy nie włącze, bo nie wiem co by musiało się wydarzyć, bym zmienił o nim zdanie.
BTW trochę mnie zastanawia to, czemu DM wzięło ich ze sobą na support podczas TTA - nie żebym sugerował, że są na to zbyt chujowi czy co, tylko no jakoś tak mi średnio pasują do nich xd Ale de gustibus not gahanum czy coś.

Kolejka taka typu SYMETRYCZNEGO. Dwie świetne propozycje spod gatunku latynoskich murzynów i niszowej elektroniki, dwie nijakie spod znaku Bravery i Eurowizji i idealnie pomiędzy nimi Enigma. Dobra, dawaj tam Musiał.
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 13
STATUS: A CO MNIE TO, ROBERT PROWADZI
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21808
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 13 maja 2024 21:55

No, mnie się podobało, że DM nie biorą sobie na trasę tylko swoich klonów, ale też zespoły z innej bajki. Inna sprawa, że chyba tylko fanom DM z ich wąskimi horyzontami to się może wydawać naprawdę dziwne, bo oni woleli by And One.

BTW, teraz się wszyscy będą Wujowi podlizywali ze strachu. W tych randomowych wybuchach jest metoda.

BTW, Musiałex ma 24h. A w sumie to nawet 12.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
mintaj
Posty: 4424
Rejestracja: 18 maja 2010 20:22
Ulubiony utwór: No na pewno nie somebody
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post 13 maja 2024 22:00

Wypraszam sobie, ja bym chciał Nitzer Ebb i Aggresive 69
Za wszelkie wypowiedzi z mojej strony, poza tymi którymi mógłbym kogoś urazić, najmocniej przepraszam.

DEPESZWIZJA 13
STATUS: A CO MNIE TO, ROBERT PROWADZI
Awatar użytkownika
Dragon
Posty: 8178
Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
Ulubiony utwór: Motyle
Lokalizacja: woj. wałbrzyskie

Post 13 maja 2024 22:21

Ja bym chciał I Jeden
DEPESZWIZJA 13: EDYCJA LATAJĄCEGO DILDA 69 KLAUSA WIESE
STATUS: oczekiwanie na głosy
PRZESYŁKI: 3/8
FINAŁ: 23/24 maja
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21808
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 14 maja 2024 09:52

Lecimy z wrzutami, za bardzo ta zabawa ostatnio zamula. Jest środek maja, a ja nawet nie zdążyłem wjechać z punkiem, wtf. Musiał się nie odniósł, to wjedzie z pakietem recenzje + wrzuta, trudno.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
stripped
Posty: 11539
Rejestracja: 09 wrz 2006 17:01
Ulubiony utwór: hajerlow

Post 14 maja 2024 10:01

Brzmi rozsądnie, lecimy. Ostatnio kolega Musiał podzielił się z nami ważną dla niego historią poznawania muzyki Depeche Mode, myślę że z uwagi że właśnie przypada dla mnie już 18. rocznica odkąd na dobre zacząłem przygodę z ich muzyką to dobra okazja by Wam o tym opowiedzieć...

Maj w moich muzycznych wspomnieniach najbardziej kojarzy mi się z rokiem 2006 kiedy to kończyłem liceum i zdawałem maturę. Pamiętam jak przygotowywałem swoją prezentację na ustną maturę z języka polskiego i w związku z tym że nie posiadałem w domu drukarki poszedłem wydrukować kilka ilustracji do mojego kumpla z klasy pewnego słonecznego majowego popołudnia - a mogę Wam nawet powiedzieć że było to dokładnie 15 maja 2006.

Skąd tak dokładna data? Ano stąd że oprócz drukowania tego co było mi potrzebne na maturę przy okazji brałem od ziomka trochę muzy, to był czas gdy nie miałem jeszcze neta i każda empetrójka była na wagę złota. Tamtego dnia moja kolekcja uzupełniła się choćby o pliki Precious czy Freelove (Flood Mix), o klip do A Pain That I'm Used To i o to co najważniejsze - o Songs of Faith and Devotion, pierwszy album Depeche Mode jaki przyszło mi poznać. Kumpel zripował mi go z audio CD jakie miał wypalone od swojej kuzynki, a miał go wypalonego z niewłaściwą tracklistą - jako pierwszy był tam Higher Love a reszta albumu już w normalnej kolejności za nim aż do One Caress i w takiej to dziwnej formie ten album najpierw poznałem. Pamiętam do dziś pierwsze odsłuchy, moje początkowe rozczarowanie tym albumem nawet (wydawał mi się mało elektroniczny, a już w ogóle nie synthpopowy), to jak katowałem go i minął cały dobry miesiąc zanim polubiłem wszystkie utwory. To była jedna jedyna taka przygoda z DM, każde kolejne to już nie to samo. Do dziś SOFAD to najważniejszy dla mnie album DM i mógłbym teraz wybrać jakiś numer z tego albumu i powiedzieć Wam za co go sobie cenię najbardziej właśnie ale jednak nie po to biorę udział w bestce żeby serwować Wam coś co każdy tutaj i tak już zna. Opowiem Wam za to o czymś jeszcze co tamtego dnia przyniosłem ze sobą do domu wypalone na płytce (którą mam do dziś swoją drogą i widnieje tam właśnie data utworzenia plików 15.05.2006).

Otóż oprócz tego wszystkiego związanego z DM w kolekcji mego kumpla było coś co wówczas mnie dość mocno zaskoczyło - ziom posiadał album Eminema o którym nawet nie miałem pojęcia że istnieje. Nie chodzi o to żebym się jakoś znał na jego twórczości - kojarzyłem przeróżne single z paru jego pierwszych albumów - ale to był album datowany na 1996 rok, całe 3 lata przed znanym mi dotychczas debiutem Eminema! Był to album Infinite, pierwszy jego prawdziwy album który sprzedał się w jakiejś śmiesznej liczbie 500 kopii i który nie przyniósł mu sławy ni pieniędzy. Album ten brzmi jak większość klasycznych rapowych płyt z tamtej epoki, oparty brzmieniowo na przeróżnych chwytliwych samplach przefiltrowanych do basowych częstotliwości, tłumione werble i tym podobne. Otwierącym tenże album jest tytułowy utwór Infinite, posiadający chyba najbardziej taki FEELSOWY, basowy podkładzik ze wszystkich na którym Em kładzie swoje wersy o tym jakim to jest niezwykłym nawijaczem, ot taki szary zwykły chłopak z Detroit, jeszcze nie ten psychopatyczno-komediowy Slim Shady którego przedstawiał światu parę lat później. Bardzo lubię brzmienie tego kawałka oraz paru innych na tej płytce i od tamtego dnia nierozłącznie kojarzą mi się z takim późnym słonecznym popołudniem tudzież chillowym końcem dnia i na takie okazje go Wam dziś polecam.

https://youtu.be/k-TJTXiD5mE?si=vG6k8V0K6FOUiphF
"Murzyn wielkim wezyrem był i jest" - munlup
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21808
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 14 maja 2024 10:27

blink-182 – Dumpweed

Nie będę przedstawiał zespołu, bo nie ma po co. Absolutny szczyt komercyjnej popularności pop punka na świecie na przełomie wieków, to zasługa między właśnie takich grup, jak prezentowani przeze mnie w ubiegłym roku Good Charlotte oraz tegoroczni reprezentanci – blink-182. Do ich najbardziej znanej płyty „The Enema of the State”, przekonałem się w pełni dopiero po usłyszeniu koncertówki z tej trasy, płyty pt. „The Mark, Tom, and Travis Show (The Enema Strikes Back!)”, jednego z najlepszy live albumów wydanych w historii muzyki. „Dumpweed” to kwintesencja wszystkiego, co lubię w pop punku. Energia, tempo, proste, ale świetne riffy, jaja, itd. Kojarzy mi się bardzo z czasami kiedy zaczynało się gimnazjum, a ja zaczynałem jeździć na desce i próbowałem jakoś się odnaleźć w tym środowisku, biorąc pod uwagę, że nigdzie nie pasowałem z moimi upodobaniami. Lata mi zajęło żeby przestać się tym przejmować, ale swego czasu zazdrościłem wręcz metalom, punkom, rasta, dresom, hip-hopowcom itd., że ich wąskie horyzonty muzyczne, pozwalały się łatwo i bezboleśnie wpasować w konkretną grupę, a ja byłem we wszystkie strony świata i w efekcie byłem samotny. Eh i ah. Bierzcie, słuchajcie tego, męczcie się, POP PUNK FOREVER!

https://youtu.be/PDwB1nHh9Ow
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16778
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 14 maja 2024 11:44

mintaj pisze:
13 maja 2024 21:36
[SHODAN NIE CZYTAJ] Generalnie to słuchając tego cały czas mam skojarzenie z tym memem, w którym ktoś wrzucił zdjęcie jakiegoś do bólu nijako wyglądającego jedzenia i podpisał, że tak dla tej osoby brzmi muza Taylor
E tam, wpisy obcych anonimowych ludzi znających 1,5 utworu danego wykonawcy a mądrzących się na prawo i lewo mnie nie ruszają. Nie każdy musi lubić Taylor. Tak jak nie każdy fan DM lubi Exciter. Oczywista sprawa. Śmieszne dla odmiany, jak np. zagorzały metalowiec krytykuje taką Taylor. No w sumie jak taki ktoś miałby ją lubić? Kiedyś byłem świadkiem w radio, jak jakiś dureń metalowiec puścił najgorszy singiel PSB w historii tylko po to, żeby się wyżyć, jaka to ujowa muzyka.
Awatar użytkownika
Hien
Posty: 21808
Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
Lokalizacja: Sam's Town

Post 14 maja 2024 11:58

To dawaj, wrzucaj lepszą ;)
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
Awatar użytkownika
shodan
Posty: 16778
Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
Ulubiony utwór: Halo

Post 14 maja 2024 12:01

Ale jaką lepszą?