Hau hau.
Wuja ale to TMoL to takie dziecinne jak klip do Burn The Witch czy jak? XD
DM track by track #2: A Broken Frame
-
- Posty: 16709
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
No nie do końca. Ja nie pisałem, że ten clip jest dziecinny.
A BNT to dużo wyższa półka niż TMoL. To już co najmniej gimnazjum.
A BNT to dużo wyższa półka niż TMoL. To już co najmniej gimnazjum.
-
- Posty: 8130
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
O tak, BNT idealne dla depeszy w gimnazjum, pełna zgoda
Śmieszna sprawa z tym teledyskiem do Meaning of Love, możliwe, że ja go nigdy w całości nie widziałem xd pytanie czy warto w ogóle
Śmieszna sprawa z tym teledyskiem do Meaning of Love, możliwe, że ja go nigdy w całości nie widziałem xd pytanie czy warto w ogóle
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Historie znać trzeba.
Swoją drogą, myślę, że Dragon ma rację, że Shodan po prostu wstydzi się przyznać, że mu się numer podoba, tak jak Dev każdy popowy hit musi jakos uzasadnić, do seriali jest zmuszany, itd, żeby czasem sobie nikt nic nie pomyślał. Inaczej nie widzę używania argumentów typu "dziecinny" bo co to w sumie znaczy? "Zabiorę brata na koniec świata", czy inny "Bursztynek", to to nie jest, więc nie wiem czym się charakteryzuje ta dziecinność w muzyce. Ale skoro Shodan takiego słowa użył, to na pewno będzie umiał mi wytłumaczyć
Swoją drogą, myślę, że Dragon ma rację, że Shodan po prostu wstydzi się przyznać, że mu się numer podoba, tak jak Dev każdy popowy hit musi jakos uzasadnić, do seriali jest zmuszany, itd, żeby czasem sobie nikt nic nie pomyślał. Inaczej nie widzę używania argumentów typu "dziecinny" bo co to w sumie znaczy? "Zabiorę brata na koniec świata", czy inny "Bursztynek", to to nie jest, więc nie wiem czym się charakteryzuje ta dziecinność w muzyce. Ale skoro Shodan takiego słowa użył, to na pewno będzie umiał mi wytłumaczyć
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16709
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Jest tak samo dziecinny jak np. Boys Say go. Ale nie aż tak słaby.
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Ale co to znaczy, że jest dziecinny? Nikt nie śpiewa o krasnoludkach
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16709
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Nie chodzi o teksty, tylko o te klawiszowe zagrywki.
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Dobra, nie będę Cię męczył, bo widzę, że z tej dyskusji nic nie wyniknie, ale ja nie słyszę w tym niczego dziecinnego. Jestem też przekonany, że większość odbiorców tego kawałka to dorośli, a ludzie krzyczący na bootlegach o Boys Say Go, to też dorośli xD
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16709
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Każdy jest inny, każdy odbiera te same rzeczy inaczej. Ja bym znajomym Boys Say Go! nie puścił.
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Ja to bym w ogóle DM znajomym nie puścił.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16709
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Ty sam sobie wpierw puść.
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
A słuchałem ostatnio sobie Clean.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16709
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
Ba nawet słuchałeś ten nieszczęsny WIME parę razy pod rząd.
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Tak, słuchałem trzech wersji studyjnych i paru live, bo przypomniało mi się, że porobiłem sobie foldery z Violatorem z każdej trasy. A ja WIME bardzo lubię generalnie.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 16709
- Rejestracja: 04 lis 2007 14:18
- Ulubiony utwór: Halo
W sumie wierzę. Ja naprawdę uważam Stripped za genialny utwór, a zaliczał u mnie zero. Taki to zespół na szczęście.
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
O WIME to ja akurat będę miał sporo ciekawych rzeczy do napisania i będę próbował przepchnąć jedną moja teorię. Ale zanim dojdziemy do Violatora to hoho. Więc koniec offtopa i lecimy dalej z ABF.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Ok, widzę że dotarliśmy do tak zwanego "słonia w pokoju", więc będę odważny i otworzę cukierkową
A Photograph of You
DM, kiedy zaczynali grac koncerty, grywali słodkie przeboje pop ze starych czasów, np. I Like It. To im wtedy pasowało do setu bardziej niż jakieś Maszyny do lodu. Nie wiem, czy Martin chciał nawiązać do tego, ale tak to trochę brzmi. Kolejny utwór Depeche Mode (i chyba ostatni), który ocieka filmowymi musicalami ala "Grease". Widzę wręcz jak Travolta śpiewa to tańcząc w jakimś barze mleczny, wskakuje na stół a ś.p. Olivia Newton-John patrzy na niego maślanymi oczami, siedząc przy stoliku z koleżankami, popijając koktajl. Travolta spada z lady, ale łapią go koledzy w 100% zaplanowanym, choreograficznym rzucie. Wszyscy wypadają z lokalu, kamera się oddala, a ludzie śpiewają "feeeel blue, feel blue". Jest w tym coś uroczego i rozbrajającego. Intro totalnie szykuje na występ sceniczny, lukrowe pianinko, przyjemny rytm, Gahan śpiewa ze swagiem, którego na tej płycie można szukać z policyjnym reflektorem, i TE chórki Gore'a, które po tej płycie zniknęły na zawsze. Wchodzi ten moment z niby gwizdaniem i ja już odpadam, to jest przecież piękne i nawet Gore pierdzący pachą, czy Gahan odchrząkujący charę, nie może mi tego zepsuć.
Ten utwór jest niemal jak jakiś spin-off na tym albumie, czy w ogóle w dyskografii DM, jak jakiś kawałek nagrany w pewnej konwencji, na specjalną okazję, bez planów rozwijania takich brzmień w przyszłości. Oczywiście, to jest dziecko do bicia na ABF, bo coś musi być, więc rzuca się kamieniami w coś, co nie przypomina Violatora. Ja tak nie umiem, nie widzę powodu. Mam niesamowitą słabość do tego kawałka, uważam, że to jest ważny moment w historii DM, że oni coś takiego nagrali. Tutaj nawet nie można powiedzieć, że Gore chciał zmiękczyć płytę udając Klarka, bo to Klarka w ogóle nie przypomina.
Odnoszę wrażenie, że oni to nagrali trochę dla jaj, mając pełną świadomość, że to mocno przerysowana parodia tego co robili do tej pory. Umiejscowienie na płycie też o tym świadczy. Zresztą, nie wiem jak u Was bo ja słuchałem na YT, ale na koniec APoY załapuje się jeszcze wiatr z "Shouldn't Have Done That" i słyszać nawet przez ułamek sekundy, jak Gahan wciąga powietrze żeby zacząć to śpiewać. Nie wiem czy remastery są inaczej przycięte, czy to zawsze tak było (ja większość czasu słuchałem ABF z kasety), ale trochę to niechlujnie wyszło. No nie ważne, w każdym razie A Photograph of You to porcja lukru, ale takiego zdrowego lukru, takiego bez strachu, że się dostanie cukrzycy, czy coś. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam i jestem wdzięczny tym dzieciakom, że wtedy w 1981/82 chciało im się coś takiego napisać i dać z siebie wszystko przy nagrywaniu.
Jeszcze słowo o wersji live, w sumie nic zaskakującego i innego w niej nie ma, ale jak oglądam to na YT, widzę tego Gahana we flanelowej, wciśniętej w spodnie koszuli, jakby go matka miała zaraz na pole zawołać żeby zboże zebrał, Martina wyglądającego jakby szedł na ryby, zestresowanego Alana i skupionego na maksa Fletcha, który chyba faktycznie gra te linię basową na żywo, to rozpuszczają mnie jeszcze bardziej. Jeżeli to nie jest top moment DM, to nie wiem co jest.
A Photograph of You
DM, kiedy zaczynali grac koncerty, grywali słodkie przeboje pop ze starych czasów, np. I Like It. To im wtedy pasowało do setu bardziej niż jakieś Maszyny do lodu. Nie wiem, czy Martin chciał nawiązać do tego, ale tak to trochę brzmi. Kolejny utwór Depeche Mode (i chyba ostatni), który ocieka filmowymi musicalami ala "Grease". Widzę wręcz jak Travolta śpiewa to tańcząc w jakimś barze mleczny, wskakuje na stół a ś.p. Olivia Newton-John patrzy na niego maślanymi oczami, siedząc przy stoliku z koleżankami, popijając koktajl. Travolta spada z lady, ale łapią go koledzy w 100% zaplanowanym, choreograficznym rzucie. Wszyscy wypadają z lokalu, kamera się oddala, a ludzie śpiewają "feeeel blue, feel blue". Jest w tym coś uroczego i rozbrajającego. Intro totalnie szykuje na występ sceniczny, lukrowe pianinko, przyjemny rytm, Gahan śpiewa ze swagiem, którego na tej płycie można szukać z policyjnym reflektorem, i TE chórki Gore'a, które po tej płycie zniknęły na zawsze. Wchodzi ten moment z niby gwizdaniem i ja już odpadam, to jest przecież piękne i nawet Gore pierdzący pachą, czy Gahan odchrząkujący charę, nie może mi tego zepsuć.
Ten utwór jest niemal jak jakiś spin-off na tym albumie, czy w ogóle w dyskografii DM, jak jakiś kawałek nagrany w pewnej konwencji, na specjalną okazję, bez planów rozwijania takich brzmień w przyszłości. Oczywiście, to jest dziecko do bicia na ABF, bo coś musi być, więc rzuca się kamieniami w coś, co nie przypomina Violatora. Ja tak nie umiem, nie widzę powodu. Mam niesamowitą słabość do tego kawałka, uważam, że to jest ważny moment w historii DM, że oni coś takiego nagrali. Tutaj nawet nie można powiedzieć, że Gore chciał zmiękczyć płytę udając Klarka, bo to Klarka w ogóle nie przypomina.
Odnoszę wrażenie, że oni to nagrali trochę dla jaj, mając pełną świadomość, że to mocno przerysowana parodia tego co robili do tej pory. Umiejscowienie na płycie też o tym świadczy. Zresztą, nie wiem jak u Was bo ja słuchałem na YT, ale na koniec APoY załapuje się jeszcze wiatr z "Shouldn't Have Done That" i słyszać nawet przez ułamek sekundy, jak Gahan wciąga powietrze żeby zacząć to śpiewać. Nie wiem czy remastery są inaczej przycięte, czy to zawsze tak było (ja większość czasu słuchałem ABF z kasety), ale trochę to niechlujnie wyszło. No nie ważne, w każdym razie A Photograph of You to porcja lukru, ale takiego zdrowego lukru, takiego bez strachu, że się dostanie cukrzycy, czy coś. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam i jestem wdzięczny tym dzieciakom, że wtedy w 1981/82 chciało im się coś takiego napisać i dać z siebie wszystko przy nagrywaniu.
Jeszcze słowo o wersji live, w sumie nic zaskakującego i innego w niej nie ma, ale jak oglądam to na YT, widzę tego Gahana we flanelowej, wciśniętej w spodnie koszuli, jakby go matka miała zaraz na pole zawołać żeby zboże zebrał, Martina wyglądającego jakby szedł na ryby, zestresowanego Alana i skupionego na maksa Fletcha, który chyba faktycznie gra te linię basową na żywo, to rozpuszczają mnie jeszcze bardziej. Jeżeli to nie jest top moment DM, to nie wiem co jest.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 8130
- Rejestracja: 18 lip 2013 12:07
- Ulubiony utwór: Motyle
- Lokalizacja: woj. wałbrzyskie
A Photograph of You
Trochę lat minęło zanim w pełni nawróciłem się na ABF. Trudno o lepszy przykład do porównania dwóch światów w depeszowej historii. Skoczny, rozbudowany wokalnie, naiwnie romantyczny kawałek teraz, a za parę lat mrok, bardziej bezpośrednia gra z poważnymi emocjami, muzycznie też będzie mniej prostolinijnie. Musiało zaskoczyć w liceum, bo też trzeba umieć sensownie do tego podejść. Sensownie nie równa się jakiejś niewiadomo jak trudnej do wymyślenia interpretacji.
Być może są tutaj ślady świadomej parodii, np. ten klawisz grający bardziej na prawo. Razem z ekspresyjnym wokalem i specyficzną grą automatu brzmi to jak zabawa w parku rozrywki czy innym cyrku. Lekka kampowość nie przesłania prostej, autentycznej, rzewnej energii. W tym miejscu utwory zaczynają w specyficzny sposób trzymać się za ręce, choć klimatycznie ten i dwa następne są z innej bajki. To wszystko nieironicznie mi się podoba. Jest bardzo konkretny pomysł podany bez żadnych półśrodków. Jest niby jak na Speaku, ale zupełnie inaczej, trochę bardziej spooky. Nie ma przejścia w pełną słodycz. Lepiej to wszystko wyciszyć i zmyślnie wprowadzić słuchacza już w zupełnie inny klimat i temat. Pozwolili sobie na czysty fun i bardzo dobrze go zatrzymali w odpowiednim miejscu. Koncertowa wersja, nie wiem, może na bootlegach gorszej jakości brzmi lepiej. Ten Photograph dostępny przy okazji ostatniego remastera zaskakująco drewniany i nijaki. Perka bez sensu, za dużo pseudo basowych zagrywek. Przynajmniej intro jako modelowy klaskacz sprawdza się spoko
Trochę lat minęło zanim w pełni nawróciłem się na ABF. Trudno o lepszy przykład do porównania dwóch światów w depeszowej historii. Skoczny, rozbudowany wokalnie, naiwnie romantyczny kawałek teraz, a za parę lat mrok, bardziej bezpośrednia gra z poważnymi emocjami, muzycznie też będzie mniej prostolinijnie. Musiało zaskoczyć w liceum, bo też trzeba umieć sensownie do tego podejść. Sensownie nie równa się jakiejś niewiadomo jak trudnej do wymyślenia interpretacji.
Być może są tutaj ślady świadomej parodii, np. ten klawisz grający bardziej na prawo. Razem z ekspresyjnym wokalem i specyficzną grą automatu brzmi to jak zabawa w parku rozrywki czy innym cyrku. Lekka kampowość nie przesłania prostej, autentycznej, rzewnej energii. W tym miejscu utwory zaczynają w specyficzny sposób trzymać się za ręce, choć klimatycznie ten i dwa następne są z innej bajki. To wszystko nieironicznie mi się podoba. Jest bardzo konkretny pomysł podany bez żadnych półśrodków. Jest niby jak na Speaku, ale zupełnie inaczej, trochę bardziej spooky. Nie ma przejścia w pełną słodycz. Lepiej to wszystko wyciszyć i zmyślnie wprowadzić słuchacza już w zupełnie inny klimat i temat. Pozwolili sobie na czysty fun i bardzo dobrze go zatrzymali w odpowiednim miejscu. Koncertowa wersja, nie wiem, może na bootlegach gorszej jakości brzmi lepiej. Ten Photograph dostępny przy okazji ostatniego remastera zaskakująco drewniany i nijaki. Perka bez sensu, za dużo pseudo basowych zagrywek. Przynajmniej intro jako modelowy klaskacz sprawdza się spoko
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Shodan, dawaj.
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn
-
- Posty: 21731
- Rejestracja: 14 maja 2006 22:37
- Lokalizacja: Sam's Town
Wuja, Ty tak serio?
"Idę spać bo nienawidzę ludzi" - Murzyn